Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 31-07-2014 o 22h15

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
https://lh6.googleusercontent.com/-83YkAhXt_Ao/UwF26NsUBlI/AAAAAAAAUCE/1Ogzrdy0t-M/s630-fcrop64=1,02420000fffffe63/2014%2B-%2B1
Link do zewnętrznego obrazka

Ona i on. Najlepsi przyjaciele od dzieciństwa, którzy wręcz uwielbiają sobie dogryzać i znajdują na to coraz to dziwniejsze sposoby. Ich praca jest dosyć nietypowa i w tych czasach rzadko spotykana, bowiem są oni... Nocnymi Łowcami. Czym się zajmuje ktoś taki? Ano poruszają się po różnych miastach, wioskach w poszukiwaniu interesujących istot. Są to między innymi wampiry, wilkołaki, nimfy, demony i inne anioły - jednym słowem wszystko, co umie wymyślić nasza wyobraźnia. Jeśli tylko zechcą stają się niewidzialni dla ludzkich oczu i zwykle także innych zmysłów, chociaż od każdej reguły bywają wyjątki. Wierzcie lub nie, ale są tacy spryciarze, co to bezkarnie oszukują system. Dzięki temu maskowaniu się łowcy mogą prowadzić w miarę spokojne życie, które poza łowami opiera się także na opiekowaniu się młodszymi, słabszymi łowcami i innych bardziej "normalnych" zajęciach. Wróćmy jednak do naszych bohaterów.
Ona jest wybitną łuczniczką i posiadaczką dwóch unikatowych zdolności - dziewczynie posłuszny jest wiatr, a jej pięści posiadają nieludzką siłę. Nie jest to żart, naprawdę potrafi byle pstryknięciem roznieść nawet najwyższe i najwspanialsze mury.
On z kolei jest mistrzem sztyletów, a jego specjalnymi mocami są kontrola nad lodem oraz niesamowita szybkość.
Tak jak dotąd prowadzili to spokojne życie, o którym wspomniałam wcześniej, tak zupełnie nagle i z dnia na dzień ulega ono diametralnym zmianom. Niespodziewanie i właściwie znikąd pojawia się legendarna chimera, a wraz z nią przepowiednia końca świata. Oczywiście nasi bohaterowie nie mogą do tego dopuścić, dlatego też podejmują walkę z tym stworzeniem, które prostym przeciwnikiem nie jest. Każdego dnia zmienia swe położenie w tak nieprzewidywalny sposób, że większość ludzi śmie twierdzić, iż pokonanie jej to ni mniej ni więcej, ale NIEMOŻLIWOŚĆ. Co gorsza do gry o życie całego świata zaczynają wchodzić dotąd skrywane emocje dziewczyny, która czuje coś do swojego partnera, zupełnie nieświadomego. Jak potoczą się ich losy?


Link do zewnętrznego obrazka

A k t o r z y ~

On - Asuu

Ona - Odella

Ostatnio zmieniony przez Odella (02-08-2014 o 18h54)

Offline

#2 31-07-2014 o 22h21

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247


Link do zewnętrznego obrazka
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg
https://40.media.tumblr.com/140841c93b69af8d11c43a5c47282284/tumblr_n27pncWKFH1rrq7bvo1_500.jpg
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg
||Imię ||
S i e r g e j

||Nazwisko ||
P i e t r o w i c z

||Pochodzenie||
U k r a i ń s k i e

||Wiek||
1 8  l a t

||Urodzony||
2 5  s i e r p n i a

||Płeć||
M ę s k a

||Orientacja||
H e t e r o s e k s u a l n a

||Wzrost||
2  m e t r y

||Waga||
9 0  k g

||Włosy||
B l o n d

||Oczy||
N i e b i e s k i e
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg
https://38.media.tumblr.com/bf96f9f96ffee57b18f5d78899d21c97/tumblr_mxkclcHHGp1rvmrj3o1_500.png
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg

||Ciekawostki||
- Ma bardzo wielkie ego, nikt nie potrafi zrozumieć jego zarozumiałości, a jemu samemu ona nie przeszkadza.
- Tak naprawdę boi się panicznie kobiet i unika zbyt bliskich kontaktów, jedynie toleruje swoją przyjaciółkę i nawet nie wnika dlaczego akurat ona;
- Jego ulubione zwierzątka to świnki;
- Często nadużywa słów „zarąbisty” czy „epicki”, głównie w zdaniach kiedy mówi o sobie;
- Łatwo go wzruszyć do łez, chociaż robi z siebie zarąbistego macho co nie zawsze mu wychodzi (patrz myślnik powyżej) przy kobietach ucieka w popłochu.
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg
https://36.media.tumblr.com/6e05df7b1bc628230ebef1e872c9affa/tumblr_mjt8pj4Mci1rrq7bvo1_400.jpg
//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17269.jpg

Ostatnio zmieniony przez Asuu (03-08-2014 o 20h32)


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#3 31-07-2014 o 22h25

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Link do zewnętrznego obrazka
Another star has fallen without a sound
Another spark has burned out in the cold
Another door to barrens standing open
And who is there to tell not to give and not to go


Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

" Z naładowanym karabinem w dłoni
kopnę te zamknięte drzwi
I przebiję swoje przywiązanie
Do wczorajszego mnie
"
Link do zewnętrznego obrazka
i m i ęBishamonten
p r z e z w i s k oBishamon, Bisha
r ó dBraginsky
p o c h o d z e n i eRosja

w . c i e l e s n yOkoło 18
u r o d z i n ySama nie wie
p ł e ćNiepodważalnie panienka
o r i e n t a c j aDość dobra
s . c y w i l n yW związku z pracą

k . w ł o s ó wCzerń kruczego skrzydła
k . o c z uRóżne odcienie szarości
w z r o s t173 centymetry
w a g aOdpowiednia do wzrostu

Link do zewnętrznego obrazka

" Dobranoc;
Zaakceptowałem swoją wewnętrzną rozpacz
I ruszyłem w kierunku nowego mnie
Do zobaczenia dziś wieczorem
"
Link do zewnętrznego obrazka

❋ Pochodzi z bardzo szanowanej rodziny nocnych łowców,
którzy udzielają się również w ludzkim życiu jako politycy, biznesmeni, lekarze.
❋ Jej imię jest nawiązaniem do boga wojny, rzekomo pochodzącego z religii hinduskiej. Obecnie zwie się go jednak Vaisravana, jak czasem niektórzy bardziej wierzący mówią również na Bishę, co pochodzi od Vizravas oznaczającego 'syna bożego'. W tych czasach jest on sławny w praktycznie całej Azji z wyłączeniem Rosji i mówi się o nim, jakoby o jednym z Siedmiu Bogów Szczęścia.
❋ Woli być nazywana przezwiskami bądź też po nazwisku.
Ma wrażenie, że nadanie jej takiego, a nie innego imienia jest zbezczeszczeniem boga.
❋ Choć zwykle przyklejona jest do niej etykietka bezdusznej, zimnej i nienawidzącej wszystkich, którzy wchodzą jej w drogę, przyjaciel z czasów dzieciństwa, z którym pracuje od kilku lat wie dobrze, że Bishamon wcale taka nie jest, kiedy dla przykładu oglądając horror tuli się do niego niczym do misia.
❋ Nie chce się do tego przyznać charakterem zbliżając się w stronę mangowych tsundere, jednak od pewnego czasu zaczęła zauważać dziwne uczucia, której rodziły się w jej sercu za każdym razem, gdy jest blisko swojego przyjaciela.

Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Odella (02-08-2014 o 23h32)

Offline

#4 05-08-2014 o 10h28

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Informacje dodatkowe
▫ Akcja zaczyna się rankiem dnia, kiedy ma zaatakować Chimera.
▫ Mieszkamy w bloku, który znajduje się w blokowisku całkowicie
wykupionym przez nocnych łowców, aby nie niepokoić zwykłych ludzi.
▫ Załóżmy, że pora roku to środek wiosny, a że miesięcy raczej nie
liczą, to to raczej nie ma dla nas większego znaczenia.

Link do zewnętrznego obrazka
Bishamonten Braginsky

Bisha nie czuła się najlepiej, gdy obudziło ją wesołe ćwierkanie podwórkowych skowronków oraz pierwsze promyki słońca przedzierające się przez jej liliowe zasłony o błyszczących akcentach tu i tam. Jakby nie wystarczyło, że cztery godziny snu to niewiele, nawet dla niej przyzwyczajonej do dość ekstremalnych warunków, to jeszcze wróciła z misji okrutnie nieprzyjemnej, po której zapewne będzie musiała lizać rany jeszcze kilka dni. Na misję tą nie zabrała ze sobą Siergieja, toteż nie zdziwi ją, jeśli chociaż on będzie dziś w pełni sił z ich dwójki, mieszkającej razem od kiedy oboje wyprowadzili się z sąsiadujących ze sobą rodzinnych rezydencji. Czasem Bishamon zastanawiała się jakim cudem on byli przyjaciółmi i współpracowali ze sobą jak żaden inny duet... Wystarczy tylko na nich spojrzeć, aby zobaczyć te wszystkie różnice, przeciwności między innymi w ich charakterach. Wymienianie ich mogłoby zająć całe życie w nieco wyolbrzymionych wyobrażeniach kobiety.
Wzdychając ciężko, Bisha zdjęła z siebie mundur, na co nie miała czasu ani siły wróciwszy późno i po ciężkim pojedynku z wilczą watahą, która nie chciała się dostosować do umówionych praw, obowiązków oraz reguł. Nie lubiła takich misji z jednej strony, zaś z drugiej były one nagradzane całkiem przyzwoitą sumą pieniędzy, a takowych przecież potrzebowali do przeżycia, jak wszyscy. Kiedy już narzuciła na biustonosz białą koszulą, wyraźnie za dużą na jej osobę, oraz wciągnęła czarne spodenki sięgające do połowy uda, czarnowłosa wykonała wszystkie łazienkowe czynności poranne łącznie z szybkim prysznicem. Będąc już gotowa zmierzyć się z kolejnym dniem, leniwym krokiem i kuśtykając lekko dotarła do kuchni. Może nie była najcudowniejszą kucharką świata, ale to i owo zrobić umiała, a akurat śniadaniowe potrawy były jej mocnym punktem. Dzisiaj wzięło ją na coś słodkiego, a jak słodkie, to muszą być rosyjskie naleśniki, tak zwane oladi, które niby przypominają brytyjski pudding Yorkshire. Do tego przygotowała także śmietanę oraz dżem, które uważała za najlepsze dodatki do takowego rodzaju posiłku. Mając już wszystko gotowe na stole, kobieta walnęła nogą w drzwi pokoju partnera, oczywiście ograniczając swoją siłę do minimum, ażeby nie wyrządzić jakiś szkód materialnych.
- Ey, wstawaj Siergiej. Śniadanie na stole!

Offline

#5 05-08-2014 o 19h14

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Tak dobrze mu się spało do momentu, kiedy usłyszał walenie w drzwi oraz wołanie na śniadanie, przez jego przyjaciółkę od dziecka. Chwilę zastanawiał się, która jest godzina i w ogóle co ostatnio robił. Gdzieś jak przez mgłę kojarzył, że był wieczorem sam i musiał pójść do sklepu. Wzdrygnął się na wspomnienie, że jakaś dziewczyna go zaczepiła przy kasie. Jakby pobudzony samą myślą o niemiłym spotkaniu, zerwał się z łóżka. Odsłonił zasłonę i odruchowo zamknął oczy, które raziło zbyt jasne światło. Po omacku sięgnął po jakieś spodnie i schował się tak by zdradzieckie słońce nie dawało po jego oczętach. Nim jednak je założył odkrył przykry fakt. Nie pachniały najlepiej, więc zaczął obwąchiwać każdą parę w pokoju i doszedł do przykrego wniosku. Czas zrobić pranie. Więc chcąc czy nie chcąc, zmienił bokserki na jakieś dłuższe i wyszedł niosąc stertę prania. Kto by pomyślał, że wszystkie jego spodnie mogą już być brudne, a raczej tak śmierdzieć, że zmuszony jest do noszenia bokserek w świnki. Wrzucił brudne ubrania do pralki i tradycyjnie nawciskał wszystkiego po trochu i dosypał to co wydaje się nadawać. W takich robotach domowych był całkowicie do niczego, ale mechanika czy elektronika to już coś innego.
Opuścił łazienkę jednak trochę później niż kiedy pralka zaczęła chodzić. Musiał przecież jakoś doprowadzi swoje włosy z nieładu do artystycznego nieładu i kiedy tego dokonał wyszedł dumny z siebie. Nie przejmował się zbytnio, że paraduje w samej bieliźnie, w końcu mieszkali razem i Bisha już do tego przywykła. To było tak naturalne jak to, że tylko jej się nie boi. Więc bez zbędnych rozmyślań wszedł do kuchni i spojrzał na stół.
- Czy ty chcesz mnie utuczyć jak Baba-jaga Jasia i Małgosię? - zażartowałem i usiadłem na swoim miejscu.
Sięgnął po jeden z naleśników i posmarował go dżemem. Żuł powoli i bacznie wpatrywał się w przyjaciółkę. Miał wrażenie, że ostatnia jej samotna misja trochę ją wymęczyła.
- I jak Ci poszło?


