Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 03-12-2015 o 20h29

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
   
Wraz z pojawieniem się życia nadeszła potrzeba umierania, a wraz z potrzebą umierania ktoś, kto przypilnuje kolei rzeczy. Ktoś, kto przeprowadzi uwolnione dusze przez barierę światów, gwarantując im wieczny spoczynek. Ktoś obiektywny i bezwzględny, całkowicie niezależny.
Śmierć nie pamięta, od kiedy istnieje. Nie wie, czy ktoś był przed nią i czy będzie po niej, ani co się stanie, gdy odejdzie. Wykonuje swoją pracę, zabierając dusze do miejsca ich ostatecznego pobytu. Śmierć istnieje sama w swoim pozbawionym kolorów świecie na granicy życia i wiecznego spoczynku.
Lecz co się stanie, gdy prawa rządzące tymi światami zostaną zachwiane, gdy w świecie Śmierci pojawi się ktoś, kto nie powinienem tam być?
Link do zewnętrznego obrazka
Śmierć - Kastil
Panienka – Misa-chan1906
Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

●  ●  ●

  Susanne Cox     Płeć piękna     15 lat przeminęło   
  19 dzień czerwca    Spod znaku bliźniąt   
●  ●  ●
  Włosy pokryte farbą w kolorze ciemnego kasztanu 
  Szare, przekrwione oczy    Spojrzenie bez wyrazu 
  Zaokrąglony nosek    Zaczerwienione policzki 
  Wiecznie spękane usta    Kąciki ku dołowi 
  Ponoć wysoka ze 172 cm    Waga niby w sam raz 
  Sylwetka umięśniona    Rozbudowane barki 
●  ●  ●
  Niezwykle paradoksalna    O charakterze melancholika 
  Zwyczajowo małomówna    Podobno elokwentna 
  Umysł analityka    Planuje każdy krok 
  Skłonna do poświęceń    Z natury nieufna 
  Odbiera wszystko personalnie    Raczej wycofana 
  Zapach szpitali ją uspokaja    Uwielbia pływać 
●  ●  ●

。 。 。

Offline

#2 06-12-2015 o 13h17

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83


Link do zewnętrznego obrazka

°°°

Link do zewnętrznego obrazka

°°°

Śmierć nie posiada imienia.
°°°
Śmierć nie posiada formy.
°°°
Śmierć nie posiada płci.
°°°
Śmierć istnieje od początków wszystkiego.
°°°
Śmierć nigdy się nie narodziła i nigdy nie umrze.
°°°
Śmierć po prostu jest, była i będzie.


°°°

Link do zewnętrznego obrazka

°°°

Śmierć istnieje niezmiennie samotna w swoim świecie, obserwując od wieków losy świata i w milczeniu wypełniając swoje zadanie.
°°°
Śmierć nie decyduje, kto ma odejść, lecz pomaga żywym istotom przedostać się przez jej świat do świata ostatecznego pobytu,
gdzie dopiero stają się prawdziwie martwi.
°°°
Śmierć przyjmuje postać tego, o czym w ostatnich chwilach myśli osoba umierająca.
Śmierć może ukazać się jako kochanek lub matka, ale na tych, którzy żyli niegodnie, czeka wizualizacja ich największych lęków.
°°°
Śmierć jest tworem obojętnym, tworem bez uczuć, tworem niezdolnym do odczuwania zarówno radości jak i smutku, nie rozumie satysfakcji i nie zna porażki.
°°°
Śmierć zna datę śmierci każdej istoty żywej, zna jej okoliczności i zawsze wie, kiedy jest potrzebna w danym miejscu.


