Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#1 14-02-2016 o 22h02

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0


//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58053.jpg

Link do zewnętrznego obrazka

Song Story

Krótki wstęp

   Rodzina Mendoza jest najbogatsza w całej okolicy. Posiadają ogromne ranczo, są hodowcami bydła i warzyw. Pan Mendoza ma trzech synów oraz adoptowana córkę, niestety jego żona przed kilku laty zmarła na ciężką chorobę. Odkąd zabrakło pani domu , ojciec nie radził sobie z jego prowadzeniem, dlatego postanowił sprowadzić daleką kuzynkę swojej żony wraz z jej córką by wypełniła lukę w hacjendzie. Co niezbyt podobało się jego dzieciom, kobieta ta bowiem była wścibska i wyniosła zawsze wtrącała się tam gdzie nie było takiej potrzeby, czuła sie właścicielkom rancza i robiła wszystko by nim zarządzać.
   Pewnego dnia Pan Mendoza jest świadkiem próby gwałtu na niewinnej bezdomnej dziewczynie. Ratuje ją i oferuje pracę wraz z dachem nad głową, dziewczyna po namyśle godzi się. Jednak jej los za wiele się nie odmieni, bo jak to mówią z deszczu pod rynnę...

O co konkretnie chodzi

Wcielamy się w role domowników hacjendy, cóż można powiedzieć, że piszemy własną telenowele, pełną intryg i niespodzianek. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy

Regulamin
1. Wygląd REALNY
2. Nie przeklinamy
3. My się nie kłócimy, nasze postacie jak najbardziej
4. Sceny + 18 na pv
5. Wszelkie pytania kierować do mnie na pv
6. Karta postaci 48 h

Postacie

1.1 Bezdomna dziewczyna, na pozór wygląda naiwnie i niewinnie, jednak zna swoje prawa i umie walczyć o swoje nie pozwoli się ośmieszać ( wiek 21) : DoniaClementina

1.2 Adoptowana córka Mendozy,piękna, mądra i utalentowana, kocha swoich braci są ze sobą zżyci, ale jest także ciekawska lubi wiedzieć o wszystkim co dzieje się w domu (wiek 23 ) :Zorma

1.3 Córka nowej pani domu, niezwykle wyniosła, wredna i wścibska, lubi traktować wszystkich z góry. Szaleje za najstarszym synem Mendozy ( wiek 22 ):Nieve

1.4 Matka dziewczyny, odbicie lustrzane córki, ma zapędy wyjść za Mendozę by zatopić do końca kły w jego majątku (wiek 48)

1.5 Asystentka pana Mendozy, pomaga mu ze wszelką papierkową robotą oraz reprezentuje go na różnych ważnych spotkaniach kiedy on nie jest wstanie na nich być. Jest profesjonalistką, cieszy się poszanowaniem i ignoruje zaloty synów szefa ( wiek 25 )majkel325



2.1 Najstarszy oraz najprzystojniejszy syn, dzielnie pomaga ojcu, jest dobrym synem oraz bratem, lecz jego największą słabością są kobiety, zmienia je jak rękawiczki bez żadnych skrupułów. Jednak pewnego dnia jego serce zabije tylko dla jednej ( wiek 27 )Madelleinee

2.2 Średni syn, miły odpowiedzialny i pracowity, najbardziej lubi czytać książki i jeździć konno, nikogo nigdy nie traktuje z góry, jest pomocny i uczciwy. ( wiek 25)DoniaClementina

2.3 Najmłodszy syn, rozpieszczony i leniwy, uważa że dzięki pieniądzom które ma wszystko mu się należny, lubi uprzykrzać życie innym i udowadniać niektórym osobą, iz są zerami ( wiek 24 )

2.4 Pan Mendoza, wiecznie zapracowany i przejęty losem swych dzieci. Jest kochającym ojcem jednak po odejściu jego żony zmienił sie nie co i coraz mniej czasu poświęca dzieciom, ponieważ przypominają mu o niej (wiek 58)Satsuoki

2.5 Przystojny zarządca rancza, poważny i tajemniczy dobrze wykonuje swoją pracę, zaprzyjaźnia się z nową dziewczyną ( wiek 26 )Satsuoki

Ostatnio zmieniony przez DoniaClementina (17-02-2016 o 22h33)

Offline

#2 15-02-2016 o 16h47

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
I m i ę II ► Ariana
N a z w  is k o II  ► Mendoza
W i e k II►  23 lat
D a t a u r o d   z e n i a II ► 1 stycznia
Z n a k z o d i a k u II ► Koziorożec
P ł e ć II ► Dziewczyna
O r i e n t a c  ja II ► Heteroseksualna
R o l a II ► 1.2
G r u p a k r w i II ► AB Rh-
Link do zewnętrznego obrazka
W z r o s t ||  ► 170 cm
W a g a ||  ► 60 kg
K o l o r o c z u |  ► Niebieskie
K o l o r w ł o s ó w ||  ► Rude
D ł u g o ś ć w ł o s ó w || ► Do pasa
C i e k a w o s t k i || ►  Adoptowana córka Mendozy,piękna, mądra i utalentowana, kocha swoich braci są ze sobą zżyci, ale jest także ciekawska lubi wiedzieć o wszystkim co dzieje się w domu.
Link do zewnętrznego obrazka
https://mimari.pl/public/assets/MNews/przebarwienia_lasery.jpg

Ostatnio zmieniony przez Zorma (16-02-2016 o 09h05)

Offline

#3 15-02-2016 o 18h53

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

1.3 C:
Karta jeszcze dziś <3
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Song & Voice

Imię | Iñes
Nazwisko | De Oro Pulido
Przydomek | Jako takiego nie posiada,
lecz wiele osób używa "Cerda"

Płeć | Kobieta
Orientacja | Bi

Wiek | 22 lata
Data Urodzin | 1 kwietnia
Znak Zodiaku | Baran

Wzrost | 172 cm
Waga | 55kg
Cera | Jasna
Kolor Oczu | Błękit
Kolor Włosów | Blond
Długość Włosów | Do łopatek

Tatuaże | Brak
Kolczyki | Standard lobe, Industriale
Znaki szczególne | Brak/Styl

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Nieve (15-02-2016 o 23h31)

Offline

#4 15-02-2016 o 19h13

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/ff/d2/e0/ffd2e0efd9556d8aa6216068bdf3b4e3.jpg

IMIĘ I Vesta
KSYWKI/ PRZEZWISKA I Vee
NAZWISKO I Collins

DATA URODZENIA I 21 kwietnia
WIEK I 25 lat
PŁEĆ I Piękna
ORIENTACJA I Hetero
ROLA I 1.5

K. OCZU I Piwne
K. WŁOSÓW I Kasztanowe
WZROST I 175cm


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#5 15-02-2016 o 20h04

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58130.jpg

Song

~IMIĘ~ Ana Paula
~NAZWISKO~Galeano
~WIEK~21

Link do zewnętrznego obrazka

~KOLOR WŁOSÓW~Szatynowe
~KOLOR OCZU~Ciemny brąz
~CERA~ Jasna

Link do zewnętrznego obrazka


~ROLA~1.1
~ORIENTACJA~ Hetero
~I. DODATKOWE~
~ Przyjaźni się z Antonio i zarządcą
~ Lubi zajmować się końmi
~ Jest nękana przez 1.3 i 1.4
~ Pracowita i sumienna
~ Z biegiem czasu zaczyna traktować pana Mendoze jak ojca
~ Lubi tańczyć
~ Nocami obserwuje niebo
~ Zakochuje się w najstarszym bracie
Link do zewnętrznego obrazka


//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58132.jpg

Song

~ IMIĘ~ Antonio
~NAZWISKO~ Mendoza
~WIEK~25

Link do zewnętrznego obrazka

~KOLOR WŁOSÓW~ Ciemny blond
~KOLOR OCZU~ Niebieskie
~CERA~ Jasna, muśnięta słońcem

Link do zewnętrznego obrazka

~ROLA~2.2
~ORIENTACJA~Hetero
~I. DODATKOWE~
~ Różni się od pozostałych braci
~ Uwielbia czytać książki, najlepiej na powietrzu
~ Nie lubi się wtrącać w cudze sprawy, ale zawsze doradzi gdy ktoś go prosi
~ Kocha konie
~ Gardzi traktowaniem ludzi z góry, bracia uważają, że za bardzo spoufala się z pracownikami
~ Od dawna ma wybrankę serca, lecz boli go, że nie może się do niej zbliżyć
~ Rozpieszcza siostrę
~ Często spędza czas z Aną
~ Gra na gitarze i trochę śpiewa

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez DoniaClementina (16-02-2016 o 00h24)

Offline

#6 15-02-2016 o 23h08

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


Link do zewnętrznego obrazka
//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58156.jpg
Link do zewnętrznego obrazka

Song

Imię | Adrián
Nazwisko | Mendoza
Przydomek | brak

Płeć | Mężczyzna
Orientacja | Bi
Rola | 2.1

Wiek | 27 lat
Data Urodzin | 26 lipiec
Znak Zodiaku | Lew

Wzrost | 187 cm
Waga | 73 kg
Cera | Jasna
Kolor Oczu | Niebieskie
Kolor Włosów | Blond
Długość Włosów | Aktualnie krótkie,
lekko opadające na oczy


Tatuaże | Kilka
Kolczyki | brak
Znaki szczególne | brak

Link do zewnętrznego obrazka
//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58157.jpg
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (15-02-2016 o 23h59)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#7 17-02-2016 o 16h33

Miss'na całego
Satsuoki
...
Wiadomości: 290


//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58274.jpg

Link do zewnętrznego obrazka

Imię / Marcelo \
Nazwisko / Gonzales \
Wiek / 26  \

Cera / Lekko opalona \
K. włosów /Ciemny blond  \
K. oczu / Piwne \

Orientacja / Hetero \
Wzrost / 188 \
Rola / 2.5 \

Link do zewnętrznego obrazka

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58141.jpg

Link do zewnętrznego obrazka

Imię / Federico \
Nazwisko / Mendoza \
Wiek / 58  \

Cera /Opalona \
K. włosów /Siwe  \
K. oczu / Piwne \

Orientacja / Hetero \
Wzrost / 178 \
Rola / 2.4 \

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Satsuoki (17-02-2016 o 22h31)

Offline

#8 17-02-2016 o 18h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0


Okej, chyba czas zacząć ;D Brakuje nam na dobrą sprawę jednej postaci do kompletu a mianowicie najmłodszego brata, ale możne jakoś to będzie chyba, że ktoś ma ochotę jeszcze dołączyć lub wziąć jeszcze jedną postać to zapraszam na pw. Postacią typu kuzynka ( Rosario ) sterować będziemy wszyscy /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png

Opowiadanie zaczynamy od momentu kiedy ojciec chłopców już znalazł dziewczynę i jedzie z nią do domu, jest to mniej więcej w porze kolacji.



