Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 01-02-2014 o 18h10

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka



Link do zewnętrznego obrazka
                      Dawniej byli dla siebie wszystkim. Nikogo nigdy tak nie kochali. Teraz wydaje im się, że mają poukładane życia, aż...
                            Spotykają się zupełnym przypadkiem. Po latach. Z bliznami na zranionych sercach. Chłopak i dziewczyna. Kiedyś uratowała mu życie. A potem musiał ją zostawić, żeby wyjechać na studia. Chłopak jest śmiertelnie chory. Jedynie przeszczep jest w stanie go uratować, ale dawno stracił już na niego
nadzieję. Dziewczyna w tym czasie starała się ułożyć wszystko od nowa i przestać rozpamiętywać przeszłość. Czy wiadomość o jego chorobie sprawi, że zniknie żal? Czy uda jej się zapomnieć...? Czy w ich sercach coś jeszcze pozostało? Przestaną w końcu uciekać...?


Link do zewnętrznego obrazka

                         * Dziewczyna* ~ Olga31082000 ~

                         * Chłopak * ~ Rachel8 ~



REGULAMIN :

* KP 24 godziny od zaklepania*

*Proszę o przemyślane zapisy*

*O dłuższych nieobecnościach (tydzień) informujemy się na pw*

*KP wygląd realny (info podstawowe)*

*Miłej zabawy! ; ) *


https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og

Link do zewnętrznego obrazka

Godność : Lucas (Luke)Smith

Wiek : 19

O postaci

                          Luke jest raczej trudny. Ciężko go zrozumieć i do niego dotrzeć. Niewiele osób zna go naprawdę, do nielicznych należała jego dziewczyna, ale od kiedy studiuje nie widzieli się ani razu. Często dręczą go wyrzuty sumienia, uważa, że choroba jest zasłużoną karą za to, co zrobił w przeszłości. Stara się nie załamywać, co ciężko mu przychodzi. Tłumaczy sobie, że każdy kiedyś umrze i bez różnicy, czy teraz, czy w przyszłości.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (01-02-2014 o 18h35)

Offline

#2 01-02-2014 o 18h31

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17402.jpg

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17403.jpg

|| Godność ||
Amelia Amy Black

|| Wiek ||
Całe 19 lat

|| O postaci ||
Amelia jest osobą bardzo prostą. Robi to, co chce, chodzi tam, gdzie chce, z kim chce i kiedy chce. Jest jedną z tych bardziej wyzwolonych dziewczyn, która ma gdzieś to, co pomyślą sobie o niej jej koleżanki. Bardzo otwarta i towarzyska, dla niej nie ma barier wstydu. Uchodzi czasem za chłopaczarę, ale nie z powodu, że spędza wiele czasu z chłopakami, ale dlatego, że nie cierpi spraw typowo babskich, a jej zachowanie nie jest tak zawiłe. Dla niej 2+2 to 4, a nie coś innego. Widzi świat realnie, woli iść na piwo samotnie niż uganiać się po sklepach z koleżankami. Często używa sarkazmu, jest bardzo wyluzowana i ani trochę delikatna. Po prostu twarda z niej sztuka, która sama sobie umie ze wszystkim radzić.


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#3 01-02-2014 o 18h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Ok, zaczynamy ;D

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og

                                           Siedziałem przy stoliku w centrum handlowym, praktycznie przy samym wyjściu i czytałem smsa od doktora Parkera. Bez widocznej poprawy, jak zwykle zresztą.
Spojrzałem na zegarek. Było pięć po dwunastej. Dobra pora na lodowate piwo. Zamówiłem jedno i po chwili je piłem, czując, jak ochładza moje rozpalone od gorączki gardło. Gorączką już dawno przestałem się przejmować, doszedłem do wniosku, że można z nią żyć, nawet, jeśli czasem przesłania mi oczy. Gorzej z tym potwornym bólem, na który nic nie chciało mi pomóc.
- Leków na to pan nie dostanie - oświadczył doktor Parker, zaglądając w moje papiery. - Tak, jak mówiłem. Albo przeszczep, albo nic innego.
- Jest pan pewien? - zapytałem cicho.
- Niestety, tak - wtedy zrozumiałem, że to prawdopodobnie koniec. Ale w końcu, prędzej, czy później każdy umrze, prawda?
Wyciągnąłem z teczki swoją dokumentację medyczną i zacząłem czytać.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (01-02-2014 o 19h15)

