Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 07-05-2015 o 15h12

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Song
Link do zewnętrznego obrazka

Fabułę obie doskonale, jak i regulamin. jednak jakby ktoś chciał poznać te pierwsze zapraszamy na pw.

~  ~ kucykowa9
~  ~ Nieve

Miłej zabawy~! >w<

Offline

#2 07-05-2015 o 19h13

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Imię
Dominik

Nazwisko
Radkowski

Przezwisko
Konimod
(Imię od tyłu, taki troll XD)


Wiek
18 lat

Wzrost
184 cm

Kraj pochodzenia
Polska

Orientacja
Hetero

Link do zewnętrznego obrazka

Charakter
Dominik to bardzo radosny,
cieszący się każdą chwilą chłopak.
Cechuje go naturalność i spontaniczność,
a także lekkie ADHD. Często robi coś pod
wpływem chwili, co niektórzy biorą za głupotę.
Nie mają racji, bo to chłopak mądry jak na swój wiek.
Jego szalone pomysły nie są zagrożeniem dla
reszty społeczeństwa, dlatego często mają miejsce.
Żadko kiedy się złości, ale jeśli już to robi,
musi mieć solidny powód. Staje się wtedy (nieco)
nieprzewidywalny, ale oczywiście w granicach ,,normy".


Link do zewnętrznego obrazka

Zainteresowania
Dominik to prawdziwa dusza artystyczna.
Ze wszystkiego czerpie wene twórczą, a najbardziej inspiruje go deszcz.
Uwielbia malowacć wieczorami na płótnie, najczęściej farbami akrylowymi.
Kiedyś (ok. 7 lat temu) nakręcił z przyjaciółmi
film jako praca domowa z polskiego.
Miał być dramat poruszający problemy nastolatków,
ale oczywiście wyszła z niego  komedia.
Dominik uwielbia piłkę ręczną. Często gra w nią z kolegami,
ogląda w telewizji i na żywo. Oprócz tego (jak przystało na faceta) bardzo lubi żużel. Jego ulubiony team to Unia Tarnów (niech żyją tarnowskie jaskółki!).
Jeździ konno od 6 roku życia i bardzo dobrze mu idzie.


Link do zewnętrznego obrazka

Wygląd
Dominik jest wysokim, szczupłym chłopakiem o
cerze koloru kości słoniowej. Jego oczy są bardzo głębokie,
okolone gęstymi rzęsami. Ich kolor to sprawa względna.
Bliscy twierdzą, że są niebieskie, za to przyjaciele widzą zieleń i brąz.
On sam uważa, że są ,,błotniste". Usta, na których wiecznie gości
uśmiech, mają delikatny odcień różu.
Jego włosy są jasnobrązowe i zawsze w nieładzie.
Często je farbuje, najczęściej na czarno lub biało.
Grzywka słodko opada na czoło, co dodaje chłopakowi
niezwykłego uroku.


+ lubi \ - nie lubi
+ poczucie humoru
+ brązowy kolor
+ parowce i pierogi
(sporzywa nałogowo)
+ deszcz
- papierosów i alkocholu
- chamstwa
- kłamstw
- namolności
- sąsiada z naprzeciwka


Rodzina
MAMA - Anna Urbańczyk
TATA - Marian Radkowski
RODZEŃSTWO - Daniel (starszy brat)
Magda (siostra bliźniaczka Daniela)
Kacper (młodszy brat)
Z całej wyżej wymienionej rodziny, tylko
bliźniaki nadal żyją. Daniel zamieszkał w Warszawie,
a Magda znalazła sobie pracę za granicą.
Reszta zginęła w wypadku samochodowym,
ponad 9 lat temu.


Towarzysz
Dominik ma psa - Doga niemieckiego.
Imię - Faraon
Wiek - 6 lat
Płeć - Samiec
Rasa - Dog niemiecki
Maść - Żółta


Link do zewnętrznego obrazka

Jeszcze coś...
Od czasu wypadku rodziców i brata stał się bardziej
ostrożny, ale przede wszystkim zamknięty w sobie. Nie dzielił się już
swoimi problemami z innymi, a jeśli już, to tylko z jedną, zaufaną osobą.
Jego serce zamknęło się na wszystkich i na wszystko,
a z twarzy zniknął wszechobecny uśmiech
Niektórzy martwili się nawet, że popełni samobójstwo.
Na szczęście do tego nie doszło, dzięki czemu świat nie stracił
wspaniałej osoby, która w upływem lat coraz bardziej powracała do siebie.
Teraz ma 18 lat i na pierwszy rzut oka jest dokładnie taki sam, jak kiedyś.
Tylko jego przyjaciółka dostrzega małe różnice.


Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (14-05-2015 o 20h42)

Offline

#3 07-05-2015 o 19h21

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Imiona | Eulalia
Nazwisko | Jesionek
Zdrobnienia | Lala, Ela

