Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#26 22-09-2014 o 20h09

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

Uśmiech mi się jeszcze bardziej poszerzył.
-Byłoby cudownie!-powiedziałam i przytuliłam się do niego.
Był taki ciepły. Fizycznie jak i psychicznie.
Nie mogłam się nie uśmiechać jak był w pobliżu. Panowała przy nim aura wolności.
-Może jednak wpierw pospacerujmy. Jest taka piękna pogoda. -powiedziałam i w podskokach szłam przed siebie.
-Później to załatwimy. Opowiedz coś jeszcze. Masz jakieś plany na resztę dnia? Może masz ochotę się z kimś spotkać?-zapytałam
Zamknęłam oczy i nadal szła przed siebie. Słońce ogrzewało moją twarz.
Nie chciało się nic innego robić tylko chodzić w słońcu.
Czułam się jak mała dziewczynka ciesząca się każdą chwilą życia.

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (22-09-2014 o 20h13)


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#27 22-09-2014 o 21h31

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

❀ Nessa

Słysząc szum liści z miejsca, w którym ukrywał się ich tajemniczy towarzysz, Nessa miała ochotę się roześmiać, będąc zadowoloną z tego, że udało jej się go zaskoczyć. Jednak chwilę potem słysząc tuż przy sobie głos jednej ze starszych driad wzdrygnęła się. Mimo to odwróciła się z uśmiechem do tej "starej jędzy", który zdawał się być nad wyraz niewinny. Jakby nie zauważyła gafy, jaką popełniła... Kolejny raz już dzisiaj w dodatku, a czujny wzrok Faye zdawał się widzieć i jej upadek. A przynajmniej takie miała teraz młodsza z driad wrażenie, gdy szmaragdowe oczy były na nią skierowane.
- Babciu! Jak miło cię widzieć w ten urokliwy poranek! - odezwała się lekko zakłopotana, jednak nadal wesoła, tuląc się do Faye, jak to już robiła nie raz chcąc ją obłaskawić w niemal każdej sprawie. No i starsza była dla niej jak taka surowa babunia właśnie, z której posiadania mimo wszystko się cieszyła. Nawet na moment zapomniała o obserwującej ich osobie, jednak zaraz wzrok swój Nessa skierowała ponownie na drzewo, będąc ciekawa kto się tam ukrywa, jednak nie śmiąc nadal sprawdzić tego.


Wybaczcie mi ten poślizg, Thot nie był mi ostatnio przychylny.^^'
Zaraz postaram się dodać jeszcze choć Zethara.

Offline

#28 23-09-2014 o 10h57

Miss'Sensei
Arwen
...
Wiadomości: 802

Skye

Dało się zauważyć, że dziewczyna zaskoczyła go swoim gestem. Lekko zakłopotany nieco niezręcznie objął ją rękoma, jakby nie wiedział, co lepszego może z nimi zrobić, kiedy ona się do niego przytulała. Gdy się odsunęła uśmiechnął się ciepło, aby nie dać po sobie poznać zmieszania tą sytuacją. Jedak mimo wszystko cieszył się, że była szczęśliwa.. Że mógł ją uszczęśliwić.
- Jak wolisz. -odparł, ruszając za nią lekkim krokiem- Raczej nie. Wydaje mi się, że zrobiłem wszystko, co miałem do załatwienia. -dodał rzeczowym tonem, choć bardziej pasowałoby stwierdzenie "jestem pewien" niż "wydaje mi się". Do tych spraw akurat przykładał dużą wagę. W końcu nie od dziś jest wiadome, że główną cnotą hybsili jest spełnianie swoich obowiązków. Tak więc Skye pilnował tego niesamowicie.
- Sam nie wiem.. Może ty chciałabyś kogoś odwiedzić? -spytał, kierując na nią pytające spojrzenie, choć pewnie i tak tego nie zauważyła, mając zamknięte oczy. Uśmiechnął się szerzej i wziął ją pod ramię, aby podskakując tak przypadkiem nie wpadła na jakieś drzewo. Jeszcze by sobie coś zrobiła, a tego nie chciał.




*Weno moja, co ja piszę.. .-. Kompletna beznadzieja x.x*


https://i.imgur.com/c2OaL3K.png

Offline

#29 23-09-2014 o 21h42

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

♋ Zethar

Uśmiechnął się lekko, słysząc za sobą ruch, nie zaprzestał jednak wykonywania dla ich dwójki śniadania. Wystarczyło, że zamknął oczy, a mógł sobie wyobrazić każdy ruch jaki wykonywała jego słodka druga połówka. Nie chodziło nawet o to, że ich istnienia były w pewnym sensie połączone, a raczej o to, że znał ją już naprawdę długo. Dlatego też teraz robił dla nich nad ogniem te cudne, słodkie placuszki. Nie było problemem urobić ciasto, wręcz kwestią kilku minut, tym bardziej gdy można się było odrobinę wspomóc magią. A nawet i bez niej dla przyjemności Rahtez to robił.
- Pytasz, śpioszku, jakbyś w ogóle tego nie wiedziała. - odparł rozbawiony, na moment się do niej odwracając. I poczochrał ją po włosach w odcieniu identycznym, jak i jego.Miał ochotę ją przytulić, lecz wiedział, że wtedy z pewnością miałby pewne problemy z puszczeniem jej, a przecież placuszki sama siebie nie przypilnują... Choć kto wie, gdy to się użyje magii. Ale i ona zdawała się być nieobliczalna, co mogło skutkować nawet podpaleniem całego domu. Nie przez brak doświadczenia i znajomości czarów. Raczej niesprecyzowanie dokładniej swej woli. - Liczę na to, że się wyspałaś. Co miałabyś ochotę dziś porobić? - zapytał, jak niemal co rano.


