Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Strony : 1 2

#26 28-02-2014 o 19h56

Miss'ujdzie
Lowsip
...
Wiadomości: 204

czytałam, chciałam tylko załączyć obrazek z artykułu, ale widać nie zadziałało. Ktoś we wcześniejszych postach pisał o grubych barbie i o tym jak źle by to wyglądało. Wygląda źle.
Co do produkcji ciuchów na otyłych to jest to ok. Ale kampania że bycie otyłym jest ok, jest zła, choćby szkodliwa dla zdrowia /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/tongue.png. A poza tym brzydka.

Ostatnio zmieniony przez Lowsip (28-02-2014 o 20h04)

Offline

#27 28-02-2014 o 20h54

Miss'Sensei
lillchen
Pani Fioletu i Pochodnych
Miejsce: KremLove
Wiadomości: 976

Mam wrażenie, że niektórzy naprawdę nie rozumieją, o co w całym tym temacie chodzi. Nigdy nie widziałam kampanii, że bycie OTYŁYM jest ok. Bo nie jest. Tak samo jak bycie chorobliwie szczupłym nie jest okej, a znów - to jest model lansowany przez projektantów mody (dla własnej wygody zresztą). Widziałam za to kampanię, że różne kobiece kształty są okej - i "deski", i "pączki". Bo każda kobieta może być piękna, jeżeli w sobie zobaczy to piękno. A tutaj następuje konsekwentne mieszanie dwóch spraw: bycia ładnym/brzydkim i bycia zadbanym/zaniedbanym.
Mam naturalne BMI raczej w górnych niż dolnych granicach normy. Do tego stopnia, że jeżeli się obżeram - tyję na jakieś dwa tygodnie, po czym waga samoistnie zjeżdża do "stanu naturalnego", a jeżeli się odchudzam - chudnę, po czym tyję "z niczego", dalej się ruszając i nie zmieniając diety. I co? Mam z tej okazji zamknąć się w domu i nie wychodzić, bo jestem "gruba"? Kiedy byłam poważnie chora, schudlam w dwa tygodnie piętnaście kilo, wjechałam na niedowagę i zaczęłam wyglądać tak, jak tego medialne kampanie oczekują od kobiety... i wiecie co? ani trochę się sobie nie podobałam. Bo byłam CHORA.
Wolę być zdrową i z krągłościami niż chorą i "ładną bo szczupłą".

Przy okazji: Ta "gruba" Barbie ma kształty normalnej kobiety. I moim zdaniem jest ekstra.

Offline

#28 28-02-2014 o 21h06

Miss'OK
Foxglove
Big, bad Fox
Miejsce: Yharnam
Wiadomości: 1 545

Absolutnie się zgadzam z Tobą Lillchen. Ja sama przeżyłam czas chorowania, które obniżyło moją wagę o dobre 10 kilo przez co wyglądałam po prostu jak naprawdę żałosny szkielet. Rewelacyjnie się mieściłam w rozmiar S i co chwila słyszałam od znajomych jak bosko schudłam. A od rodziny, że wyglądam jak śmierć na chorągwi. W aktualnych kryteriach piękna wtedy byłam absolutnym ideałem. Co tam, że jakby mi się przyjrzeć to ostające kosteczki i optycznie wydłużona szyja jak u sępa to nic pięknego czy seksownego.
Lowsip - zakładam, że nie byłoby Ci miło gdyby ktoś Ci powiedział, że jesteś brzydka, bo szczuplejsza. Więc z łaski swojej nie mów, że jakakolwiek kampania z otyłym by była brzydka. Do jasnej anieli, czy Wy ludzie nie macie za grosz tolerancji do innych?
I tak, nie ma czegoś takiego jak kampanie reklamujące, że otyłość jest w porządku. Są uświadamiające, że ludzie przy kości też istnieją i zasługują na taki sam szacunek jak chudzielce.