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#6 05-08-2014 o 23h25

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky

Najwyraźniej jej towarzysz nie był jednak taki rześki, skoro z łóżka zwlókł się dopiero kilka chwil po radosnym wezwaniu Bishy. Najwyraźniej czas zleciał mu także na rytualnym obwąchiwaniu gaci, gdyż kiedy drzwi jego prywatnego pokoju otworzyły się skrzypiąc lekko, chłopak, mężczyzna już właściwie, wyszedł z niego z stertą ubrań na rękach. Oho, szykowało się wielkie pranie - pomyślała, przypominając sobie, że w tym domu rzeczy prało się raz na sezon, czyli kiedy absolutnie wszystko możliwe do założenia było już brudne. Co prawda inną sprawą jest, że ona własne rzeczy prała osobno, nie ufając zaawansowanej technologicznie pralce. No, a przecież ośmieszającym byłoby pójść do Siergieja z prośbą o pomoc przy takiej rzeczy, czyż nie? W każdym bądź razie czarnowłosa odprowadziła go swoim bazaltowym spojrzeniem aż pod drzwi wspólnej łazienki, zanim wzruszając ramionami ruszyła w stronę lodówki, wyciągając stamtąd puszkę soku jabłkowego. Co prawda będąc po ciężkiej misji miała ochotę na jakiś porządny napój alkoholowy, ale przecież wstydem byłoby się upić o 10 rano, nie? Zresztą zapijanie się na śmierć nie służyło ani jej zdrowiu, ani zdrowiu przyjaciela, więc ostatnio starała się pić niewiele. To nie tak, że wpadła w nałóg. Po prostu ostatnimi czasy misje były bólem w tyłku, a skoro była już pełnoletnia, to chciała z tego korzystać. Wreszcie odpicowany blondasek usiadł naprzeciw niej, nie szczędząc sobie dowcipu na temat jej wyboru śniadania.
- Jeśli masz z nim problem, to sam sobie rób. Łaski bz - burknęła, wyraźnie będąc w najlepszym z możliwych Bishamontenowych nastrojów. Jej widelec zatopił się w pokrytym dżemem truskawkowym naleśniku, który pochłonęła bez większego problemu. Niestety moment, gdy sięgnęła po swój soczek był dla niej zabójstwem - Aye! - pisnęła, gdy niespodziewanie otworzyła się jedna z jej ran na ramionach - Cudownie po prostu... Zaraz wrócę - oznajmiła, wzdychając ciężko. Około pięciu minut zajęło czarnowłosej porządne przeczyszczenie i zabandażowanie rany, podczas którego opowiadała Siergiejowi o swojej wczorajszej misji, nie szczędząc przy tym narzekania na  ekipę małolatów z Akademii łowców, którzy obserwowali każdy jej krok. Nuta goryczy dała się słyszeć w głosie kobiety, gdy wspomniała o ich słowach, że niby powinni się bać Bishy, bo może roznieść ich wszystkich. Że jest demonem i w ogóle. To nie tak, iż pierwszy raz ją to spotykało, ale za każdym razem czuła się coraz gorzej słysząc takie opinie na swój temat.
-A ty, co porabiałeś? - zapytała, siadając ponownie do stołu, a następnie dobierając się do reszty naleśników. Zastanawiało ją czy może on także miał jakieś ciekawe przygody. Może nawet ciekawsze niż jej własne biorąc pod uwagę, jak idiotyczna była ta misja...

Ostatnio zmieniony przez Odella (05-08-2014 o 23h26)

Offline

#7 06-08-2014 o 10h00

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Zaśmiał się kiedy jego przyjaciółka odpowiedziała. On w kuchni zawsze równało się jakimś poważnym szkodą materialnych bądź zdrowotnym. Podstawowe dania potrafił przygotować, a raczej odgrzać w mikrofalówce. To urządzenie kuchenne zadziwiająco nie jest skore by uszkodzić tak zarąbistą postać jaką był Siergiej. Chociaż jedzenie potraw pełnych chemii nie zawsze jest przyjemne, więc zawsze wcinał ze smakiem kiedy Bishamonten coś ugotowała.
- Ależ ja nie mam problemów, przecież widzisz jak się nimi zarąbiście zajadam - na potwierdzenie sowich słów wpakował kolejnego naleśnika do buzi.
Tak było sielankowo, ale nic nie może trwać wiecznie. Kiedy otworzyła się rana dziewczyny Siergiej mało co się nie zakrztusił naleśnikiem. Z natury był człowiekiem beztroskim o wielkim ego, ale jeśli coś się działo osobom, które były mu bliskie stawał się poważny. Więc pełnym zmartwienie wzrokiem wpatrywał się w miejsce gdzie zniknęła jego przyjaciółka. Słuchał jak mówiła o misji i z każdym jej słowem był coraz bardziej pewny, że nie powinien ją samą puścić. Nie lubił kiedy mieli osobne misje. Zbyt przywykł do towarzystwa szatynki podczas wszelkich manewrów, a kiedy miał jedną z "samotnych" czuł się jakoś nieswojo. Kiedy usłyszał dobrze znaną nutę goryczy, uderzył pięścią w stół. To było za wiele. Nienawidził gdy ktoś oceniał ich bez głębszego poznania. Przecież Bisha była wspaniałą dziewczyną, która nic nie miała wspólnego z demonem. No chyba, że się wściekła, ale każda kobieta wtedy przypomina Pana Podziemi.
- Normalnie niech się gnojki cieszą, że mnie tam nie było... Zgotowałbym ich piekło -syknął.
Jednak z tego morderczego nastroju wybiło go pytanie dziewczyny. Co on wczoraj robił? Wolał przemilczeć nieudane zakupy, chociaż niezbyt pełna lodówka to zdradzała. Ale przecież nie musi mówić, jak uciekł ze sklepu zostawiając koszyk pod kasą, bo jakaś dziewczyna go zaczepiła. Opowiadał raczej o tym, że spotkał się z paroma znajomymi, trochę wypił i jakoś doczłapał się do mieszkania. Podrapał się po policzku, kiedy niepewnie wspominał coś o oglądaniu jakiegoś filmu ale nie wiedział jakiego. Chociaż dobrze przeczuwał, że musiał być to wyciskacz łez.
- Więc mój wczorajszy dzień był nudny... Wałęsałem się chyba wszędzie -podsumował swoją wypowiedź.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#8 06-08-2014 o 21h20

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky

Misje związane z ustawianiem do pionu napalonych wilkołaków, jak również pacyfikacją tych groźniejszych od zawsze były dość nieprzyjemne i kończyły się najczęściej rozmaitymi ranami, w szczególności na tych dla jednej osoby. W takiej sytuacji przeciwników było bowiem więcej, a skoro tak, nie można było uniknąć walki w zwarciu i chociaż Bishamon posiadała przecież ogromną potęgę, to mając jeszcze na karku uczniaków krytykujących każde jej cholerne posunięcie, nie mogła się skupić na ich załatwianiu i w ten oto sposób posiadała wiele, mniej lub bardziej poważnych ran. Szczęśliwie ta na ramieniu była najgorsza i opatrzenie jej nie było większym kłopotem. No, jeśli nie liczyć faktu, że Bisha nigdy nie była w kwestii bandażowania zazbyt dobra i bandaż owinięty został dość niestarannie, nieumiejętnie właściwie wokół obrażenia. Dodatkowo pozaklejała plasterkami pomniejsze urazy nie chcąc patrzeć na nie w lustrze. Argh, w takich momentach zaczynała żałować tego, że chodziła na misje bez Siregieja. Z nim zabawa zawsze była o wiele lepsza oraz prawdopodobnie nie miałaby aż tylu ran na ciele.
Usiadłszy przy stole, aby skończyć chłodne już naleśniki, kobieta słuchała uważnie opowieści przyjaciela, zerkając w jego stronę co chwila, kiedy robiła przerwę na pociągnięcie łyku z nadal prawie pełnej puszki. No oczywiście, że mogła się domyślić takiego scenariusza. Ukrainiec przeważnie nie robił nic interesującego pod nieobecność Bishy, która z ich dwójki najczęściej pozwalała sobie na samotne misje. Wreszcie gdy podsumował swą historię, czarnowłosa przytaknęła mu niemrawym skinięciem głowy, oferując mu słaby uśmiech. Wzięła ich brudne talerze do zlewu, a następnie zebrała naczynia z wczoraj, podwijając rękawy koszuli do łokci i wiążąc część krótkich włosów z tyłu głowy.
- Tak sobie myślę... Może oni mają rację... - stwierdziła zupełnie niespodziewanie, chociaż nie wyjaśniając o co chodziło. Myślała o tej sprawie z demonem i w ogóle, która nie przestawała się nad tym zamartwiać. Nie była pewna dlaczego właściwie dbała o słowa młodszych od siebie bachorów, ale... Bishamon włączyła muzykę w tle, a następnie zabrała się za mycie naczyń, byle tylko odwrócić swoją uwagę od idiotycznych myśli, które nie miały teraz większego znaczenia.
- A, jeszcze jedno! - odezwała się nieco głośniej, aby usłyszał jej głos ponad szumem wody - Masz jakieś plany na dziś? Bo ja z pewnością nie biorę żadnej misji. No i masz ze mną pójść na zakupy, a ja z chęcią posłucham dlaczego ich wczoraj nie zrobiłeś TYM RAZEM - stwierdziła z wyrzutem w głosie, wracając do szorowania talerzy.