Płeć | Kobieta
Orientacja | Hetero

Wiek | 17 lat
Data Urodzin | 5 grudnia
Znak Zodiaku | Wężownik

Wzrost | 172 cm
Kolor Oczu | Ametystowy
Kolor Włosów | Karmazynowy

Piercing | Standard Lobe
Tatuaże | Koliber na nadgarstku
Znaki Szczególne | Brak

Charakterystyka |
Każdy medal ma dwie strony, niekoniecznie trzeba je dzielić na tą dobrą i złą - w końcu świat nie dzieli się na biel i czerń, między nimi są jeszcze odcienie szarości. A kto wie - może i kolory? Te ostatnie jednak widzą jedynie optymiści, nieznający nawet podstawowych praw Murphy'ego. Bo jeśli coś może pójść źle, a ty zrobisz wszystko, by tak się nie stało to zawali coś innego. Jednak wracając do barw, ludziom pokazujemy tylko tą jaśniejszą stronę nas samych, tą bardziej idealną dla nich. To aż żałosne, że zwierzęta w tej kwestii są mądrzejsze od nas, nie kryjąc się za niepotrzebnymi maskami. W końcu dość często my sami ze sobą nie potrafimy być szczerzy.
Eulalia jest raczej typem osoby, która uśmiecha się tylko szczerze. I przychodzi jej to niezwykle łatwo, mimo pesymistycznego podejścia do życia, jednak choć jej twarz, drobne zmarszczki pod oczami, rozciągnięte usta, świadczą o szczęściu, tak jej oczy są puste, jakby już utraciła wszystko co dla niej najważniejsze. Choć ma przecież najważniejszą dla siebie osobę tak blisko, nie jest to jednak to czego by chciała najbardziej, pogodziła się jednak z tym, że w tej kwestii to nie ona będzie mu bratnią duszą. Nie przeszkadza jej to jednak pogrążać się we wspomnienie, w których nikt inny nie był mu tak bliski, jak ona.
I choć zdaje się być nieśmiała i niezbyt odnajduje się w większej grupie, to się lubi wyróżniać - nie tylko ciągle zmieniającymi się kolorami włosów, które swoją drogą nieraz aż bolą od samego widoku, a jej naturalnego karmelu nikt nie pamięta, ale i również swoją wiedzą, która choć czasem całkiem niepotrzebna, pozwala jej jednak zdobyć dobre wyniki w nauce. Bo kto nie woli teorii od praktyki? Dobra, większość ludzi ma na odwrót. I nawet jeśli nie jest rozgada, to gdy temat będzie jej pasować to bardzo prawdopodobne, że się za szybko nie przymknie. To jest ta właśnie lepsza strona Euli.


Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Nieve (09-05-2015 o 16h30)

Offline

#4 09-05-2015 o 17h00

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Musiałam przyznać, że przebudzenie wcale nie było przyjemne. Ból promieniował z dosłownie każdej części mojego ciała, a moje oczy, mimo że wciąż były zamknięte, raziła panująca w pomieszczeniu jasność. Zmarszczyłam brwi, chcąc się zasłonić przed światłem, jednak gdy tylko lekko podniosłam rękę, poczułam jakby kolejne tysiąc igieł zaczęło mi się w nią wbijać. I w tym wypadku nie miałam za dużego wyboru, więc w końcu po prostu uchyliłam powieki, dopiero teraz czując, że zaszły mi one łzami. Jasność panująca w pomieszczeniu mnie przytłoczyła i zaczęłam przez nią mrugać, odganiając lekkie pieczenie, jak i starając się do tego przyzwyczaić.
Przynajmniej miałam pewność, że nie jestem u siebie, bo wtedy z pewnością ciężkie, czarne zasłony zasłaniałyby dojście słońca, a wszystkie lampki zawsze zasłaniałam wieczorem chustami, by nikt mnie w tej sposób nie budził. A poza tym... Nie miałam białych ścian. Zdecydowanie. Zamknęłam ponownie oczy, gdy w końcu do mnie dotarło ciche pikanie, przez co dotarła do mnie gorzka prawda tego, gdzie jestem. Był tylko jeden drobny problem - nie miałam najmniejszego pojęcia czemu tu byłam. Pamiętałam, jak wychodziłam z klasy, nauczyciel chyba mnie o coś poprosił i to zdecydowanie było ostatnim z wydarzeń, które utkwiły mi w pamięci.
Liczyłam tylko, że nie będę musiała tu tkwić sama, że zaraz ktoś przyjdzie, powie mi co się stało i za ile będę mogła wyjść. Tak, tak by było najlepiej. Chciałabym być już w domu, nawet jeśli ledwo co tu trafiłam choć... Jaki był dziś dzień? Długo spałam? I czy Dominik mnie odwiedzał? I tego ostatniego zdecydowanie nie powinnam zadać na głos, więc dobrze, że tylko o tym pomyślałam. Nienawidziłam tej słabości, tego że stale majaczy on gdzieś w moim umyśle, ale zarazem nie chciałam się jej pozbyć, nawet jeśli zdawałam sobie sprawę z tego, że on nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Byłam beznadziejną masochistką, skoro aż tak bardzo się raniłam, wmawiając sobie, że przyjaźń mi będzie wystarczyć, ale mimo wszystko - nie potrafiłam inaczej, bo zostawienie go jeszcze bardziej by mnie bolało niż to.
Otworzyłam oczy ponownie, słysząc otwieranie się drzwi. Pielęgniarka, ale zaraz wyszła, zaraz po tym jak się do mnie uśmiechnęła. Nie minęła dłuższa chwila, a wróciła, tym razem z lekarzem. Nie miałam pojęcia o czym mówią, wszystko do mnie docierało z lekkim opóźnieniem i szczerze przyswajałam mało które informacje, na pytania odnośnie mojego stanu odpowiadałam machinalnie. Oczywiście, dopiero po tym, jak odpowiednio zwilżyłam gardło podaną mi wodą, bo bez tego zdecydowanie niezbyt mi szło mówienie. Chciałam ich zapytać kiedy ktoś do mnie przyjdzie i tylko co chwilę zerkałam w stronę drzwi, jednak oni nie mogli znać na to odpowiedzi. Chcę wyjść... I go zobaczyć. Dowiedzieć się co się stało, cokolwiek. Po prostu, żeby był obok, jak przyjaciel. Jeszcze trochę i zamienię się w ciepłą kluchę, naprawdę okropne.