*panie święty, co ja brałam...*

Offline

#30 24-09-2014 o 11h55

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

-Nie wiem. Możemy iść do magów albo do zamku.-powiedziałam.
Poczułam jego ramię. Przeszedł mnie dreszcz. Po dłuższym podskakiwaniu otworzyłam oczy.
Zakręciło mi się w głowie.
-Poczekaj usiądę na chwilę.
Zrobiło mi się niedobrze i świat mi wirował. Starałam się jak najgłębiej oddychać aby szybko przeszło.
Nie chciałam marnować dnia na jakieś kręcenie się w głowie.
-To co do kogo idziemy?-zapytałam i uśmiechnęłam się.
Powoli przechodziło. Spojrzałam się na niego. Był taki opanowany.
Powoli wstałam i stanęłam naprzeciwko niego.
Ta cudowna pogoda robiła ze mnie dziecko.
Mimo iż nie pamiętam dawnych czasów tak wiem że musiałam się zachowywać podobnie jak teraz jako dziecko.



*Beznadziejne...*

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (24-09-2014 o 11h57)


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#31 28-09-2014 o 12h05

Miss'Sensei
Arwen
...
Wiadomości: 802

Skye

Spojrzał na nią lekko zmartwiony i pomógł jej usiąść. Ogarnął go niepokój o czerwonowłosą, widząc jak siedzi z pochyloną głową i próbuje głęboko oddychać. Wiedział jednak, że w takich chwilach trzeba zachować spokój. Będąc opanowanym bardziej jej się przyda niż panikując z powodu chwilowej słabości towarzyszki.
- Wszystko w porządku? Jeśli nie czujesz się na siłach możemy przełożyć nasz spacer. -powiedział, pochylając się nad nią. Nie chciał, aby tu zaraz zasłabła. Jej zdrowie jest w końcu najważniejsze.
Mimo, że zaraz uśmiechnęła się promienie, nie był zbyt przekonany, czy na pewno dobrze z nią.
Na razie mogła czuć się lepiej, ale czy później też tak będzie..? I choć wolał, żeby jeszcze trochę
posiedziała i odpoczęła, to pomógł jej wstać.
- Z chęcią odwiedzę Zethara. -odpowiedział na jej pytanie z lekkim uśmiechem- Jeśli znowu będziesz się
słabo czuć, to powiedz. Przystaniemy. W końcu spacer ma być przyjemnością, a nie męczarnią.
-dodał
lekko zatroskanym głosem, wracając do sprawy sprzed chwili, po czym ruszyli dalej spokojnym krokiem.




*Brak pomysłu widoczny jest w tym poście na kilometr .-.*

Ostatnio zmieniony przez Arwen (28-09-2014 o 12h07)


https://i.imgur.com/c2OaL3K.png

Offline

#32 28-09-2014 o 12h24

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka
-Spokojnie...-powiedziałam-To prowadź bo ja to się zgubię.
-Obiecuję że powiem.
Szłam już powoli rozglądając się za zwierzętami.
Pogoda ciągle była piękna i powątpiewam aby się zmieniła nagle.
Mieszkaliśmy w pięknej krainie. Aż szkoda że cały świat nie może podziwiać jej uroku.
Przechodziliśmy obok drzew owocowych. Kilka jabłek spadło na ziemię. Zebrałam dwa. Wytarłam je i podałam jedno Sky'owi. A drugie zaczęłam jeść.
Leniwi ludzie nie mogli by tu mieszkać. Zobaczcie sami ile my idziemy do drugiej osoby. Odległości są duże.





*Nie przesadzaj /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png *


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#33 28-09-2014 o 16h32

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Fia

Gdy tylko Helios wspomógł jej wątły płomień swoim blaskiem, była w stanie przejrzeć się w tafli wody. Jej płomienie, zwykle niesamowicie jasne, teraz tliły się bardzo, bardzo leniwie. Wszystko przez to, że zamiast schować się w swojej grocie (jednym z niewielu schronień, do jakich mogła wejść bez ryzyka podpalenia czegokolwiek), całą noc spędziła na medytacji i autohipnozie. Zabiegi te bowiem mogły pomóc jej w odkryciu, co jej poprzednie wcielenia robiły w ciągu swojego życia. Może dzięki nim nauczyłaby się kontrolować płomienie? Nie może przecież ciągle polegać na towarzystwie magów, czy też przebywać w miejscach, którym nie grozi jej destrukcyjna przypadłość. Co prawda, kroczyć mogła wszędzie, jednak choćby przypadkowy dotyk mógł przynieść zgubę komuś lub czemuś, co miałoby kontakt z Żywiołaczką. Teraz jednak była słaba, przynajmniej dopóki światło dzienne nie przyniesie jej nowych pokładów ognistej energii.
A mimo to Fia bała się rozzłościć nimfy wodne, czy inne okoliczne stworzenia, gdyby jednak przez przypadek skrzywdziła jakąś roślinę czy stworzenie. By tak się nie stało, siedziała na piasku, tuż przy wodzie. Gdyby jej ogień miał taką siłę jak zawsze, z przyjemnością by się nim bawiła, jak to ma w zwyczaju. Dotyka wtedy palcem wilgotnej ziemi przy brzegu, a ta zaczyna parować. Niekiedy zabawiała też nimfy, manipulując swoim ogniem nad powierzchnią wody... Teraz jednak, jak już wspominane było, nie miała na to siły, nie oznaczało to jednak, że brak jej było rozrywek. Z chęcią przyglądała się kolorowym stworzeniom zamieszkującym podwodny świat. Różnokolorowe ryby, leniwe skorupiaki, piękne, fantazyjne rośliny... Cała ta kompozycja, zaprawdę, niesamowicie cieszyła jej oczy czarne, jak węgliki, aż dziw, że nie płonące przy wszechobecnym wokół nich żywiole.