//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58130.jpg

Ciągle byłam roztrzęsiona i z nieufnością spoglądałam na mojego wybawiciela, gdyby nie on skończyło by się to dla mnie katorgą.
- Dojeżdżamy, zaraz będziesz mogła się wykąpać i zjeść normalny posiłek z jego ust wydobył się ciepły i życzliwy głos. Niepewnie uśmiechnęłam się i mocniej okryłam swoją wełnianą chustą. Nie minęła kilka minut a samochód zatrzymał się, kierowca otworzył nam drzwi i wysiedliśmy. Do posiadłości prowadziła droga oświetlona małymi latarniami. Rozejrzałam się, było już ciemno i nie wiele zdało się zobaczyć, jednak dom widoczny był w całej okazałości. Niesamowicie wielki, pomyślałam podchodząc bliżej. Bez problemu zmieściłoby się w nim kilka rodzin wielodzietnych, zawsze mnie zastanawiało, po co bogatym tak wielkie hacjendy, ale cóż nie mnie to oceniać.
- Chodźmy Eva pokaże ci gdzie możesz się umyć i zjeść a następnie przyprowadzi Cię do mojego gabinetu, wtedy ustalimy zakres twoich obowiązków Przemówił gdy zobaczył starszą kobietę wychodzącą nam na przeciw. Pokiwałam tylko głową a kobieta obiela mnie ramieniem prowadząc do pawilonu niedaleko domu. Wprowadziła mnie do sypialni, prawdopodobnie była to jej , następnie wskazała mi drzwi łazienki. Usiadłam na krześle obok wanny a ta napuściła wodę wlewając różne środki myjące, po czym pomogła mi się rozebrać i wejść. Wzięła małą plastikową miseczkę i zaczęła polewać mi włosy.
Jesteś roztrzęsiona, spokojnie pogłaskała mnie po głowie.Po odbytej kąpieli podała mi czystką białą sukienkę do kolan oraz sandałki na koturnie, wysuszyłam włosy i razem z Evą ruszyłyśmy do kuchni dla służby by razem zjeść kolację.
W czasie rozmowy Eva opowiedziała mi, że służy w domu Mendoza odkąd pamięta, odpowiada za ład i porządek w hacjendzie. Dowiedziałam się także, że pan Federico ma trzech synów i jedną córkę i prawdopodobnie niedługo ich poznam.
Cokolwiek działo się wcześniej w twoim życiu, niech cię już nie martwi tu będziesz bezpieczna złapała moją dłoń i uśmiechnęła się. Nagle weszła pokojówka mówiąc, iż pan Mendoza oczekuje mnie w swoim gabinecie. Podniosłyśmy się i ruszyłam za Evą.

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58132.jpg


Wraz z Marcelo i innymi pracownikami kończyliśmy zaganiać bydło do zagrody, na dzień dzisiejszy miałem już dosyć. Kleiłem się od potu i kurzu. Zsiadłem z konia i zaprowadziłem do stajni, zdjąłem siodło i ogłowie, wyszedłem z boksu i krzyknąłem do Oscara aby dał im jeszcze wody. Ściągnąłem swój kapelusz i przeczesałem dłonią włosy, jedyne o czym teraz marzyłem to długa kąpiel i porządna kolacja. Jak błyskawica wpadłem do domu i pobiegłem na górę wprost do swojego pokoju w biegu zrzuciłem brudne ubranie a następnie wskoczyłem pod prysznic. Siedziałem tam dobre piętnaście minut, od razu czuje się lżej, powiedziałem do siebie w myślach. Po kąpieli ubrałem się i zszedłem do jadalni, gdzie zawsze z całą rodziną jedliśmy posiłki. Przywitałem się z ojcem oraz Rosario, następnie zająłem swoje miejsce cierpliwie czekając  na resztę rodziny i posiłek. Kiedy już wszywszy się zebrali ojciec opowiedział nam, jak dziś udało mu się uratować dziewczynę o imieniu Ana Paula z sideł bandyty, który chciał ją wykorzystać. Sprowadził ją do domu i dał pracę oraz prosił by traktować ją z szacunkiem. Zerknąłem ukradkiem w stronę Rosario i jej córki, może być ciężko, pomyślałam po czym " oddałem " się  kolacji. Podziękowałem i odszedłem od stołu przechodząc na miękką kanapę w salonie, rozłożyłem się, odchyliłem głowę do tyłu i przymknąłem oczy. Byłem dziś już naprawdę zmęczony.

Ostatnio zmieniony przez DoniaClementina (17-02-2016 o 22h34)

Offline

#9 17-02-2016 o 21h00

Miss'na całego
Satsuoki
...
Wiadomości: 290



//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58274.jpg

Gdy tylko zagnaliśmy byki do zagrody udałem się na obchód stajni. Sprawdzałem czy koniom niczego nie brakuje a następnie odesłałem chłopaków. Pozamykałem wszystko i skierowałem się do pawilonu dla pracowników. W tym samym czasie Eva prowadziła jakąś dziewczynę, była brudna i zaniedbana. Kto to jest? Zadałem sobie pytanie kręcąc głową. Westchnąłem i pociągnąłem za klamkę drzwi prowadzących do mojego pokoju. Zapaliłem światło i zacząłem rozbierać się z przepoconych ubrań, wyjąłem czysty ręcznik z szafy i pomaszerowałem wziąć ciepły prysznic. Stróżkami brodzika spływały brudy z mojego ciała. Dziś znowu było tyle pracy a bracia Antonio nie zawili się nawet żeby kiwnąć palcem czy nadzorować pracę. Zakręciłem kurek, złapałem ręcznik i owinąłem go wokół paca następnie wychodząc  z pod prysznica otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z niej zimne piwo  otworzyłem je i położyłem się na łóżku. Jestem tak zmęczony, że odechciało mi się nawet jeść, upiłem  łyk  i odetchnąłem, nawet nie wiem w którym momencie zasnąłem.

Offline

#10 17-02-2016 o 21h28

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


A d r i á n
Link do zewnętrznego obrazka

     Cięcie. Odskok. Długi krok w tył. Poprawienie postawy. Natarcie.Przejście na drugi koniec planszy. Zdezorientowanie przeciwnika. Bezpośrednie cięcie na bok. Trafienie. Jedna lampka.
     Zdjęcie maski. Ustawienie się na linii startowej. Podziękowanie za walkę. Zejście z planszy.
     Kolejna kilkunastosekundowa akcja.
     Dzień jak co dzień. No prawie. Zapewne jak zwykle śmiałby się z kolegami, żartując z drobnych błędów, jakie popełniali podczas akcji. Dzisiaj był jednak całym sobą skupiony na treningu. Zbliżały się ważne zawody, liczące się do kwalifikacji na olimpiadę. Nie tracił więc sił na gadanie, tylko zajmował się całym sobą walkami. Jeśli miał zamiar coś jeszcze poprawić i przećwiczyć, to tylko teraz. Później już nie będzie na to czasu. Później pozostanie tylko dążenie do perfekcji.
     Szczerze powiedziawszy, był jeszcze jeden powód jego nagłego zaangażowania. Nie miał ochoty denerwować się i prowadzić wojen w swoich myślach. Aktywność sportowa sprawiała, że nie musiał na szczęście o niczym myśleć.
     Humor mu nie dopisywał. Wczoraj wieczorem pokłócił się ze swoją dziewczyną. W sumie na tyle mocno, że niedługo potem rozstali się. Nie, żeby wiązał z nią jakieś szczególne nadzieje i plany, ale miał już tego trochę dość. Albo on nie potrafił się dobrze zaangażować w związek, albo druga połówka miała jakieś problemy. Albo on wolał spędzać czas flirtując z innymi, albo ta druga osoba niszczyła ich relację. Różnie bywało. Co prawda - Adrián nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Po prostu go to już męczyło. Miał przecież dwadzieścia siedem lat i dalej żadnych planów na rodzinę. Dom - da się załatwić. Kariera - obiecujący młody przystojny sportowiec, często pozujący na okładki magazynów i rozchwytywany przez media. Zdecydowanie w tym kierunku jego życie można było uznać za udane.
     Kobiety to inna sprawa.
     Minęło około dwóch godzin. I dopiero, kiedy już bez białego stroju i elektryki na sobie, w mokrej koszulce, którą czym prędzej chciał zdjąć i normalnych spodniach, mężczyzna zorientował się, że trochę przesadził. Głównie po tym, że nagle boleśnie uświadomił sobie istnienie swoich nóg. Jak również lewego ramienia i prawego boku.
     Przeszedł do szatni, zdejmując bluzkę, po czym skoczył do lustra, oglądając swoje ciało. Skrzywił się, widząc powoli powstające siniaki. Adrián obrócił się na pięcie, słysząc chrząknięcie za plecami.
     Jego przyjaciel - Micheal - stał za nim z rękoma zaplecionymi na piersi. Wyglądał po połowie na zadowolonego z siebie, na ustach igrał mu uśmieszek.
    - Wybacz, stary. Ale dzisiaj przechodziłeś samego siebie, więc i my nie oszczędzaliśmy się z siłą - powiedział, rzucając mu ręcznik i żel.
     Adrián jedynie pokręcił głową z rezygnacją.
    - Szczerze mówiąc, to nawet mnie nie dziwi fakt, że dopiero teraz to zauważyłem.
     Przyjaciel wyglądał na lekko zamyślonego i może zmartwionego. Znali się długo, łatwo zgadywali co ich trapi.
    - Wpadnę wieczorem, obgadamy co ci siedzi w głowie - powiedział, a blondyn przystał na tę propozycję. - A teraz idź się umyć, śmierdzisz.
    - Taa, dzięki.

.o0O0o.

