Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 26-03-2015 o 22h48

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

UWAGA! Tego nie musisz czytać. To tylko kwestia techniczna i okolice powstania tego poniżej <3



Chciałbym podzielić się z wami moją historią, ale to będzie trudne zadanie... Sam nie do końca wiem co się wtedy wydarzyło. Aby to opowiedzieć musiałbym najpierw wszystko samemu uporządkować... "Ja jestem bóg. Spełnię wasze jedno życzenie..."

Wszystko zaczęto się od polecenia z dwójką przyjaciół na skoki ze spadochronem*. Nawet nie wiedziałem gdzie lecimy i w sumie nadal się nie dowiedziałem gdzie polecieliśmy, ale to teraz nie jest tak istotne.
Niefortunnie wylądowaliśmy w jakichś resztkach ruin otoczeni lasami równikowymi. Przed zapadnięciem zmierzchu zdążyliśmy się pokłócić z tego powodu więc zorganizowanie ogniska* nie należało do najłatwiejszych zadań. Dopiero w nocy zaczęliśmy się godzić. Siedząc na przeciwko nich widać było jak na dłoni, jak są w sobie zakochani, ale gruchające gołąbeczki były po prostu zaślepione drugim.
I wtedy nagle ona zaczęła wrzeszczeć i piszczeć jakby coś okropnego było za mną. Obracając się natychmiast odskoczyłem, niestety wpadając w ogień. Najgorsze, że nie było tam niczego, oprócz mojego cienia*, a ja zacząłem się palić. Spójrzcie, nadal mam bliznę...
Kiedy wreszcie przyjaciel zgasił wszystkie płomienie, które paliły moją nogę, zapytałem się jej co takiego zobaczyła, a gdy tylko usłyszałem, że potwora, wpadłem w złość. Głupia wzięła mój cień za jakieś monstrum i przez nią miałem poparzenie trzeciego stopnia. Oczywiście doszło do następnej kłótni. Wtedy nawet nie chodziło o to, że bolało jakby mnie co najmniej zarzynali, ale o to, że ona dalej zaklinała się, iż widziała potwora i nie chciała przyznać się do błędu. Naszą kłótnię przerwał dopiero przyjaciel, krzycząc na nas, żebyśmy go wreszcie posłuchali i rozejrzeli się dookoła. Trochę głupie polecenie, wiem, ale zauważywszy dookoła nas jedynie szare pustkowie, z kraterami i wulkanami, nawet nie przeszła nam ta uwaga przez myśl. No bo w końcu, jeszcze przed chwilą znajdowaliśmy się w lesie.
Rozglądając się jak te tępaki w końcu ujrzeliśmy w niebie Ziemię. Tak, planetę Ziemię*. A to w takim razie oznaczało, że znajdowaliśmy się na księżycu*. Moją uwagę jednak w tym momencie przykuwały wszechobecne smugi spadających gwiazd. Ona również to zauważyła, a on - uczony - wytłumaczył nam, że to tak na prawdę meteoryty* i że nie ma ani nawet setnej sekundy, w której akurat nie spadałby jeden. Przyjaciółka od razu uradowana zauważyła pytająco, że w takim razie wystarczy przez cały czas krzyżować palce i wypowiadać życzenie, a w końcu na pewno z którąś z nich zdąży się wypowiedzieć je trzy razy. Jak to określił "teoretycznie tak", nie chcąc wrednie dodać, że to jedynie zabobony.
Podczas gdy ona zajęła się wypowiadaniem życzeń, on zauważył, że Ziemia kręci się w odwrotną stronę niż powinna, a ja zauważyłem na jałowym pustkowiu dokładnie te same ruiny, co były w lesie. Od razu tam podchodząc zauważyliśmy na największej ścianie zegar*. Wydawał się być najnormalniejszym zegarem ściennym na świecie, no, może lekko śpieszył. Dopiero gdy się zbliżyliśmy, spostrzegliśmy, że porusza się do tyłu, tak jakby to czas się cofał.
Gdy nagle do ruin, tyłem weszła jakaś osoba. Naprawdę niewiele mogę wam o niej powiedzieć. Nie wiem jakie miała włosy, jakiej była płci, a nawet czy była wysoka, czy niska. Nic o niej nie wiem, zresztą mój przyjaciel także. Patrzyła na nas, ale jakby nas nie widziała i przemówiła "Ja jestem bóg*. Spełnię wasze jedno życzenie...". Popatrzyliśmy z przyjacielem po sobie zdziwieni, ale ona bardzo szybko temu czemuś odpowiedziała. Pierwszy raz w życiu widziałem ją w takim stanie. Zawsze się uśmiechała, była radosna i rozszalała, zaś tym razem po prostu emanowała wściekłością, gniewem i chłodem. Z oburzeniem i kpiną w głosie zarzuciła mu, że niech w takim razie wszystko zniknie, łącznie z nim.

Następne co pamiętam, to biały sufit. Szpital w którym się obudziłem. Niedługo później przyszedł do mnie jakiś mężczyzna w czarnych okularach* i oznajmił mi, że wyłowiono mnie i mojego przyjaciela z rzeki, nie podając żadnych większych konkretów. O dziewczynie jedynie powiedział, że znaleziono ją martwą, więc zakładam, że musiała się utopić.

I na tym koniec mojej historii.

- Jedno mnie zastanawia...

- Słucham?

- Jak mógł pan to wszystko widzieć, skoro jest pan ślepy?

- Och, nie zawsze byłem. Niedługo po tym wzrok zaczął mi się pogarszać. Zresztą nie tylko mi, mojemu przyjacielowi również. Nieznana przyczyna, musieliśmy się czegoś nabawić w tej rzece. Zresztą nie sądzisz chyba młody, że to mogło być możliwe, prawda?

Ostatnio zmieniony przez Minwet (26-03-2015 o 22h49)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#2 03-04-2015 o 14h25

Miss'całkiem całkiem
laureln
Ciesz się chwilą... Nie wiem po co.
Wiadomości: 131

Bardzo mi się podoba. Jakiś czas temu to przeczytałam i teraz znów weszłam i zobaczyłam że nie skomentowałam. Szkoda trochę, że to jest jednorazowe, bo czuję niedosyt.


.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1