°°°


_______________________________________________________________

Link do zewnętrznego obrazka


Śmierć przemierza wolnym krokiem bezgraniczne, szare pustkowie swojego świata. Ma wiele czasu, bo jej kilkugodzinny spacer w świecie początku, jak zwykła nazywać świat ludzi, trwałby zaledwie ułamek sekundy. Już wie, po kogo zmierza i co się tam stanie. W końcu przystaje i spogląda na niewielką chatę, której dziurawy dach pokryto strzechą. Przenika wolno do wnętrza budynku, jakby bariery w postaci murów w ogóle nie istniały. Teraz znajduje się w zimnej, zawilgotniałej izbie, w której dwoje przemęczonych wieśniaków klęczy przy prowizorycznym łożu zbitym z kilku zapleśniałych desek. Kobieta łka cicho, załamując bezradnie dłonie, a towarzyszący jej mężczyzna wpatruje się nieobecnym wzrokiem w blady kształt spoczywający na materacu. To po ten kształt przybywa – siedmioletnia dziewczynka dotknięta epidemią dżumy. Śmierć była tu już po jej trzyletniego brata. Wtedy jeszcze ta mała blondyneczka była pełna życia, a wyglądem przypominała  ślicznego aniołka z kościelnych ikon. Jakże się zmieniła. Skóra przybrała szare zabarwienie, oczy straciły blask, policzki się zapadły, a bujne niegdyś włosy prawie w całości wypadły. Jej drobne, wyniszczone chorobą ciało zdaje się być martwe już od kilku dni. Ale ona jeszcze żyje.
Śmierć podchodzi do łoża w milczeniu i wyciąga w stronę dziewczynki swą bezkształtną dłoń. Blondyneczka przenosi powoli spojrzenie na Śmierć, na jej bladych ustach pojawia się słaby uśmiech.
- Bevis… – szepcze. – Braciszku…
Wieśniacy wpatrują się w córkę z przerażeniem, a po chwili w izbie rozlega się spazmatyczny szloch matki. Dla nich ich skarb już odszedł. Lecz dziewczynka nadal jakby żyje. Wyciąga wychudzone ręce w stronę postaci brata, chwyta go pewnie za dłonie i podrywa się z posłania, by przycisnąć do siebie ukochaną osobę.
- Już czas – szepce Śmierć i rusza wolno w stronę swojego świata.
- A mama i tata? – blondynka przystaje, odwraca się w stronę rodziców, przez chwilę chce do nich wrócić.
Śmierć chwyta ją za nadgarstek i zatrzymuje przy sobie.
- Nie martw się, nie rozstajecie się na długo.
Śmierć ujmuje teraz dłoń dziewczynki i rusza z nią wolno do miejsca ostatecznego pobytu. Nie kłamie, w ludzkim świecie nie minie miesiąc, a ona znów będzie musiała tu wrócić, by najpierw zabrać ze sobą kobietę, a niedługo potem jej męża. Lecz teraz wolno płynie z blondynką w stronę szarego pustkowia. Przystają na chwilę, a Śmierć obserwuje, jak rysy dziewczynki powracają do pierwotnego wyglądu, który zapamiętała z czasów, gdy dziewczynka była jeszcze zdrowa. Śmierć otwiera przed nią bramę do miejsca ostatecznego pobytu i popycha ją delikatnie w tę stronę.
- Bevis, nie idziesz ze mną? – dziewczynka pyta smutno, kurczowo trzymając jego dłoń.
- Już tam na ciebie czekam – odpowiada Śmierć, rozluźniając łączący ich uścisk.
Blondyneczka uśmiecha się do niego szeroko i rusza pewnym krokiem we wskazaną stronę. A Śmierć patrzy, jak znika w miejscu, którego ona sama nigdy nie widziała. Potem odwraca się i podąża w kierunku przeciwnym – na drugim końcu ludzkiego świata pewna kobieta odejdzie przy porodzie. A potem jakiś mężczyzna zostanie skazany na śmierć za kradzież, inną kobietę ukamieniują, a jeszcze jedna zostanie spalona na stosie za praktyki magiczne. I tak przez kolejne setki długich, szarych lat.