Offline

#29 28-02-2014 o 21h29

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Dokładnie. Żaden program telewizyjny nie mówi: bycie grubym jest ok! Jedźcie kilogramy słodyczy. Nie. Te programy raczej uczą osoby z nadwagą dobrze się ubrać i przede wszystkim uczą ich pozytywnego myślenia, troszkę akceptacji dla siebie, bo tracą ją na rzecz takich osób, które mówią, myślą, że grube jest brzydkie. Każdy ma swój typ, swoją figurę i swoje granice akceptacji samej siebie. Ale powinna ona wynikać z tego jak się ze sobą czujemy, a nie co inni o nas mówią. To chore, że chude blondynki bez matury robią kariery jako sekretarki, a otyłe kobiety z dwoma skończonymi magistrami są bezrobotne. Bo są według naszego narodu brzydkie, nieatrakcyjne, nie prezentują się dobrze. A wystarczy na prawdę tylko dobra garsonka o dobrym kroju i każdy wygląda dobrze. O ile nie mówimy o na prawdę nadwagach, które są bardzo duże.
A barbie w rozmiarze M jestem zachwycona. Z pewnością jeśli taką zobaczę w sklepie będę skłonna ją kupić.


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#30 28-02-2014 o 21h56

Miss'OK
Hildee
I is the greatest! - No, you ain't! WE IS!
Miejsce: ToonTown
Wiadomości: 1 652

Generalnie zgadzam się z całym postem Lexy, Fox, Nivaty i wszystkimi innymi, którzy się tu w tym duchu wypowiedzieli.

Ja może dam przykład swój własny. Powiem krótko: kult piękna lansowany wszędzie i cały czas sprawia, że ja posiadając taką figurę:

Spoiler (kliknij, aby zobaczyć)


(mam powyżej 18 lat, więc mogę wrzucać tu swoje foto)

czuję się wiecznie w sposób, który można określić słowem: nigdy dość dobra.
W kontekście idealnych kobiet lansowanych przez media, ja się wiecznie czuję jak paszkwil. Dlatego kult piękna jest do kitu.

Offline

#31 28-02-2014 o 22h34

Miss'Sensei
lillchen
Pani Fioletu i Pochodnych
Miejsce: KremLove
Wiadomości: 976

Hildee, masz absolutnie cudowną figurę. Szczerze i bez wazeliny. jestem zachwycona i nie pojmuję, jak możesz w ogóle się czepiać swojej figury /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png) Też bym taką chciała!

Jeszcze jedno w temacie, bo mi się przypomniało. Tutaj argument nie padł, ale generalnie często słyszę (od kobiet): "mężczyznom podobają się tylko szczupłe". Tak jak ja jestem pozaokrąglana wszedzie tam, gdzie można być pozaokrąglanym, tak moja przyjaciółka perfekcyjnie wpasowuje się w kryteria "ideału piękna". I według wszelkich babskich pisemek, programów śniadaniowych etc., za nią powinny biegać tłumy adoratorów, a ja jestem skazana na samotność i koty (lubię koty... gorzej, że mój chłopak ma alergię na sierść...). Dziwna sprawa, bo na imprezach mnie obsiadają chętni do postawienia drinka, a ona przez szereg lat narzekała mi, że nie może znaleźć faceta. Ostatnio usłyszała od jednego, że... uwaga... jest ZA SZCZUPŁA. I właściwie by mu się podobała, ale jakby była krąglejsza.
Tak, ona chce utyć. Ma już chłopaka, ale i tak chce utyć. A ja jej to z głowy wybijam, BMI ma dziewczyna w normie, przemiana materii pierwsza klasa (je dwa razy tyle co ja i nie tyje), niedowagi nie ma... I ona, i ja jesteśmy ładne - każda na swój sposób. Po co mieć kompleksy: za gruby/za chudy/za prosty/za krzywy?

Offline

#32 01-03-2014 o 01h31

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

Strasznie się bałam tu napisać, bo jeszcze zostanę zrugana i zamknę się w sobie, więc nie wiem, czy to wina pory czy to jakiś nagły zastrzyk odwagi, ale postanowiłam i ja wtrącić swoje trzy grosze.
Albowiem, winne są często nie tylko geny, kiedy komuś ciężko jest zrzucić wagę. Moja koleżanka na przykład ma problemy z tarczycą i ogółem jakieś hormonalne (nie wiem, bo się nie znam, nie każdy ogarnia lekarski żargon) przez co nie tylko ciężko jej zrzucić wagę, ale też przez to niejednokrotnie usłyszałam docinki odnośnie jej nadwagi (bo żeby było jeszcze ciekawiej to to nie jest jeszcze otyłość, acz nadwaga dość spora tak czy inaczej). Dodatkowo, ale tu już wracając do genetyki, bo mieli ją też jej dziadkowie i mama, cierpi na cukrzycę, co tylko pogarsza sprawę. A więc nadwaga czy też otyłość nie musi, a zwykle też raczej nie jest skutkiem jednego, a wielu czynników, więc to też należy brać pod uwagę, zamiast twierdzić, że ktoś jest "gruby, bo leniwy". Dodać też można, że nie każdy ma metabolizm szybki jak Lte, co by się potem nie okazało, że ta tarczyca też być uwarunkowana genetycznie może.