Offline

#4 01-02-2014 o 19h02

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17404.jpg

Dla Amelii ten dzień był taki, jak każdy inny. Jak zawsze z samego rana ledwo co zwlekła się z łóżka, po czym spojrzała na zegarek i stwierdziła, że jednak jest południe. Jak zawsze zeszła na dół, przy okazji robiąc świetnego fikołka na schodach. Jak zawsze podrażniła się trochę ze swoim młodszym bratem. Wysłuchała kazania rodziców, aby ,,nie odwaliła nic, co mogłoby się wiązać z odpowiedzialnością karną". Po prostu zwyczajny, wolno biegnący, leniwy dzień, który był pewnie tak długi dlatego, że był poniedziałek. Znaczy, Amelia już skończyła szkołę. Jako tako zdała maturę i obecnie cieszyła się beztroskim życiem młodej dorosłej, która jakoś woli dalej żerować na budżecie rodziców. I na dodatek z nimi mieszkać. Miała 19 lat. Powinna być na studiach i imprezować, poznawać nowych ludzi, uczyć się. Ale no cóż, kto lenia zmusi?
Jedyne, co było dziwne i nietypowe w dzisiejszym dniu było to, że Amy była w centrum handlowym. Tak. W CENTRUM HANDLOWYM. I na dodatek stała przed Stradivariusem, sklepem tak kobiecym, że brakowało tam tylko jednorożców i płynnego złota. Po prostu okropieństwo, ból, smutek, żal. Jeszcze ten okropny zapach... Udusić się można.
- Ile można na tą idiotkę czekać? - spojrzała nerwowo na zegarek, przystępując z nogi na nogę. - Mogłaby się łaskawie pośpieszyć, a nie grzebać się jak mucha w smole. Chyba zaraz do niej zadzwonię i ją tak opier... skrzyczę, że będzie się bała tu przyjść.
Taki monolog był naprawdę niczym dziwnym dla osoby tak innej, jak Amelia. Miała gdzieś, że jakaś mała dziewczynka wgapiała jej w twarz, a jakaś staruszka z przerażeniem patrzyła na wytatuowane ręce. Cóż za problem? Przecież ona miała o sobie dobre zdanie, a ludzka krytyka jej nie dotykała.
- Lalalalalala, zaraz kogoś walnę... - zanuciła złowrogo, rozglądając się po centrum. Oczywiście, wszędzie zakochane pary, końskie zaloty, homoseksualiści i dziewczyny ze szpachlą na mordzie oraz wyrazem twarzy ,,Zaopiekuj się mną". Boże, co za żenada... Amelia przelatywała wzrokiem z osoby na osobę, ale na jednym chłopaku jej oczy zatrzymały się na dłużej. Skądś znała te rysy... I te włosy... Taką uroczą, niesforną fryzurkę. Oraz tą pozę, spojrzenie, emocje... Ten facet bardzo przypominał jej pewnego człowieka, o którym wolała zapomnieć.
- To niemożliwe...