Offline

#3 06-12-2015 o 20h54

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

Gwałtowne podmuchy wiatru targają ubraniem Su. Świeci słońce, białe baranki mknął po błękicie nieba, ścigając się między sobą i momentami przysłaniając dawcę ziemskiego życia. Wystraszone nagłym hałasem stado ptaków wzbija się w powietrze i kieruje na zachód, ku zielonym o tej porze roku łąkom. Miasto je żywi, ale nie jest aż tak gościnne. Brak mu przestrzeni, ograniczone wieżowcami nie patrzy na świat zewnętrzny w innym celu niż ekspansywnym.
Na jednym z nasłonecznionych dachów stoi kasztanowłosa. Figlarny wiatr bawi w ciemnych kosmykach. Mruży oczy, gdy promienie przeskakują po jej zaróżowionej twarzy, którą przecinają wyschnięte ślady po łzach. Wiele płakała, gdy tu szła. Wiele płakała przez całe swoje krótkie życie.
Jest piękna pogoda. Mogłaby być wszędzie, chociażby w parku, otoczona przez roześmiane przyjaciółki, jedząca lody i odgarniająca piękne włosy z twarzy. Mogłaby się śmiać, promienieć wewnętrznym szczęściem. Mogłaby spacerować pod rękę z chłopakiem, czerpiąc przyjemność z jego obecności. Mogłaby tak wiele, a zamiast tego stoi na krawędzi dachu najwyższego wieżowca i z nadzieją spogląda w przepaść. Może myśli o tym, co ją tu przywiodło. A może nie myśli? Może zbyt długo wsłuchiwała się w ich przesiąknięte jadem głosy, by teraz być w stanie samodzielnie myśleć? Zbyt długo myślała ich myślami? To nie ma znaczenia, bo zdecydowała. Lot ku ziemi to tylko formalność, gdyż tak naprawdę jest już martwa. Nie żyła, gdy stawiała stopę na dachu, nie żyła, gdy promienie słońca muskały jej skórę i gdy mijała śpieszących do pracy ludzi. Umierała z każdym fałszywym zapewnieniem o stabilności rzeczy. Z każdą myślą i każdym oddechem, porankiem, dniem i wieczorem.
Tu pojawia się pytanie, czy kiedykolwiek żyła?
Kiedy rozmyły się kontury jej rzeczywistości? Kiedy ona straciła kształt? Czy to wina wiatru, który przyganiał do jej głowy czarne chmury? A może ludzkie szpony kawałek po kawałku wyszarpywały resztki rozdartej duszy? Kto zawinił? Kogo obarczać winą?
Nie ma nikogo. Wina... Czy istnieje? Czy ludzie nie chcieli jej pomóc? Przecież to ona odtrącała ich wyciągnięte dłonie. Ona nie widziała i nie widzi światła. W takim razie jest winna, a winni skazani są na śmierć przez siebie samych.
Nabiera głośno powietrza w płuca i zatrzymuje je tam na moment. Krew dudni jej w uszach, serce zwalnia niewdzięczną pracę, za którą skończy w grobie. Spokojny rytm. Wypuszcza powietrze. Unosi do twarzy drżącą rękę i ociera pozostałości łez. Po zsiniałych ustach błądzi ciche przepraszam. I czyjeś imię. Jego imię, jego imię i przepraszam. Zaciska wargi, zamyka przekrwione oczy. Rzęsy lśnią od łez. Krok w przód. Stopy tracą podparcie. Spada.
。 。 。
Otwiera puste oczy i odruchowo je mruży, by ograniczyć dopływ światła. Jednak żadne natrętne promienie nie atakują wymęczonych spojówek i już po chwili może unieść powieki. Pierwsze, co zauważa, to brak światła. Mimo to nie jest ciemno, każdy fragment tego miejsca emanuje innym odcieniem szarości. Jest jej wiele, wypełnia przestrzeń na tysiąc możliwych sposobów. Wylewa się zewsząd i ginie gdzieś indziej, choć lepiej powiedzieć: "znajduje ujście". Gdyby ginęła, musiałaby umrzeć.
Czy to niebo...
Więc tak to wygląda, myśli Su, wodząc wzrokiem po wyblakłym świecie. Wszystko jest takie samo, tylko bardziej szare? Bardziej nierealne niż było wcześniej? Unosi się do siadu, a następnie wstaje lekko, dziwiąc się osłabionej grawitacji. Nie do końca wie, co się stało i to ją trochę niepokoi. Pamięta widok miasta z dachu, wiatr na skórze, brak ziemi i upadek. Nie jest w stanie powiedzieć, czy czuła ból, ani czy tuż przed śmiercią myślała o dotychczasowym życiu. Właśnie zdaje sobie sprawę, że nie wie, czy umarła.
Wokół niej zbiera się spory tłum, jednak od nikogo nie wyczuwa życia. Wszyscy są jakby za dźwiękoszczelną barierą. Ludzie krzyczą, niektórzy odwracają wzrok, inni zasłaniają dzieciom oczy. Ktoś dzwoni na pogotowie, roztrzęsionym głosem mówi: "Dziewczyna, młoda, martwa". Su patrzy w jego stronę, a ten drętwieje i rozgląda się nerwowo, jakby kogoś szukał. Nie będzie mógł spać przez parę następnych nocy.
Dziewczyna nic nie rozumie. Przecież tu jest, widzi wszystko, tylko trochę inaczej. Bardziej... Bez uczuciowo. Chce zrobić krok w tył, jednak coś blokuje jej ruch. Cichy głosik w głębi umysłu podpowiada, że to wybór, którego będzie żałować. Ignoruje go i po chwili spogląda na swoje ciało. Ciało? Nie, chwilowe opakowanie. Ma mdłości. Plama szarej krwi kwitnie wokół pozbawionej koloru twarzy. Wygląda zupełnie nierealnie, jeszcze dalsza niż otaczające Susan jednostki.
W tym momencie wyczuwa obecność. Nienachalny, subtelny rodzaj obecności, który skutecznie i z wyczuciem zwraca na siebie uwagę. Temu komuś nigdzie się nie spieszy, mogą minąć wieki, a on będzie stał niewzruszony, czekając na swoje pięć minut. Kasztanowłosa nie chce, by ten tak długo roztaczał wokół siebie przygniatające milczenie. Pojęła aluzję, więc odwraca się powoli i napotyka spojrzenie wysokiego mężczyzny.
- Louis - szepcze, a na jej twarz wypływa mieszanka smutku, ulgi i przerażenia. Robi krok w tył i osuwa się bez sił na kolana. Drga jej podbródek, nerwowo przygryza wargę i wyłamuje sobie palce. Zszokowana nie wie co robić.
...a może jednak piekło?

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (07-12-2015 o 17h20)