Offline

#5 09-05-2015 o 19h22

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Dochodziła 14:30, gdy z promiennym uśmiechem na twarzy przekroczyłem próg sali lekcyjnej. Właśnie skończyły się ostatnie lekcje, a że był piątek, głośny dzwonek zwiastował pełne trzy dni wolności! Na korytarzu spotkałem moich przyjaciół, którzy zaprosili mnie na żużel w sobotę. Oczywiści pójdę z nimi z wielką radością, ale w tym momencie nie to było najważniejsze. Chciałem zobaczyć się z kimś innym.
Moja dusza była już w chmurach, gdy wychodziłem zza zakrętu. Skierowałem swe kroki ku klasie numer 16, gdzie kończyła się ostatnia lekcja mojej dziewczyny. Miałem nadzieję, Danielle nie ma jeszcze planów, bo planowałem zabrać ją do kawiarenki. Szedłem powoli, nie spieszyłem się. Chciałem zobaczyć ten promienny uśmiech na jej twarzy, gdy mnie zobaczy.
Wtem drzwi się otworzyły, a z pomieszczenia wybiegli uczniowie. Wśród nich była także moja przyjaciółka, Eulalia. W progu zatrzymał ją jeszcze na chwilkę nauczyciel. Zaczął jej coś tłumaczyć, mocno gestykulując. Dziewczyna kilka razy pokiwała głową na znak zgody, po czym ruszyła w kierunku drzwi wychodzących na podwórko szkolne, do ostatniej chwili nie spuszczając wzroku z polonisty. Nie zauważyła przez to, że stojąca nieopodal blondynka podłożyła jej nogę. Niczego nie spodziewająca się dziewczyna upadła na betonową podłogę. Prawa ręka zaczepiła jej się o pasek przy plecaku, przez co nie mogła się podeprzeć. Chciałem jej pomóc, lecz byłem za daleko.
Widziałem wszystko jakby w zwolnionym tempie. Głowę Eulalii uderzającą o ziemię, wstrętnych gapiów odwracających się, aby zobaczyć co się stało i grupkę dziewczyn śmiejących się z wydarzenie. Wtem wśród nich dostrzegłem moją dziewczynę, Danielle. Zmarszczyłem brwi. W środku aż się we mnie gotowało. Jak ona mogła?!
Zanim cokolwiek zdążyłem zrobić, personel już reagował. Natychmiast wezwano karetkę, która przyjechała dosłownie od razu. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zrobić wrednej blondynie niezłą awanturę.
* * *
Niebo zaszło chmurami zwiastującymi ulewny deszcz. Wykonując pośpieszny telefon, wbiegłem do szpitala przez ogromne, oszklone drzwi. Po krótkiej konsultacji z lekarzem szybko udałem się na odpowiednie piętro i zapukałem. Otworzyła mi pielęgniarka i gestem zaprosiła do środka, przypominają o ostrożności i zachowaniu ciszy. Wcale się nie zdziwiłem, gdy krzywo spojrzała na moje włosy. Teraz były pewnie bardziej rozczochrane niż zwykle. Dużo bardziej.
Powoli podszedłem do łóżka, na którym spoczywała moja przyjaciółka. Była jeszcze nieco zamroczona, więc spytałem się lekarza, co dokładnie się stało. Okazało się, że Eulalia ma zwichnięty staw skokowy (co większość ludzi nazywa skręceniem kostki), a skóra rozcięta na skroni i prawym nadgarstku. Westchnąłem ciężko. To była moja wina. Mogłem coś zrobić, złapać ją.
Na razie nie mogłem już nic zrobić. Usiadłem przy dziewczynie i ująłem jej dłoń w swoją. Postanowiłem tu zostać, dopóki się w pełni nie wybudzi.

Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (11-05-2015 o 19h28)

Offline

#6 10-05-2015 o 21h02

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Tak, tak, tak... Nagła euforia wręcz we mnie uderzyła i byłam pewna, że entuzjazm aż ode mnie emanuje, gdy w końcu w pomieszczeniu dostrzegłam swojego przyjaciela. Oczywiście słowa odnośnie tego co mi aktualnie dolega puściłam mimo uszu, skupiając całą uwagę na chłopaku, co przychodziło mi wręcz z nadmierną łatwością. Może dlatego, że moje życie w jakimś stopniu ciągle kręciło się w okół niego? I nigdy nie oponowałam i nie chciałam tego zmieniać, tym bardziej biorąc pod uwagę moje uczucia do niego. Nawet jeśli mnie cholernie bolało, gdy widziałam go z innymi, to się cieszyłam, że jest szczęśliwy. Czy byłam masochistką? Chyba na to wychodziło. Miłość zdecydowanie jest do bani, ale nic nie mogłam już na nią zaradzić.
Usłyszałam jeszcze, jak lekarz mówi, że za dwa dni bym mogła wyjść, jeśli by mój stan się utrzymał, bo był jak najbardziej prawidłowy. poza częściowym jeszcze otumanieniem z uwagi na niedawne przebudzenie. Czyli jednak trochę przespałam? Ciekawe jak długo, ale oby nie trzeba było tego liczyć w tygodniach, bo wtedy za nic nie nadrobiłabym zaległości w szkole! Choć... Nie, z nauką nie miałam problemów.
- Hej... - mruknęłam cicho, lekko zachrypniętym głosem, gdy już wszyscy poza Dominikiem opuścili pokój. - Jak się trzymasz? - spytałam jeszcze, wlepiając w niego swoje ufne spojrzenie. Mimo wszystko lubiłam, jak mi opowiadał jak mu minął ostatni czas, oczywiście ten, w którym nie byłam przy nim. Albo jak narzekał na niektórych nauczycieli. Jestem straszna w tym stanie, prawda? Zaczynam się bać sama siebie... I chyba powinnam zapytać o to co się tam stało? Naprawdę, to było silniejsze ode mnie.

Offline

#7 11-05-2015 o 19h57

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Po niedługim czasie (i moich delikatnych aluzjach) personel chyba wreszcie zrozumiał i łaskawie skierował swe kroki ku drzwiom. Odprowadziłem lekarza i pielęgniarki wzrokiem, po czym ponownie odwróciłem twarz w stronę przyjaciółki.
Otworzyła swoje fioletowawe oczka i wyszeptała powitanie.
Uśmiechnąłem się szeroko, słysząc jej delikatny głos. Był tak pogodny i zawsze ciepły... Dopiero teraz poczułem, jak bardzo mi go brakowało. Spojrzałem w jej piękne, głębokie oczy i ujrzałem w nich ten niezwykły błysk, jedyny w swoim rodzaju.
Kiedy spytała, jak się trzymam mocno się zdziwiłem. Przecież to nie ja łupnąłem głową o ziemię i nie ja leżałem nieprzytomny przez trzy dni. Poza tym to spojrzenie też było zastanawiające. Nigdy nie patrzyła na mnie w ten sposób.
Przez chwilę wpatrywałem się w Eulalię w milczeniu, po czym odpowiedziałem:
- Ja? Wspaniale. Ale jak ty się czujesz? - przebiegłem wzrokiem po jej obrażeniach. To nie były poważne rany, ale i tak były okropne. Bo z mojej winy.
Zacząłem jej opowiadać, co się mniej - więcej działo, gdy ona spała. O meczu z chłopakami, o awanturze w szkole i o kolejnych koszmarach przez nauczycieli.
Czas płynął bardzo szybko na wspólnej rozmowie, przez co na dworze zrobiło się już szarawo. Teoretycznie niedługo musiałem wracać do domu, ale z drugie strony mieszkałem z wujkiem, więc i tak nikt by nie zauważył, jeśli przyszedłbym później. Mogłem jeszcze chwilę zostać.