Zaria
/ Od razu spieszę z ostrzeżeniami, co to by nie był jakiś sekret
mój i Asi - będzie to czarny charakter opka. /


Kiedy tylko Effie - urocza jak jej imię dziewczynka o ciele pokrytym błyszczącymi, smoczymi łuskami, której plecy zdobiła para imponujących skrzydeł, również przywodzących na myśl wyżej wymieniony gatunek - pomogła jej ubrać tak długą, jak i piękną suknię o barwie nocnego nieba, a także uczesać włosy w luźny warkocz, który choć z pozoru nie pasował do elegancji sukni, idealnie z nią współgrał tworząc niezwykły całokształt, księżniczka poprosiła ją, by odwołała wszelakie dzisiejsze lekcje czy spotkania tłumacząc się tym, że nie czuje się najlepiej. W rzeczywistości jednak Zaria chciała od nich zwyczajnie odpocząć. Etykieta, rozmowy o polityce, lekcje na tematy już od dawna jej nieobce... Wszystko to było dla niej niesamowicie nudne i nużące.
Wyjrzała przez okno, by przyjrzeć się niesamowitej urodzie krainy, w jakiej przyszło się jej urodzić. Elfy, magowie, driady, wróżki... Miejsce to tętniło wręcz życiem, radością i niezwykłą, magiczną wręcz energią dobra. Dobra i światłości, które nienawidziły zła i mroku. Nawet, jeśli tego nie okazywały, trzymały się od tego jak najdalej, uważały za coś niewygodnego, niechcianego. Wręcz najlepiej byłoby, gdyby tak naprawdę nie istniały. Ich przeciwieństwa, bez których tak kochana przez ów światłość i dobro harmonia, nie miałaby prawa bytu. Tak właśnie czuła - tego właśnie te dwie moce, tak bardzo przepełniające to miejsce, chciałyby się pozbyć.
Odwróciła się od ozdobionego przepiękną ramą z ciemnego drewna okna, by spojrzeć na swoje odbicie w stojącym przy ścianie lustrze. Ciemne włosy w nieładzie, blada twarz jaką zdobił szkarłat zalewający tęczówki jej oczu, czy choćby smukła sylwetka, odziana w materiał barwy jej ukochanego odcieniu błękitu.
Zło i mrok. To sobą reprezentowała. Nie pasowała do tego miejsca?


Rahtez

Wyspałaś... To słowo, któremu towarzyszył mocniejszy podmuch wiatru z zewnątrz, uderzyło w jej głowę tak, jak gdyby było wykrzyczane, co o dziwo, zamiast w umyśle, wywołało uczucie cierpienia w głębi jej serca. Kolejną noc, śnił jej się ten sam sen. A chociaż dzisiaj, skoro już się do tego przyzwyczaiła, tak bardzo chciała o tym nie myśleć... Przynajmniej na razie, bo tak czy inaczej wiedziała, że jej ukochany towarzysz prędzej czy później zorientuje się, że znów coś jest nie tak, a wolała, zamiast wywoływać u niego zmartwienie, dlaczego nic mu o tym nie mówiła, po prostu wyznać, co takiego przedstawia jej Kraina Morfeusza. Ten temat jednak był dla niej do tego stopnia nieprzyjemny, że postanowiła odłożyć go na później, dlatego też teraz całe swoje skupienie poświęciła pytaniu Zethara.
- Hm... - przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. Oczywiście, zamiar miała jeden: by znów uczył ją tego, co sam potrafi. Był o wiele bardziej uzdolniony od niej - podczas, gdy ten studiował magię, ona starała się opanować przemianę w formę wróżki, która jeszcze kilka lat temu odbywała się kompletnie wbrew jej woli. - Może pokazałbyś mi kilka zaklęć Magii Wody? Meredith z pewnością ucieszyłaby się, gdybym pokazała, że panuję nad jej żywiołem, a i Fii mogłoby się to spodobać. Tak strasznie się denerwuje, gdy coś podpali... - powiedziała, oczywiście nie chcąc w żaden sposób obrazić długowiecznego płomyka. Wręcz przeciwnie - strasznie żal jej było dziewczyny, jak i faktu, że pomimo tylu lat, wciąż kontrolowanie swoich umiejętności niezbyt jej szło.
Minęło trochę czasu, nim zasiedli przy śniadaniu. Z uśmiechem wzięła do ust kęs cudownie pachnącego, ciepłego jedzenia, jakie przygotował jej luby. Kiedy jednak już kawałek słodkiej potrawy zniknął w jej brzuszku, momentalnie posmutniała.
- Znów miałam TEN sen - powiedziała cicho, a gdy zaakcentowała słowo "ten", chłodny dreszcz przeszedł jej po plecach.

Ciemne, ciemne chmury...




Fajeczka w następnym, co byście się na śmierć nie zaczytały ;w;



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#34 28-09-2014 o 19h42

Miss'ujdzie
Meilene
lel
Wiadomości: 175

Gregory

Tak jak myślał od początku-nic się nie zmieniło.Kosztowne wazony nadal błyszczą na ozdabianych stolikach,a w nich cudownie prezentują się najpiękniejsze kwiaty,które udało się zebrać w okolicy.Portrety wiszą na swoim miejscu,a ich oczy przeszywają wszystkich przechodzących,którzy zwrócili na nie uwagę.Lepiej nie łazić tu samemu w nocy.
Tak czy siak,nic nowego.Nuda tu,nuda tam.Trochę to może się wydawać powoli przytłaczające.Choć Gregory wolał to niż uczenie się która łyżeczka jest do Creme Brulee,a która do Panna Cotty.
Nasz książę po krótkim zastanowieniu postanowił na przynajmniej kilka godzin opuścić te jakże zacne królestwo i przejść się do ogrodu.Tam zawsze jest coś ciekawego i nowego.A to nowa roślina wykiełkuje,a to drzewo spróchnieje.Zresztą to doskonałe miejsce do odpoczynku i ucieczki od obowiązków.
W ogrodzie znalazł się w krótkim czasie.Chód mimo pozorów ma szybki,choć to już zależy od jego humoru czy kaprysu.Obserwując krajobraz dookoła zdał sobie sprawę,że długo go nie było,ale dzięki temu wszystko wydawało mu się niezwykle magiczne.Chyba każdy lubi te uczucie,które aktualnie odczuwa.
Nie chcąc krążyć bez celu usiadł sobie pod drzewem,które dawało przyjemny cień i oparł się o nie plecami.Chcąc znaleźć sobie jakieś zajęcie sięgnął po jeden z liści leżących na trawie i zaczął go obrywać na małe kawałki.