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#5 01-02-2014 o 20h37

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og

                                             Nadal wczytywałem się w swoje wielce przygnębiające papiery i snułem myśli pt. "Co by było, gdyby...?". Choć oczywiście wiedziałem, że nic mi to nie pomoże, a wręcz przeciwnie. Dołowało mnie jeszcze bardziej.
- Ech, a miałem się nad sobą nie użalać... - mruknąłem pod nosem i wziąłem kolejny łyk piwa. Pomogło.
Oparłem czoło na dłoni i starałem się coś zrozumieć z pisaniny doktora Parkera.
Musiał to nazywać w jakiś dziwny sposób? Nie mógł napisać prosto z mostu - białaczka, albo rak...?
Im bardziej starałem się w to wczytać, w tym mniejszym stopniu mi to wychodziło.
Choć mógł być to wynik gorączki (którą postanowiłem zignorować), lub zmęczenia po ostatnim pisaniu pracy na uczelnię. Oczywiście tam nic nie wiedzieli, bo i po co miałbym o tym wspominać?
Zaczęliby się nade mną trząść, jak nad nieumiejącym chodzić niemowlakiem. A swój honor miałem. Jeśli już mam umrzeć, to będę umierać z godnością.
Westchnąłem i położyłem papiery na brzegu stolika, sięgając po kolejną kartkę, na której lekarz wyjaśnił wszystko w skrócie.
" Zainfekowany szpik kostny i nadczynność krwinek białych" - czyli co? Białaczka?
Poczułem chłodny wiatr, ktoś musiał wejść do budynku, ale nie zwróciłem na to uwagi. No, chyba, że byłem do tego stopnia rozpalony, że każdy ruch powietrza wydawał mi się wiatrem z Arktyki, co byłoby uzasadnione.
Za oknem zaczynało padać, myślałem, że chyba gorzej i bardziej depresyjnie już nie będzie, kiedy usłyszałem grzmot.
- No, pięknie stary... - mruknąłem pod nosem i wypiłem resztkę piwa.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (01-02-2014 o 22h06)

Offline

#6 01-02-2014 o 20h46

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17416.jpg

Podsumowując całą sytuację - Amelia była w centrum handlowym, miejscu, którego naprawdę nienawidziła. Jak parasol czekała na swoją przyjaciółkę, która oczywiście się spóźniała. Już 10 minut. Okropnie mocne perfumy wydostawały się ze Stradivariusa i drażniły jej nozdrza. A na dodatek, aby całą sytuację ukoloryzować i ubajecznić, na przeciwko niej, w kafejce, siedział sobie spokojnie Lucas. Lucas Smith. Chłopak, który nosił to samo nazwisko, co ona, ale nie był z nią ani trochę spokrewniony. Facet, przez którego zachowywała się jak idiotka, kiedy mieszkał jeszcze w tym samym mieście. Miłość jej życia.
- Nie no, świetnie... Nie ma to jak spotkać swojego eks po takim długim okresie czasu - podrapała się po głowie z irytacją, czując wyraźne zmieszanie, które chyba zaraz zacznie być widoczne na jej twarzy.
Amelia zastanawiała się, czy podejść. Luźno się przywitać, rzucić komplementem, pogadać. Jak normalna znajoma, która dawno nie widziała swojego kolegi. Ewentualnie uścisnąć mu rękę. Ale między nią a nim była dziwna bariera, którą czuła nawet z takiej dużej odległości. W końcu... zranił ją. Złamał jej serce i zniszczył te uczucia, które powinna mieć w sobie od dawna. Ciepło, miłość, opiekuńczość, tęsknotę, troskę. Zamiast pozostawiać po sobie pięknych wspomnień, którymi powinna się szczycić przed dziećmi i wnukami, pozostawił blizny. Na jej małym sercu. A na jej sercu nikt nie miał prawa pozostawić chociażby jednej draski. A on nie dość, że złamał, to najpierw je ukradł.
- Teraz wracasz, co? - zapytała cicho, wpatrując się w profil Lucasa z wyraźną chęcią mordu w oczach. - Kiedy ja sobie już wszystko poukładałam, ty przyszedłeś, aby ponownie to wszystko zburzyć? Ja ci dam, cholero jedna.
Podejdzie i pokaże mu, że jest piękna, niezależna i twarda. Że żaden cwaniaczek, nawet ten, w którym była zakochana, nie ma nad nią kontroli. O tak. Męskość na pierwszym miejscu.
Pewnym siebie krokiem skierowała się w jego stronę, lecz skręciła lekko w bok, aby zajść go od tyłu. Przestraszy go. Czas zaczynać zemstę.
- A kuku... Zgadnij, kto? - zakryła mu oczy, z uśmiechem delikatnie spoglądając z boku na wyraz jego twarzy.