Offline

#8 11-05-2015 o 21h32

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Nie no, skąd, wcale jego odpowiedź nie wywołała mojego zadowolenia (i kogo ja próbuję okłamywać?), sama mruknęłam tylko, że w porządku ze mną, jakkolwiek lekko naginając prawdę, bo dopiero jak środki przeciwbólowe zaczęły działać to przestałam czuć te wszystkie "ukłucia", przy najdrobniejszym ruchu, które drażniły każdą tkankę w moim ciele. A przynajmniej takie odnosiłam wrażenie wcześniej. Naprawdę, ciekawe jak wielu określeń można użyć względem zwykłego bólu? Znając moją artystyczną duszę pewno znalazłabym ich całkiem sporo.
I oczywiście Dominik w końcu zaczął opowiadać o tym co się ostatnio działo, ale przynajmniej udało mi się z tego wywnioskować, że byłam nieprzytomna ledwo kilka dni. Czyli nie tak źle, biorąc pod uwagę, że chyba mocno się musiałam uderzyć w głowę, jeśli doszło aż do amnezji częściowej. A przynajmniej sądzę, że to coś takiego, bo naprawdę, ale w te klocki za dobra nie jestem. Znam tylko podstawowe rodzaje nerwic, a nie wszystkie i nie mam bynajmniej w głowie ich konkretnego rozpoznania. Wracając jednak do mojego przyjaciela - naprawdę mogłabym go słuchać godzinami. Od tak, nawet jakby gadał same głupoty. Ale oczywiście takowych nie gadał, a skąd! Uśmiechnąłem się do niego promiennie, gdy akurat mówił o jakiejś awanturze, którą urządził im jeden z nauczycieli. A akurat ten mnie nie uczył, więc nie umiałam sobie przypomnieć jego nazwiska, ale go kojarzyłam, a to dobrze.
Przez to wszystko nawet nie zauważyłam, jak uciekł ten cały czas, co tylko dowodzi temu, że zdecydowanie za dużo uwagi poświęcam tylko jemu, ale jednego byłam pewna - nie przebiło się nic z moich "wygórowanych" uczuć na zewnątrz poprzez oczy, a przynajmniej nie pozwoliłam na to teraz, bo wcześniej nie mogłam mieć pewności.
- Czyli w sumie niedużo się zmieniło. - zaśmiałam się cicho, gdy chłopak zakończył swoją wypowiedź. - Nie wiem jednak jak ja tu wytrzymam jeszcze te dwa dni, nim mnie wypiszą... Czy tam jeden. Powinnam była słuchać lekarza. - prychnęłam cicho, jednak z rozbawieniem. Oh, to zdecydowanie nie moja działka - biologia i chemia, i nawet sama osoba lekarza sprawia, że nie potrafię się skupić. O czym oczywiście Dominik wiedział, bo jakby inaczej, przecież był moim przyjacielem, więc tak właściwie zwierzałam mu się z wielu rzeczy, poza tymi związanymi z moimi uczuciami. To by było najgorszym co zrobię - wyznanie mu uczuć. - A jak się miewa mój uroczy Faraon? Strasznie za nim tęsknie, to taki słodziak... Nic tylko tulić. - rzuciłam jeszcze. Nie, nie mogłam się powstrzymać... Ile to razy przekomarzając się z Dominikiem mówiłam, że tylko jego pies mnie rozumie i tylko za niego wyjdę, bo on jeden mnie kocha? Za dużo, zdecydowanie, ale to coś co zawsze będzie zabawne. W końcu szatyn też mnie "kocha", prawda? Szkoda jednak, że tylko po przyjacielsku, ale i tak można się w ten sposób drażnić, zawsze to lubiłam. No i pomagało wytworzyć ten okropny mur obronny, co by nie pokazywać, jak bardzo mnie czasem to wszystko rani.


Tak dla odmiany mój post jest bezsensowny xD

Offline

#9 11-05-2015 o 21h57

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Gdy moja przyjaciółka wspomniała o Faraonie, nie mogłem się powstrzymać i roześmiałem się głośno i szczerze. Zawsze bawiły mnie te komiczne historyjki o tym, jak to kiedyś urocza Eulalia hajtnie się z dogiem niemieckim. Na samo wspomnienie na mojej twarzy pojawiał się promienny uśmiech.
Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że mój pies rozumie wszystko i wszystkich. Zawsze uważałem go za najmądrzejsze zwierzę z istniejących, a i przy tym niesamowicie piękne, ma się rozumieć.
- Mój książę Egiptu miewa się wprost doskonale. Codziennie swym zajadłym szczekaniem na rowerzystów i kurierów zdobywa serca mieszkańców naszej zapyziałej wioski. Nie wiem, czy za tobą tęskni... W końcu wielbicielek mu nie brak - mogłem się z nią przykomarzać całymi dniami, a nigdy nie było mi dosyć. Niestety, czas był bezlitosny i nieubłaganie zbliżała się pora pożegnania.
Przez chwilę milczałem, nie chcąc powiedzieć na głos, że muszę już iść. Wpatrywałem się nieprzytomnie w okno, rozważając nad jeszcze nie wypowiedzianymi słowami. Czas mijał, a ja dopiero po jakimś czasie ocknąłem się z zamyślenia i odwróciłem w kierunku przyjaciółki. Nie ma co owijać w bawełnę.
- Muszę już iść - wyszeptałem i uścisnąłem lekko dłoń Eulalii. Chciałem wstać i wyjść, ake głębokie oczy dziewczyny trzymały mnie w miejscu jak stalowy łańcuch.

Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (12-05-2015 o 15h28)

Offline

#10 12-05-2015 o 20h38

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Nadęłam lekko policzki, na tą jawną zniewagę, jaką było choćby ukryte zarzucenie tego, że Faraon może za mnie nie tęsknić. Oh, to było po prostu niemożliwe! Za bardzo go rozpieściłam, co oczywiście miało swoje konsekwencje, ale to inna sprawa, by mógł za mną nie tęsknić. W końcu nie widział mnie kilka dni, na pewno zdychał z tęsknoty... Prawda? Dobra, to akurat nie jest najważniejsze i się nie ma nad czym użalać i rozwodzić. W końcu polska jest zbyt nietolerancyjna by zrozumieć moją miłość do Faraona. A jak mowa o miłość do zwierząt to od razu przypomniał mi się film z Anną Faris i Chrisem Evansem, gdzie był owy wątek, choć tak bardo poboczny, że bardziej się nie da. Chyba. A i tak zawsze mnie to bawiło.
- Ale żadna nie jest mu przeznaczona. - powiedziałam jak najbardziej poważnie, nadal utrzymując swoją dziecinną minę. Jednak długo nie wytrzymałam i zaraz parsknęłam śmiechem. Choć przy tym lekko już mnie zabolał żołądek, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Powoli, bardzo ostrożnie, wyciągnęłam rękę w jego stronę, ujmując jego dłoń w swoją. Nie chciałam by sobie szedł, ale wiedziałam, że musi. To naprawdę okropne... Jednak i mi chyba przydałby się odpoczynek, jakkolwiek leżenia już chyba miałam w nadmiar.  - Ale przyjdziesz do mnie, jak mnie będą wypisywać? Ne, wolę wracać z tobą, niż jakby to mama miała po mnie przyjechać. Znasz ją, wiesz jak mi zacznie prawić wywody jak to powinnam odpoczywać, dbać o siebie, jak się martwiła... - wyliczałam spokojnie. To było męczące, zdecydowanie, ale mimo wszystko nie chciałam ich stracić. Wiedziałam w jakim stanie był wtedy Dominik, to mi wystarczyło, by odczuć podobny ból do jego. - Będę się nudzić bez ciebie, wiesz? A teraz leć, jeszcze się wujcio będzie martwił. - zakończyłam, puszczając mu oczko. Tsa, aż za często od naszych rodzin słyszałam, że czasem zachowuje się jak opiekuńcza młodsza siostra, och, gdyby tylko wiedzieli!

Offline

#11 12-05-2015 o 21h29

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Próbowałem się nie roześmiać, gdy Eulalia nadęła policzki conajmniej, jakby trzymała w ustach cukinię. Nie wyszło mi to najlepiej, ale się starałem. Słowo.
Wyobrażałem sobie, jak wyglądają myśli mojej przyjaciółki. Przy każdej okazji rozpieszczała Faraona jak tylko mogła najbardziej. Teraz, gdy dostarczyciel wszelkiej psiej rozkoszy leży w szpitalu, przynajmniej pies ma trochę ruszy strasząc listonosza. Nie leży całe dnie na kanapie z miną: ,,miziaj mnie".
Po chwili dziewczyna powoli i delikatnie wsunęła swoją dłoń i moją. Choć na zewnątrz wyglądałem tak, jak godzinę temu, w środku byłem cały czerwony. No racja, że często trzymałem jej dłoń i robiłem ten sam gest, ale uczyniony na mnie sprawiał całkiem inne uczucie.
Poczułem, jak ciepło płynące z dłoni Eulalii rozpływa się subtelnie po moim ciele, sprawiając uczucie błogiego spokoju. Nie chciałem przerywać tej chwili. Spojrzałem w ametystowe oczka i szepnąłem:
- Nie martw się, przyjadę do ciebie.
Jeszcze chwilę przyglądałem się jej delikatnym rysom twarzy, ale kiedy wspomniała o moim wujku, od razu powróciłem do rzeczywistości. Ostatni raz uśmiechnąłem się szeroko na pożegnanie i wyszedłem z sali.
Nie spieszyło mi się. Powoli wyszedłem przed budynek i spojrzałem na parking. Ani żywej duszy. No cóż, nie dziwota że pusto, skoro dochodziła pierwsza nad ranem. Trzeba przyznać, że trochę mi zeszło. Sześć godzin... Całkiem sporo.
Ale nie żałowałem. Na mojej twarzy powtórnie zagościł szczery uśmiech, a ja ruszyłem w kierunku samochodu.

