Hej! Mam na imię Ola i piszę od paru ładnych lat. Podobno wyrobiłam sobie własny styl. Jest to jedno z moich hobby, ale nie jestem w tym nadzwyczajna Zresztą oceńcie sami :3 Jestem otwarta na wszelkie komentarze, bo pomagają one mi się udoskonalić Za wytykanie błędów będę naprawdę bardzo wdzięczna :3
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
To stara legenda, już dawno zapomniana. Nikt już jej nie pamięta oprócz mnie. Była przechowywana pilnie w głębi mojego serca aż do teraz. Nie mogłam już dłużej z nią żyć,
w samotności. Chciałam, abyś ty również ją poznał. Dlaczego? Sama nie wiem. A więc, towarzyszu, zajmij się uważnym czytaniem każdego mojego słowa. Może kiedyś ci się to przyda, tak jak mi przydawało się wiele razy...
Kiedy byłam mała, bałam się ciemności. Moja matka zawsze siedziała na skraju mojego łóżka, nucąc mi piosenkę. Nigdy mnie nie przytulała. Kiedy byłam już starsza, dalej tam siedziała,
z tym że opowiadała rodzinne historie. Zawsze myślałam, że to zwykłe brednie, głupia gadanina moich dziadków. Byłam zdziwiona, że moja inteligentna opiekunka z taką pasją mi je opowiada, jakby sama w nie wierzyła.
Ale wreszcie i ja uwierzyłam. W każde jej słowo, chociaż nigdy nie wyobrażałam sobie,
że tak może się stać. Ja też zaczęłam wyszukiwać śladów ich obecności. Jej się udało. Olbrzymie, białe pióro, które spadło nagle z nieba. Za duże na jakiegokolwiek ptaka, zbyt idealne na jakąkolwiek stąpającą po tym świecie istotę. Ale mnie nigdy nie udało się znaleźć sygnału od nich, że byli. Żebym nie przestawała wierzyć. Może Tobie się uda...
Ale zacznijmy od samego początku. Od czasów, których zazwyczaj nie pamięta nikt z twoich przodków. Ludzkich przodków. Bo nie zaprzeczę, że twoi przodkowie stąpali wówczas po ziemi.
Im akurat dane było stąpać między dzikimi, ale niegroźnymi stworzeniami. Traktować wilki jak psy, udomawiać ich w swoich domach, zaskakująco nowoczesnych jak na te czasy.
Pewnie nigdy nie udałoby mi się dostać takiego sygnału jak mama. Ale pewnego dnia, po długiej, męczącej walce, umarłam na raka. Przeszłam reinkarnację, ale niczego nie zapomniałam. Nawet nie wiem, co się nie udało. Obudziłam się w ciele anielicy, tyle że kilkadziesiąt, a może kilkaset tysiącleci temu. Tak, anielicy. Jednej z moich praprapapraprababek...
Ale zaczynając od początku. Pewnego mroźnego wieczoru moja matka przyszła do mojego pokoju, jak zwykła to robić zawsze po zachodzie słońca. Pokazała mi piórko, które znalazła jeszcze jako dziecko. Opowiedziała historię, jaką jej babka opowiadała, gdy sama była w moim wieku.
Raj. Adam oraz Ewa. To wszystko może było prawdą, ale w alternatywnym świecie. Kiedy zwierzęta nie atakowały wszystkiego, co się rusza, po ziemi wcale nie stąpał żaden człowiek. Kroki stawiali aniołowie oraz demony, diabły, czy szatany – jak tam chcesz ich nazywać. Można powiedzieć, że niektórzy naprawdę byli ze sobą zaprzyjaźnieni. Szatany wiedziały zawsze więcej, władały ciemną mocą. Anioły były gorsze od Boga i pomiatane przez Niego, ale nie potrafiły tego zauważyć. Miały inną wiedzę niż demony, zdecydowanie mniejszą. Ale zawsze mogły pójść do Jahwe, spytać go o radę, ubłagać pomoc w każdej sprawie. Szatany nie miały tej możliwości.
A co się działo, kiedy demon zakochał się w anielicy? Jeśli mam być szczera, przez bardzo długi czas nie było wiadomo. Aż wreszcie tak się stało. W białoskrzydłej narodził się pół-anioł, pół-demon. A wszechwiedzący Bóg z plotek domyślił się, co się stało, i wyrzucił wszystkich z Raju. Demonom dostało się Piekło do władania, natomiast Anioły musiały się zadowolić pomocą Bogu w pilnowaniu ludzi. Nie mogły nawet sami z nim porozmawiać.
Jahwe sam był ciekawy, co wyniknie ze związku anioł-demon, dlatego pozwolił im zostać
w Raju. A raczej zamienił Raj w Ziemię, a rodzicom obiecał, że staną się tym samym, co ich dziecko. Początkowo oboje kombinowali, jakby tu pozostać Aniołem i Diabłem, trafić do swoich, kiedy uświadomili sobie, że jeśli uśmiercą swoje dziecko, sami staną się nicością. A jeżeli wyniknie coś z nienarodzonego dziecka, być może będzie to lepsze niż to, co dotychczas zostało stworzone.
W zniecierpliwieniu oczekiwali brzdąca, a po nim stworzyli tyle kolejnych potomków, ile zdołali, ze świadomością, że kiedy ich zabraknie, to ich własne dzieci będą musiały zaludnić cały świat. A więc każdy z nas jest ze związku rodzeństwa anioł-demon, co znaczy, że każdy z nas ma coś z anioła i coś z demona, mimo że nie jesteśmy ani uskrzydleni, ani rogaci. Widać to natomiast po naszym sumieniu, które czasem podpowiada nam głupoty, a czasami mówi „Nie, nie rób tego”.
Źródło zdjęcia: nostawen.pinger.pl
Ostatnio zmieniony przez Xandra109a (05-10-2014 o 18h02)