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#7 01-02-2014 o 22h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og


                                          Usłyszałem za sobą aż za dobrze znajomy mi głos i poczułem czyjeś dłonie na twarzy. Jezu! A już myślałem, że gorzej nie będzie!
- A... Amelia...? - wypowiedziałem jej imię.
Dziewczyna, dla której zrobiłbym absolutnie wszystko. Byłbym w stanie rzucić się na pędzący pociąg. Dziewczyna, którą zraniłem... Ale, czy miałem inny wybór? Był w końcu jeszcze Mike...
Wreszcie coś sobie uprzytomniłem i aż podskoczyłem na swoim miejscu, usiłując zakryć jakoś te papiery, żeby ich na pewno nie zobaczyła.
Niestety z zakrytymi oczami nie jest to operacja tak prosta, jak może się wydawać.
W rezultacie wszystkie dokumenty rozsypały się po podłodze. Poczułem, że jestem jeszcze bardziej rozpalony, niż byłem.
Miałem wrażenie, że moje gardło przemieni się w pustynię Gobi.
- Co ty tutaj robisz? - rzuciłem się na kolana, by jak najszybciej pozbierać papiery.
Musiałaby być idiotką, żeby ich nie zauważyć. A dobrze wiedziałem, że nią nie była. Na moje nieszczęście...
Przecież to nie tak miało być! Miałem umrzeć w ciągu kilku tygodni, najwyżej miesięcy i ona miała się nigdy nie dowiedzieć! Nikt, a szczególnie ona.
Cholera jasna!
Jedna z kartek wyślizgnęła się z mojej ręki i posunęła wprost pod nogi dziewczyny.
A była to ta sławna kartka, na której doktor Parker swym irytująco czytelnym pismem z użyciem drukowanych liter, napisał :
" Zainfekowany szpik kostny i nadczynność krwinek białych ".
Myślałem, że umrę i to bez niczyjej pomocy. Bez choroby, gorączki, czy stołu operacyjnego. Sam z siebie, na atak serca.
Zacząłem przeklinać w myślach. Dlaczego teraz? Dlaczego nie PO mojej śmierci? Może w końcu by o mnie na dobre zapomniała, nie musiałaby cierpieć?
Doskoczyłem do kartki, ale musiało być już za późno...
Chwyciłem świstek i szybko wstałem. - To... Co cię sprowadza...? - zapytałem ponownie, jakby nic się nie stało i przeczesałem ręką włosy.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (02-02-2014 o 00h02)