Offline

#4 07-12-2015 o 19h13

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83

Link do zewnętrznego obrazka


Setki lat później Śmierć wolno zmierza po kolejną istotę. Wypadki samochodowe stały się teraz najczęstszym powodem jej wycieczek do świata początku. Mężczyźnie zostało kilka minut życia, zanim resztki natlenowanej krwi przestaną dopływać do mózgu. Śmierć przekracza granicę światów, uderza w nią nieznośny natłok świateł, dźwięków i odrażających zapachów ludzkiego świata. Coraz wyraźniej słyszy także uciążliwy dźwięk syreny pogotowia ratunkowego. Oni dotrą tam przed Śmiercią, ale los mężczyzny od dawna jest przesądzony. Tik-tak, tik-tak… Śmierć chwyta mężczyznę w swe zimne objęcia i wolno rusza z nim do miejsca ostatecznego pobytu. Zaraz po tym musi udać się do odległej Afryki, tam wciąż ludzie umierają z głodu i wycieńczenia. Śmierć odsyła mężczyznę i przez krótką chwilę znów rozkoszuje się spokojem własnego świata.
I nagle przez niezmąconą nigdy ciszę jej pustkowia przetacza się nienamacalne zakłócenie. Nienamacalne, ale silne i wyraźne, zdające się promieniować i pulsować, natarczywie próbuje dotrzeć do Śmierci. Ta rozgląda się dokoła, poszukując źródła dziwnego zjawiska. A zakłócenie narasta i narasta, pulsuje, nabiera kształtu, dźwięku, koloru. Coś przenika do wnętrza jej niematerialnego ciała, coś oddziałuje na Śmierć tak mocno, że przez chwilę ma wrażenie, jakby czuła. Gdzie? Co? Jak to? Śmierć niemalże nerwowo przeczesuje każdy zakątek ludzkiego świata, poszukując źródła anomalii. Lecz to nie on jest przyczyną. Coś wtargnęło do pustkowia Śmierci, do jej świata, jej samotni.
Tam. Śmierć rusza w stronę zjawiska, które wyczuwa coraz intensywniej. Śmierć czuje obecność. Czyjąś obecność. Obecność, której nie ma prawa być w tym świecie. Instynktownie kieruje się na granicę światów, wnika znów do tej odrażającej rzeczywistości. Dociera pomiędzy ludzi, przenika przez ich gorące, żywe ciała, powodując wśród niektórych dreszcze. Przystaje wśród tłumu i przez chwilę jest tak samo zdezorientowana jak otaczające ją ludzkie istnienia. Widzi ciało pokryte krwią, ciało wygląda na martwe. Niemożliwe, ciało nie może umrzeć bez pomocy Śmierci. Nie umrze bez niej. A obok ciała stoi ludzkie jestestwo. Ludzkie jestestwo odłączone od ciała bez udziału Śmierci. Obecność.
Ludzkie jestestwo obraca się w jej stronę i wypowiada niezrozumiałe dla Śmierci słowo. Śmierć działa machinalnie, chwyta jestestwo dziewczyny w ramiona i szybciej niż kiedykolwiek podąża do przejścia łączącego jej świat z miejscem pobytu ostatecznego. Pozbyć się, zapomnieć. Bez wyjaśnień popycha sylwetkę dziewczyny w stronę przejścia, czekając, aż zniknie, a jej świat i egzystencja wrócą do normalności, jej normalności. Tak, to coś dziwnego, zaraz wszystko będzie w porządku.
Lecz jestestwo odbija się od przejścia, jakby wpadło na niewidzialną szybę. Obecność zostaje w świecie Śmierci.

Offline

#5 16-12-2015 o 06h47

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

Su drga podbródek. Patrzy beznamiętnie na postać przed sobą, czując się niezwykle słabą. Odgłosy otoczenia milkną, jakby ktoś umieścił je za dźwiękoszczelną szybą, a w koło słuchać tylko niesione echem bicie serca. Susanne nie może zebrać myśli. Chce to wszystko przetrawić na spokojnie, znaleźć punkty, o które mogłaby się oprzeć. Potrzebuje czasu, by rozważyć wszystkie opcje. Nie umie działać nagle.
Jednak obecność nie chce czekać. Ręce podrywają ją do góry i te same ręce zaciskają się na bezsilnych ramionach Su. Jest jak marionetka, nie stawia oporu. Sparaliżowana zaistniałą sytuacją nie wie nawet co myśleć. Nieznane światło atakuje jej źrenice. Chce zasłonić oczy dłonią, jednak jest silnie trzymana przez kościste ręce temperaturą zbliżone do lodu. Prowadzą Su z dala od jej ciała, z dala od ludzi i przytłumionego hałasu, z dala od życia, śmierci i pustki, a potem gwałtownie puszczają. Dziewczyna nie może się zatrzymać, a gdy już gotowa jest upaść, wpada na coś na kształt szyby i odbija się od niej. Przez chwilę zetknięcia czuje, jak druga strona ją wciąga, zasysa zachłannie w swoje progi, lecz szary świat nie może jej wypuścić. Pękają kolejne cienkie włókna między jej częściami "tu" i "tam", jeszcze chwila, a przedzieli się na pół. I gdy jest już blisko rozerwana dusza wraca do pierwotnego kształtu, zostawiając Su po tej samej stronie szyby. Jest oszołomiona i nie wie, co się przed chwilą wydarzyło. Żołądek podchodzi jej do gardła, a serce pompuje krew szybciej, mało co nie wyskakując z piersi. Powoli odwraca się w stronę obecności, czując przed nią strach i respekt. Stara się nie rozpoznawać tej twarzy, w którą kochała patrzeć, tych oczu, które w momencie uśmiechu tworzyły wąskie szparki. Uważnie omija spojrzeniem usta, niegdyś tak dźwięcznie wypowiadające jej imię. Nie patrzy na dłonie, które kiedyś ogrzewały zmarznięte ciało, a teraz chcące ją zniszczyć. Próbuje nie rozpoznawać człowieka przed sobą.
Od zazwyczaj spokojnych oczu Su bije niema prośba o wytłumaczenie zaistniałej sytuacji. Co to? Po co to? Boi się. Gubi. Nie wie, co jest prawdziwe, a co tylko urojone, czarne miesza jej się z białym. Nie ma nic, co podpowiedziałoby, gdzie teraz jest. W koło tylko szarość pokrywa świat.