Offline

#9 07-08-2014 o 08h54

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Z uśmiechem podał Bishamonten swój brudny talerz i wstał by zrobić sobie herbatę. Postanowił tym razem postawić na zachodnią kulturę i po prostu nastawił wodę w czajniku, nie myśląc o doczłapieniu się do samowara. Chociaż można to nazwać tak, że nie chciał go dzisiaj popsuć. Mimo tego, że samowar gościł w jego domu od dziecka to jakoś nigdy nie zgłębiał się w jego funkcjonowanie. To zawsze było coś czego nie mógł dotykać, ponieważ jest ponoć drogie. Nie wierzył w słowa rodziców, póki sami go nie kupili. Cena była tak wielka, że musiał poważnie rozważyć czy warto inwestować. Niby to była część ich kultury i tradycji, ale po co tyle płacić za coś takiego.
Z rozmyślań wyrwał go głos szatynki. Nie potrzebował wiele czasu by zrozumieć co jej chodzi po głowie. Zbyt długo się znają i bądźmy szczerzy, ale często rozumieją się bez słów. Co zresztą jest przydatne na misjach, kiedy trzeba być ciągle cicho. Po co gesty? Wystarczy spojrzenie by wszystko ogarnąć. Dlatego i tym razem zrozumiał kto niby ma racje. Czuł, że napływa fala gniewu.
- Gówno a nie mają rację. Słuchasz kogoś kto w ogóle Ciebie nie zna? Przecież jesteś wspaniałą dziewczyną i daleko Ci do demona! Nie powinno się nikogo oceniać po tym jak się walczy, bo w takich sytuacjach człowiek zachowuje się całkowicie inaczej - skwitował.
Nienawidził gdy ktoś oceniał jego przyjaciółkę po niektórych aspektach. Zawsze był gotów bronić ją jak Lew. Nawet jeśli przeciwnikiem była kobieta. Traktował szatynkę jak fragment swojego życia bez którego nie może się obejść, a to że ktoś krytykował ten fragment wzbudzało w nim gniew. Już zaplanował jak dorwie te małolaty z którymi miała wczoraj misje. Pięknie im wbije do głowy, że powinni się bać innej osoby np. jego. Kiedy chciał był potwornie przekonujący, w końcu jest taki zarąbisty.
Pogrążony w takich myślach wyłączył gaz pod czajnikiem i wyciągnął dwa kubki z szafki. Do jednego wrzucił torebkę z herbatą, a do drugiego łyżkę kawy. W końcu Bisha jest po nieprzespanej zbyt dobrze nocy, więc poranna kofeina powinna postawić ją na nogi. Kiedy zalewał zawartość kubków wrzątkiem, usłyszał pytanie przyjaciółki. Nerwowo odłożył czajnik na miejsce, nie mając zbytniej ochoty by się z tego tłumaczyć. Przecież to jest ujmą na honorze tak zarąbistego człowieka. Zajął się szukaniem cukru po szafkach, by ukryć swoje zdenerwowanie.
- Wiesz no nie mam dzisiaj nic w planach, więc możemy pójść... - powiedział niepewnie - A co do moich wczorajszych zakupów, to wiesz spotkałem parę osób i...
Nigdy nie był dobrym kłamcą, zwłaszcza w towarzystwie szatynki. Jąkał się, śmiał nerwowo. Po prostu zawsze ona w czasie misji musiała kłamać jak z nut. W końcu zrezygnował z poszukiwania cukru, który po prostu się skończył. Przypomniał sobie, że przecież chciał go wczoraj kupić. Zrezygnowany poddał się.
- No dobra... Byłem już przy kasie kiedy zaczepiła mnie jakaś dziewczyna... - mruknął niezadowolony. - Dalej pewnie się domyślasz.
Nie wiedział dlaczego ma traumę do kobiet. Mógł z nimi rozmawiać, przebywać w jednym miejscu póki nie naruszała jego prywatności. Jak był młodszy nigdy nie uciekał przed dziewczynami, ale kiedy trochę podrósł zauważył jakie są one przerażające. Niby chodził do psychologa, ale nawet on nie potrafił znaleźć podłoża tej traumy. No i zadziwiające było, że Bisha jego zdaniem nie była w ogóle straszna. To jedyna kobieta z jaką może normalnie rozmawiać, nawet jeśli przytuli się do jego ręki podczas strasznych scen w filmie.

Ostatnio zmieniony przez Asuu (07-08-2014 o 08h55)


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#10 07-08-2014 o 17h15

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky

Mięciutka gąbka, którą ściskała mocno w dłoni, przesuwała się po powierzchni jasnoniebieskiego talerza nerwowymi ruchami, pozostawiając za sobą pianę powoli przybierającą kolor brudu, który znajdował się na czyszczonym naczyniu. Bladoróżowe usta Bishamon zaciskały się w wręcz idealnie prostą kreskę, zaś oczy prezentujące przeróżne odcienie szarości, które to sprawiały, iż te pozornie nudne tęczówki były wręcz dziełem sztuki, zmrużyły się lekko, ale na tyle, ażeby wachlarze czarnych niczym smoła rzęs nie przeszkadzały w postrzeganiu świata. Jeśli coś na temat tej kobiety można było powiedzieć to to, że zdecydowanie nie jest osobą brzydką, chociaż kanonem piękna też nie do końca. Zresztą wszystko zależy od punktu patrzenia, bo gdzie dla jednego coś jest wspaniałe, dla innego nic jest niewarte. Wracając jednak do pierwotnego tematu, Bisha nawet skupiając się na obowiązkach domowych nie była w stanie przestać myśleć o tej cholernej sprawie. Siergiej prędko podłapał o czym mówiła i od razu na jego przystojnej twarzy pojawił się grymas wyrażający złość.  Zaś słowa, której wypowiedział... Czarnowłosa patrzyła na niego, oczy lekko rozszerzone w niedowierzaniu, że powiedział coś takiego. Kiedy jednak zaobserwowała, iż gapi się na niego, szybko odwróciła spojrzenie, zachodząc jasną czerwienią na policzkach oraz czubkach uszu.
- G-Głupek z ciebie, mówić takie rzeczy... - wymamrotała zła na siebie, że tak daje się ponieść emocjom i rumieni się z byle powodu. Ten gość... jak on to robi było dla niej jedną wielką tajemnicą - Zresztą nie o to mi do końca chodzi. Zostałam obdarowana czymś, czego nigdy nie chciałam. Ogromną siłą potrafiącą zmiażdżyć wszystko na swojej drodze, ale za tym idzie również to, że bez problemu mogę skrzywdzić kogoś, na kim mi zależy. Dokładnie tak, jak w drugiej klasie. Pamiętasz? Nieomalże cię wtedy zabiłam. Poza tym nie co dzień rosyjskie dziecko dostaje imię po azjatyckim bogu wojny, którego nie wyznaje się w Rosji... - mówiła, nie patrząc na Siergieja, a na własne dłonie. Te dłonie, których nie jeden raz bała się bardziej niż najgorszego z horrorów - Ahhh, znowu się nad sobą użalam, wybacz - zamknęła temat, od razu płynnie przechodząc do rozmowy o sklepie. Nie było dla niej zaskoczeniem, kiedy blondyn wyjaśnił co było powodem jego ucieczki. Bishamon westchnęła ciężko, odgarniając kilka kosmyków z twarzy - O matku i co ja z tobą zrobię? Jak tak dalej pójdzie, to będę się musiała z tobą ożenić, bo żadnej innej kobiety nie trawisz... - stwierdziła właściwie żartem, chociaż wiedziała dobrze, że dla niej wiele to znaczyło - No, ubieraj się. Do 11 sklep niedaleko ma spore przeceny na produkty obiadowe, a ja nie mam zamiaru przepłacać! - zarządziła, odkładając na bok suche już talerze i wypijając swoją kawę na dwa łyki.