Ogólnie to wyszło mi trochę tak chyba dziwnie,ale nie mam siły żeby coś z tym zrobić.Przepraszam ;-;



https://40.media.tumblr.com/c270223ae0fc72f90a79407f6ca52a85/tumblr_o0bsn12HIM1r5wphyo1_500.png

Offline

#35 30-09-2014 o 12h16

Miss'Sensei
Arwen
...
Wiadomości: 802

Skye

Uśmiechnął się szerzej, słysząc jej zapewnienie i szedł z większym spokojem. Promyki słońca nieśmiało przeświecały przez liście koron drzew, delikatnie muskając krzewy i ściółkę leśną. Liście cicho szeleściły pod kopytami Skye'a, jakby szeptem wypowiadały w sekrecie największe tajemnice, jakie przyszło im przechowywać. Jedne ptaki ćwierkały między sobą, inne zajadały się owocami jarzębiny, czy dziko rosnącymi winogronami, a jeszcze inne ganiały się, przelatując z jednej gałęzi na drugą. Choć ani hybsil, ani syrena nie wypowiadali żadnych słów, to nie panowała niezręczna cisza. Wręcz przeciwnie - czuć w niej było zachwyt obojga światem wokół nich, jak poczucie wolności, które zdawało się emanować od każdego żyjącego stworzenia.
- Dziękuję.. -odparł z lekkim uśmiechem na ustach, gdy Meredith podała mu jabłko. Przez chwilę przyglądał się swojemu nikłemu odbiciu w lśniącej skórce owocu, po czym wziął kęs.Jak każde jabłko i to było delicją dla podniebienia Skye'a.
W końcu wśród pni drzew zaczął im się ukazywać domek, zamieszkały przez Zethara i Rahtez. Choć byli niedaleko, nie przyspieszał kroku. Chciał się jeszcze trochę rozkoszować tą ciszą i krajobrazem wokół nim odwiedzą ich.
- No i jesteśmy.. -odparł do czerwonowłosej, gdy byli już pod domem i zastukał lekko w drewniane drzwi.


https://i.imgur.com/c2OaL3K.png

Offline

#36 30-09-2014 o 13h37

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Faye

Zdążyła się jeszcze skłonić krótko na powitanie elfowi, w końcu co jak co ale zasady dobrego wychowania winny obowiązywać każdą osobę, a starczyło już, że przecież wtrąciła się w ich rozmowę, kiedy nagle jej maleńka podopieczna powitała ją miłym, acz przekomarzającym zdaniem. Ach, to nieznośne stworzenie... I jeszcze jej niemłody wiek śmiała zdradzić! I to ona niby jest Jędzą?! ... No dobrze, w większości przypadków, faktycznie. Teraz jednak widocznie prowokowała Faye do droczenia się z nią. Prychnęła ni to ze złości, ni z rozbawienia.
- Phi, ja Ci dam babcię, gówniaro jedna - i już jasnym było, że następujące przy tych słowach szturchnięcie było żartobliwym, zaraz jednak spoważniała. - Wyprostuj się. I jak ty wyglądasz? Ech... Doprawdy... - powiedziała, wyciągając z burzy rudych loków maleńki odłamek gałązki, z której to wyrastały trzy ciemnozielone listki, które zaraz zaprezentowała swojej podopiecznej. - Nawet nie musiałabym widzieć, jak spadałaś, żeby wiedzieć, że to się stało. Bo jakoś wątpię, żeby znalazło się to na Twojej głowie celowo.