Offline

#6 21-12-2015 o 21h42

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83

Link do zewnętrznego obrazka


Śmierć trwa w bezruchu, wpatrując się w przedziwne zjawisko, którego przed mgnieniem oka była świadkiem. Przedziwny splot wydarzeń i anomalii trwał zaledwie kilka sekund, ale idealnie harmonijny świat Śmierci nie mógł znieść tego dysonansu. Bezuczuciowa Śmierć przez moment odczuwa nieznane jej dotąd uczucie, którego nie jest w stanie zdefiniować. Sekundy wleką się nieznośnie, zdają się być namacalne, jakby coś je odmierzało, nienawistnie podkreślając wagę każdej kolejnej mijającej chwili. A jestestwo także trwa w bezruchu, także wpatruje się w Śmierć. A z oczu jestestwa bije nieme pytanie. Jednak Śmierć nie jest zdolna do odczytywania ludzkich emocji, więc tylko patrzy.
W końcu odwraca się bez słowa i wolnym krokiem rusza przed siebie. Musi wrócić do pracy, przecież w Afryce czeka kolejna istota, Śmierć prawie zapomniała. I nagle znów przystaje, odwraca głowę. Obecność nie może tu zostać. Nie może zostać w tym świecie, ale także nie może zostać sama. Co się stanie, jeśli Śmierć jej nie odeśle? Czy cały świat się zachwieje, a niebo spadnie na ludzkie głowy? Obecność musi ruszyć ze Śmiercią, może wtedy uda im się zrozumieć. A może nie. Może…
- Chodź – szepcze Śmierć i znów rusza, nie oczekując na odpowiedź.
Nie ma pewności, czy jej słowa są zrozumiałe dla jestestwa. Nie wie, czy jestestwo w rzeczywistości należy teraz do tego samego świata. A może istnieje w kolejnym świecie, który w jakiś sposób przenika to pustkowie? Jednak jestestwo pospiesznie rusza za Śmiercią, ale jego ruchy w najmniejszym stopniu nie przypominają już tych ludzkich.  Jest w nich gracja, jestestwo płynie przez przestrzeń, tak samo, jak robi to Śmierć.
Tak, jestestwo musi należeć do tego samego świata.

Offline

#7 29-12-2015 o 00h05

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

Nieznoszące sprzeciwu słowa Obecności rozbrzmiewają bardziej w głowie Susanne, niż w otoczeniu, nie są jednak odpowiedzią na żadne z niemych pytań szarookiej. Czy to inny sposób przenoszenia fal dźwiękowych? Telepatia? A może w tym miejscu nie ma dźwięku? Może panuje tu cisza niezbędna dla tej istoty? Czy Obecność lubuje się w bezgłosie i martwocie?
Su podrywa się niezdarnie, pierwsze metry przechodzi tak, jakby pierwszy raz stała na nogach, lecz już po chwili oswaja zmysły z nową grawitacją i płynnie podąża za Obecnością. Jej ruchy łagodnieją, zdaje się nieograniczona przez własne ciało. Wypełnia przestrzeń. Rozlewa się po otoczeniu, a pamięć po dawnym kształcie trwa tylko dla zachowania pozorów, dla ochrony. Nie chce przecież zgubić siebie. Nie chce oszaleć przez zbyt wiele, bo dotychczas było zbyt mało. Nie chce zostać sama w obcym świecie. Nie chce zostać sama w obawie przed sobą.
Dziewczyna zrównuje się z Obecnością i przez chwilę idzie w milczeniu, wodząc wzrokiem po otoczeniu. Beton miasta ustąpił zielonym polom, łany zboża zastąpiły gładkie szkło drapaczy chmur, a pobliska rzeka niewymownie sugeruje podobieństwo do zatłoczonej ulicy. Su mogłaby przysiąc, ze uszła dopiero parę kroków. Przecież nie mogła w tak krótkim czasie opuścić rozległej metropolii, w której centrum wykonała wyrok nad sobą. To niemożliwe biorąc pod uwagę korki, ogromne odległości i zawiłość uliczek. A jednak. Opuściła je dużo szybciej i uszła dalej, nie będąc niemal zmęczoną. Kątem oka zerka na płynącą obok postać. Słowa cisną się na usta. Co to, dlaczego to, gdzie jestem, kim jesteś, co robisz, jak to... Pytania wirują w głębi jej umysłu. Nie może rozdzielić jednych od drugich, każde chce zostać zadane. Przepychając się, biegną do ust, gramolą na zeschnięte wargi, ale przecież wszystkie naraz nie wyjdą. Su musi wybrać jedno spośród tysiąca.
- Kim jesteś? - pyta, wczepiając spojrzenie w ciemność obok siebie. Nagle Obecność wydaje jej się mniej ludzka, bardziej bezkształtna. Jakby inna i zupełnie obca. Trochę groźna. Obecność rośnie, wypełniając sobą szary świat. Susanne zaczyna brakować powietrza. Kurczy się, coś ją zgniata. W świecie nie ma miejsca dla dwóch.