I jeszcze jedno, bo aż mnie po prostu zmroziło, jak przeczytałam fragment o tym, że są sklepy dla puszystych, a dla chudzielców nie. Przepraszam bardzo, ale był ktoś może w takim sklepie?! Bo może i zdarzają się wyjątki, ale w większości takich miejsc można spotkać ubrania o wątpliwej atrakcyjności, więc nie wiem, z czego tu się cieszyć... Inna sprawa, że ów "sklepami dla chudzielców" można nazwać wszelkie "zwyczajne" sklepy z ubraniami z racji tego, że spotkać tam można naprawdę drobne ubrania typu XS a nawet XXS napotkałam, podczas gdy o duże rozmiarówki często jest ciężko. (co zaobserwowałam może nie z doświadczenia, bom jako osoba młoda i drobna nie potrafię wciąż wyjść z S, a wyciągnęłam ze zwyczajnej obserwacji)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#33 01-03-2014 o 09h23

Miss'Sensei
lillchen
Pani Fioletu i Pochodnych
Miejsce: KremLove
Wiadomości: 976

Lynn, jak ktoś spróbuje Cię zrugać, daj namiary, będę Cię bronić jak lwica. Zgadzam się w całej rozciągłości.

"Chudzielec" ma mnóstwo możliwości, bo i sklepy normalne, i - jak często się okazuje - działy dziecięce (moja filigranowa koleżanka znajduje w takich działach prawdziwe cuda). Ja, chociaż nie jestem otyła, ba, nawet nadwagi nie mam, swego czasu w sklepie od ekspedientki słyszałam docinki, a na prośbę o znalezienie sukienki na wesele zareagowała przyniesieniem mi czegoś, co było jak namiot (idealnie pasowało w biuście... i tylko tam), gdy wokół szczuplutkich klientek skakała na dwóch łapkach. Czasem mam wrażenie, że istnieje społeczne przyzwolenie na dręczenie ludzi, którzy w jakikolwiek sposób odstają od wzorca. Przykład kolejnej koleżanki: dziewczyna jest normalna, nie wygląda jak patyczak, ale nie ma też nadwagi, ba, jeśli kierować się BMI, to jest blisko granicy niedowagi. Chodziła do prywatnej szkoły, gdzie wszystkie dziewczynki były wychudzone. Dosłownie (widziałam na zdjęciach i do dziś mnie ten widok prześladuje). Była szykanowana jako "gruba". Nikt nie zastanowił się nad tym, że to jej koleżanki mają problem z wagą. Ona była od nich grubsza, więc na pewno była otyła i brzydka...

Offline

#34 01-03-2014 o 10h30

Miss'OK
nisiam
Kobieta jest cudem boskim, szczególnie jeśli ma diabła za skórą.
Wiadomości: 1 452

Dokładnie się zgadzam z Lynn. Każdy sklep sieciowy oferuje rozmiar xs a L? wyglądają identycznie jak M, może mają cm dłuższe rękawy.
Znam ten problem dokładnie, bo zawsze mam problem ze spodniami. Mam dość szerokie biodra, więc muszę kupować większe rozmiary, które zazwyczaj są na mnie za długie, albo są mega szerokie i wyglądam jak nienormalna. Dlatego jak spotkam spodnie dobre na mnie to jestem uradowana. I dziękuję komuś kto wymyślił legginsy oraz przywrócił modę na dresy /vendor/beemoov/forum/../../../public/forum/smilies/smile.png
A co do wychudzonych dziewczyn z prywatnych szkół to miałam znajomą, która od dziecka była wychowana bogato i bezstresowo. Rodzice, obydwoje biznesmeni, a ona wychowywała się sama. Nie wyszło jej to najlepiej. Pamiętam jak kupiła sobie spodnie w sklepie dziecięcym, który byłyby dobre może na dziewczynkę w wieku 6 lat. I uparcie twierdziła, że dopóki w nie nie wejdzie to się odchudza. Efekt był jeden, anoreksja, rodzice ją zamknęli na oddziale zamkniętym, bo nie mieli czasu pilnować, żeby jadła. A ona tak bardzo chciała być idealna, jak w telewizji...