     Nie, tylko nie to, tylko nie teraz.
    - Adrián! Co tam słońce, jak się miewasz?
     Nie wszystkie dziewczyny są jednak tymi, które go kręcą.
     I zdecydowanie do tej niewielkiej garstki zaliczała się ta lalunia. Biust po trzeciej operacji, niesamowicie czerwone usta i perfekcyjna fryzura. Może i podobać się facetom, ale miał zdecydowanie dość tego, że się go uczepiła jak rzep psiego ogona.Irytująca, nie przyjmuje do wiadomości, że ze sobą nie są. Niestety, miał częste okazje, aby ją spotkać. Również trenowała szermierkę, więc kiedy mężczyźni i kobiety mieli razem ćwiczenia, łatwo dochodziło do kontaktu.
    - Słuchaj Agnes. Nie jestem w nastoju na twoje przytulanki. Daj mi święty spokój i wróć do poprawiania makijażu czy co tam robiłaś wcześniej - naprawdę nie miał najmniejszej ochoty się z nią bawić.
     Na całe szczęście, uratowała go przyjaciółka. Kiedy wyżej wymieniona Agnes próbowała kontynuować, zza rogu wyszła Teresa. Jedna z niewielu dziewczyn, które szczerze lubił i nie próbował z nimi być. No, dość sporym problemem mógłby być zapewne fakt, że była ona narzeczoną Micheal'a.
     Potem sytuacja potoczyła się szybko. Chwila dyskusji, ucieczka z holu, pożegnanie się ze znajomymi i wejście do samochodu. Beznamiętna droga powrotna do domu, spędzona na słuchaniu jakiś drętwych utworów z radia.
     Adrián niemal miał ochotę dziękować Bogu, że wreszcie dotarł na miejsce. Marzył jedynie o tym, aby usiąść, odpocząć, coś zjeść i poczytać książkę. Nie było jakoś szczególnie późno może, ale miał już kompletnie dość tego dnia. Pocieszała go perspektywa wieczornego spotkania z przyjacielem. Taka "chwila tylko dla nich".
     Jakie było jego zdziwienie, kiedy wchodząc do jadalni zobaczył nową twarz przy stole. Przez sekundę stanął jak wyryty, nie widząc dokładnie dziewczyny. Na całe szczęście, kiedy się poruszyła, zauważył, że to nie jego była. Już myślał, iż ojciec zaprosił Ritę.
     Odetchnął i usiadł do posiłku. Specjalnie nie zwracał uwagi na otoczenie, dziękując za wymyślenie czegoś takiego, jak jedzenie. Wysłuchał też historii nowej dziewczyny. Zastanawiał się, ile mogła mieć lat. I jak do tego doszło, że skończyła jak skończyła. Na całe szczęście ojciec zdołał ją uratować. Co jak co, ale gwałciciele powinni być karani wyjątkowo surowo.
     Obiad dobiegł końca, a Adrián odetchnął, mogąc w końcu się wyrwać i chwilkę odpocząć. Ruszył w kierunku swojego pokoju, mając na celu zabranie jakiejś książki do czytania.


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#11 18-02-2016 o 00h13

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

/ I Ñ E S   P U L I D O /

Naprawdę, wykonywanie pracy przy której nie musiałam się ruszać z domu i narażać swojej idealnej jasnej cery na spotkanie ze zdradzieckimi promieniami słońca, było niezwykle komfortowe. Siadasz z zeszytem, szkicownikiem, czy laptopem i robisz co chcesz, bo naprawdę, pisanie artykułów o modzie to pestka, ale czasem fajnie je urozmaicić jakimś kawałkiem własnej sztuki. Of kors, nie zawsze zostają one zaakceptowane, ale kogo to obchodzi! Mam jedynie dwadzieścia dwa lata, studia rzuciłam w trakcie drugiego roku, bo i po co mi one? I proszę, niepotrzebne, całkiem nieźle mi się wiedzie i nikt nie jęczy, że jestem taką sassy queen, czy królową dramatu. Przynajmniej gdy jestem grzecznie zajęta zaleganiem w bibliotece i pisaniem pod pseudonimem, choć nie tym, którym raczyli mnie znajomi.
No dobra, to było bardziej jak praca dorywcza, bo robiłam to raz na tydzień i dziś dzień był właśnie poświęcony jej - "'Cause this craze is crazy"*. Oczywiście artykuł bym poświęcony ostatnim kilku pokazom japońskich projektantów, cóż, to było ciekawe. I nie było tym statycznym szajsem, który opisywałam z reguły, bo projektanci nie mają żadnej wyobraźni. O niebo lepiej, choć żałowałam, że sama nie mogłam na nie pojechać z uwagi na to, że utknęłam na tej przerośniętej farmie. Matki są takie upierdliwe, naprawdę.
I w cale w przerwach od pisania nie jęczałam Veście w sms'ach, jak to ja chcę rozprostować kości i czemu do jasnej anielki nie ma jej obok mnie by mi przynosić kawę, czy coś, a tak musiałam sama latać do kuchni. Bo nie lubiłam służby, a przynajmniej nie tej tutejszej. I o to kiedy zorganizujemy jakąś porządną próbę też pytałam, bo cóż, wszyscy ostatnio mieli lenia i szukali pretekstu by nie ćwiczyć. A mnie już chyba pod tym względem jednak zaczynała rozpierać energia, bo... ej, co taka dama jak ja miała robić tutaj, co? Poza pisaniem artykułów oczywiście i stalkowaniem całego domu w poszukiwaniu jakichś ciekawych książek. I who cares z tym, że szwendam się wtedy dosłownie po każdym zakamarku tej hacjendy, zaglądając do każdego pokoju. Moja ciekawość świata, i nie tylko, w pewnym sensie nie miała granic. I naprawdę, może i byłam zbyt wścibska, ale kogo to obchodziło...?
W każdym razie tego dnia w sumie odpuściłam sobie na rzecz kawy i laptopa wszystkie posiłki, aż do kolacji, na której to już jednak wypadało się pojawić. I oczywiście to, że chciałam zobaczyć Adriána nie miało z tym nic wspólnego. Skądże. Bo to nie tak, że prawdopodobnie byłam w nim beznadziejnie zabujana. Nie znałam się na uczuciach, więc tego nie przyznam, dopóki mnie to nie palnie w łepetynę patelnią albo statkiem kosmicznym, a w tle nie poleci muzyka ze znienawidzonej przeze mnie Odysei Kosmicznej.
- Ten makijaż cię strasznie postarza. - rzuciłam od niechcenia zaraz po wejściu do jadalni do mojej matki, po czym zajęłam swoje zwyczajowe miejsce przy stole. I to nie tak, że nie zauważyłam dodatkowej osoby, ale, naprawdę, po jednym spojrzeniu umiałam stwierdzić, że mojej uwagi warta nie jest. Takie nic.
A zresztą, ja za takowe większość osób tutaj uznawałam. I to przecież nie tak, że zerkałam zaciekawione spojrzenia na jednego chłopaka... Mężczyznę. Inválido, realmente. Prawdopodobnie przez to ledwo co skubnęłam jedzenia, ale kogo to obchodzi, i tak nigdy dużo nie jadałam, kawa w tej kwestii była znacznie ważniejsza. Bardziej się już martwiłam tym, że zwyczajnie nie umiem zacząć z nim rozmowy, nawet jeśli wiedziałam czym się zajmuje i o czym teoretycznie mogłabym zagadać. Ale nie, to przecież nad moje siły, aż miałam samej sobie coś za to zrobić. Dobra, rusz w końcu te zgrabne cztery litery ty smoczy podrobie...
Gdy stwierdziłam, że więcej nie zjem, mruknęłam jakieś podziękowanie i wyszłam czym prędzej z pomieszczenia, jakby co najmniej się paliło. Wdech, wydech, wdech... Easy. A w którą stronę iść to wiesz.
- Adrián~! - zawołałam, gdy byłam już względnie blisko chłopaka. I jakoś zdusiłam wszelkie pierwotne instynkty by przyjąć władczą oraz ja-jestem-lepsza pozę, wiedząc, że przez to wyglądam nędznie niepewnie. - Um, chciałam spytać... To znaczy... Pożyczyłbyśmijakąśksiążkę? - nie, spokojnie. Ja naprawdę umiałam mówić jeszcze szybciej, nawet jeśli to co powiedziałam i tak takie się wydawało. Hej, byłam frontmanką i wokaistką zarazem! Musiałam umieć nadążać za każdym tempem muzyki.


Nie wiem co tu jest napisane? Serio, to plątanina zbyt wielu myśli, które i tak są skupione na pewnym koncercie...

Offline

#12 18-02-2016 o 09h48

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

<   A r i a n a M e n d o z a   >

Siedziałam w swoim pokoju i czytałam jakąś książkę zerkając na zegarek.
To była pora kolacji,wstałam z łóżka i szybko się przebrałam w coś ładniejszego.
Wychodząc z pokoju zamknęłam drzwi jak zawrze i schodziłam do jadali.
Tam już było kilka osób przywitałam się i usiadłam  zajadałam się pysznym jedzeniem.
Gdy zjadłam wstałam od stołu i podziękowałam za posiłek.
Ruszyłam w stronę korytarza gdy zobaczyłam jak Eva prowadzi jakąś  kobietę.Po co nam ona? Wygląda na zaniedbaną i bezdomną.Zastanawiałam się gdy po
chwili poszli do gabinetu ojca.A ja poszłam na powietrze siadłam przed domem i patrzyłam w niebo.Niebo było bezchmurne lekko świeciło słońce w moją rudą czuprynę.Na chwilę zamknęłam oczy i odpłynęłam.Obudził mnie spadający liść z drzewa przestraszyłam się i szybko wstałam poprawiając ubranie i moje rude włosy.Postanowiłam wrócić do domu otworzyłam drzwi i wchodząc zobaczyłam jak w salonie śpi mój przyrodni brat Antonio.Biedny musi tyle pracować na ranczu oczywiście nie sam.Podeszłam cichutko na palcach i usiadłam na fotelu obok wpatrując się na niego ale nie budząc go.
Odkąd zamieszkałam w tej rodzinie zawrze czułam się w niej dobrze i niczego mi nie brakowało.Od dzieciństwa marzyłam o rodzinie która mnie pokocha.Siedząc na fotelu wspominałam czasy przed tym jak trafiłam do domu Mendoz"ów.
Nie chce już tego pamiętać teraz liczy się tu i teraz.Wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam do kieszeni po telefon.