Offline

#8 29-12-2015 o 19h46

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83

Link do zewnętrznego obrazka


Do Śmierci bez problemu dociera zadane przez jestestwo pytanie, a to całkowicie utwierdza ją w przekonaniu, że intruz zadomowił się w jej pustym dotąd świecie. Śmierć rozumie pytanie, jednak dalej przemierza bezkresy w milczeniu. Śmierć nie ma pewności, czy w ogóle potrafi odpowiedzieć. Słowa i myśli, które zawsze płynęły gładko, swobodnie, teraz zdają się literowym zlepkiem pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia i sensu. Więc milczy i zastanawia się nad odpowiedzią, bo prawdą jest, że sama nie wie, kim lub czym jest. Zna swoje zadania, które wykonuje od początku, ale nie wie, jaki jest ten początek. A czy ktoś, kto nie zna swej przeszłości, może wiedzieć, kim tak naprawdę jest? Może Śmierci w ogóle nie ma. Może…
Śmierć nawet nie spostrzega, że dociera do celu, lecz instynktownie się zatrzymuje. Teraz znajdują się nad rozległym pustkowiem, które nie jest jednak częścią ich szarego świata. Pod nimi rozciągają się przepastne równiny gorącej Afryki, na których jedynymi odznaczającymi się elementami są wyschnięte, niewysokie drzewa. Ale wśród nich znajduje się także punkt, który na pierwszy rzut oka można pomylić z niewielkim głazem. To zwinięty w kłębek człowiek, po którego przybyły. Śmierć nie rusza od razu po kolejne jestestwo. Trwa zawieszona w przestrzeni nad konającym ciałem ludzkiej istoty, ale jej cielesna forma widoczna dla "jej" jestestwa*, jakby przysiada w powietrzu, zwieszając nogi z niewidocznej belki. Śmierć ma czas, ona decyduje o wszystkim.
- Kim jestem? – obraca spojrzenie w kierunku jestestwa, a wypowiadane przez nią słowa brzmią, jakby to ona oczekiwała odpowiedzi.
Czy jestestwo widzi ją w jej rzeczywistej formie czy może dla niego także przybrała ludzką postać? Czy gdy Śmierć ruszy do ludzkiego świata po spoczywającą pod nimi istotę, jestestwo będzie mogło ruszyć z nią? Czy kolejne pochwycone z ludzkiego świata jestestwo będzie w stanie zobaczyć towarzysza Śmierci? I znów – czy „jej” jestestwo zostanie z nią już na zawsze?
- Świat początku nazywa mnie Śmierć – słowa w końcu zakłócają wszechobecną ciszę, wypływając wolno z ust Śmierci. – Istnieję, by jestestwa istot żywych mogły dotrzeć do miejsca ostatecznego pobytu.


*"jej" jestestwo = Su

Offline

#9 30-12-2015 o 17h02

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

Kolejne rzucone przez dziewczynę pytanie pozostaje bez odpowiedzi, sprawiając, że popada w specyficzny rodzaj bezsilnego poddenerwowania. W żaden sposób nie może zmusić Obecności do mówienia, wciąż się jej boi. Wrażenie przerośniętej ciemności odbierającej oddech wciąż żywo trwa w czymś na kształt wspomnień Susanne. Podąża więc bez słowa obok Istnienia, podziwiając zmieniający się gwałtownie krajobraz. Teraz, zamiast łagodnie szumiących pól, otacza ją jałowa ziemia spalona ostrymi promieniami słońca. Pustkowie. Pozbawiona ludzi kraina. A jednak, zasuszona kula, nad którą przystanęły, okazuje się być człowiekiem. Su wie, że powinna współczuć tej istocie, ubolewać nad jej losem. Powinna czuć coś, cokolwiek prócz trującego spokoju. Złość na Obecność za jej okrucieństwo, respekt do rosnącej ciemności czy choćby chore zadowolenie wywołane widokiem konającej, wyschniętej imitacji ludzkiego życia. Cokolwiek. Ma już dość pustki, dość obezwładniającej ciszy, w której zgubiła silną wolę i chęć do walki. Melodia grana przez demony siedzące w jej wnętrzu jest nie do zniesienia. Napięta cisza na przemian z pełnym wyzwisk jazgotem. Mieszanka od której można oszaleć.
Wtedy docierają do niej słowa Obecności. Dziewczynę przeszywają zimne prądy, gdy sens tego zdania nabiera dla niej prawdziwego znaczenia. Czyli jednak umarłam, stwierdza z niemal szokującą ulgą. Ale jeśli nie żyję, gdzie jestem?
Su przygląda się z zaciekawieniem Obecności, która nazywa siebie Śmiercią, i konającemu człowiekowi. Czeka na to, co się stanie. Wyczekuje kolejnego posunięcia ciemności, chce zobaczyć cud śmierci. Chce poznać szczegóły, dowiedzieć się, jak to przebiega. Czy Śmierć ma kosę, tak ją przedstawiają w świecie żywych, którą oddziela ciało od duszy? A może przecina mityczne nici życia? Jaki ma udział w tym procesie? Susanne marzy o poznaniu tajemnicy niezbadanego na Ziemi zjawiska.
- Co teraz? - pyta zafascynowana, wskazując na zwiniętego w kłębek człowieka. - Co z nim zrobisz?
Strach ustąpił miejsca ciekawości i Su nie przejmuje się już niebotycznym wymiarem Obecności. Jest martwa i Śmierć nie ma na nią już wpływu.