                                                                                     „Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego."

Szybko zrezygnowałeś jak na kogoś, kto mówił, że jestem kobietą jego życia
— Guillaume Musso, "Kim byłbym bez Ciebie?"




Offline

#35 01-03-2014 o 10h35

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

człowiek jest piękny bez względu na rozmiar. bo człowiek to nie tylko skóra, tkanka tłuszczowa i kości, ale głównie wnętrze. do jasnej anieli nigdy nie widziałam haseł, że bycie otyłym jest spoko. za to znam kampanie, które głosiły, że posiadanie kobiecych kształtów jest zdrowe.
osobiście należę do patyczaków, niejednokrotnie rozmiar S na mnie wisi, ale niejedna zdrowo wyglądająca dziewczyna, czasem nawet moja piękna siostra zazdrości mi "figury". jestem częstożerna i wszystkożerna, ale nie tyję. moim największym osiągnięciem było dobicie do 55 kg. mam tak po mamie. za najpiękniejszą kobietę na świecie uważam moją Doti, która ma biodra w rozmiarze M i klatę w rozmiarze C. moja siostra jest instruktorką popularnej ostatnio zumby. czasem zdarza mi się chodzić do niej, żeby się powygłupiać. pewnego razu usłyszałam słowa "aż dziw, że jej te krowie wymiona oka nie podbiły". przypomniała mi się wtedy sytuacja z liceum, gdy jak zwykle opychałam się, a jedna z moim znajomych z klasy powiedziała mi "nie żrej tyle, bo będziesz wyglądać jak ta tłusta Dorota".
zabolało mnie to wtedy i boli do tej pory. fakt, że dziewczyna nie ma kościstych pośladków, wystających obojczyków, czy płaskiego jak decha brzucha nie oznacza, że jest otyła. dla mnie krągłe jest piękne, a lalka Barbie spowodowała, że mamy na świecie okaleczone fizycznie i psychicznie dziewczęta i kobiety, które wszczepiają sobie sylikon gdzie się da, żeby wyglądać jak ich "ideał".
mam dziwne wrażenie, że ktoś tu się naoglądał "Glee" i myśli, że ideologia Sue Sylvester jest cool...
"Pamiętaj o tym woman, i pamiętaj o tym gyal
Zawsze wolałem u Ciebie Twój mistyczny natural" - a Jamal w razie, gdyby ktoś powiedział, że zadbane = wytapetowane

Offline

#36 01-03-2014 o 16h21

Miss'nieobczajona
Nayina
...
Wiadomości: 29

Nisiam, no jeżeli każdy sklep oferuje xs, podczas gdy trudno znaleźć L, to ja chyba mieszkam w równoległym wszechświecie @.@
Poza tym ten wątek poszedł w stronę, którejnie przewidziałam, bo teraz zrobiła się z niego cała litania o tym, jak źle jest na świecie oraz jak ciężko jest żyć we własnej skórze, bo wszem i wobec krytyka, powierzchwone patrzenie, przytyki i odsądzanie od czci i wiary. Ja rozumiem, że jest ciężko(chociaż też nie wierzę, że aż tak, bo jak chodzę na swoje treningi, to na ogół tęższe osoby są traktowane z podwójnym szacunkiem i dopingowane za chęć zmiany życia - znowu alternatywny wszechświat?), ale serio, czy wobec tego lepiej jest popadać w błędne koło?
Lexa0, jeśli nazywanie rzeczy po imieniu jest niesmaczne, przykro mi, ale tak, anorektyczka, której szczytem marzeń prezentowanie ubrań jest wieszakiem i tak, obżerające się babsko z BMI (żeby nie było, że jeden rozmiar jest wyznacznikiem, bo to też zależy od figury, rozmiarówki, etc.) powyżej 35, otłuszczoną wątrobą i problemami z krążeniem jest tłuściochem. Ale też nie popadajmy w skrajność, i nie nazywajmy "grubasem" osoby o pełnych kształtach, ani szkieletem typowej drobinki. Dodatkowo, dla osób, które ciągle uważają, że za nasze sylwetki w całości odpowiada genetyka, zachęcam do poczytania artykułu w najnowszym focusie na ten temat.

Poza tym, dość zabawne, że za ideał lansowanego przez media piękna został na forum podany jako "szczupła blondynka"... przypadek? Nie sONdze.