Offline

#12 13-05-2015 o 21h32

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

*Journey in time, to the future*

Oczywiście prawie cały następny dzień znowu przespałam, jakby nie miała dość snu, naprawdę. Ale w międzyczasie była mamcia, która oczywiście się dowiedziała, że już się wybudziłam i przyleciała jak na skrzydłach, przy okazji z kilkoma rzeczami dla mnie. Nie muszę wspominać, że ta kobieta nie ma gustu i całkiem nie tak dobrała mi ciuchy? Nigdy nie zakładałam granatowych dżinsów do szarej tuniki! To po prostu wyglądało strasznie. I jakim  cudem ona ją odnalazła w tej stercie ciuchów? Magia normalnie, myślałam, że już ją zgubiłam. Poza tym... Wolę czerń, bardziej do mnie pasuje, choć pewno inni uważają inaczej. Bez różnicy. Po wizycie mojej rodzicielki byłam wymęczona psychicznie, więc tak - spałam znowu. Za dużo tego snu, brr.
Ale tak - to wszystko było wczoraj, a dziś wychodzę ze szpitala.
Nawet nie zauważyłam jak te kilka godzin, od kiedy wstałam, minęło mi na ostatnich rutynowych badaniach. Nie obeszło się też bez umówienia kolejnej wizyty w szpitalu, co by było wiadomo, czy na pewno wszystko dobrze z tą moją kostką. Ale lekarz, o dziwo, był na tyle miły, że się tego nie obawiałam. I w miarę młody, a to duży plus, naprawdę! Było na czym oko zawiesić, choć oczywiście, wolałabym wtedy patrzeć na kogoś innego.
I na tego kogoś już czekałam, przebrana w normalne ciuchy, z małą torbą na ramieniu, którą to poprzedniego dnia mi przyniosła mama. Przynajmniej wzięła jedną z tych, które lubię, szarą, z czarnymi obszyciami, a z jednej strony nadrukowanym Sylwestrem i Tweety'm. Uwielbiałam tego kanarka w dzieciństwie, był zabawny. I zostało mi to do dzisiaj, skoro nadal kupowałam "gadżety dla fanów", choć ta torba po prostu została zakupiona przypadkiem w jakimś sklepie i bynajmniej do takowej serii nie należała.
Obróciłam telefon w dłoni, kiwając się na łóżku, na którym to już tylko siedziałam, a nogami wesoło machałam. Nie byłam pewna czy dzwonić, czy też nie. Wcześniej pisałam mu koło której mnie wypiszą. Teraz miałam w ręku swoje papiery i w sumie to tylko czekałam na Dominika. Chyba się robię niecierpliwa. A miał jeszcze kilka minut do podanej przeze mnie, w przybliżeniu, godziny.

Ostatnio zmieniony przez Nieve (13-05-2015 o 21h32)

Offline

#13 14-05-2015 o 14h39

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Co chwila wychylałem się zza pleców jakiejś starszej pani, żeby zobaczyć czy kolejka przesunęła się choć o pół metra. Niestety, nieskończony rząd pełen niecierpliwych klientów ciągnął się przez czterdzieści metrów i nie skracał się ani o centymatr.
W sklepie było nie miłosiernie gorąco. I tłoczno. Bardzo tłoczno. Choć odsuwałem się jak mogłem najdalej i tak ten krzywy staruszek był za blisko mnie. Walczyłem ze sobą, aby nie uciec gdzie pieprz rośnie.
Nagle mój telefon wydał bardzo denerwujący dźwięk. Ocho, Sms. Ciekawe co za łaskawiec do mnie napisał. Podenerwowany wyjąłem komórkę i zerknąłem na wyświetlacz. Humor od razu mi się poprawił, gdy zobaczyłem godność mojej przyjaciółki. Wysłała mi godzinę, o której mają ją wypisać. Stwierdziłem, że to dobry powód, aby wyjść z tego Ciechocinka.
Zacząłem przeciskać się między ludźmi, co chwila mrucząc pod nosem ,,przepraszam". Obywatele nieprzerwanie szastali na prawo i lewo skargami, obelgami i różnego rodzaju wyzwiskami. Oczywiście pod moim adresem.
Udało mi się wyjść ze sklepu po kwadransie, co zważywszy na okoliczności było doskonałym wynikiem. Gdy po niedługim czasie wyjeżdżałem z parkingu, jakiś @&#%$@&#$ we mnie wjechał i rozdrapał mi cały bok. Po kilku minutach awantury byłem cały czerwony, a w środku aż się ze mnie gotowało. Ani ja, ani on nie chciał ustąpić.
* * *
Biegłem ile sił w nogach przez szpitalne korytarze. Kilka razy wpadłem na lekarzy i resztę personelu, ale nie grało to roli. Musiałem zdążyć.
Kiedy dotarłem do odpowiedniego pokoju, Eulalia już na mnie czekała. Uśmiechnąłem się tylko na powitanie, bo po długim biegu nie mogłem wydusić z siebie słowa. Usiadłem obok niej i zrobiłem kilka głębokich wdechów, aby uspokoić oddech.

Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (14-05-2015 o 14h41)

Offline

#14 14-05-2015 o 20h06

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Prychnęłam rozbawiona, jak wpadł do pokoju niemal w biegu. Aż tak się do mnie śpieszył? Nie mogłam w to uwierzyć, w końcu w ostatnich dniach była ode mnie ważniejsza Danielle, mimo wszystko. Było tak odkąd zaczęli się spotykać - owszem, nadal spędzał go wtedy i ze mną, ale zdecydowanie miał go dla mnie mniej. Cóż, nie mogłam być za to na niego zła, w końcu znalazł swoją miłość, mi nic do tego nie było. Uśmiechnęłam się do niego, gdy usiadł obok i podałam mu wodę, którą miałam w torebce. Jak dobrze, że jednak mi ją mama wczoraj przyniosła
- Wiesz, nie musiałem się tak śpieszyć. - powiedziałam rozbawiona, opierając głowę o jego ramię. Ale to trwało tylko chwilę i zaraz ostrożnie stanęłam na obie nogi, opierając jednak większość ciężaru ciała na tej zdrowszej. Nawet jeśli miałam chwilę kulę, to jakoś nie było mi wygodnie z niej korzystać. Ale stałą obok, bo i tak była mi potrzebna, jeśli nie chciałam później używać jej jeszcze dłużej, bo jednak bym przeciążyła kostkę. Co prawda przez te drzwi się podleczyła, ale to jeszcze nie było wystarczające. - Dzięki, że przyjechałeś. Idziem? - spytałam, czekając chwilę na jego reakcję, by potem pozwolić się prowadzić w odpowiednim kierunku.

Offline

#15 14-05-2015 o 20h40

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Gdy Eulalia podała mi butelkę wody, mój oddech był już nieco spokojniejszy. Rozbawienie w jej głosie było szczere nie złośliwe, ale i tak aż mnie korciło, aby coś odpowiedzieć. Niestety, pijąc się nie da.
Po chwili zakręciłem butelkę. Zanim jednak zdążyłem ją odłożyć, dziewczyna oparła głowę na moim ramieniu. Zarumieniłem się lekko, ale na szczęście tego nie zauważyła. Poczułem, jak ciepłe iskierki przebiegają mi po skórze.
Dziwne uczucie nie trwało długo, bo moja przyjaciółka szybko wstała. Widząc jej staranie utrzymania się na nogach, mało się nie roześmiałem. Nie, to nie było na miejscu.
Podszedłem do niej powoli, aby mogła się podeprzeć. Powoli, kuśtykając doszliśmy do parkingu. Wsiedliśmy do mojej Škody i ruszyliśmy do domu.