Zaria

Wykonując kilka szybkich kroków, znalazła się tuż przy swojej komodzie, z której zgrabnym i zwinnym ruchem ręki wzięła niewielki, lekko pordzewiały kluczyk. Zaczęła się zastanawiać, czy bezpieczniej nie byłoby mieć go zawsze przy sobie, choćby zawieszonego na szyi... To była myśl. Z bogato zdobionej szkatuły wydobyła jakiś samotny, srebrny łańcuszek bez wisiorka, po czym przewlekła przez niego oczko klucza i przypięła sobie takową "biżuterię" do szyi, chowając imitujący medalik przedmiot w dekolcie sukienki.
Obiecując sobie, że jeszcze dziś zajrzy do pomieszczenia, do którego wstęp ma tylko ona, wymknęła się z komnaty, nim zdążyła zagościć w niej z powrotem Effie, czy też niestety pan Barrymore - niski mężczyzna o figurze idealnej kuli, gdzie nie sposób było rozpoznać, w którym miejscu kończą się ramiona, a zaczyna głowa czy szyja, o ile to drugie w ogóle występowało. Był to jeden z nauczycieli Zarii, tak nieznośny, iż ta unikała spotkań z nim tak często, jak tylko była ku temu sposobność. Problem był tylko jeden - jako, że nie widziała go u siebie, musiał być w innej części zamku, uważać musiała więc, by się na niego nie natknąć. Szła więc dosyć szybko, starając się unikać jakichkolwiek osób, których kroki czy głosy zdołała usłyszeć, aż w końcu znalazła się przy wejściach do piwnic...
... Gdzie czekał wspomniany wcześniej Kulopodobny, dyskutując o czymś zawzięcie z dwoma w porównaniu z nim niepozornymi, i chyba najwyraźniej przerażonymi członkami służby. Niewiele myśląc Zaria cofnęła się tak szybko, by tylko ten nie miał jej w zasięgu swego wzroku. Niestety, tu korytarz nie miał żadnych rozwidleń, a kończył się wyłącznie jednymi drzwiami. Chcąc nie chcąc, czarnowłosa skorzystała z jedynej możliwości ucieczki, nawet, jeśli nie miała pojęcia, co mogło się za nimi kryć. Jak się okazało, wyszła na zewnątrz, jednak w takiej części zamku, w jakiej nigdy jeszcze nie przebywała.
Wokół rozciągała się imponująca połać mnóstwa barw, wśród których zdecydowanie przeważała zieleń. Drzewa elegancko pięły się w górę, a kwiaty uwalniały swój pył, dając ponieść do wiatrowi, przez który do złotawa poświata zdawała się być jakże znanym pyłem wróżek. Oczarowana na pozór magicznym pięknem tego miejsca uniosła lekko skrawek sukni tak, by nie potknąć się o niego, gdy schodziła będzie po kamiennych schodach. Kiedy jednak delikatne obuwie zetknęło się z miękką, choć ubitą w ścieżkę ziemią, księżniczka ponownie ją opuściła i skierowała się wgłąb tajemniczego dla niej miejsca.
Skręciła nieco, by zobaczyć to, czego nie pozwoliła jej przedtem ujrzeć ściana krzewów, po czym ze zduszonym okrzykiem prędko wycofała się na moment. Ktoś tam był, widziała przed chwilą. Kto? Jakiś magiczny mieszkaniec tego miejsca? Ogrodnik? A może, tak jak i ona, mieszkaniec pałacu? Choć wiedziała, że nie wypada zakłócać czyjegoś spokoju, ciekawość nie pozwoliła jej długo stać w tamtym miejscu, czy też pójść do innego. Z resztą, jeśli ów ktoś nie życzyłby sobie jej towarzystwa, bez problemu by się oddaliła.
Z powrotem przyjrzała się siedzącej pod drzewem postaci. Nieposkromiona burza białych włosów, jak i prosty strój zasugerowały jej, że faktycznie, mógłby to być ogrodnik, jednak gdy osoba ta zwróciła na nią uwagę, i tak skłoniła się lekko, licząc na jakiś gest ze strony obserwowanego.




*le wpierdzielendo* ;w;



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#37 30-09-2014 o 21h27

Miss'ujdzie
Meilene
lel
Wiadomości: 175

Gregory

Już chyba cała gromadka liści straciła swój prawidłowy kształt zmieniając się w wcale niemajestatyczne obrywki,które z jego rąk spadały na brzuch i uda Greg'a.To nie tak,że się nudzi,ale chłopak po prostu nie potrafi siedzieć dłuższy czas w jednym miejscu nic nie robiąc,to było dla niego prawie niewykonalne,i jak zawsze znaleźli się ci,którym to okropnie przeszkadzało.
Jak tak przyglądał się krajobrazowi wokół siebie,który wręcz zapiera dech w piersi i razi swoimi wyrazistymi barwami w oczy to coraz bardziej uświadamiał sobie,że ma pecha.Pech dlatego,że...no że jest tylko człowiekiem."Tylko".Tu można się pokłócić,bo pewnie padło by wiele słów,że nie docenia swojego istnienia,że jesteśmy niezwykli i inne takie.Tak czy siak,dla niego ludzie byli i są nadal nudni i przewidywalni,choć jest wiele ich rodzajów.
Och,na przykład tacy ludzie,którzy nie potrzebują innych ludzi,potrzebują innych ludzi by im okazywać,że są ludźmi,którzy nie potrzebują innych ludzi.
Logiczne,prawda?To jest jeden z tych zabawnych rodzajów.Można się w jego myślach trochę pogubić,ale finalnie zawsze się coś powinno z tego wyciągnąć lub zdecydować czy ma racje czy pora się od niego oddalić na jakąś dobrą odległość.
Ziewnął przeciągle wyciągając ramiona przed siebie i przymykając oczy.W końcu biedak się nie wyspał i nie spełnił się jego minimalny czas snu.Z tego co się dziś rano dowiedział to pora się do tego przyzwyczaić.
Zaczął strzepywać z siebie obrywki liści,a gdy kończąc podniósł głowę ku górze i zauważył przed nim jakąś dziewczynę dopadło go niemałe zaskoczenie,bo wydawało mu się jakby ów osoba pojawiła się znikąd.Patrzył się na nią przez chwilę swoimi dwukolorowymi tęczówkami i kiwnął głową co miało być odpowiedzią na jej gest.
-A no dzień dobry-przywitał się opierając głowę dłonią,a po chwili dodał-Nie wysyła Cię po mnie  Harwey,prawda?Choć właściwie to nie sądzę,aby kazał to zrobić księżniczce...?-ostatnie zdanie wypowiedział z lekką niepewnością,bo chociaż dziewczyna wyglądała na pochodzącą z królewskiego rodu,to mógł się pomylić.Acz przecież ją kojarzy,więc nieznajomą być również dla niego nie może.