Offline

#13 18-02-2016 o 14h43

Miss'na całego
Satsuoki
...
Wiadomości: 290


//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58141.jpg

Po zjedzonej kolacji z rodziną udałem się wprost do swojego gabinetu gdzie czekała już na nie Vesta.
- Przepraszam, że tak długo cie dziś przetrzymałem powiedziałem siadając na fotelu a asystentka od razu podsunęła mi papiery do podpisania. Postawiłem parafkę i oddałem jej
Te są do księgowej, a jeśli chodzi o te... Wyjąłem z teczki i również podpisałem - To wstępna umowa, prawdopodobnie będziemy mieli nowego odbiorcę mięsa, a co za tym idzie będziemy musieli powiększyć stado. Zamknąłem teczkę i podałem kobiecie Zawieziesz te dokumenty panu Fabianowi, niech to przejrzy, jeśli zgodzi się na te warunki poinformujesz Marcelo o zwiększeniu ilości byków. Niestety jutro nie będzie mnie cały dzień, jadę do stolicy za sprawami. Dopilnujesz wszystkiego za mnie. Samochód czeka już na zewnątrz odwiezie cie do domu Wydałem polecenia kobiecie a w tym samym czasie do gabinetu weszła Ana Paula
Zamieszkasz w pawilonie dla pracowników, Eva da ci wolny pokój. Od jutra będziesz odpowiedzialna za porządek w domu, podawanie posiłków, a nawet może przydasz się Marcelo. W tym domu zawsze jest jakieś zajęcie. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała zwracaj się do Evy lub Vesty pod moją nieobecność. A teraz możesz odejść i wypocząć  Westchnąłem i podniosłem się.
- Vesta, chodź odprowadzę Cię Otworzyłem drzwi i zeszliśmy na dół.

Offline

#14 18-02-2016 o 15h52

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58132.jpg

Nie wiem ile tak leżałem, gdy nagle usłyszałem, że ktoś siada na fotelu. Otworzyłem jedno oko i ujrzałem Ariane wpatrzoną w telefon.
- Czyżby ten telefon był ciekawsze ode mnie?- usiadłem i posłałem jej zadziorny uśmiech
Nie dość, że ostatnio rzadziej się widujemy, to jeszcze wolisz wpatrywać się w telefon niż we mnie? Wyciągnąłem do niej rękę by usiadła obok mnie
Ariana, z dnia na dziej przybywa ci urody- zabrałem jej telefon i rzuciłem na stolik kawowy
Porozmawiaj ze mną, przez ostatni tydzień tylko się mijaliśmy. Razem z Marcelo przygotowujemy byki, za dwa dni ma wyjść 500 sztuk a za tydzień musimy już wypuścić resztę warzyw. Ponadto jutro przyjedzie weterynarz przebadać konie i ma zabrać próbki mięsa do badania. Także prócz tyłków byków nic ciekawego nie oglądałem Uśmiechnąłem się i odgarnąłem jej włosy z ramienia posyłając na plecy.
Z Adrianem też ostatnio mało rozmawiam, chłopak pochłonięty jest przygotowaniami do zawodów, przez co brakuje nam pary rąk do pacy. Marcelo ciska gromami, twierdzi że do ogarnięcia takiej hodowli jest za mało pracowników i nie da się wszystkiego odpowiednio dopilnować. Pragnę aby ten koszmar się skończył zaśmiałem się cicho
- A jak z Tobą? Opowiedz mi Oparłem się i spoglądałem w jej twarz
Może chcesz sie jutro wybrać do miasta? Lub może jest coś co mogę dla Ciebie zrobić?

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58130.jpg

Wprowadzono mnie do gabinetu, w środku siedział pan Federico wraz z młodą kobietą, gdy tylko mnie zobaczył przeszedł do konkretów.
Zamieszkasz w pawilonie dla pracowników, Eva da ci wolny pokój. Od jutra będziesz odpowiedzialna za porządek w domu, podawanie posiłków, a nawet może przydasz się Marcelo. W tym domu zawsze jest jakieś zajęcie. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała zwracaj się do Evy lub Vesty pod moją nieobecność. A teraz możesz odejść i wypocząć Skończywszy swoja "przemowę " podniósł się.
Dobrze, dziękuje panie Mendoza Ukłoniłam się lekko, po czym Eva złapała mnie za rękę i wyprowadziła z gabinetu
Chodź musisz wypocząć rano wstaniesz i podasz państwu śniadanie Wyszłyśmy z hacjendy i powędrowałyśmy wprost do mojego przyszłego "domu" Pokazała mi mój pokój, było w nim nawet przytulnie, ściany były niebieskie niczym fale oceanu, natomiast rogi były żółte zdobione kwiatami. Łóżko stało centralnie, obok niego szafka nocna z lampka, jak na jedną osobę było dość duże , przy ścianie stała szafa oraz komoda, dodatkowo znajdował się tam niewielki stolik z dwoma krzesłami.
- A tu masz łazienkę, mała bo mała ale zawsze będziesz miała się gdzie umyć i załatwić swoje potrzeby. Rano dostarczę ci trochę ubrań i potrzebnych rzeczy. A teraz dobranoc uśmiechnęła się
Bardzo pani dziękuje, nie wiem jak odwdzięczę się za waszą pomoc
Pracuj dzielnie, to wystarczy
Pokiwałam zadowolona głową, Eva wyszła a ja natychmiast zatopiłam się w czystej i pachnącej pościeli a po chwili już spałam.

Ostatnio zmieniony przez DoniaClementina (18-02-2016 o 18h08)

Offline

#15 18-02-2016 o 17h35

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

Ten dzień był naprawdę pracowity. Powoli odczuwałam brak zjedzonych posiłków i wczesne wstanie na nogi. Telefony dziś się urywały, co chwilę ktoś miał jakieś pytanie, zażalenie lub po prostu chciał mnie wkurzyć. Chciałam już odpocząć i nabrać sił na następny dzień.
Siedziałam w gabinecie Pana Mendozy i odpisywałam na wiadomości od jego córki. Lepiej nie będę jej pisać, że ciągle siedzę w gabinecie, bo będzie jeszcze bardziej marudzić i jeszcze tu przyjdzie. A naprawdę już chcę wrócić do domu. Nie żeby ktokolwiek na mnie tam czekał. W końcu trudno kogokolwiek znaleźć, jeżeli pracujesz 24/7. Nie żeby mi to jakkolwiek przeszkadzało. Praca i wykształcenie od zawsze były u mnie na  piedestale. W końcu po co zaprzątać sobie głowę czymś takim jak związek, może na starość....
W pewnym momencie w gabinecie pojawił się mój szef. Podpisał ostatnie dokumenty i zawiadomił o zmianach. Pokiwałam głową i posłusznie wyszłam z posiadłości. Kolejny mieszkaniec domu? Ciekawe i to do tego służba. Dziwne, zawsze zatrudnianie nowych pracowników należało do mnie. Ciekawe co w niej jest takiego, że zyskała tutaj dom. Bo jest młoda, a takie młode nie szukają pracy na ranczu. Coś musiało się wydarzyć.
Wsiadłam do samochodu, który miał mnie odwieść do domu i od razu napisałam wiadomość do Ines o co chodzi z tą nową. Podróż do domu trochę mi zajęła. Mieszkałam bliżej miasta niż rancza. Dlatego, kiedy dotarłam do domu było już zupełnie ciemno. Weszłam do swojej kawalerki i zdjęłam wierzchnie okrycie. Ruszyłam do łazienki i już po chwili cieszyłam się ciepłą wodą, spływającą po moim ciele. Siedziałam pod prysznicem z dobre pół godziny. W końcu ubrałam się w piżamę,  zjadłam dobrą kolację złożoną z sałatki. Przejrzałam dokumenty, które jutro muszę dostarczyć aż w końcu zasnęłam...


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#16 18-02-2016 o 22h59

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


A d r i á n
Link do zewnętrznego obrazka

     Mężczyzna zastanawiał się, co mógłby czytać przez kolejne dwie godziny do przyjścia Micheal'a. I to nie tak, że kompletnie nie miał nic do wyboru, nie był czymś zainteresowany lub właśnie skończył jakąś interesującą serię i ma kaca książkowego. Po prostu w takie dni, kiedy jego humor niebezpiecznie zbliżał się do punktu zero, wolał usiąść w dobrze znanym miejscu z dobrze znaną powieścią. Nie musiał się jednocześnie zastanawiać nad nią jakoś szczegółowo, ale też od niej "nie odlatywał" w takim sensie, że nie musiał ponownie czytać jednej strony pięć razy.
     Po prostu zaczytać się w czymś dobrze znanym, co poprawi mu nastrój.
     Ledwo wyszedł na korytarz, kiedy usłyszał swoje imię.
    - Adrián~!
     Odwrócił się, lekko marszcząc brwi. Nie z irytacji, czy coś w tym stylu. Zdecydowanie. Po prostu się zdziwił. Iñes De Oro Pulido. Dziewczyna, która podobno należała do jego dalszej rodziny - chociaż nie był pewny, czy ten stopień pokrewieństwa miał jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Mieszkała od jakiegoś czasu w ich domu, ale...
     No właśnie. Ale.
     Nie potrafił o niej powiedzieć dobrze dwóch zdań. Nie wiedział, czy to może przez to, że ostatnio nie poświęcał zbyt wiele czasu rodzinie, czy z innych przyczyn. Aż tak bardzo się tym nie przejmował, ale czasami odnosił wrażenie, że dziewczyna musi się albo go bać, albo nienawidzić z jakiegoś powodu. Wymienili ze sobą może z kilka zdań i za każdym razem wydawała mu się jakaś.. niepewna? Tak, niepewna to dobre słowo.
    - Um, chciałam spytać... To znaczy... Pożyczyłbyśmijakąśksiążkę? - zapytała jednym tchem, ciskając słowa z prędkością światła.
     Z minimalnym trudem zrozumiał co powiedziała. Zrobił grymas na kształt uśmiechu, przekręcając lekko głowę.
    - Hej, kuzynko - powiedział, niemal ze śmiechem. - Jasne, cokolwiek tylko zechcesz.
     Zaraz potem wyprostował się i zaczął iść w stronę swojego pokoju na piętrze, licząc, że dziewczyna idzie za nim. Lubił wysokość, więc rozległy widok z górnych części domostwa radował jego oczy każdego ranka. Aby nie nastąpiła niezręczna cisza, Adrián spróbował nawiązać rozmowę.
    - Nie mam pojęcia skąd przyszło ci do głowy, aby u mnie szukać książek, ale dobrze trafiłaś - stwierdził, rozmyślając chwilkę nad tym. W sumie nie wiedział prawie nic o Iñes. Może coś mu się obiło o uszy od jego braci, ale... nie lubił oceniać kogoś po plotkach. - Co najbardziej lubisz czytać?
     Gratulację, Adrián. Może nie był to najlepszy temat do rozmowy, ale chyba lepszy od niezręcznej ciszy..? Tak?