Offline

#11 07-08-2014 o 17h44

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka


Powoli obracał kubek w dłoni, przyglądając się jego ornamentom. Mimo, że był gorący od znajdującego się w środku wrzątku nie doskwierało mu to. Tak na prawdę lubił ciepło i to nawet takie skrajne. Możliwe, że przez to iż lód nie miał przed nim żadnych tajemnic? Niektórzy mówili, że jego tęczówki mają kolor najczystszych lodowców, a on tak nie przepadał za tym zimnem, który czasem bił z jego oczu. Zwłaszcza jak się denerwował. Upił w końcu łyk gorącej herbaty, która przyjemnie ogrzewała jego przełyk. Gdyby była jeszcze posłodzona czułby się jak w niebie. Jednak samo ciepło było wystarczająco przyjemne, by zawracać sobie głowę czymś takim jak cukier. Nie zwracał uwagi na to co robi szatynka, był pogrążony we własnych myślach. Dopiero kiedy został nazwany głupkiem oprzytomniał i z wyrzutem spojrzał na przyjaciółkę. Zauważył lekką czerwień na licach dziewczyny, ale uznał, że to od gorącej wody. Albo drażliwego tematu, ponieważ słuchał jej wytłumaczeń. Kiedy wspomniała o wypadku w drugiej klasie, jego wzrok powędrował do wnętrza kubka. Dobrze pamiętał co się stało, ale także rozumiał dziewczynę. Posiadanie tak wielkiej mocy jest przekleństwem a nie darem. Inni ludzie zaczynają się Ciebie bać, pokazują palcami oraz szepczą. Nawet nie odważą się powiedzieć tego wprost, zwłaszcza jak pochodzi się z takich rodzin jak ich dwójka. Udawany szacunek, ale w głębi wielka zazdrość i strach. Gdy przeprosiła skinął jedynie głową, miał jakąś moc ale nie tak wielką jak Bisha. Prawdę mówiąc nie wyróżniał się z tłumu innych Łowców. Był znany głównie z bycia partnerem Bishamonten.
- Nie powinno się nad sobą użalać, a tym bardziej siebie bać. To nie jest zdrowe dla ducha. No i nie zapominaj, że kiedyś prawie Ci się odwdzięczyłem i byłaś bliska zamarznięcia. Cóż wtedy nie wiedziałem, że katar może tak wpłynąć na moje zdolności - dodał potakując energicznie głową.
Specjalnie zakończył swoją wypowiedź, bardziej humorystycznym akcentem. Nie chciał by któreś z nich się dołowało. Zwłaszcza przy tak drażliwych faktach jak ich zdolności.
Wrócił do picia swojej herbaty, która już nie drażniła tak przyjemnie przełyku swoją temperaturą. Zawsze dziwił się, że wrzątek tak szybko stygnie ale później utrzymuje się dość długo letnia temperatura. Niczym dziwnym było, że się tym fascynował jeśli od dziecka uczył się wszystkiego o lodzie. Kiedy usłyszał propozycję szatynki, która chociaż była pewnie żartem, o mało nie zakrztusił się herbatą. Najchętniej epicko by ją wypluł, ale się opanował. Zaśmiał się radośnie, kiedy jego drogi oddechowe zostały oczyszczone z płynu.
- W sumie to chyba będziesz musiała... No chyba, że mam inną orientację i o tym nie wiem - uśmiechnął się szeroko. - Mam się ubrać? Przecież wszystkie spodnie mam w praniu...Co mam założyć na ten zarąbisty tyłeczek?
Zrobił oczęta szczeniaka, mając nadzieję, że jednak tak szybie wyjście zostanie trochę przesunięte w czasie. Przecież podczas przecen w sklepach roi się od kobiet, które przepychają się. Dotykają Ciebie łokciami i Stwórca wie czym jeszcze. Już na wejściu ucieknie, bo któraś z kobiet naruszyła jego przestrzeń osobistą.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#12 08-08-2014 o 08h29

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky

Dowcip zarzucony przez przyjaciela na końcu jego pokrzepiającej wypowiedzi zdawał się nieco rozjaśnić zachmurzony humor dziewczyny, która przypomniała sobie jakie dziwactwa wyprawiają jego zdolności, jeśli tylko uda mu się przeziębić jakimś cudem. Trzeba przyznać, że gdyby nie fakt, iż mógłby cię zamrozić przez przypadek, to było to widowisko przezabawne. Bishamon nawet nie pamiętała już tego dnia jako ten, gdzie nieomalże zmieniła się w sopel lodu, a jako zwyczajny cyrk z Siergiejem w roli głównej. No właśnie... Kiedy zaś ona wpadła w szał w drugiej klasie... Czarnowłosa kobieta przygryzła lekko dolną wargę, aby odwrócić swoją uwagę od tego wspomnienia. Do takich rzeczy nie warto wracać - myślała w głowie. Nauczyła się swojej lekcji wypływającej z niego, więcej potrzeba nie było. I tak co noc budziła się zalana potem, wyrwana z koszmarów o wszystkich porażkach, jakie popełniła, a w których straciła rzeczy dla niej ważne, a tyle chyba już wystarczyło. Nie mogła dać się złamać. Nadal miała coś, co chciała chronić... I niestety to coś potrzebowało ochrony, trzeba przyznać. W końcu skoro złotowłosy nie dawał sobie rady z wytrzymywaniem towarzystwa kobiet, więc jakże mogłaby go zostawić samego? Ta. Wystarczyła ta jedna myśl o Siergieju histeryzującym na widok flirtującej z niej kobiety, aby Rosjanka powróciła do rzeczywistości.
No i o tym właśnie mówiła. Niebieskooki wyraźnie próbował się wykręcić z wyjścia z nią po zakupy teraz, a powód był dla niej oczywisty. Po wszystkim znali się już za długo, ażeby nie wiedzieć takiej rzeczy na jego temat. Fobia dotycząca kobiet, których spodziewał się zobaczyć dużo na przecenie w najbliższym spożywczaku. Oczywiście Bisha wiedziała, że akurat dzisiaj ruchu tam nie będzie, ponieważ większość łowczyń z ich kompleksu poszła na misje, zaś ludzie kobiety o tej godzinie szły już zwykle do pracy. Czarnowłosa kobieta uśmiechnęła się słodko, choć dookoła jej sylwetki pojawiła się mroczna aura.
- Radzę Ci, abyś natychmiast znalazł jakieś spodnie na ten zarąbisty tyłeczek, zanim wsadzę Cię w swoją czarną spódniczkę z różowymi falbankami, zrozumiałeś? - zapytała pozornie spokojnie i chociaż zdawałoby się, że mogłaby w tym momencie samą tą swoją ciemną powłoką rozwalić pół miasta, ta zniknęła jakby poprzez pstryknięcie palcami - Oh, jeszcze jedno. Raczej nie musisz się martwić o swój problem. Jeśli tylko coś się zacznie dziać, to zainterweniuje, okej? - odezwała się już normalnie, stojąc w progu swojego własnego pokoju, gdzie zamierzała zmienić ubrania na coś mniej domowego. Nie mówiąc nic więcej zniknęła za hebanowymi drzwiami, a następnie wyciągnęła z szafy coś prostego, ale ładnego w swej prostocie. Zwykła sukienka, bo pogoda dziś była słoneczna i zachęcająca do takich ubiorów. Do tego założyła swoje kolczyki, które dostała na szesnaste urodziny będące idealną repliką tych, które nosiła Erza z Fairy Tail. Z tym, że były mniejsze, aby nie zawadzać Bishamon. Gotowa do wyjścia usiadła na sofie w salonie, oczekując przybycia swojego partnera.