Ostatnio zmieniony przez Meilene (30-09-2014 o 21h28)



https://40.media.tumblr.com/c270223ae0fc72f90a79407f6ca52a85/tumblr_o0bsn12HIM1r5wphyo1_500.png

Offline

#38 01-10-2014 o 20h51

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

❀ Nessa

Faye zdecydowanie skutecznie umiała odwracać uwagę Nessy od... No, od wszystkiego, jakby na to nie spojrzeć. Młodsza driada zrobiła oburzoną minę, gdy został skomentowany jej wygląd. Jakby naprawdę było coś z nim nie tak, a przecież dziewczynie on w niczym nie przeszkadzał, więc czemu starsza się jej czepiała. Choć może gdyby znów ktoś ją uczesał, jak dawniej, to ten mały rudzielec sądził, że w końcu mógłby nawet zdaniem starszych wyglądać 'porządnie". Jednak to już chyba nie pasowało do jej osoby.
- Kiedy Fayeś zachowuje się jak babunia! - odparłam, zakładając ręce na piersi. Lecz długo nie wytrzymała i roztrzepała jeszcze bardziej swoje włosy, nie przejmując się więcej tym co sobą prezentuje. To znaczy, wyglądem tylko.
Zabrała od Faye gałązkę i zaczęła ją niemal pieszczotliwie głaskać, jakby to był jej pupil. Cóż, w pewnym sensie zdarzało jej się traktować rośliny z taką czułością. Nie udało się jej niestety pouczeń ominąć.
- Babunia jest taka rygorystyczna. - dodała robiąc smutną minkę, jak dziecko, któremu odmówiono lizaka.



/Nie patrzcie na to, nie patrzcie... ;-;/

♋ Zethar

Nie umiałbym odmówić mojej ukochanej, więc w odpowiedzi tylko jej skinąłem, ujmując na moment jej drobną rączkę i zaledwie muskając ustami. Jak dotyk skrzydeł motyla, prawie nieodczuwalny w tym całym zgiełku na zewnątrz. Lecz tu był spokój. A dla mnie liczył się każdy najdrobniejszy gest, gdy chodziło o Rathez. Po prostu... Tak, dla niej mógł się starać, bo była najbliższa jego sercu.
- Chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać to, jak myślisz o swoich przyjaciołach. - odparłem wesoło, jednak zauważyłem coś smutnego w mojej drugiej połówce. Choć nie poruszałem na razie tego tematu, czekając aż sama powie co takiego się stało. Gdy skończyłem już przyrządzać ostatnie placuszki, ustawiłem je na stole, gdzie stała już przygotowana zastawa. Jednak sam nie zasiadłem od razu, wpatrując się jak to Rathez zajada się pierwszym racuszkiem. Cóż, wyglądała wtedy naprawdę uroczo, co sprawiło, że zrobiło mi się ciepło na sercu.
Ale słowa, które po tym nastąpiły, zmartwiły mnie. Nachyliłem się nad nią, by oprzeć czoło o jej czoło i uśmiechnąłem się delikatnie. Nie chciałem, by te sny psuły jej humor, najchętniej cały czas chciałbym widzieć ją uśmiechniętą, co było w tym momencie niemożliwe.
- Proszę, nie zawierzaj tym wizjom. Nie jest możliwym, by naszą krainą spotkało coś takiego. W tym miejscu jest zbyt silna magia, by ją mogło coś złamać. - szepnąłem, delikatnie głaszcząc ją po główce. Sam nie do końca byłem tym przekonany, ale chyba nadzieja, że to nie musi być prawda się liczyła. Tak, nadzieja wiele potrafiła sprawić. Owszem, wierzyłem w jej słowa, jednak nie chciałem by mogły okazać się prawdą.



Z góry przepraszam, że krótkie ;-;

Ostatnio zmieniony przez Nieve (03-10-2014 o 16h20)

Offline

#39 08-10-2014 o 13h21

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Zaria

Przez chwilę stała w bezruchu, zdezorientowana, jakby sens słów rozmówcy nie tyle do niej nie dotarł, co po prostu... No, postawmy sprawę jasno - dziewczyna nijak się z nikim rozmówić nie potrafiła. Ale cóż się dziwić, w takim miejscu... Choć teraz ona nie zaprzątała sobie tym głowy, starając zamiast tego przejmować się tym, co mogłoby zainteresować tajemniczego jegomościa, jakiego spotkała przed chwilą.
- Co? N-Nie, skądże! - zaprzeczyła zaraz, jakby właśnie oskarżył ją o jakąś zbrodnię. W myślach jednak starała się doprowadzić do porządku. W końcu osoba jej pochodzenia nie mogła sobie pozwolić na takie zachowanie!
Ale mimo to, mimo całego tego zdenerwowania, związanego z etykietą, której przecież poza własną komnatą winna kategorycznie przestrzegać, była w niej i połowa przepełniona ciekawością. Nowo poznane miejsce, które jak się okazało, tyle czasu było na wyciągnięcie ręki... I ta osoba. Kim mógł być? Niewątpliwie, coś jej mówiło, że gdzieś go widziała. No przecież! Nie da się przeoczyć, te włosy, te oczy, nieczęsto zdarza się coś takiego... Nie ważne. Nawet, jeśli byłby jedyną osobą o takim wyglądzie na zamku, musiała ona zgadywać, kim jest ów człowiek.
- A, jeśli wolno spytać, kim jest Harwey? Twój pracodawca? - spytała niepewnie, wciąż usiłując skojarzyć sobie osobę, jaka się przed nią znajdowała, z populacją zamku. Nadaremnie w pamięci swej szukała jego twarzy wśród ludności służebnej. Nadaremnie...