*mojego czy twojego?*

Offline

#16 21-05-2015 o 13h49

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

Byłam mu wdzięczna za jego pomoc, bo miałam jak najbardziej świadomość faktu, że jakbym teraz próbowała się uczyć chodzić z pomocą kuli, to w samochodzie bylibyśmy, ale może za jakąś godzinę. Cóż, to wcale nie takie łatwe, jak się niektórym wydaje, tym bardziej dla mnie, jak ja nigdy wcześniej nie musiałam tego robić. Naprawdę to jak jakieś bagno. Ale teraz to nie ważne - po kilku minutach byliśmy w samochodzie, a ja usadziłam się wygodnie, by mnie noga za bardzo nie zaczęła boleć w razie jakichś wybojów. Zaraz też ruszyliśmy do mojego domu. Chciałam się już położyć we własnym łóżku i założyć jakieś normalne ciuchy, w których wyglądałabym dobrze. No i jedzenie! Tak, najważniejszy punkt - te w szpitalach było okropne.
- Mam jeszcze dwa dni wolnego od szkoły, wiesz, tak dla pewności, że się nie będę przemęczać... Wpadniesz do mnie po lekcjach, prawda? Nie lubię siedzieć sama. Ciekawe co mamcia zrobiła dziś na obiad, na pewno się ucieszy, że i ty będziesz, wprost uwielbia cię dokarmiać, a ja chyba znowu łapie słowotok, lepiej się już przymknę. Wybacz, nerwy, zresztą znasz mnie. - mówiłam zdecydowanie za szybko, ale cóż już tak miałam. Po prostu... Bałam się, tak trochę, że mnie zostawi, że będzie wolał spędzić ten czas z Danielle, w końcu to jego dziewczyna. A on zdecydowanie nie może się dowiedzieć o tym co czułam ja, nie chciałam niszczyć tej przyjaźni. Już do końca podróży się nie odezwałam, a gdy tylko się zatrzymaliśmy, zaraz wysiadłam, tym razem już sobie pomagając kulą. Przysięgam, że zmachałam się przy tym bardziej, niż jakbym wykonała właśnie dwadzieścia pompek, a nie pałałam sympatią do nich zdecydowanie.
Weszłam do domu, zostawiając otwarte drzwi dla Dominika i szybko ściągnęłam buty. Raz... Dwa... Trzy... Cisza? Coś nietypowego, w tym właśnie momencie moja mama powinna zacząć tyradę jak to się cieszy widząc Dominika i narzekać, jakie to z niego chuchro. Przeszłam powoli do kuchni, gdzie na blacie znalazłam karteczkę z informacją, że jest w pracy i tą odnośnie obiadu. Mówiłam, że ją uwielbiam? Nie? To mówię.  Włączyłam piekarnik, gdzie stała pizza, którą miałam nam tylko podgrzać już. Ta kobieta aż za dobrze wie co lubię, a właśnie takie domowe obiady do tych nielicznych rzeczy się zaliczały.
- Mam nadzieję, że pizze zjesz, co? - rzuciłam do przyjaciela, siadając na jednym ze stołków, przy wyspie kuchennej. Cóż, bywał tu tyle razy, że miałam pewność, że sam się rozgości. Nie musiałam więc teraz zgrywać dobrej gospodyni.

Offline

#17 21-05-2015 o 14h47

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Gdy tylko upewniłem się, że Eulalia wygodnie się usadowiła, zapaliłem silnik.
Droga była spokojna, jakimś cudem unikneliśmy nawet korków. Włączyłem radio. Akurat leciała jakaś pogodna piosenka. Miałem nadzieję, że nie będzie to przeszkadzać mojej towarzysce. Chyba muzyka nie grała roli, bo jakimś czasie Ela wylała z siebie istny potok słów. Miałem ochotę się roześmiać, gdy mówiła o słowotoku i nerwach kończyła serenadę, przez cały czas nie respektując przecinków czy kropek. Powoli ułożyłem sobie w głowie wszystkie przetrawione informacje i mniej-więcej po kolei odpowiedziałem na nie:
Jasne, że do ciebie wpadnę. Przyniosę jakieś fajne filmy i opowiem wszystko, co działo się w szkole podczas twojej nieobecności. O obiad nie musosz się martwić, mam nadzieję, że twoja moma zrozumie, że wcale nie musi mnie dokarmiać.
Do końca podróży panowała cisza, którą przerwało dopiero stęknięcie Eulalii, gdy wysiadała z samochodu pod swoim domem. Mimo że tym razem zdecydowała się urzyć kul i tak służyłem pomocą. Widziałem, ile wysiłku musi ją kosztować każdy krok.
Gdy weszliśmy, byłem przegotowany na nagłe ,,Witaj, Dominiczku!" ze strony pani Jesionek. Czekałem i czekałem, ale gospodyni nie nadciągała z żadnej strony. To było co najmniej dziwne.
Ela zaczęła podgrzewać pizzę i upewniła się czy takzże się poczęstuję. Jak mógłbym odmówić. Usiadłem na przeciwko przyjaciółki i czekałem w ciszy, aż obiad będzie gotowy.