Ostatnio zmieniony przez Misa-chan1906 (30-12-2015 o 17h37)

Offline

#10 30-12-2015 o 21h38

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83

Link do zewnętrznego obrazka


Jestestwo wypowiada kolejne pytania, a bijący od niego do tej pory strach stopniowo ustępuje narastającemu podekscytowaniu i zaciekawieniu. Jednocześnie w Śmierci zaczyna kiełkować kolejne z nieznanych dotąd uczuć. Dotychczasowa wieczność jej istnienia była tylko beznamiętną egzystencją, w której brakowało miejsca na pomyłki, emocje czy jakiekolwiek pytania i odpowiedzi. Lecz teraz, wraz ze stojącym przed nią intruzem, wszystko to wtargnęło do świata Śmierci. Intruz jest pomyłką. Intruz zadaje pytania. Śmierć odpowiada na pytania. Intruz wywołuje w Śmierci coś na kształt emocji – Śmierć odczuwa irytację. Dlaczego intruz tu jest? Czy Śmierć popełniła błąd? Dlaczego ma odpowiadać na pytania ludzkiego jestestwa?
Ale odpowiada.
- Pomogę mu.
Śmierć natychmiast przenika przez barierę oddzielającą dwa światy i wolno zbliża się do spoczywającego na ziemi kształtu. Tik, tak, tik, tak. Zatrzymuje się przy ludzkiej istocie, która w tym momencie wydaje z siebie ostatnie tchnienie. Na ziemi spoczywa teraz pusta skorupa, z której powoli, jakby wstawało z kolan, podnosi się ludzkie jestestwo. Staje przed Śmiercią, a jego martwa twarz momentalnie wykrzywia się w przerażeniu, szeroko otwarte usta tężeją w bezgłośnym krzyku, puste źrenice się rozszerzają, kończyny zaczynają drżeć. Postać wolno się wycofuje, gotując się do ucieczki.
- Grzeszniku! – Śmierć wydaje z siebie paraliżujący ryk, wyciągając rękę w kierunku jestestwa i chwytając postać mocno za kark.
Mężczyzna, 38 lat, człowiek, który handlował czarnoskórymi, morderca, oprawca, kat, potwór w ludzkiej skórze. Grzesznik. Nie zasługuje na odejście z tego świata w towarzystwie ukochanej osoby, zasługuje na cierpienia, męki, przerażenie – na wszystko to, co za życia doświadczyły jego ofiary, które Śmierć zabierała jedną po drugiej. Dla niego Śmierć przybiera kształt Sechmet, o której mężczyzna wielokrotnie czytał podczas swych licznych wypraw w poszukiwaniu żywego towaru. On już wie, że czas ponieść karę za swe niegodne życie.
Śmierć pospiesznie rusza z nim do przejścia, mocno trzymając jestestwo za kark i włosy. Nie do niej należy karanie tej istoty, ona ma tylko pomóc mu przejść. Z zastraszającą prędkością przenika barierę światów i bez słowa wytłumaczenia wrzuca jestestwo do przejścia, patrząc, jak grzesznik znika na wieki.
I nagle po niematerialnym ciele Śmierci rozchodzi się kolejne nieznane uczucie, uczucie przyjemne, wręcz błogie. To ulga, lecz Śmierć nie potrafi nazwać tej emocji. Wie tylko, co ją wywołało. Kolejne jestestwo mogło opuścić jej świat, mimo że intruz nadal w nim przebywa.

Offline

#11 17-02-2016 o 10h52

Miss'gadułka
Misa-chan1906
Jestem chodzącym memem z Schopenhauerem
Miejsce: bez szału
Wiadomości: 3 443

Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。
Link do zewnętrznego obrazka
。 。 。