Offline

#8 01-02-2014 o 23h56

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17447.jpg

No, takiej reakcji to się na pewno po nim nie spodziewała. Okey, czuła, że się przestraszy, że będzie skołowany, że może nawet wstać z miejsca, odpychając na siłę jej ręce. Mógłby czuć wstyd i zażenowanie, widząc osobę, z którą kiedyś miał naprawdę dobre stosunki, z którą tworzył świetną parę. Dopełniającą się na dodatek. Ale naprawdę nie myślała, że Lucas tak się przestraszy, że aż podskoczy i rozsypie jakieś karteczki obok stolika!
Amelia szybko zabrała swoje ciepłe dłonie z jego twarzy, cofając się ze zdziwieniem. Mimo wszystko, na jej usta wkradł się złośliwy uśmieszek. Czyli boi się jej. Obawia się jej reakcji, jej słów i jej uczuć. Satysfakcja i chęć sprawienia mu jeszcze większych, negatywnych emocji gwałtownie rosła. Szczerze, miała wielką ochotę kopnąć mu prosto w twarz jedną z jego dziwnych kartek, aby jego policzki zrobiły się jeszcze bardziej czerwone. Lecz napis na tym papierku lekko ochłodził jej zapał.
- Zainfekowany szpik kostny i nadczynność krwinek białych - przeczytała na głos, śmiesznie marszcząc brwi. Szpik kostny? Czyli kości? Krwinki białe? A nie powinno tam pisać czerwone? Krwinki białe... Nadczynność krwinek białych... Czyli... Białaczka? Spojrzała na swojego eks z kompletnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Nim się obejrzała, kartka, która zdradziła jego mroczny sekrecik, spoczywała w jego rękach. Ale Amelii i tak przed oczami ciągle krążył napis ,,Nadczynność krwinek białych".
- To galeria w moim mieście. Więc to raczej ja powinnam zapytać, co ty tutaj robisz? - powiedziała spokojnie, patrząc mu się w duże, pełne zażenowania oczy. Jak zawsze jego włosy stały na wszystkie strony, a w ustach brakowało jego ulubionego papierosa. Była szczerze ciekawa, czy już rzucił palenie, czy dalej wbija się w nałóg. - Nie powinieneś teraz latać na wykłady? W miejscu, gdzie studiujesz?
Chciała zmienić temat i szczerze zapomnieć o tej dziwacznej kartce z bardzo niepokojącym napisem. Czy to była diagnoza lekarska? Czy jakieś opowiadanie, w którym akurat takie wyrażenie występowało? Raczej nie wyglądało to jak proza. Ale czy to możliwe, że Lucas, wiecznie uśmiechnięty, skory do poświeceń Lucas, może chorować na białaczkę? Przecież w ogóle po nim nie widać, że ma tą dziwną nadczynność krwinek białych. Jak zawsze rumiany i pełen uczuć. Stary, dobry Lucas. Tylko twarz mu lekko wydoroślała i na dodatek urósł. Ale i tak Amelia mogła spokojnie patrzeć mu w oczy, nie musząc podnosić głowy.
- Czy ten papierek, który wylądował pod moimi nogami... To była diagnoza lekarska? - zapytała, mało co nie przewiercając go spojrzeniem. Czuła, że jeśli tego nie wyjaśni, ta cała sprawa nie da jej spokoju przez następny tydzień/.


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#9 02-02-2014 o 00h16

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og


                                                   Cholera... Przeczytała! A tyle czasu starałem się to ukrywać. Jedna, durna kartka wszystko popsuła.
Najpierw nie dała tego po sobie poznać i oczywiście się odcięła, jak to miała w zwyczaju, na co nic nie odpowiedziałem.
Chwilę potem zauważyłem na jej twarzy wyraz głębokiego zdziwienia.
Zapytała, czy to była diagnoza lekarska.
- Mniej więcej... - odparłem cicho. Wypieranie się nie miało sensu, zbyt dobrze mnie znała. Od razu domyśliłaby się, że kłamię.
Nie miałem pojęcia co powiedzieć, żeby to nie zabrzmiało, jak żebranie o kondolencje. Właściwie, to nic w tej sytuacji nie zabrzmiałoby dobrze. Do tego jeszcze kolejny grzmot za oknem. Ponownie zakląłem w myślach. No, gorzej to już być nie może...
Jakieś to pocieszenie w końcu jest...
- I nie, nie muszę chodzić na wykłady. To studia zaoczne... - powiedziałem, żeby coś powiedzieć. Modliłem się, żeby tylko nie zaczęła się nade mną użalać. Samemu w końcu udało mi się zmusić do przyjęcia tej myśli i nie chciałem znów do niej wracać. Nie z Amy...
Poczułem, że robi mi się jeszcze goręcej. Miałem wrażenie, że zaraz się roztopię. Dotknąłem czoła ręką. Ze czterdzieści stopni, jak nic...
Cholera! Dlaczego akurat teraz? Uciekałem, wymyślałem różne plany, a ona i tak mnie dopadła. I to właśnie kilka tygodni przed moją śmiercią. Myślałem, że tak będzie lepiej. Wyjadę, zaopiekuję się bratem, a ona dowie się po fakcie, kiedy będzie już miała wszystko poukładane. Nie chciałem przeszkadzać jej żyć...
Spojrzałem w te jasne, pełne drwiącego wyrazu oczy. I nagle stwierdziłem, że cały obraz jest rozmazany. Szybko przetarłem twarz dłonią. Chrzaniona gorączka...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (02-02-2014 o 11h26)