Rahtez

Myślała, dbała jak mogła, słowem martwiła się o przyjaciół, to prawda. Choć szczerze mówiąc, martwiła się o całą tę krainę. Nie ważne, ile znała którąkolwiek osobę, zaraz chciała spieszyć jej z pomocą, gdy działo się coś złego. Czy kierowało nią coś w rodzaju dziecięcej naiwności? Możliwe, jednak ona postrzegała to w zupełnie inny sposób. Świat otaczający ją zewsząd, każdy liść dębu należącego nie ważne do której driady, każdy promień ofiarowywany codziennie od Boga Słońca, każda piękna noc Bogini Księżyca, najmniejsze źdźbło trawy, czy nawet pyłek wróżki - Rahtez kochała cały ten świat. Miejsce, w którym przyszło jej żyć, oraz które nad życie kochała. Wszystko to zawdzięczała Zetharowi, jednak nie oznacza to, iż jej uczuciami kieruje wyłącznie wdzięczność. To lata, jakie spędziła w tym miejscu sprawiły, że fakt, iż jest tu i teraz, w tym miejscu, dawał jej powoli do zrozumienia, że za nic nie może stracić tego miejsca. A najgorszy był dla niej fakt, że nie wiedziała, czy sny jej są z pewnością prorocze, czy może to zwykłe nocne mary, ukazujące jej wszelakie obawy podczas podróży po Krainie Morfeusza.
Wtem nagle, wszelakie ciemne chmury zalegające jej głowę, nagle odpłynęły, choć niedaleko, to jednak wystarczająco, by ustąpić miejsca promiennemu uśmiechowi blondwłosego. Silna magia tego miejsca, o jakiej mówił, była jedyną szansą na utrzymanie tego miejsca...
W tym momencie Rahtez zadrżała niespokojnie. Jeszcze chwila, dosłownie niewielki ułamek sekundy, a z jej oczu pociekłyby łzy. A jednak zdołała to powstrzymać, gdy tylko miły jej skończył mówić. Skorzystawszy z okazji, iż jego twarz była niezwykle blisko, dziewczyna skradła mu całusa.
- A stworzenia zbyt waleczne, by oddać to miejsce bez walki - powiedziała zdecydowanym tonem, po czym odwzajemniła uśmiech, usiłując odgonić od siebie myśli, odnośnie strat w związku z ów walecznością i niemal podskokami ruszyła w stronę drzwi - Dziękuję, już mi lepiej. Z resztą, chyba mamy gości - przy ostatnim słowie naciskała już klamkę, by wyjrzeć na zewnątrz.
I starczyło, by choć jedno z błękitnych ślepi wyjrzało na zewnątrz, by zaraz z chatki wyskoczyła fala euforii w postaci młodej dziewczyny z rasy magów.
- Skye! Meredith! - i nie dając dojść im nawet do głosu, musiała pierwej wyściskać jedno i drugie. Tak, bez tego by się nie obeszło. A Zethar, choć głos jej nie był nadmiernie piskliwy czy też donośny, z pewnością usłyszał już, z kim mieć będzie do czynienia po tym jak i on za nią podąży.


*szykuje torebki jak w samolocie na tęczowe bełty ._.*

Ostatnio zmieniony przez Lynn (08-10-2014 o 14h00)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#40 08-10-2014 o 15h26

Miss'ujdzie
Meilene
lel
Wiadomości: 175

Gregory

Westchnął z ulgą słysząc,że dziewczynę nie wysłał po niego Harwey.Pewnie już go szukają.W końcu wcześniej słyszał,że ma coś zaplanowane na ten czas.Trudno…jak teraz wróci to pewnie będzie musiał wysłuchiwać skarg i obelg na niego jaki by nie był.Jeszcze trochę zamierza tu posiedzieć.
Nagle w oczy rzuciło mu się parę koniczyn,które były ukryte pod wysoką trawą.Wyrwał dwie i zaczął je obracać w dłoni.
-Ciekawe czy jeśli dokleję jeden listek do trzylistnej koniczyny to będę miał szczęście,hm?
Zwrócił wzrok z powrotem na ciemnowłosą dziewczynę z oczami o intensywnym,czerwonym kolorze.Dość niespotykane.Sama księżniczka wydawała mu się dość zdezorientowana.Może Greg przeszkodził  jej w spacerze zaczepiając ją?Mimo,że ta się z nim jako pierwsza przywitała to mogła to zrobić z czystej grzeczności,a ten tu zaczął z nią konwersacje na samym początku wyciągając pochopnie wnioski.
Otworzył usta aby coś powiedzieć,ale słysząc jej pytanie zaśmiał się głośno.
-Harwey moim pracodawcą…to byłby koszmar…Nie,nie,jest wręcz odwrotnie.On pracuje dla mnie,a właściwie to dla mojej rodziny-powiedział już doprowadzając się do porządku-Bo tak się składa,że jestem księciem-ukłonił się ponownie w pozycji siedzącej.Wygląda na to,że dziewczyna wzięła go za jednego ze służby królewskiej.Nie jest jedyna,ale na szczęście Greg lubił uświadamiać ludzi w ich błędach.


*a pfuu....

Ostatnio zmieniony przez Meilene (08-10-2014 o 15h26)



https://40.media.tumblr.com/c270223ae0fc72f90a79407f6ca52a85/tumblr_o0bsn12HIM1r5wphyo1_500.png

Offline

#41 08-10-2014 o 18h08

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

Po chwili Rahtez otworzyła nam drzwi i nas wyściskała.
-Hej!-powiedziałam podczas kiedy mnie przytulała.-Wyjaśnij mi czemu siedzisz w taką piękną pogodę w domu? Trzeba się cieszyć z takich darów natury.
Spojrzałam się na Skye'a. Wiem że chyba nie lubił takich czułości.
Mi za to odpowiadał temperament Rahtez. Zawsze miło że ktoś cię pamięta i tak reaguje na twoją obecność.