Ostatnio zmieniony przez Odella (08-08-2014 o 08h29)

Offline

#13 08-08-2014 o 17h13

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Kiedy zauważył poprawę humoru u dziewczyny był z siebie dumny. I to nawet bardzo, ponieważ z błogim uśmieszkiem dopijał herbatę. Zawsze uważał, że pozbycie się u kogoś smutków jest wspaniałym uczynkiem i wyczynem. No ale bądźmy szczerzy. Mieszka razem z szatynką więc musiał opanować to do perfekcji zwłaszcza w "te dni". To był chyba jedne z niewielu dni, kiedy po prostu wolał nie zbliżać się bez patyka. No raczej w tym przypadku jakiegoś łakocia lub czegoś innego co przekupi napięte nerwy Rosjanki. Wolał nie wiedzieć jak inne kobiety to przeżywają, już to, że krwawią co miesiąc i jeszcze żyją jest dość podejrzane. I weź powiedz, że ładnie wygląda a usłyszysz, że kłamiesz. Za to kiedy powie się prawdę to jest się człowiekiem bez serca. No właśnie jak mowa o zmiennych nastrojach u kobiet i ich broni, to właśnie miał przed sobą taki przykład. Bisha uśmiechała się, ale emanowała od niej wręcz mordercza aura. Miał wrażenie, że jak dotknie tą ciemną powłokę to wpadnie w stan depresyjny do końca swego marnego żywota. Pokiwał zlękniony głową, a raczej udając zlęknionego. W końcu nigdy jej się nie bał, chociaż wizja spódniczki na jego szanownych czterech literach była lekko przerażająca. Może to za słabo powiedziane. Jeszcze nie czuł się Szkotem by latać w spódnicy po ulicy, zwłaszcza bez bielizny, jak to ponoć oni robią. Odstawił kubek do zlewu i ruszył ku pokojowi, by pokazać, że jednak spódniczka nie jest tak bardzo potrzebna. Przystanął, kiedy usłyszał kolejną wypowiedź dziewczyny.
- Trzymam Cię za słowo. Masz mnie nie opuszczać na krok, a nie tak jak ostatnim razem zginęłaś mi w tłumie kobiet - mruknął.
Jednak mimo to poczuł się trochę lepiej. Wiedział, że może liczyć na jej wsparcie niezależnie od sytuacji. No i jej interwencje były bardziej subtelne niż jego epickie uciekanie przez pół sklepu, ponieważ jakaś dziewczyna spytała go jakie perfumy lepiej wybrać dla chłopaka. Mina klientów - bezcenna. Duma Siergieja - nadszarpana. Może nie musiał wtedy krzyczeć jakby obdzierano go ze skóry, ale to było jednak straszne. Nie raz jego znajomi śmiali się z tego, że niby taki zarąbisty facet - chociaż on jest serio zarąbisty; boi się kobiet. Jednak nie przejmuje się ich śmiechami, bo po co? Czuje się dobrze bez tych wszelkich plotek i spływają po nim jak po kaczce. Oczywiście jeśli tylko o nim jest mowa, kiedy wspomina ktoś o Bishamonten to już nie jest taki obojętny. Ile tak osób lekko podmroził z irytacji? Przestał nawet liczyć.
Tak rozmyślając wygrzebał z odmętów szafy jakieś "czyste" spodnie. Były wykonane z jasnego jeansu, a w niektórych miejscach widniały przetarcia. Jedne były specjalne, a inne po prostu wynikały z użycia. Zarzucił na siebie czarną bokserkę, a na nią czerwono-czarną koszulę w kratę. Niezbyt się przejmował, ze to strój bardziej letni. Jakoś zimno mu nie dokuczało. Jeszcze wrzucił do kieszeni z tyłu portfel, który był podczepiony do metalowego łańcucha. Natomiast ten przyczepił do paska i był gotowy. Wyszedł z pokoju i zaszedł do salonu gdzie czekała szatynka. Nawet teraz szybciej się ubierała niż on.
- To idziemy? - spytał szeroko się uśmiechając.
Cóż nawet uśmiech nie schodził mu z twarzy, chociaż wiedział, że za kilka minut będzie cierpiał katusze.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#14 09-08-2014 o 07h44

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky

Mając już na sobie swój strój bojowy dopełniony ewentualnymi dodatkami typu bransoletki czy podkolanówki w jasnym, pasującym do stroju ubiorze, Bisha założyła nogę na nogę, oczekując cierpliwie wyjścia Siergieja. Nigdy nie przestało jej zaskakiwać to, w jaki ich dwójka potrafiła złamać każdy schemat, każdy stereotyp jaki znamy. Przykładem jest chociażby ta sytuacja z ubieraniem się. Wszyscy sądzą zgodnie, że to kobieta spędza przy tej czynności najwięcej czasu, marudząc przy tym jak to ona nie ma co na siebie włożyć, gdy stoi przed szafą pełną różnorodnych ciuchów. No i oczywiście doliczmy do tego jeszcze proces malowania się, pudrowania noska. W tym domu najczęściej było na odwrót. To mężczyźnie ubranie zajmowało nieco dłużej, niż Bishy, która raczej nie była wielką miłośniczką mody i przeważnie stosowała zasadę wkładania pierwszej rzeczy będącej pod ręką. Zresztą przecież i tak jeśli wychodziła poza ich cztery ściany to głównie na misje, a tam nosiła zawsze swój ulubiony mundur, który swą wygodą idealnie nadawał się do roli stroju bitewnego, wyglądać też najgorzej nie wyglądał.
Wreszcie do salonu wszedł także i Siergiej, gotowy całkowicie do ich wspólnego wyjścia. Oboje założyli na siebie buty, a Bishamon uśmiechnęła się do niego szeroko jakby w podzięce za to, że z nią idzie. Oczywiście nie, żeby miał jakiś inny wybór, ale i tak miło z jego strony. Zamknąwszy drzwi do ich wspólnego mieszkania, dójka nocnych łowców skierowała się w stronę sklepu, po drodze wplątując się w lekką dyskusję na temat tego, co należałoby kupić na dzisiejszy obiad oraz ogółem czego brakuje w domowej spiżarni, a raczej powinno być. Gdy tylko przekroczyli krok pobliskiego supermarketu, dość małego w swej powierzchni zaś bogatego w oferowanym towarze, Bisha nieco nieśmiało chwyciła dłoń blondyna i wplotła swoje palce pomiędzy jego własne. Nic jednak nie powiedziała, a jedynie starała się ukryć czerwień policzków, zabierając się za robienie zakupów. Ten mały oznacznik powinien wystarczyć dla większości kobiet jako symbol tego, że tutaj nie mają czego szukać, bo ten przystojny mężczyzna jest już zajęty. No i faktycznie mało która pani, choć nie było ich tu zbyt dużo, choćby zerknęła na Siergieja widząc ich splecione dłonie.
W ten sposób zakupy minęły stosunkowo szybko i, miała nadzieję, bezboleśnie dla towarzysza uczulonego na kobiece zaloty. Dodatkowo dzięki wczorajszej misji, czarnowłosa mogła kupić także kilka drobiazgów na tort, który chciała zrobić na urodziny ich wspólnej przyjaciółki mieszkającej dwa piętra ponad nimi.
- I jak? Było aż tak źle? - zapytała Rosjanka, puszczając jego rękę gry wreszcie opuścili sklep i poczęli się kierować w stronę swojego mieszkania.