Offline

#37 01-03-2014 o 18h30

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Nayina, może problem polega na tym, że Ty nie chcesz zobaczyć również drugiej strony medalu tylko, zamiast tego, zawężasz swój światopogląd dotyczący sprawy do odbywanych przez Ciebie treningów? Patrzysz przez pryzmat jednego doświadczenia. I zgodzę się z nisiam, a przez to moja reakcja może być podobna do Twojej z tym, że będzie poruszać zdziwienie w odwrotną stronę. To nie jest fikcja tylko czysta prawda - świat od zawsze bazował na powierzchownym traktowaniu jednostki, co najłatwiej doświadczyć w okresie dojrzewania. Mam wrażenie, że w Twojej wypowiedzi więcej jest niezrozumiałych zdań jak faktów, bo nie wiem o jakim błędnym kole piszesz kiedy wytykasz nam, że za podstawę problemów z wagą uważamy uwarunkowania genetyczne.
Sugerujesz, by nie popadać w skrajność oraz że dla Ciebie grubas nie jest synonimem osób o pełnych kształtach. Dlatego też nie rozumiem w tym momencie Twojej nagonki na rozmiar 44. Jestem osobą o budowie tzw. klepsydry, kiedy moja talia/pas pretendują do rozmiaru 40/42 to biodra niestety spychają mnie do rozmiarówki 44/46(!). Nie jestem osobą otyłą, po prostu odziedziczyłam w genach, jak to moja mama mówi "kacze nóżki"  - uda są bardzo masywne w porównaniu do całości kończyny dolnej. Takie "nóżki" w spadku dziedziczy również moja siostra i matka. I żeby Cię uspokoić, moje BMI o dziwo mieści się w normie, chociaż - patrząc na siebie w odbiciu lustra, uważam, że to jakaś pomyłka.
Ktoś gdzieś tam kiedyś nie wiadomo tak naprawdę na jakiej podstawie określił rozmiary ubrań w które ja muszę się wpasować, nie na odwrót. Dlaczego? To ja już nie mam prawa cieszyć się ciuchem czy też od niego wymagać, tylko biegać po krawcach by przerobić np. spodnie, których krój podoba mi się, niestety producent nie wziął moich rozmiarów pod uwagę? Czy przez to mam czuć wstyd i obwiniać siebie za taki stan rzeczy, że nie wyglądam jak reszta świata?  I nie wiem skąd Ci się wziął ten rzekomy ideał piękna w kolorze blond. Przypadek? Sądzę, że jednak interpretacja pod siebie.
Dobrze o Tobie świadczy, że czytasz popularnonaukowe czasopisma, ale czy potrafisz skonfrontować wyczytane w nich informacje z rzeczywistością, czy tez zawierzasz w teksty artykułów w całości, bez własnej analizy?

Ostatnio zmieniony przez Ikan (01-03-2014 o 18h37)

Offline

#38 01-03-2014 o 18h50

Miss'OK
Foxglove
Big, bad Fox
Miejsce: Yharnam
Wiadomości: 1 545

Nayina wyjaśnij mi jedno. Po co zakładać wątek "do dyskusji", gdy każde odmienne od Twojego zdanie wywołuje Twoją kompletną apopleksję? Miła jesteś jak drzwi więzienie,  bo nie rzuciłyśmy się żeby Ci przytaknąć, że grubasy to odrażające lenie, ludzie dopingują puszystych w ćwiczeniach, a w sklepach jest szeroka gama ciuchów dla tych grubszych. Obawiam się,  że osobą żyjącą w alternatywnej rzeczywistości jesteś Ty. Bo też nikt nie wspomniał nic o tych blondynkach (uderz w stół, a nożyce się odezwą, jak to się mówi) i (o dziwo!) ludzie rodzą się we wszelkich kształtach i rozmiarach.

Offline

#39 01-03-2014 o 21h45

Miss'wtajemniczona
nivata
Seamstress wannabe.
Miejsce: Orc Fortress
Wiadomości: 2 120

Ikan napisał

Jestem osobą o budowie tzw. klepsydry, kiedy moja talia/pas pretendują do rozmiaru 40/42 to biodra niestety spychają mnie do rozmiarówki 44/46(!).

Ja mam taki problem z tiszertami - pas i ramiona mam nieproporcjonalnie węższe od biustu i muszę kupować namioty w rozmiarze 46/48 (!!!), pomimo tego, że gacie czy spódnice noszę 40/42. xd


http://i64.tinypic.com/2eg9mdg.gif

Offline

Strony : 1 2