Ostatnio zmieniony przez majkel325 (08-10-2014 o 18h08)


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#42 14-10-2014 o 21h46

Miss'Sensei
Arwen
...
Wiadomości: 802

Skye

Najpierw drzwi ledwie się uchyliły, ukazując błękitne oko stającej za nimi osoby, jednak zaraz otworzyły się na oścież, zaś ów osóbka doskoczyła do nich i wyściskała obydwoje tak na powitanie. Ah ta Rahtez.. Miała w sobie tyle energii, którą cały czas przekazywała innym. Aż trudno było przy niej się nie uśmiechnąć.
- Ciebie też miło widzieć Rahtez. -powiedział, gdy ta już odstąpiła go na krok- Witaj Zetharze. -przywitał się z magiem, wcześniej skinąwszy mu tylko głową- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzamy. -dodał po chwili, kątem oka patrząc na rozmawiające ze sobą dziewczyny. Choć różniły się od siebie wyglądem, to duchem były bliskie sobie. Miło mieć w takich osobach przyjaciół.




*Przepraszam za zwłokę (i że po takim czasie nie napisałam czegoś lepszego ;-; )*

Ostatnio zmieniony przez Arwen (14-10-2014 o 21h47)


https://i.imgur.com/c2OaL3K.png

Offline

#43 30-10-2014 o 20h26

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

♋ Zethar

Całus Rahtez był niczym dotyk płatków róż w momencie ich rozkwitu - słodki i delikatny, mający w sobie coś niezwykle niewinnego. Przynosił z sobą tylko szczęście, tak samo jak Zetharowi cała jego luba. Nawet w takich momentach, gdy była smutna, nie mógłby się nie cieszyć z jej obecności. A humor poprawił mu się jeszcze bardziej, gdy odezwała się tak pewnym tonem, że każdego podniosłoby to na duchu. To ten ton, którego powinien używać przywódca. Odsunął się od niej, zadowolony kiwając głową. Choć i tak zaraz jego kruszynka była przy drzwiach. Możliwe, że nawet słyszał wcześniej pukanie, lecz nie zwrócił na to uwagi. Cóż, widocznie bardziej Rahtez poczuwała się do obowiązków gospodarza w tym wypadku.
- Witajcie, przyjaciele. - przywitał się blondyn, mogąc w końcu dostrzec kto ugościł w ich progach. Podszedł oczywiście bliżej, przez moment patrząc rozbawiony na dziewczęta, nie wiedząc skąd one biorą tą całą energie. Tak, kobiety potrafiły naprawdę zaskakiwać. - Oczywiście, że nie. Zawsze z chęcią przywitamy w naszych progach gości, nawet tych niespodziewanych. - dodał jeszcze, posyłając obojgu delikatny uśmiech.

Offline

#44 04-11-2014 o 16h54

Miss'towarzyska
majkel325
...
Wiadomości: 2 365

Link do zewnętrznego obrazka

-Witaj Zetharze - odparłam po chwili.
Po chwili znowu jak pedarda zaczęłam wymieniać się ciekawostkami i informacji z Rahtez.
Po chwili zorientowałam się że mogę zachowywać się nachalnie i na chwilę przestałam nadawać do Rahtez.
- Was też miło widzieć. Mieliście jakieś plany dziś ? -zapytałam
Nie wiedziałam co mogę powiedzieć jeszcze.
Zawsze po długim nadawaniu następuję chwila krępacji. Każdy no prawie każdy czuję się wtedy skrępowany i wygląda sztywno.
To był ten moment.


Wybaczcie nie miałam żadnego pomysłu.


https://66.media.tumblr.com/af5c6afd4ae6fb4a1bb547722b6e0273/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo4_400.gif https://66.media.tumblr.com/7a836bc64d679800a4138557c8885830/tumblr_pv0hjapxfY1s7xfipo6_400.gif

Offline

#45 06-11-2014 o 19h12

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Zaria

Chciała mu odpowiedzieć na to pytanie, jakie zadał ot tak, jakby zignorował jej słowa, o czym ona sama i tak nie wiedziała, co ma myśleć, więc nie chciała tej kwestii poruszać, a nawet zgodzić się, by rozmową kierował nieznajomy, nic więc nie przeszkadzało jej, że temat nagle zszedł na co innego, co tak właściwie wprawiło Zarię w zastanowienie. Przecież magię niełatwo jest oszukać, a szczęście jakie dała czterolistna koniczyna chyba się do niej zaliczało, prawda? Tak się jej przynajmniej wydawało, w rzeczywistości jednak nie znała się zbytnio na amuletach, co więc mogła mu powiedzieć... Dlatego też wolała milczeć. Z resztą, może powiedział to ot tak, nie oczekując od niej żadnej odpowiedzi, a jedynie głośno pomyślał.
Nagły śmiech chłopaka najpierw ją zaskoczył, a jego słowa sprawiły, że zamiast zdziwienia zwyczajnie zastygła w bezruchu, by po chwili alabastrowe lico dziewczęcia zlało się jasną czerwienią. A jednak wrócił do tego, o co spytała, teraz jednak o wiele chętniej, niż usłyszeć tę właśnie odpowiedź, wolałaby zapaść się pod ziemię.
- N-Naprawdę? - spytała cicho, zaraz jednak zdała sobie sprawę, że się zapomina. - Przepraszam, proszę mi to wybaczyć! - powiedziała bez zająknięcia, choć sama się tym zdziwiła, po czym dygnęła nisko, choć w sumie też po to, by pozwolić rumieńcowi zniknąć z twarzy, nie zostawiając po sobie śladu.
Przecież wiedziała, że skądś go kojarzy... Nigdy w życiu chyba jednak, gdyby ten jej nie powiedział, nie wpadłaby nawet na to, że w jego żyłach mogłaby płynąć błękitna krew. Czuła, za to jak ów ciecz w jej żyłach zaczyna buzować niebezpiecznie, ze względu na jej straszną złość na samą siebie. Było jej w tamtym momencie wstyd do takiego stopnia, że miała ochotę gdzieś uciec, zniknąć mu z oczu, choć nie wiedziała, czy on sam jej tego mniej lub bardziej dyskretnie nie zaleci, więc lepiej było może poczekać, aż ten jakkolwiek zareaguje i dlatego nie ruszyła się z miejsca.



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2