Offline

#10 02-02-2014 o 00h31

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/22/moy/17448.jpg

- Mniej więcej? - zapytała z kpiną, obserwując, jak na twarzy Lucasa co chwila pojawiają się inne emocje. Ale przede wszystkim widziała okropne zażenowanie, jakby jej obecność bardzo go zawstydzała. Zawsze był uczuciowy, milion raz bardziej od niej i myślał strasznie zawile, ale teraz naprawdę nie miał powodu do zmieszania. I czemu miał takie rumieńce? Wątpiła, aby ona była powodem tych wypieków. - Jak zawsze próbujesz przede mną coś ukryć. Czas cię nie nauczył, że niektórych ludzi nie da się oszukać? A przede wszystkim mnie?
Wiedziała, że była dla niego za ostra, ale nie mogła znieść myśli, że po tym wszystkim, co jej zrobił, jak połamał jej serce na małe kawałeczki, śmie jeszcze próbować się z czegoś wykręcić. I oszukać ją. Ze zdenerwowanie i sporego stresu jej tętno bardzo gwałtownie przyspieszyło, przez co zaczęła ciężej oddychać. Jak się denerwowała, to naprawdę poważnie. W końcu była ogólnie spokojnym, ale wybuchowym człowiekiem. A Lucas powinien wiedzieć o tym najlepiej.
-Ale powinieneś się uczyć. Tak na trzeźwy umysł. Jesteś w miarę zdolny, więc skup się na studiach, a nie wracasz na stare śmieci - pouczyła go, dbają o to, aby jego ego nie skoczyło o kilka stopni na górę. Nie lubiła komplementować ludzi, którzy na to nie zasłużyli. Znaczy, on zasługiwał. Ale zrobił jej tyle złego, że nie mogła jednak być dla niego miła. - Lucas, wszystko w porządku? Masz taki wyraz twarzy, jakbyś zaraz miał mi tutaj zemdleć. - powiedziała, a do jej głosu wdarła się nutka dawnej opiekuńczości, którą do niego żywiła. Widziała, jak bardzo był rozpalony, jego cała twarz pokrywała się rumieńcem. Niemal płonęła. A oczy były zamglone, jakby wygasało w nich życie. - Masz gorączkę? Zidiociałeś, przychodząc tutaj z temperaturą? Chyba brak ci dziewczyny, bo się rozhasałeś jak kucyk na polu koniczyn.


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#11 02-02-2014 o 18h52

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og


                                      Położyłem teczkę z dokumentami z powrotem na stoliku. Uśmiechnąłem się tylko delikatnie na jej wzmiankę o tym, że jestem zdolny. Co mi niby dadzą moje zdolności w obliczu szybkiego końca?
- Niby co mi da nauka? Zostało mi kilka tygodni, może miesiąc - mówiłem, nie zdając sobie sprawy z tego, jakie słowa wypowiadam (znowu ta temperatura). Chyba jednak (na moje szczęście) nic sobie z tego nie zrobiła.
Widocznie zauważyła, że jestem rozpalony, bo zapytała czy wszystko w porządku. Byłbym głuchy, gdybym nie usłyszał nuty niepokoju w jej głosie.
- Jasne. Wiesz, może już lepiej pójdę... Jakaś dziewczyna stoi pod Stradivariusem i cię woła. Cześć - powiedziałem, a potem musnąłem ustami jej policzek, jak zwykle na pożegnanie. Nigdy nie żegnałem się z nią inaczej, nawet wtedy, kiedy powiedziałem jej, że wyjeżdżam. Może był to kolejny wybryk gorączki? Nie wiem, bo kilka sekund później szedłem już w środku burzy do domu, mając nadzieję, że chłodne krople deszczu nareszcie mnie ochłodzą.
Tysiące myśli kotłowało się w mojej głowie. Dotarło do mnie, że być może widziałem ją ostatni raz. Wcześniej szczerze mówiąc było mi wszystko jedno. Ale kiedy teraz zobaczyłem Amy, akurat w takim momencie... Była w końcu osobą, która znała mnie na wylot. Jak nikt inny. Wmawiałem sobie, że moja śmierć nikogo nie zaboli, że nie mam już nikogo. I nagle pojawiła się ona.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy razem i zachowałem się, jak dupek, chcąc ją chronić za wszelką cenę. I być może powinienem jej powiedzieć, że mam brata. Chociaż teraz to wszystko nie ma już znaczenia...
Dotarłem do schodów pod naszym domem i usiadłem na nich, pozwalając, by oblewał mnie deszcz. Po kilku minutach zerwałem się na równe nogi.
- Teczka!! - wrzasnąłem i puściłem się biegiem, z powrotem do centrum handlowego. Odłożyłem ją na stolik w kafejce i zapomniałem zabrać. Ale ze mnie kretyn...!