Offline

#15 11-08-2014 o 05h24

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Mimo świadomości, że za chwilę będzie między jakimiś strasznymi kobietami to rozmawiał z szatynką pełen uśmiechu. W sumie to wiedział, że nie ma wyboru bo jak Bisha coś chce to musi tak być.Przekonał się o tym nie raz na własnej skórze a zwłaszcza od kiedy razem mieszkają. Siregiej nie był zbyt wymagający i chociaż często szukał jakiś wymówek, kiedy dostrzegał możliwość kontaktu z płcią przeciwną; to i tak cieszył się z każdej chwili spędzonej z przyjaciółką. Po prostu był jak pies, który przywiązał się do swojego właściciela. W sumie to określenie pasowało, ponieważ dziewczyna go karmiła, wyciągała na spacery oraz jak trzeba było to i się nim zajmowała. To ostatnie raczej polegało na pocieszaniu, bo przecież to tylko film i nie ma co się wzruszać. Natomiast horrory były dla niego przezabawne. Wszystko było takie absurdalne, że mógłby śmiać się przez cały seans, ale szatynka zazwyczaj wtula się w tych sytuacjach w jego ramię, więc powstrzymuje swoje rozbawienie jak się tylko da.
Kiedy przekroczyli próg sklepu poczuł jak palce Bishamonten wplatają się w jego. Z szerokim uśmiechem, trochę mocniej uścisnął dłoń przyjaciółki. Teraz czuł się bezpieczny, ale nie miał zamiaru pozwolić by choćby na chwilę go opuściła. Nie było zbyt wiele kobiet, ale i taka ilość była dla niego przerażająca. Trzymając tak rękę szatynki nie mógł się nadziwić, że to właśnie ona ma nadprzyrodzoną siłę. Jej dłoń była malutka w porównaniu z łapą Siergieja, delikatna i wydawała się krucha. Ale gdzieś tam kryła się taka siła, że wolałby by dziewczyna nie wpadła na pomysł mocniejszego ściskania ręki.Przy kasie przysunął się bliżej do partnerki, by nie być na linii wzroku kasjerki i wolną ręką pakował.
Na zewnątrz cieszył się zimnym powietrzem, ale także brakowało mu już tej dłoni, którą trzymał podczas zakupów. Jednak nie okazywał tego po sobie i szedł obok dziewczyny trzymając siatki z zakupami. Jednak jakiś honor musi mieć, jeśli nie chce by tak silna dziewczyna nosiła wszystko.
- Nie, było wręcz wspaniale -uśmiechnął się szeroko. - Chociaż i tak było tyle kobiet, że sam bym tam nie wszedł.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#16 12-08-2014 o 11h47

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky
Przez całe zakupy Siergiej zdawał się być nieobecny duchem, kiedy ona wybierała odpowiednie składniki na dzisiejszy obiad myśląc o zaproszeniu mieszkających po sąsiedzku Dravena oraz Raymonda, oczywiście kolegów po fachu, którzy to najczęściej jadali chińskie zupki. Bishamon wiedząc, że takie żywienie do zdrowych rzeczy nie należy, zapraszała ich czasem na posiłek. To prawda, iż najlepszą w świecie kucharką nie była, ale i tak nadal gotowała jedzenie lepsze, niż ten wszystkie instanty zapakowane w plastik. Tak przynajmniej utrzymywali chłopcy, gdy zdarzało im się z własnej inicjatywy wstąpić do wspólnego mieszkania młodej Rosjanki oraz jej partnera. Siergiej zdawał się dość dobrze z nimi dogadywać co było dla niej tylko kolejnym plusem w ich wspólnej znajomości.
W każdym bądź razie nie zajęło jej za długo poszukiwanie wszystkiego, co było potrzebne na dzisiaj i kilka następnych dni. Nigdy nie robiła zbyt dużych zakupów nie będąc pewna, czy nie natrafia akurat na natłok misji albo coś i dodatkowo chciała, jak najszybciej wyciągnąć ze sklepu Siergieja na wypadek, gdyby coś jednak miało się stać. W końcu nie mogła być pewna, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a wolała dmuchać na zimne. Dłoń, którą trzymała jego rękę została zajęta torbą z piciem, bo tego zawsze kupowali najwięcej i zapełniało ono dwie reklamówki, którymi dzielili się ze sobą. Szczerze mówiąc trochę było jej żal, ale nie potrafiła się przełamać, aby wziąć ją jeszcze raz, nie wspominając o tym, że niosła ona inną torbę. Z ciężkim westchnieniem zacisnęła palce na rączce reklamówki.
- No i od tego masz mnie, prawda? - oznajmiła, nieśmiały uśmiech wpełzł na jej bladoróżowe usta. Czasem Bisha nie rozumiała dlaczego go tak bardzo kocha, a potem spoglądała na jego twarz i wszystko nagle stawało się dla niej jasne niczym słońce.
Kiedy tylko doszli do mieszkania, kobieta zatrzasnęła za nimi drzwi, zrzucając buty z nóg. Przenieśli wszystkie torby na kuchenny blat, a czarnowłosa od razu zabrała się za szukanie przepisów, które wykorzystują zakupione przez nią składniki.
- Ey, Siergiej. Co powiesz na to, żebyśmy zaprosili Drave'a i Ray'a na obiad? Już jakiś czas temu chcieli się z nami spotkać i oblać ostatnią wygraną z wiedźmami. Mamy akurat kilka puszek Somersby, to jest nawet czym - stwierdziła, wyrywając przepis z książki i wyjmując potrzebne rzeczy.

