Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 23-10-2014 o 22h15

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136



Link do zewnętrznego obrazka

Cz.1 „Dawno utracone wspomnienia”

Ciemność, nigdy nie była mi obca. Towarzyszyła każdej chwili mego życia, chodź poza kręgiem świadomości. Żywa, a zarazem martwa. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze chronił przed jej chłodem delikatny płomyk świecy. Malutki, dygoczący, ale na tyle silny aby zwalczać mrok. Zawsze wyobrażałam go sobie jako wysokiego, dobrze zbudowanego świetlistego wojownika. Jasne włosy, niebieskie oczy i ten onieśmielający uśmiech. Porównywałam go do Maraela, starszego brata nie robiącego niczego wbrew jak to mówił „sumieniu”. Dopiero później zaczęłam się zastanawiać czy morderca może posiadać ten dar. Jednak wtedy wydawał się być wzorem do naśladowania. Zawsze przestrzegał zasad i pomagał innym. Mnie też próbował tego uczyć, choć niezbyt starannie.
Gdy sobie to wszystko przypominam na mych sinych ustach zakwita delikatny uśmiech.
W dzień moich piątych urodzin przestano zapalać świeczkę. Przez trzy noce nie mogłam zasnąć, wyobrażając sobie potwory które czyhają w ciemnych kątach sypialni. Z pomocą przyszedł wtedy Darael. Zaczął spędzać ze mną wieczory, siedział przy bogato zdobionym łóżku z baldachimem i opowiadał mi swoje przygody. Zawsze starałam się słuchać do końca, ale najczęściej zasypiałam w połowie opowieści. Duża część z tego co mi opowiadał zapewne zmyślił, jednakże byłam tylko łatwowiernym dzieckiem.
Czasami lubiłam po prostu patrzeć na jego figurę w nocy. Był dobrze zbudowany ,ale nie wyróżniał się w ciemności, tylko się z nią zespalał. To zjawisko tak mnie fascynowało, że choć Dar zawsze wydawał się mniej doskonały od brata, to właśnie on został mym wzorem do naśladowania.
Starszy z braci był inny. Oczywiście nie w złym tego słowa znaczeniu. Zawsze zadziorny, łamiący wszelkie zasady, lecz nigdy nie zaniedbywał swych obowiązków. Twierdził że nie ma granic dopóki ich sobie nie wytyczysz. Te słowa stały się moim mottem. Gdy uważałam że coś jest niemożliwe. Powtarzałam sobie słowa których mnie nauczył do skutku i przezwyciężałam własne słabości.
Pomimo że pochodziliśmy od tych samych rodziców wyglądaliśmy inaczej. Darael miał ciemne przydługie włosy w delikatnym nieładzie, przysłaniające urodziwą twarz, złote przenikliwe oczy i oszołamiający uśmiech łamacza kobiecych serc. Bardziej przypominał oprycha niż wojownika, ale nie przeszkadzało mi to. Jak każdy dobrze wie dzieci idealizują swoich bohaterów. Oczywiście nie byłam wyjątkiem od reguły. Dopiero później sobie uświadomiłam, że nikt nie jest doskonały. 
Niespełna miesiąc po pierwszej nocy w ciemnościach, przyszedł do naszego domu pewien człowiek. Twarz miał pokrytą gęstą siatką blizn, które były wynikiem wielu lat doświadczeń na polu bitewnym. Siwe włosy związane w dbałego kucyka, bardzo droga zbroja i wzrok mordercy. Jego oczy choć dla wielu zwyczajne, dla mnie były jak bezdenna otchłań.
Gdy je ujrzałam coś we mnie zadrżało, serce od razu zaczęło mocniej bić, z każdą sekundą ustępowało poczucie bezpieczeństwa. Przez chwilę stałam sparaliżowana nie wiedząc co zrobić.  Gdy nieznajomy na chwilę zaszczycił moją małą postać spojrzeniem,  na jego twarzy zakwitnął delikatny uśmieszek. Nie śmiałam nawet drgnąć, tępo spoglądałam na przeciwległą ścianę celowo ignorując obcego mężczyznę.  Gdy przechodził z tatą koło mnie, wyciągnął rękę i pogłaskał delikatnie po włosach. Ten gest wyrwał mnie z otępienia, a do oczu napłynęły długo wstrzymywane łzy.