//O MÓJ BOŻE. Przepraszam za te powtórzenia! (I inne głupie zdania). Nie mam siły i czasu dzisiaj na poprawkę, ale w przyszłości mam nadzieję, ze aż tak często takich rzeczy robić nie będę ;-;
Madi//

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (18-02-2016 o 23h19)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#17 19-02-2016 o 00h46

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

/ I Ñ E S /

Naprawdę, przypominanie mi o naszym pokrewieństwie wcale nie było takie fajne, nawet w pewnym sensie było ono dosyć znikome. Jak piąta woda po kisielu, czy komar ojca brata cioci babci, bo w sumie... Hej, to było zdecydowanie dalekie pokrewieństwo. I czy my dalej mogliśmy nazywać się kuzynostwem, skoro to nasze matki takowym był? Dalekim w dodatku, to nasze oddalenie genetyczne i nie tylko tylko się bardziej pogłębia. Nie znam się na tych wszystkich stopniach pokrewieństwa.
Ale to teraz ważne nie było i powinnam się skupić na tym, że się zgodził i, naprawdę, jak on słodko wyglądał gdy tak przechylił głowę. I kij z tym lekkim grymasem na jego twarzy, który chyba miał być jakąś niskobudżetową parodią uśmiechu, był słodki - a ja pewno powinnam się leczyć, albo rozładować tą frustrację, czy coś - i już. Zdusiłam chęć by podskoczyć i zaklaskać uradowana, bo hej, nie jestem dzieckiem. To nie moja rzecz. Ale prawdopodobnie będę miała książkę, nie będę się nudzić, jak muszę samej siedzieć w domu. Chyba, że Vesta zagoni mnie w końcu do ćwiczeń, choć... Nie, nie musi. Sama już chyba do nich lgnę w pewnym sensie.
I, aj, serio, może następnym razem postaram się sformułować pytanie tak, by nie wyszło, że jednak wiem więcej niż powinnam, hmm? Albo trochę ograniczę moją ciekawość, czy coś. Nawet jeśli to praktycznie niemożliwe. Odrobinę prawdopodobnie się zarumieniłam, ale ten problem szybko zdusiłam przygryzając policzki od środka.
- Cóż... W pewnym sensie wszystko? To znaczy, jasne, nie każdy styl i fabuła przypadnie mi do gustu, i oczywiście, najlepiej gdy jest to przygodowe fantasy z nutką romansu, ale naprawdę nie pogardzę czymś innym. Jak choćby "Zaufajcie Drakuli" Quiryna, czy "Bal Absolwentów" Ruth Newman, albo Szekspir! Czytałeś "Koriolana"? Albo "Trzynastą opowieść" Setterfield? Z początku nie byłam do niej przekonana, ale okazała się świetna. Choć coś lżejszego, jak "Jeden dzień" Nichollsa albo "Candy" Southerna też zawsze jest dobrą lekturą. - i tak, prawdopodobnie w tym momencie się rozgadałam, ale, hej, to książki! Kto ich nie kocha? A przez całą tą wypowiedź pewno byłam żywsza niż przez cały dzień, tym bardziej z tą moją okropeczną gestykulacją i zapałem z jakim mówiłam, na szczęście tego pierwszego prawie na pewno nie widział. - I Poe też jest moim zdaniem świetnym pisarzem, a czytanie jego "Czarnego kota" to było jedno wielkie wow, a jego wiersze... Nie da się tego opisać, są wspaniałe. - dodaję po chwili, przygryzając lekko wargę. Bo naprawdę, odkąd tu przyjechałam nie powiedziałam aż tyle o sobie, a temat zszedł na książki i nagle jestem jak jakaś chluśnięta wodą wróżka. - A ty? Jakie są twoje gusta? - pytam, bo tak, wypada. I to w końcu nie tak, że mam mówić cały czas o sobie. I on mi się w sumie tak trochę podoba, przez co wiem, że nie umiem, choć przy każdym innym byłabym do tego zdolna.

Offline

#18 19-02-2016 o 09h40

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

<   A r i a n a M e n d o z a   >

Po pewnym czasie zobaczyłam jak Antonio się przebudza i zerka w moją stronę.
-Przestań oczywiście,że nie jest ważny to tylko telefon.
Odpowiedziałam na pierwsze pytanie od Antonio i szybko schowałam ten beznadziejny telefon za siebie.Po chwili wyrwał mi telefon i rzucił  nim jak by nigdy nic.Ten jego wzrok był jak rentgen przeszywający po całym ciele a ja byłam czerwona jak burak. Siedzieliśmy oko w oko i poczułam jak jego ręka odgarnia moje włosy z ramienia.-Ze mną wszystko ok. A wracając do sprawy przepraszam,że cię obudziłam.Tak słodko spałeś,że nie miałam chęci cię budzić.
Odparłam do chłopaka śmiejąc się z uśmiechem na twarzy.
-Jak chcesz mi zrobić przyjemność to możemy razem gdzieś jechać na przejażdżkę konno?Przecież mamy ranczo za domem i konie są do dyspozycji co ty na to?.Powiedziałam pytająco czekając na jego odpowiedź.Zawrze chciałam jechać do lasu ale nie miałam odwagi teraz jak Antonio nie ma nic przeciwko to będzie idealna przysługa z jego strony.Antonio jest przystojnym chłopakiem i widać,że klei się do mnie.
Na jedno to dobrze,że nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem.I mam nadzieję,że coś z tego będzie,ale na razie nie chce zaperzać i nie zostawiać śladów po sobie.Niech chłopak się trochę po gimnastykuje.

Offline

#19 19-02-2016 o 17h48

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


A d r i á n
Link do zewnętrznego obrazka

     Może i nie widział, ale dość wyraźnie słyszał wszystko co działo się za jego placami. Adrián przyłapał się nawet na tym, że na jego ustach lekko zaigrał szczery uśmiech, kiedy Iñes tak żywo rozprawiała o swoich gustach i ulubionych powieściach.
     W międzyczasie udało im się dotrzeć pod drzwi jego sypialni. Nie różniły się niczym od reszty w tym domu, bo dlaczego miałyby? Przystanął i odwrócił się, słuchając końcówki wywodu kuzynki. W sumie nie przeszkadzało mu to.
     Zawsze lubił słuchać kobiecego głosu, cóż poradzić. Tym bardziej jednak, jeśli miał ten głos coś ciekawego do powiedzenia. A Iñes zdecydowanie wydawała mu się osobą, która ma coś w głowie. Nikt głupi nie czyta tylu książek. A nawet jeśli - nie rozprawia o nich tak zacięcie.
     Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili nie załapał, że dziewczyna skończyła mówić. W dodatku oczekiwała od niego odpowiedzi na pytanie. Po prostu się zamyślił, kiedy tak na nią spoglądał. Gdyby mogła tylko siebie zobaczyć. Wyglądała w tym jednym momencie na młodszą i o wiele bardziej szczęśliwą. Fragment jego duszy czy umysłu, który poświęcony był sztuce, pomyślał, że w takim obliczu wydaje się wyjątkowo piękna. Nie, żeby Iñes nie należała do ładnych kobiet, skąd. Może i do tej pory tylko ją mijał co jakiś czas, lub wymienił pojedyncze zdania, ale nie mógł nie dostrzec jej urody. Najzwyczajniej - kiedy w jej oczach niemal namacalna była pasja i przeczytane stronice, wydawała mu się pochodzić z innego świata.
     Odchrząknął, otwierając drzwi i gestem zapraszając ją do środka. Miał przez chwilę ochotę odwrócić wzrok, ale tego nie zrobił. Nie robił przecież nic złego, prawda?
    - Aktualnie jestem na etapie, kiedy nie potrafię się na nic zdecydować. Jednego dnia mam ochotę na klasykę, rzucając się na Austen, innego wolę czytać Tremayne lub Stieg'a - odpowiedział, podając jej rękę, aby pomóc zejść po trzech schodach do środka sypialni. Ta część domu wybudowana była lekko niżej, chociaż jego zdaniem dodawało to pewnego uroku do wnętrza. - Z gatunków? Sam nie wiem. Kiedyś bardzo lubiłem fantastykę i science-fiction. Nie, żebym teraz za tym nie przepadał, do tej pory mam mnóstwo książek na półkach. Po prostu chwilowo sięgam po wszystko, co wpadnie mi w oko.
     Adrián rozejrzał się po pokoju. Zwyczajne piaskowe ściany, co jakiś czas przecinane pasami błękitu, zniżając się do tak ciemnego granatu, że można go prawie uznać za czerń. Dość przestronne wnętrze, duże okna, wyjście na balkon. Łóżko w niemal oddzielnej części, którą można całkowicie zakryć za pomocą grubych zasłon. Dodatkowe dwie pary drzwi - jedne prowadzące do łazienki, drugie do garderoby. Czasami nawet jego dziwiła ilość ubrań, jakie posiadał. Jak był młodszy, myślał, że tylko kobiety tyle ich mają.
     Uśmiechnął się lekko, przypominając sobie mamę, która zawsze lubiła siebie oraz ich przebierać. Czasami z braćmi - dla zabawy - zakładali jej rzeczy. No, to już jej mnie przypadało do gustu.
     Odchodząc od rozważań, skinął Iñes na znak, aby usiadła gdzieś. Na kanapie, pufie, gdziekolwiek. On sam podszedł za to w stronę ściany z półkami i regałami, zawalonymi książkami. Musi je kiedyś w końcu posegregować. Wiele z nich walało się luzem po pomieszczeniu, niektóre zaczynały tworzyć osobliwe figury. Zastanawiał się chwilę, patrząc na dobrze i mniej znane tytuły. Przeczytane, rozpoczęte, wertowane wielokrotnie i tylko raz.
    - Hmm... A może wolałabyś sama sobie coś wybrać?