Pomogę mu, Su powtarza w myślach wytworzone przez Śmierć zdanie. Obraca je w palcach zimnego umysłu, ogląda z każdej strony pod lupą z niezwykłą dokładnością człowieka, którego omija pojęcie uciekającego czasu. W skupieniu analizuje słowa, rozkładając je znaczeniowo na części pierwsze i nanosząc na dotychczasową wiedzę niezbędne poprawki. Czyli śmierć jest aktem wołania o pomoc, która zostaje nam udzielona, myśli i udaje zaskoczenie. W rzeczywistości nie czuje nic. Przyjmuje kolejny fakt jako oczywisty, nie wdaje w dyskusję. Nie można dyskutować o śmierci z samą Śmiercią. W takim wypadku jest się od razu na straconej pozycji.
Pochłonięta przez rozmyślania Susanne nie zwraca uwagi na świat wkoło. Analityczny umysł musi rozpatrzyć każdy aspekt oddziaływania uzyskanych informacji na światopogląd panienki. Co się zawali, a co pozostanie, jak teraz należy spojrzeć na świat i gdzie szukać pewnych twierdzeń. Tysiące danych do przeanalizowania, wspomnienia i myśli idące na szubienicę, mające odrodzić się jako nowe, czyste i wzbogacone o nową wiedzę impulsy. A w centrum nieskończonego marszu porządkujących myśli swoje miejsce znalazł chaos. Widniejąca na afiszu twarz znanego jej mężczyzny obraca wokół siebie huragan pytań. Śmierć to udzielenie pomocy, śmierć to odpowiedź na krzyk... Czemu więc nie chciałeś szukać jej u mnie?
Ze łzami w pustych oczach Su spogląda na Śmierć. Na ciemną masę kształtującą sylwetkę tak dobrze jej znaną, z ramionami mającymi już nigdy jej nie dotknąć, ustami, z których wypłukano popularne imię, klatką piersiową, w której niegdyś żywe serce już nigdy nie zabije... Su odwraca wzrok, nie mogąc przyhamować wspomnień. Widzi wszystko tak wyraźnie, a jednocześnie zdarzenia te zdają się odgrywać gdzie indziej. Jakby widziała czyjeś inne życie.
Wzdycha ciężko i ociera oczy. Przez chwilę nie opuszcza jej wrażenie samotności i nawet Śmierć wydaje się nie istnieć w tym szarym świecie. Zaraz jednak gwałtowny zastrzyk życia uderza w pustą krainę. Ktoś trzeci pojawia się na parę chwil i zajmuje sobą miejsce w i tak ograniczonej przestrzeni. Poddusza panienkę, a potem zaraz puszcza. Wszystko wraca do normy. Śmierć znów staje przed Su, a w głowie dziewczyny bębnią pytania.
- Gdzie on teraz jest? - pyta Obecność, gdy orientuje się że usychający mężczyzna zniknął. Uważa to za najważniejsze pytanie na tę chwilę. Za nim pójdą następne, ale nawet lawina kamieni musi mieć jakiś mały kamyczek-początek.

Offline

#12 13-03-2016 o 11h47

Miss'całkiem całkiem
Kastil
Czysta nienawiść.
Miejsce: Wrocław
Wiadomości: 83

Link do zewnętrznego obrazka


Śmierć przez kilka długich chwil wpatruje się w miejsce, w którym przed momentem zniknęło jestestwo grzesznika. Chce się upewnić, że mężczyzna już nie powróci. Za wszelką cenę dopatruje się jakiejkolwiek rysy, zakłócenia, wibracji, czegoś, co wskazywałoby na kolejną anomalię w jej świecie. Wytęża wszystkie nadnaturalne zmysły, czekając w napięciu. Równocześnie, nie odrywając wzroku od nieprzejrzystej bariery, zaczyna mówić. Lecz słowa płyną tym razem inaczej. Naturalnie i lekko. Jakby w ułamku sekundy coś się zmieniło, a rozmowa stała się dla Śmierci codziennością.
- Nie wiem, gdzie jest, lecz dobrze, że tam jest, mimo że ty jesteś tu a nie tam, gdzie powinnaś być, bo chyba powinnaś.
W odpowiedzi otrzymuje jedynie ciszę. W końcu odrywa spojrzenie od gładkiej tafli granicy światów i spogląda na swoje jestestwo, na twarzy którego maluje się dezorientacja. Przez chwilę Śmierć nie rozumie pytającego wzroku dziewczyny i wciąż spięta oczekuje kolejnego pytania. Zdaje sobie sprawę, że w umyśle jestestwa muszą kłębić się ich setki. Prawdą jest, że Śmierć sama chce poznać wiele odpowiedzi. Ale najpierw odpowie na pytania jestestwa, więc szybko, niech w końcu pyta. Dlaczego nie pyta?! Zaczyna się niecierpliwić, odczuwa coś na kształt irytacji. Nowe uczucie. Rodząca się w Śmierci emocja zaczyna oddziaływać także na jej niematerialne ciało. Postać widziana oczami jestestwa zaciska wąsko wargi, mruży oczy, marszczy brew, na czole pojawia się kilka zmarszczek wskazujących na zniecierpliwienie.
I wtedy do Śmierci dociera, że to, co jej wydaje się oczywiste, dla czegoś, co pochodzi z ludzkiego świata, może być absolutną abstrakcją. Ona istnieje w tym świecie od zawsze, prawa nim rządzące są dla niej klarowne, los ludzi i dusz zdaje się oczywisty. Jednak dla jestestwa wszystko jest całkowicie nowe.
- Zrozumiałaś? – pyta łagodnym głosem, a rysy twarzy powracają do pierwotnego stanu niewyrażającego emocji.
Jest czas. Kolejne jestestwa czekają na pomoc przy przejściu, jednak w tym świecie to Śmierć ustala zasady. Ustala także priorytety. A teraz postanawia, że priorytetem będzie rozmowa z intruzem. Gościem, towarzyszem. Więc Śmierć znów przysiada, trwa w milczeniu zawieszona w czasie i przestrzeni. Oczekuje. Przecież jest czas. Nawet na rozmowę.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1