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (04-02-2014 o 14h38)

Offline

#12 03-02-2014 o 22h03

Miss'nieobczajona
Olga31082000
...
Wiadomości: 46

//photo.missfashion.pl/pl/1/23/moy/17708.jpg

- Och... Więc znowu uciekasz, skarbie... - wyszeptała do siebie z przekąsem, obserwując, jak postawna sylwetka jej eks powoli znika w tłumie innych ludzi. Jeszcze chwilę wpatrywała się w przemykające się przed nią osoby. Dostrzegła dwie staruszki, które plotkowały między sobą, jakby miały po 16 lat i widziały brzydko ubraną dziewczynę. Spostrzegła dziewczynkę biegającą z popcornem w ręce, a za nią biegł dorosły mężczyzna. Oboje się śmiali. Na ławce siedziała zakochana para, która wpatrywała się w siebie z tak wielką miłością, że Amelia musiała odwrócić wzrok. - Ja również byłam tak zaślepiona w tego idiotę.
Usiadła na miejscu, gdzie poprzednio czytał swoje papierki Lucas. Musiała zastanowić się nad kilkoma sprawami. Po pierwsze, pocałował ją w policzek. Nawet po ich druzgocącym rozstaniu nie pozbył się tego dającego ciągłą nadzieję gestu, którego używał do niej, kiedy byli w związku. Nie mogła tego zrozumieć. Zostawił, a teraz śmiał ponownie ją dotykać. Na dodatek swoimi ustami, które niegdyś całowała dzień w dzień. A buziaków w policzek miała od groma. Ma chłopak tupet.
Spojrzała w stronę Stradivariusa. Nikt tam nie stał. Nikogo tam nie było. Czy Lucas mógł widzieć, że na kogoś czeka, a teraz wykorzystać swoją wiedzę, aby uciec? Wywinąć się spod jej spojrzenia? Naprawdę mógłbyś aż takim dupkiem, aby nie porozmawiać ze swoją byłą? Był na studiach! W jego życiu na pewno wiele się działo, a ten jak ostatnia wywłoka uciekał. Na dodatek przylazł chory do galerii!
Chory... Wspominał, że zostało mu mało czasu, więc nie opłaca mu się uczyć. Wiedziała, że jest cholernym pesymistą, ale teraz to chyba przesadził. Naprawdę miał białaczkę? Powoli umierał? Jest już osądzony, skazany na śmierć?
Mimowolnie spojrzała na teczkę, która leżała na stoliku. To diagnozy lekarskie Lucasa... Tu są wszystkie informacje o jego chorobie.
- Zobaczymy, co takiego przede mną ukrywasz, Lucasie Smith - wzięła własność chłopaka do ręki i wczytała się w dziwne papierki. Miała problem z zdiagnozowaniem kilku słów, lecz była na tyle inteligenta, aby wyczytać wszystkie wyniki badań oraz podstawowe informacje. Zwyczajnie ją zmroziło, kiedy dotarła do najważniejszych wniosków. Lucas miał białaczkę. I na dodatek został mu max. miesiąc życia.
- Luci powoli umiera... - wyszeptała do siebie, z pusto wbitym wzrokiem w stolik. Nawet nie zdała sobie sprawy, że użyła pieszczotliwej formy jego imienia. Wołała tak na niego, kiedy byli razem. Mimowolnie zamknęła oczy, zaciskając papierki w dłoniach.