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#20 19-02-2016 o 23h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58132.jpg


Z odprężeniem przyglądałem się  twarzy i wsłuchiwałem w jej głos. Ariana była ukojeniem po ciężkim dniu. Zaproponowała przejażdżkę konną.
Hymmm...Zastanowiłem się i podrapałem po policzkuW sumie nie mam nic przeciwko, Marcelo chyba nie obrazi się jak po obiedzie wyskoczymy na godzinkę lub dwie.Uśmiechnąłem się do niej.
Nie chce niczego obiecywać, ale na wszelki wypadek każę przygotować konie. Najwyżej Vesta albo Marcelo przejmą weterynarza Podniosłem się.
Niestety co dobre szybko się kończy. Czas na mnie, jutro wstaje z kurami siostrzyczko. Nadrobimy zaległy czas na wycieczce. Koszmarów Cmoknąłem ją w głowę i ruszyłem do siebie. Wskoczyłem szybko po schodach i skierowałem się do swojego pokoju, jednak przystanąłem przy drzwiach Adriana.
Dochodziła stamtąd rozmowa, nie żeby interesowało mnie co brat robi, ale zastanowiło mnie że Ines jest w środku. Niby nic mi do tego, ale irytowała mnie jej matka a co za tym idzie także i ona. Wierzyłem w pewną zasadę, niedaleko pada jabłko od jabłoni, zazwyczaj to się sprawdzało. Jeśli czułem niechęć do jakiejś osoby automatycznie niesmakowana mi pozostałość. PO ZA TYM...Adrian to pies na baby, co tu dużo ukrywać, chłopak nie pasuje na role i w sumie szkoda aby się zmarnował, ale wróćmy go głównej myśli. Już od dawna widzę jak Ines wpatruje się w Adriana i wodzi za nim szukając pretekstów...Pokręciłam głową, Antonio nawet jeśli to nie twoja sprawa, bo sam ideałem nie jesteś, pomyślałem i szybko zanurzyłem się w swoim pokoju. Nastawiłem budzik po czym szybko wylądowałem na łóżku prawie od razu zasypiając





Kiedy tylko wstałem i wykonałem poranną toaletę ruszyłem do kuchni, gdzie służba jadała posiłki...tak, tak, wiem, przez niektórych nie do pomyślenia aby syn właściciela jadał wraz ze służbą. Lecz dla mnie nie robiło większej różnicy, wszędzie smakowało tak samo a i ludzie pracujący dla mnie nie czuli mojej wyższości. Dlatego też, lepiej się rozumieliśmy i wydajniej pracowaliśmy.
Przy stole siedział już Marcelo i pałaszował śniadanie. Przywitałem się ze wszystkimi dosiadając się do stolika, a po chwili przed moim nosem stał już talerz jajecznicy ze szczypiorkiem oraz kilka plastrów pomidora, dodatkowo w szklance wylądował sok pomarańczowy. Uniosłem wzrok i ujrzałem nową twarz.
- Ty zapewne jesteś Ana Paula Wstałem i podałem jej rękę
-Mam na imię Antonio, cieszę się z dodatkowej pary rąk do pracy Dziewczyna podała mi rękę i przytaknęła, następnie wróciła do blatu by za chwilę podać śniadanie pozostałej części rodziny
Ana, dam ci radę. Przy każdym posiłku zaczynaj obsługiwać najpierw Rosario i Ines. Dzięki temu oszczędzisz sobie kłopotów Pokręciłem głową, nie chciałem aby wytrząsały się nad nią jak na poprzedniej dziewczynie, która po dwóch dniach odeszła z płaczem.
Dziękuje, ale proszę się nie martwić. Nie jestem niewolnicą i nie pozwolę się źle traktować. Należy mi się szacunek. Uśmiechnęła się, wzięła tacę i ruszyła. Dzielna dziewczyna, ciekawe co się stało, że ktoś taki wylądował na bruku. Tak czy siak, takich osób nam tu brakuje. Skończyłem jeść.
- Idziemy Marcelo, muszę podgonić pracy przed południem, później chcę się wybrać z Arianą na przejażdżkę Podniosłem się i założyłem kapelusz, kątem oka zerknąłem na wyraz twarzy mężczyzny, nie był zbyt zadowolony. Gdy tylko dotarliśmy do stajni poprosiłem by przygotowano w porze obiadowej dwa konie po czym ruszyliśmy przepędzić stado na pastwisko.

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58130.jpg

Z samego rana do mojego pokoju zawitała Eva, przyniosła i czyste ubrania, trochę kosmetyków, środków czystości oraz dzbanek z wodą. Szybko doprowadziłam się do porządku i ruszyłam do kuchni, gdzie miała zacząć się moja praca. Pomogłam przygotować kucharce śniadanie dla pracowników oraz dla pana domu i jego rodziny. Pierwszy zjawił się bardzo przystojny mężczyzna, przedstawił się jako Marcelo i pełni tu funkcję zarządcy.
Jestem Ana Paula przedstawiłam się i szybko podałam mu śniadanie. Kolejnym gościem znów okazał się być przystojny mężczyzna, prawdopodobnie to jeden z synów pana Federico, pomyślałam i również szybko go obsłużyłam podając jajecznicę ze szczypiorkiem i pomidorami. Ten zaraz spojrzał na mnie niemal od razu przemawiając.
- Ty zapewne jesteś Ana Paula Wstał i podałem mi rękę
-Mam na imię Antonio, cieszę się z dodatkowej pary rąk do pracy
Tak, zgadza się jestem Ana Paula Uścisnęłam jego dłoń po czym wróciłam do ustawiania potraw na tacę, zaraz musiałam podać śniadanie reszcie rodziny. Lecz zanim wyszłam Antonio dodał kilka słów
Ana, dam ci radę. Przy każdym posiłku zaczynaj obsługiwać najpierw Rosario i Ines. Dzięki temu oszczędzisz sobie kłopotów Zdziwiło mnie to, nie rozumiałam o co mu chodzi, jednak pewne jest to, że przez tyle lat nie dałam się nikomu poniżyć i zapewne tak pozostanie do mojej śmierci.
Dziękuje, ale proszę się nie martwić. Nie jestem niewolnicą i nie pozwolę się źle traktować. Należy mi się szacunek. Odpowiedziałam z uśmiechem, a następnie na znak Evy ruszyłam ze śniadaniem do jadalni państwa Mendoza. Podchodząc do stołu lekko dygnęłam na powitanie rozstawiłam potrawy po czym złapałam dzbanek z sokiem i zaczęłam rozlewać do szklanek domowników zaczynając oczywiście od pana Federico, po przez jego dzieci i kończąc na kuzynce i jej córce. Odstawiłam dzban i stanęłam kilka kroków dalej by w razie potrzeby szybko można było mnie wezwać.

Offline

#21 20-02-2016 o 00h17

Miss'na całego
Satsuoki
...
Wiadomości: 290

//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58141.jpg

Po powrocie do swojego gabinetu przejrzałem kilka faktur, które też powinny znaleźć się w najbliższym czasie u księgowej. Z tego co widzę, rancho ostatnio podniosło swoje dochody, wszystko dzięki moim lojalnym i pracowitym ludziom. Uśmiechnąłem się do siebie, a przede wszystkim Marcelo, ten chłopak spadł mi z nieba, stajnie, wybiegi, szklarnie wszystko jest dopilnowane i zadbane. Nie dajesz mi wyboru, jutro jestem zmuszony porozmawiać z Vestą o podwyżce da ciebie i twoich ludzi. Nie mogę być chciwy, dzięki temu zyskam jeszcze większe oddanie pracowników. Podniosłem się i podszedłem do okna. Niebo dziś jest bezchmurne i pełne gwiazd, jutro będzie piękny upalny dzień. Odwróciłem się i podszedłem do barku, wyjąłem z niej butelkę whisky i nalałem odrobinę do szklanki, poluzowałem krawat i usiadłem na łóżku. Jutro czeka mnie podróż do stolicy, pewien Amerykanin chce zawrzeć ze mną umowę tuż po wynikach badań mięsa. Co tu dużo rozmyślać nie pogardziłbym takim kontraktem. Wypiłem trunek a następnie ułożyłem się do snu.

Następnego dnia wziąłem prysznic i ubrałem się. Zadzwoniłem do kierowcy by jechał po Veste, a sam udałem się na śniadanie z rodziną. Byli już wszyscy z wyjątkiem Antonio. To dobrze, że ma dobre kontakty z pracownikami, ale posiłek z rodziną też jest ważny. Pokręciłem głową siadając. Po chwili w jadalni zjawiła się Ana Paula i jak błyskawica podała śniadanie. Skinąłem tylko głową na znak, że może odejść. Nie miałem czasu by brnąć w rozmowę z dziećmi, zjadłem dość szybko i wstałem od stołu udając się do wyjścia gdzie czekał już na mnie samochód wraz z Vestą, który miał zawieść mnie na samolot do stolicy.
-Witam cię Vesto, w drodze na lotnisko omówimy jeszcze kilka spraw przywitałem sie z nią i od razu przeszedłem do konkretów
Z tego co zauważyłem, rancho przybiera tendencje wzrostową od kilku miesięcy. Trzeba podwyższyć pensie pracownikom pod dowództwem Marcelo, jego szczególnie trzeba wynagrodzić za ciężką pracę. Ponadto dziś ma przyjechać weterynarz i zabrać próbki mięs do badań. Proszę cię abyś osobiście dopilnowała aby odpowiednie pakunki trafiły do niego. Nie chce mieć żadnych niejasności, kontrakt z tym Amerykaninem zapieni nam uznanie. Jak tylko dostaniesz wyniki niezwłocznie mu je wyślesz - westchnąłem
- Jestem już coraz starszy nie wiele sił mi pozostało, ale chce zapewnić moim dzieciom dostatek by i im niczego nie brakowało tak jak i mnie. Od śmierci żony coraz trudniej mi z nimi rozmawiać. Zachowuje się jak tchórz uciekając od rozmowy i wpadając w wir pracy, ale chłopcy na swój sposób są do niej tak podobni. Każdy z nich odziedziczył po niej inną cechę uśmiechnąłem się do siebie a już po chwili drzwi od auta otworzyły się. Byliśmy już na lotnisku. Pożegnałem się z Vestą ja ruszyłem na samolot ona zaś pojechała do hacjendy.