Offline

#17 14-08-2014 o 10h19

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Droga powrotna była zadziwiająco cicha, jakby każde z nich nie wiedziało co powiedzieć. W sumie to Siergiej dochodził do siebie po spotkaniu innych kobiet. Szedł równym krokiem z szatynką i skupiał się na wszystkim co się dało. Typu jak dobry ze obiad, albo co dzisiaj leci w telewizji. Po wczorajszym dniu który spędził sam nie chciał nawet odstąpić dziewczyny na krok, a przecież dobre jedzenie i fajny film to idealny plan. Przynajmniej jego zdaniem, ale zawsze gotów jest podporządkować planom Bishamonten. Kiedy dziewczyna powiedziała, że ma ją od tego by chodzić po sklepach i nie bać się, nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. Przerzucił jedną z toreb do drugiej ręki, a wolną otoczył ją ramieniem i przycisnął ją do siebie.
- W takim razie przygotuj się na to, że będę Ciebie w tym celu wykorzystywał - zaśmiał się radośnie.
Oczywiście żartował z tym wykorzystywaniem, ale nie mógł się powstrzymać. Po prostu z natury był taki pozytywny.
Gdy stał w przedpokoju w porównaniu do przyjaciółki, zdjął normalnie buty. Wsunął je na swoje miejsce i wszedł do kuchni i zajął się wypakowywaniem zakupów. Przynajmniej jakoś może się przydać. Gdy przechodził koło radia od razu je włączył, powodując, że lepiej będzie im się pracować. Na jej pytanie wychylił głowę z lodówki, do której i tak zawsze musiał się sporo schylać.
- W sumie dawno ich nie było... A powód do oblania zawsze jest dobry - uśmiechnął się. - No i chyba nie planujesz bym był o nich zazdrosny... W końcu dopiero co wróciłaś z misji.
Teraz także żartował, chociaż na serio chciał dzisiaj z nią spędzić czas i to raczej bez innych. No ale przecież będą mieli wiele okazji to obejrzenia tego filmu co ma dzisiaj lecieć.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

#18 16-08-2014 o 18h40

Miss'na całego
Odella
"I'm not done yet! Stay standing!"
Miejsce: Łonderlandy schowane w dziurze w podłodze
Wiadomości: 255

Bishamonten Braginsky
W trakcie ich marszu, Siergiej wyraźnie zaskoczył dziewczynę, właściwie już kobietę,  swoją jakże wesołą reakcją na wcześniej wypowiedziane przez nią słowa. No okej, może nie było nowością, że przytulił ją do siebie, racja. Ale z wiadomych nam przyczyn Bishamon nie mogła powstrzymać pożaru, który wybuchł w tamtym momencie na jej twarzy. O matko, jakie to żenujące... Czerwona niczym najdorodniejszy pomidor tylko dlatego, iż została objęta w subtelny, przyjacielski sposób. Tak, zdecydowanie coś się z nią porobiło i w dodatku nic dobrego, skoro czuła miękkość swych kolan z tak błahej przyczyny. Postanowiła jednak nie afiszować się ze swymi problemami emocjonalnymi już bardziej niż teraz, zwyczajnie odburkując mu coś ze słowem 'głupek' wplecionym gdzieś pomiędzy ciąg innych słów. Dzięki temu jakimś cudem zatuszowała wszystko inne, co mogło mu przyjść do głowy apropos tego idiotycznego rumieńca, chociaż znając blondyna mógł go równie dobrze nie zauważyć.
Będąc już w domu, Bisha położyła przed sobą odpowiednią kartę z przepisem, zabierając się za układanie potrzebnych składników w pobliżu, jak również wyciąganie leciwego sprzętu kuchennego z szuflady, kiedy towarzysz rozkładał niepotrzebne zakupy po półkach, półeczkach i innych tego typu. Nie omieszkał włączyć przy tym radia, które było zdecydowanie pomocne przy motywowaniu obojga do wykonywania swoich zadań. Czarnowłosa przytaknęła Siergiejowi kiedy stwierdził, że już trochę się ze swoimi sąsiadami nie widzieli dzięki ciągłym zleceniom. Słysząc zaś resztę wypowiedzi odwróciła się gwałtownie w jego stronę, uderzając przy tym o blat.
- T-Ty zazdrosny... Jaaaasne - powiedziała przewracając oczami, a jednocześnie rozmasowując biodro, któremu oberwało się przez ten jej zryw. Ponownie czuła czerwień zalewającą poliki, jednak że tym razem nie był wraz z tym pieczenia uznała, iż nie musi się z tym ukrywać. Ot taki mały defekt, nic, co musiałby zaraz zauważyć - Jeśli wolisz, żebyśmy spędzili resztę dnia we dwoje, to mnie to nie przeszkadza. Tylko zdecyduj się żebym wiedziała ile tego obiadu zrobić - stwierdziła wzdychając przy tym ciężko. Co prawda nie rozumiała o co miał być zazdrosny, w końcu w istocie nie było jej wczoraj w domu, ale przedwczoraj siedziała w nim cały dzień, jednak kimże ona była, aby kwestionować zdanie swojego przyjaciela.

Ostatnio zmieniony przez Odella (16-08-2014 o 18h40)

Offline

#19 20-08-2014 o 23h20

Miss'wtajemniczona
Asuu
"Nie księżniczko, nie oddam ci mojego Fiata"
Miejsce: Karpacz (Jelenia Góra)
Wiadomości: 2 247

Link do zewnętrznego obrazka

Tradycyjnie niezbyt się przejął, kiedy dziewczyna gwałtownie się obróciła. No może żal mu było blatu, który najbardziej w tym wszystkim oberwał. Tak samo nie dostrzegał rumieńców na twarzy szatynki, chociaż raczej nie przykładał do nich większej uwagi. Przecież niby dlaczego miałaby się rumienić przez jego słowa Mówił to na pół żartem pół serio, no i bądźmy szczerzy. Przecież to Siergiej a on w życiu by nie doprowadził kobiety do wypieków na policzkach, a tak przynajmniej on sam uważa. Anty talencie jeśli chodzi o stosunki damsko-męskie, które w jego wykonaniu polegają na przestraszonych oczach i uciekaniu w popłochu. A przy Bishamonten czuł się swobodnie i nie zwracał na to uwagi. Chociaż na romansach płakał jak dziecko przy tej nieszczęśliwej miłości, albo kiedy bohater nie dostrzegał jakim uczuciem pała do niego jakaś bliska mu dziewczyna. Przecież ona cierpi przez jego nieświadomość! Więc płacze jak beksa, a chusteczki idą wręcz jak krew z nosa.
- Czy ty mi nie wierzysz? - spytał z udawanym smutkiem.
Chociaż nie zdziwił się kiedy rozgryzła o co mu chodzi. W sumie propozycja była bardzo kusząca, ale nie wiedział czy powinien się zgodzić. W końcu sama zaproponowała żeby spędzić z nimi czas, więc pewnie chce to zrobić. W końcu ile można patrzeć na mordę Siergieja. Siergiej z rana, Siergiej popołudniu i wieczorem. Może szatynka chciała odpocząć od tego Ukraińca.
- No sama zdecyduj... Ja tam nie mam prawa sam o wszystkim decydować, chociaż wczoraj byłem skazany tylko na siebie i jedzenie z mikrofalówki.
Wzruszył ramionami i oparł się o stół. Przecież taka przylepa jak on może podzielić się przyjaciółką z innymi. Chociaż nie ręczy za siebie kiedy coś mu się nie spodoba. Już planował jak ją otoczy ramieniem i powie, że jest tylko jego. W sumie to i tak wszyscy uznają to za żart.


Zapraszam na mojego bloga *Klik*
//photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54052.jpg  //photo.missfashion.pl/pl/1/68/moy/54053.jpg

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1