Światem rządzi wyobraźnia ~ ♥

Chętna do wszystkich możliwych RPG - mogę być nawet drzewem ;-;

Offline

#13 09-02-2014 o 10h53

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQxphC3b1LVFd4us7XTMGI0JGhRa_m99JOe640FAGkdFw5rrJ32og


                                               Dobiegłem do galerii,  przeciskając się przez zgnieżdżony w środku tłum ludzi. Usiłowałem jakoś z powrotem dopchać się do kafejki, gdzie miałem nadzieję znaleźć teczkę. Kiedy zobaczyłem tam Amelię, trzymającą w dodatku jakieś papiery... Od razu owładnęły mną złe przeczucia.
Podszedłem do niej, starając się zachować neutralny wyraz twarzy, co było dosyć trudne w obliczu moich domysłów.
- Przeczytałaś to...? - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem. Jasny gwint! Powinienem tego bardziej pilnować... Kiedy do niej podszedłem miała zamknięte oczy. Czyli, coś było nie tak.
                                                   Po chwili dotarło do mnie, że to ze mną coś jest nie tak. A konkretniej, że niedługo mnie nie będzie. A jeśli już, to w jakimś równoległym świecie, jeśli ktoś w to wierzy. Sam nie wiedziałem w co właściwie wierzę. Chyba tego dnia nie wierzyłem już w nic. Odpychałem od siebie swoje słabości, związane z chorobą, jak ogień, jakby ich wcale nie było, miałem je gdzieś i grałem im na nosie.  Przyszedłem do galerii, mimo czterdziestu stopni gorączki, jakbym był całkiem zdrowy. Miała rację, zachowywałem się, jakbym całkiem zidiociał. Ale po co niby miałbym ciągle siedzieć w domu? To raczej by mi nie pomogło i musiałbym w końcu powiedzieć bratu, że niedługo zostanie bez rodziny... A tego wolałem uniknąć za wszelką cenę. Więc żyłem normalnie, jakby nic się nie stało.
- Nie przejmuj się. To zupełnie naturalne, że ludzi ubywa, i tak nie żyłbym wiecznie. To nic takiego] - starałem się brzmieć przekonywująco, chociaż nigdy nie umiałem ukrywać emocji. Taki już mam charakter. A wtedy czułem się, jak totalny frustrat. Właściwie, to zdecydowanie nim byłem. Zostało mi około miesiąca życia, o czym właśnie dowiedziała się dziewczyna, którą kiedyś kochałem. Jak nikogo innego na tym świecie. Właśnie po to, żeby nikt się nie dowiedział, udawałem, że wszystko w porządku. Nawet Mike nic nie wiedział o tym, że jego starszy brat niedługo go zostawi. Bo jak niby miałbym o tym powiedzieć dziecku...? Sytuacja bez wyjścia. Usiadłem na krześle, po drugiej stronie stołu i strzepnąłem dłonią wodę z głowy. Na gorączkę odrobinę pomogło, choć nieznacznie. Schowałem na chwilę twarz w dłoniach, zamykając oczy na może dwie sekundy. Potem znów spojrzałem na Amelię.
Dotarło do mnie, że najzwyczajniej w świecie boję się jej reakcji. Spodziewałem się, że wybuchnie i wrzaśnie, że dobrze mi tak, na co właściwie zasłużyłem. Powinienem powiedzieć jej wtedy prawdę, a nie uciekać, jak tchórz. Na pewno by zrozumiała. Ale jakie to ma teraz znaczenie, kiedy to wszystko już się stało, a czasu nie da się cofnąć? Właściwie żadnego. Zwłaszcza, że za chwilę zniknę z jej życia na dobre, tak, jak prawdopodobnie tego chciała. Byłem skończonym debilem, kretynem, idiotą, dupkiem i mógłbym się określić każdym niepochlebnym epitetem, jaki mi tylko przyjdzie do mojej pustej głowy.  Taka była prawda. Zasłużyłem na wszystko, co mnie spotkało i nie będę próbował się bronić przed tym, co jeszcze mnie czeka. Przyjmę to spokojnie, żeby potem odejść w zapomnienie.
Nie wiedziałem, czy jest jeszcze cokolwiek, co byłoby w stanie mnie zaboleć.

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1