//photo.missfashion.pl/pl/1/73/moy/58274.jpg

Obudziło mnie stukanie do drzwi, była to Eva wołająca na śniadanie
- Już wstaje wstaje, nie musisz się tak dobijać Mruknąłem i z wielką trudnością stanąłem na równe nogi. Wrzuciłem na siebie strój roboczy, złapałem kapelusz i zanim ruszyłem do kuchni nakazałem przygotować konie. Na miejscu od razu w progu moje spojrzenie przykuła nowa dziewczyna. Była dość urokliwa a jej spojrzenie było tajemnicze, można wręcz rzec, że z lekka mnie zaintrygowała.
- Mam na imię Marcelo i jestem zarządca tego bałaganu uśmiechnąłem się pod nosem
Jestem Ana Paula Przedstawiła się i w mgnieniu oka śniadanie czekało już na mnie na stole. Zdążyłem usiąść gdy w drzwiach zjawił się Antonio, kiwnąłem głową na przywitanie i zabrałem się za jedzenie. Chcąc nie chcąc słyszałem rozmowę Antonio z Aną, wspominał aby zaczęła obsługiwać najpierw kuzynkę Rosario i Ines, Ines jak Ines mniej ją widziałem niż widziałem ale jeśli o jej matkę chodzi zawsze łaziła tam gdzie nie było takiej potrzeby i wydawała rozbrajające polecenia. Najchętniej wrzuciłbym ją do zagrody razem z bykami, przewaliłem oczami.
"Dziękuje, ale proszę się nie martwić. Nie jestem niewolnicą i nie pozwolę się źle traktować. Należy mi się szacunek" Gdy tylko usłyszałem odpowiedź dziewczyny podniosłem wzrok z nad talerza. Uuuuu, czyżby chciała postawić się "pani wielkiej", zaśmiałem się w duchu, odważna jesteś, ale to dobrze lubię takie. Lecz za chwilę mój entuzjazm spadł, Antonio stwierdził, że dziś jedzie na przejażdżkę z siostrzyczką. Ehhh, nie mogłem mu tego zabronić, ale nie ukrywam też, że dziś przydałaby mi się jego pomoc. Moja twarz wygięła się w grymasie. Kiedy tylko zjedliśmy poszliśmy wprost do zagrody by zagnać stadko na wypas.



Offline

#22 20-02-2016 o 00h50

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

Nie jedna osoba by chyba zwymiotowała ze zmęczenia na samą myśl o moim poranku. Musiałam wstać o czwarte, o piątej być gotowa by odwieźć pana Mendozę, być na szóstą na jego ranczu, sprawdzić czy wszyscy żyją i później jechać załatwić wszystkie sprawy w mieście. Ja sama nie wiem jakim cudem mam na to wszystko energię, ale hej!, jeszcze jakoś żyję więc...
Jak mówiłam wstałam o czwartej i zaczęłam się ogarniać. Wypiłam dwie kawy i dokładnie sprawdziłam czy spakowałam wszelkie dokumenty. Miałam je poukładane w teczce alfabetycznie i chronologicznie co wpierw załatwię. O piątej już odwoziłam Pana Mendozę na lotnisko i uważnie się przysłuchiwałam jego słowom. Podwyżka? Ciekawe czy ja też dostanę... W duchu mam nadzieję.
W drodze na ranczo wystąpiły korki, więc na miejsce dojechałam z drobnym opóźnieniem. Poszłam od razu do gabinetu pana Mendozy i zadzwoniłam do owego weterynarza, o której przyjedzie. Powiedział, że po południu. Wykonałam jeszcze kilka telefon i do przybycia weterynarza została mi papierkowa robota i rozmowa z Marcelo. I chyba tym się teraz zajmę.
Wyszłam na zewnątrz i poszłam do pomieszczenia, w którym sypiał. Pusto. Stajnia, pusto. Musi być na łąkach. Okej, czego się nie robi... Zdjęłam swoje drogie obcasy i zmieniłam je na sztyblety. Dobrze, że założyłam dzisiaj spodnie. Przygotowałam sobie konia i po chwili już na nim siedziałam. Każda minuta się liczy. Pognałam przez pastwiska, aż w końcu dojechałam do Marcelo.
- Dzień Dobry, Marcelo. Będziesz miał wolną chwilę? Muszę z tobą porozmawiać, to dosyć pilne, bo późnij przychodzi weterynarz i nie będzie czasu.- powiedziałam do mężczyzny.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#23 20-02-2016 o 01h37

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

/ I Ñ E S /

Zdecydowanie dziewczyny były w niebie, jeśli im tak pomagał schodzić, nawet jeśli to tylko minimalna liczba schodków, naprawdę. W każdym razie ja byłam miło zaskoczona. I dodać do tego te przepuszczanie w drzwiach, tak, więc tego - to było bardzo przyjemne, w końcu, błagam, spróbujcie znaleźć gentlemana w tych czasach. Życzę powodzenia bynajmniej, bo to ten jeden na tysiąc, albo i więcej, biorąc pod uwagę aktualny rozwój umysłowy większości przedstawicieli homo sapiens. Niestety nie ograniczało się to tylko do jednej płci. Bywa. Z jedną przedstawicielką tego upadku mieszkałam pod jednym dachem, da się przyzwyczaić.
I hej, serio, usiadłam ledwo na chwilę, bo już zaraz potem byłam przy chłopaku oceniając jego mały zbiór książek. W sensie, widziałam większe, tak? Ale to i tak było sporo. I sporej ilości wcześniej nie widziałam, więc tak. Byłam zachwycona. Bo, naprawdę, jak można nie kochać tak wspaniałych dzieł ludzkiej wyobraźni?
A potem to w sumie jakoś tak rozmowa sama się pociągnęła, oscylując cały czas gdzieś przy książkach, choć później chyba jakoś zboczyła z toru. Czas w pewnym sensie przestał się liczyć, a z tego która godzina dało radę zdać sobie sprawę dopiero, gdy przyjaciel Adriána do nas dołączył. I może byłam w pewnym sensie niespodziewanym uczestnikiem, ale jednak zostałam. Bo może i sama miałam w sobie jakąś minimalną nutkę z gamera. A to ile tego się przewinęło przez konsolę to sama nie byłam już pewna. Sporo...? Tego, że byłam w towarzystwie dwóch mężczyzn w sumie też nie odczuwałam, jakoś tak naprawdę łatwo mi się z nimi rozmawiało. Jak z kumplami po prostu. I, hej, nawet czasem udawało mi się ich ograć - albo dawali mi fory, kto wie.
I ten tego, w trakcie jakiejś ich gry przeciw sobie, ułożyłam się wygodniej na sofie i, ten, chyba zasnęłam? Przynajmniej to było ostatnie, co pamiętałam z wieczora - nocy.
A to jak potem znalazłam się na łóżku, okryta kocem, było dla mnie raczej niewielką zagadką. Bo wątpiłam, bym ten dystans pokonała samodzielnie, naprawdę, niełatwo się mnie budziło, więc o ruszeniu mnie po tym jak zasnęłam nie było najmniejszej mocy nawet. I, aniele, to była dosyć słodka myśl, że w pewnym sensie ktoś mnie tak trochę potraktował jak księżniczkę.
Wspominałam może o mojej porannej koordynacji ruchowej? Nie? No cóż, więc zaraz po tym jak się podniosłam, nadal owinięta w koc, bo tak, ładnie pachniał, czy coś, uznajmy, wciąż zaspana oczywiście, musiałam się uderzyć w nogę łóżka, bo jakżeby inaczej. I odtańczyć tanie bolącego małego palca na jednej nodze, bo, hej, boli! Po chwili jednak opadłam na łóżko z powrotem, i tak, dopiero wtedy uderzyła mnie myśl, że jednak nie jestem w swoim pokoju, więc skoro ja łóżko zajęłam, to gdzie gospodarz?  Nawet nie wiecie ile energii można zyskać od zwykłych myśli....
Już po chwili byłam przy sofie, na której to spał Adrián, przykucając na przeciw jego twarzy.
- Dzień dobry, pora wstawać~. - zaświergotałam... Dobra, nie, nie umiem świergotać, ale ton mój był bynajmniej wesoły, I, naprawdę, to nie moja wina, że zaraz mój palec wskazujący prawej dłoni dźgał lekko jego policzek. Uroczo denerwujące. A przynajmniej to drugie. Ciekawe czy go to ruszy, a jak nie, jest tu jakiś dzbanek, aka wazon, z wodą?

Offline

#24 20-02-2016 o 22h06

Miss'na całego
Madelleinee
Not killing people is hard
Miejsce: Underground
Wiadomości: 458