Offline

#18 24-05-2015 o 23h06

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

- Wydajesz się spięty. - mruknęłam nadymając usteczka. Bo przecież w każdej innej sytuacji byśmy plotkowali, o czymkolwiek, a może niekoniecznie plotkowali, ale akurat ta cisza mi się nie podobała, było w niej coś zwodniczego. Albo ja jestem już zbyt przeczulona, ale tego nie przyznałabym nawet na koniec świata. No może jednak, o ile moje spekulacje naprawdę wydałyby się mocno przesadzone, czyli nie w tym momencie. - Coś się stało...? Wiesz przecież, że świat się może walić, ale ja zawsze będę po twojej stronie, możesz mi powiedzieć wszystko. - dodałam po chwili, niezwykle łagodnie. Co pewno pasowało do mnie tylko wtedy, gdy właśnie o Dominika chodziło... I jakim cudem nikt się jeszcze nie pokapował, co do niego czuję? Cóż, pewno zwalali to na to, że jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo.
W tym momencie usłyszałam ciche pikanie, oznajmiające, że pizza się już upiekła, a piekarnik sam się magicznie wyłączył z minionym czasem. Jak miło! Sięgnęłam do piekarnika, otwierając go i szybko przełożyłam brytfankę na blacie, oczywiście stawiając ją na podstawce. Jeszcze swój rozum miałam.
- Podasz talerze? - spytałam, spoglądając na niego prosząco. Jakiś inteligent uznał, że świetnym pomysłem jest, by zajmowały jedną z wyższych półek, co teraz bynajmniej na moją korzyść nie działało.

Offline

#19 27-05-2015 o 21h33

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Przez chwilę wpatrywałem się w przestrzeń zaoknem. Jeszcze dziś rano słońce przyjemnie przygrzewało, a teraz zaczął pokrapywać deszcz. Uwielbiałem patrzeć na spadające krople, dlatego też mój wzrok na stałe utknął skierowany w szybę. Zamyśliłem się, przez co niemal podskoczyłem na krześle, gdy Eulalia zadała mi pytanie. Czy byłem spięty? Nie, ja zawsze byłem wyluzowany. Chyba. Może.
Chociaż odpowiedź wydawała się oczywista, coś we mnie drgnęło. Coś podpowiadało mi, że jest inaczej. Faktycznie, nie wiedzieć czemu czułem się nieco nieswojo.
Moja przyjaciółka ciągnęła dalej tym niezwykle miękkim głosem. Tylko ona potrafiła tak mówić. Potrafiła robić to w lrzedziwny sposób, tak, że człowiek od razu ufał, mógł bez strachu otworzyć się i wylać z siebie wszystkie żale.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć, piekarnik dał o sobie znać. Ela podeszła lekko kuśtykając do niego i wyjęła gotową pizzę. Delikatnie postawiła brytwankę na podstawce i spojrzała w kierunku szafki nad nią. Poprosiła mnie o podanie talerzy. No tak, byłe od niej o ponad dziesięć centymetrów wyższy. Podszedłem do przyjaciółki i sięgnąłem po talerze. Wyjąłem dwa z nich i ułożyłem obok pizzy. Następnie sięgnąłem po sok czosnkowy, obowiązkowy przy takich daniach. Stawiając go na stole, uśmiechnąłem się do Eulalii. Jednak nie odezwałem się ani słowem.

Ostatnio zmieniony przez kucykowa9 (27-05-2015 o 21h34)

Offline

#20 05-06-2015 o 11h53

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

~ Eulalia Jesionek

O nie, ja mu nie dam uniknąć odpowiedzi na moje pytanie, to by było dla niego za proste. Bo gdybym mu odpuszczała to pewno by go teraz przy mnie nie było, a tak wciąż tu był i to nie tylko w moim życiu, a i wielu innych osób. I nie, sosem czosnkowym mnie nie udobrucha, nawet jeśli jest to mój ulubiony i nigdy z innymi nie jadam pizzy.
- Dziękuję. - mruknęłam cicho, gdy już wszystko znalazło się na blacie, a sama zaraz nałożyłam nam po kawałku pizzy, dość sporym trzeba przyznać i wzięłam się za pałaszowanie. Powoli, spokojnie, jak to ja, oczywiście zaraz po tym jak polałam moją porcję obficie sosem. I nie no skąd, nie bawiłam się widelcem i nożem, krojąc możliwie najdrobniejsze kawałeczki pizzy, jak jakaś księżniczka. Przyzwyczajenie, którego się nabawiłam po zaledwie jednej wizycie w restauracji, ale cóż, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąca. - To jak, dostanę jakąś odpowiedź? - rzuciłam po chwili, jak już ten pierwszy kęs przełknęłam. Tak, zdecydowanie było pyszne, jak większość dań, które robiła nam mama. Przynajmniej z tego typu, bo z innymi to już tak trochę "co kto lubi".

Offline

#21 05-06-2015 o 14h57

Miss'na całego
kucykowa9
The steamer ship! ... And so you don't know what I mean
Miejsce: In the corner behind the easel
Wiadomości: 489

Dominik Radkowski
Eulalia podała mi kawałek pizzy. Podziękowałem uśmiechem i lekkim skinieniem. Przez chwilę jedliśmy w milczeniu. Mimo mojej pokerowej twarzy w środku śmiałem się do rozpuku patrząc na sadystyczne zachowania Eli w stosunku do jedzenia. Nigdy nie rozumiałem, jak można kroić je na tak kuciupowate kawałki.
Ugryzłem kawałek. Naprawdę dobre. Mama mojej przyjaciółki była prawdziwym mistrzem kulinarnym. Każda jej wariacja była wyjątkowa, a każdy kęs raczył kubki smakowe niesamowitymi doświadczeniami.
Po niedługiej chwili Ela zaczęła domagać się odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. Co poradzić, trzeba było coś powiedzieć. To nie był typ dziewczyny, która łatwo ustąpi. Czasem bywało to denerwujące, ale koniec końców zawsze pomagało. Ale tym razem to co innego. Problem był zbyt poważny, żeby sobie o tym beztrosko dyskutować przy pizzy, poza tym Ela miała swoje zmartwienia na głowie. Ona zawsze przejmowała się moimi problemami jak swoimi własnymi, a ja nie chciałem dokładać jej dodatkowych trosk. Zwłaszcza teraz, gdy sprawy przybrały tak niekorzystny obrót.
- To dość... Trudna sprawa. I długa historia. Nie ma teraz czasu na takie wywody. Poza tym dzień jest zbyt piękny, żeby truć go takimi rzeczami.
Spróbowałem się uśmiechnąć, ale wyszedł mi tylko kwaśny grymas.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1