Zacisnęłam mocno zęby i skierowałam kroki do gabinetu taty. Gdy tam dotarłam skryłam się pod biurkiem i zwinęłam w kłębek. Byłam śmiertelnie przerażona. Minęły chyba wieki zanim przyszedł właściciel pokoju. Od razu zajrzał do mojej kryjówki. Widząc opuchniętą od płaczu twarz cicho westchnął. Wyciągnął ramiona i przyciągnął do siebie zamykając w mocnym uścisku. Nachylił się nad moim uchem i szepnął.
- Nie każdy kto zajrzy do naszego domu, będzie wyglądał milutko moja słodyczko. Na świecie nie żyją tylko ludzie tacy jak my. Są też inni o sercach twardych jak skały i rękach które nie zawahałby się przed skrzywdzeniem, takiego skarbu jak ty. 
Otarłam małymi rączkami łzy z policzków i wtuliłam się mocniej w tatusia.
- W-wiem...
Tato odciągnął mnie i wstał. Spojrzałam do góry na postawnego mężczyznę w kwiecie wieku, o przenikliwych niebieskich oczach, doskonałych ale łagodnych rysach oraz miękkich czarnych lokach okalających jego twarz.  Wstałam, otrzepałam sukieneczkę, a na mojej twarzy zakwitł uśmiech.
- Wiesz… Przypominasz mi swoją matkę. Ona też potrafiła rozpoznać ludzi których warto omijać szerokim łukiem.
Zaskoczon, aż postąpiłam krok do tyłu i prawie się wywróciłam. Cudem uniknęłam upadku. Ojczulek zarechotał, poczochrał moje włoski niszcząc starannie ułożoną przez służące fryzurę. Po czym puścił oczko i wyszedł. Przez chwilę patrzyłam na drzwi, nie rozumiejąc dlaczego nic więcej nie powiedział.
- Tato…
Cicho  szepnęłam gdy w końcu zrozumiałam ile bólu musi mu sprawiać samo myślenie o mamie. Było mi przykro z tego powodu. Pewnie wiele ojciec musiał wycierpieć z powodu śmierci ukochanej. Wtedy obiecałam sobie, że nigdy nie będę poruszać tego tematu, aby tato więcej nie myślał o mamie. Na pewno po wszystkim już nie cierpiał…
W ciągu czterech kolejnych lat które przeżyłam z rodziną, wiele „złych” osobistości przewinęło się przez nasz dom, ale trzymałam nerwy na wodzy. W wieku 8 lat nawet pozwalano mi  dołączać do rozmów. Uznawano mnie za rezolutną dziewczynkę, gdyż pomimo swego wieku wiedziałam wiele o polityce i działaniach wojennych naszego państwa.
Te dwa tematy były wiecznie w moim domu. Jako rodzina arystokratów musieliśmy być na bieżąco. Nie mogłam być przez to obojętna. Istniały jednak chwile w których nie myślałam o tej szarej codzienności.
Taki właśnie moment nastał tuż przed końcem.  Siedziałam w ogródku z braćmi i ojcem. Był to dzień moich urodzin. Wszystko wydawało się takie idealne. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy i jedliśmy  tort który zrobił najlepszy cukiernik w Noxusie.
To było tak wspaniałe aż nieprawdziwe. Bajka się skończyła, opadła kotara pięknej idylii i nastała ciemność. Potem przez resztę czasu chciałam powrócić do pierwszego aktu i już był w mym zasięgu, gdy znowu przyszedł mrok.
Buntowałam się, nie chciałam tak żyć. Pamiętałam kolory tak soczyste, że aż namacalne. Co chwila odżywały w mych wspomnieniach. Dawały nadzieję, która w chwili gdy ulatywało ze mnie życie zapłonęła z nowym zapałem.
Nie mogłam zginąć! Nie teraz! Za dużo włożyłam wysiłku w to wszystko, by tak łatwo się poddać. Pomimo starań znowu zapanowała ciemność. Wpadłam bezpowrotnie w objęcia chłodnych szpon wyspy cieni.


Dopisek od Ewci ^^
Wiem że z początku możecie nie zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Jednak cierpliwości, w następnych rozdziałach wszystko powoli będzie się wyjaśniać. Jeżeli widzicie jakieś błędy gramatyczne bądź coś podobnego piszcie.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (24-10-2014 o 06h44)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1