A d r i á n
Link do zewnętrznego obrazka

     Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą. Cóż, Adriánowi z pewnością poprawił się nastrój. Szczerze mówiąc, w pewnym momencie całkiem stracił orientację. Rozmawiał z Iñes o najróżniejszych rzeczach. Był całkiem pewny, że zaczęło się pogadanką o książkach. A jakim cudem potem znaleźli się w drugim końcu pokoju, żartując, opowiadając historie i dyskutując na inne tematy? Cóż, po prostu dobrze spędzili czas, a on odnotował sobie, że będzie musiał podziękować dziewczynie. Zdecydowanie poprawiła mu nastrój bardziej, niż wyżywanie się na kolegach z klubu.
     W pewnym momencie przyszedł Michael. Adrián prawie o nim zapomniał. Przez chwilę obawiał się niezręcznych pytań, ale jak na dorosłego człowieka przystało - przedstawił ich sobie i przeprosił za słabą pamięć. Na szczęście wydawało się, że żadne z nich nie czuło się pominięte czy źle potraktowane. Po prostu przywitali się ze sobą i mimo, że Micheal posłał Adránowi sugestywne spojrzenie, nie wydarzyło się nic niezwykłego. No, może prócz tego, że Iñes okazała się nie tylko dziewczyną, która lubi czytać książki, ale również nieźle gra w gry wideo.
     Czasami to dawali jej lekkie fory, czasami zaskakiwała ich sama umiejętnościami. Najważniejsze było jednak to, że końcówka tego dnia należała do o wiele przyjemniejszych, niż jego początek.
     W pewnym momencie zorientowali się, że Iñes zasnęła. Nie odzywała się już jakiś czas, a kiedy mężczyźni postanowili spojrzeć co się z nią dzieje, zobaczyli ją zwiniętą na kanapie. Wtedy też dotarły do Adriána dwie rzeczy. Po pierwsze - nie miał zielonego pojęcia, gdzie znajdowała się jej sypialnia. A po drugie - nie może jej tak po prostu otrząsnąć ze snu i wyrzucić do swojego pokoju, a zachowując się głośno mogą ją obudzić.
     Przeniósł ją - najdelikatniej i najostrożniej jak potrafił - na swoje łóżko i - aby nie robić hałasu - przykrył jednym z koców. Nie było jakoś wyjątkowo zimno, więc nie martwił się, że zmarznie. Upewnił się, że wszystko jest w porządku, po czym chciał odejść. Zawsze go dziwiło, jak niewinnie i bezbronnie człowiek wyglądał podczas snu. Z blond włosami rozrzuconymi po poduszce, spokojnie oddychająca, młoda zwyczajna kobieta. Po dzisiejszym dniu tym bardziej nie rozumiał skąd ta niechęć do niej ze strony reszty mieszkańców domu.
     Wrócił do przyjaciela, przygasił lekko światła i przyciszył telewizor. Po chwili grania, zaczęli trochę rozmawiać o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Dlaczego chłopak nie miał humoru, że aktualnie ponownie jest kawalerem. Przeskoczyli na temat przygotowań do ślubu Micheala i Teresy. Miał się odbyć już za parę tygodni, a Adrián miał robić za drużbę. Prócz tego, wypadałoby zaprosić jakąś dziewczynę, jako osobę towarzyszącą.
     Porozmawiali jeszcze chwilę o treningach i innych rzeczach. Sekundę nawet o Iñes i jej towarzystwie. Rozeszli się później, niż spodziewali. Co prawda, młody Mendoza proponował przyjacielowi pozostanie na noc, ale ostatecznie ten się nie zgodził i postanowił wrócić do domu, póki Teresa zbytnio się nie martwiła. Jako, że jego łóżko było zajęte, Adrián znalazł drugi koc w szafie i ułożył się wygodnie na kanapie.
     Obudziło go nieustępliwe pukanie w policzek, połączone z wesołym, damskim głosem.
     Nie potrafił jednak stwierdzić, co go szybciej podniosło z kanapy. To, że dotarło do niego, że zapewne Iñes nie śpi i próbuje go dobudzić, siedząc wyjątkowo blisko niego, czy też fakt, że z tego wszystkiego zapomniał ustawić budzika i nie miał pojęcia która jest godzina. Trening!
     W pierwszych odruchu złapał za telefon i spojrzał na wyświetlacz. Sekundę potem odetchnął z ulgą. Miał jeszcze dużo czasu na dotarcie do klubu. Zaraz się też zreflektował i spojrzał na kuzynkę. Uśmiechnął się przepraszająco.
    - Wybacz, spanikowałem trochę. Wolałbym naprawdę nie spóźnić się na trening - powiedział, śmiejąc się lekko. Oj, trener nie byłby zadowolony. Ani trochę... - Dzień dobry, Iñes. Wypoczęta? - zapytał, przyglądając się dziewczynie. Chyba wyglądała w porządku, ale nie mógł mieć pewności. W końcu nie widywali się na co dzień.
     Po chwili zaburczało mu w trochę w brzuchu. W sumie była pora śniadania. Rozejrzał się po pomieszczeniu, aby znów wrócić wzrokiem ku blondynce.
    - Nie wiem jak ty, ale ja umieram z głodu. Pójdźmy się może lepiej odświeżyć i zejść coś zjeść. Spotkamy się na śniadaniu? - zapytał, a w swoim głosie ze zdziwieniem usłyszał nutkę nadziei. Sam ledwo ją wykrył, ale była!
     Kilka minut później stał umyty i gotowy na kolejny dzień w drzwiach jadalni. Usiadł na swoim miejscu, czekając za jedzeniem i witając się ze wszystkimi. Zauważył, że Iñes jeszcze nie dotarła na miejsce. Nawet nie wiedział jak bardzo oddalony ma pokój od jego sypialni, oraz części wspólnej domu. Powinien przy jakiejś okazji się tego dowiedzieć. W międzyczasie kuzynka dotarła na miejsce. Nowa dziewczyna, która poprzedniego dnia jadła z nimi obiadokolację* podała do stołu. Wyglądała nieznacznie lepiej niż wczoraj, chociaż dalej wydawała się słaba fizycznie. Z całą pewnością jak osoba mieszkająca jakiś czas na ulicy. Jedna rzecz tylko sprawiała, że widać było w niej życie. Spojrzenie, bardziej pewne siebie, niż Adrián się spodziewał. Może była po prostu wystarczająco silna psychicznie, aby wszystko przyjąć na siebie?
      Wydawała się raczej drobna, ale co on mógł wiedzieć, nie znając jej wcale. Musiał chwilę pomyśleć, aby przypomnieć sobie jej imię. Ana? Tak, chyba Ana. Wypadałoby ją przywitać jak należy, jako nowego domownika.
     Śniadanie powoli dobiegło końca, reszta mieszkańców domostwa zaczynała się rozchodzić. On sam zamierzał za jakąś chwilę się zebrać i zacząć szykować na trening.


*sorki, jedni pisali, że o obiad, drudzy, że kolacja, zdurniałam ;-;

Ostatnio zmieniony przez Madelleinee (21-02-2016 o 01h58)


    •    d e v i a n t a r t    •     y o u t u b e    •    t u m b l r    •   
Link do zewnętrznego obrazka

Offline

#25 21-02-2016 o 02h39

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

/ I Ñ E S /

Prawdopodobnie pomyślenie o tym, że jest jak nastolatka, gdy pierwszym co zrobił było sięgnięcie po telefon, nie było odpowiednie, ale hej, to ja, większość ludzi i tak mnie unika, więc po co miałabym się przejmować moim dziwnym tokiem myślowym. No i tak trochę może te przyrównanie do takiej małolaty było trochę hipokryzją, biorąc pod uwagę to, że zazwyczaj sama w pierwszym odruchu sięgałam po te okropeczne urządzenie mobilne, od którego była uzależniona najpewniej połowa ludzkości. A to, że dziś był wyjątek od reguły to naprawdę całkiem inna kwestia - nie miałam bladego pojęcia tak przy okazji, gdzie telefon zostawiłam, tak swoją drogą. Poszukam później, jakoś przy okazji. O swoją prywatność, jakby ktoś inny go znalazł, się nie martwiłam. Wymyślanie bezsensownych haseł zdecydowanie było moją rzeczą. Przezorny zawsze ubezpieczony, czy coś.
Przytaknęłam tylko, uśmiechając się delikatnie, że rozumiem na to jego wyjaśnienie. Bo jakby nie patrzeć, nie wszyscy mają ten mój zmysł spóźniania się na próby. I nie tylko na nie tak w sumie, bo i na posiłki, czy zwykłe spotkania miałam zwyczaj choć lekkiego naruszenia ram czasowych. Nawet w trakcie szykowania sobie czegoś do jedzenia, bo jakby nie patrzeć wcześniej nikt mi usługiwać nie musiał, miałam problem z pilnowaniem upływających minut. Nie, że gotować nie umiem, ale jednak... Lepiej nie dawać mi do zrobienia czegoś zbyt wymagającego.
A teraz grzecznie wróć myślami do tego przystojniaka przed tobą, bo, tak, zadał ci pytanie. Czy byłam wypoczęta? Tak jak można być, biorąc pod uwagę, że było wcześnie, a wcale tak szybko nie zasnęłam. Choć i tak miałam lepiej niż on. Ale przyznać musiałam, że łóżko miał wygodne. Z chęcią bym w takim zamieszkała.
Zanim jednak zdążyłam się wypowiedzieć w tej kwestie, przy czym oczywiście zamiar miałam wspomnieć o moich myślach odnośnie jego łoża, dało się usłyszeć burczenie w jego brzuchu. I, hej, ni wińcie mnie za to, ale nie mogłam się powstrzymać by się jednak nie zaśmiać.
- Jasne, tylko nie zasłabnij nam gdzieś w międzyczasie z tego głodu. - rzuciłam, tak trochę uszczypliwie, na poziomie maksymalnie dziesięciolatka, jak dla mnie, po czym w świetnym humorze wyszłam z jego pokoju, posyłając mu jeszcze jeden uśmieszek.
Dojście do mojego lokum chwilę mi zajęło, szybki prysznic, jakby nie patrzeć też, a całą resztę wykonywałam tak trochę na biegu. Podsuszyć włosy odrobinę i zebrać je w luźną wstążkę. Bo kto umie, ten może, a praktyka czyni mistrza, tak? Podobno. I tym oto magicznym sposobem, mając na sobie czarne satynowe alladynki i luźną, jasną tunikę na sobie po kilkunastu minutach zeszłam w końcu na śniadanie. Operación Dragón i tym podobne sprawy, norma.
I, hmm, chyba jednak zapomniałam czegoś na nogi założyć... Nie pierwszy raz zresztą, więc niekoniecznie jakoś było to ważne.
- Doberek, ciżbo. - rzuciłam wesoło od progu. I niech mi ktokolwiek spróbuje powiedzieć, że jestem złośliwa! Zajęłam swoje miejsce i zrobiłam zeza na posiłek. Dosłownie. Hej, to na pewno moje? Bo ten tego, tak jakby, ktoś zapomniał albo o moich upodobaniach, albo już nie wiem co, bo co z tego, że mało kiedy w ogóle na nie schodziłam, powinni pamiętać, tak? - Nie będę tego jadła. - rzuciłam urażona po chwili odsuwając od siebie zarówno talerz jak i napój. W końcu mówiłam nie raz, że na śniadanie pijam jedynie mleko, ciepłe, z łyżeczką białego miodu, nie potrzebne mi było więcej, naprawdę. A poza tym... - I dlaczego w ogóle zostało mi nałożone bez mojej uprzedniej zgody? - prychnęłam. Tak, więc, tak... Robienie scen lvl ja. Mówiłam już, że jestem taką denerwującą królową dramatu?
Nie ma to jak się odpowiednio zaprezentować.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2