Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#1 06-01-2014 o 20h21

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQZIjE9ohKQZuesoMMmB2RDhmmN5CCmsOLPco80GPajmPeutNNoyw

                                  Wcielamy się w postacie dwóch chłopaków. Ich rodzice, jako że nie do końca sobie z nimi radzą, postanawiają wysłać ich obu do szkoły z akademikiem. W rodzinnych miastach mieli kiedyś dziewczyny, w dalszym ciągu mają znajomych i cóż, nie są zbyt zadowoleni z wyjazdu.
                                   Lądują w jednym pokoju. Po pewnym czasie spędzonym razem odkrywają, że coś jest z nimi nie tak...
Co z nimi będzie? Zakochają się w sobie...?



Link do zewnętrznego obrazka

   
                         *Sceny +18 na pw

                         *przekleństwa ocenzurowane (#@*&!)

                         *KP a&m

                         *Nie rozpisujemy się zbytnio w KP

                         *Na KP mamy 48h

                         *Przestrzegamy regulaminu MF




https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSuY1r0tppxFPCZhTW8huRFTnAtTNFwy_TtFdBxBOwj57P8xhmcUQ

                       *Chłopak 1 ~~ * Nieve

                        *Chłopak 2 ~Leo Dave Alexander Moon~ * Ja






Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka

Link do zewnętrznego obrazka


                                          Godność :
Leo Dave Alexander Moon

                                          Wiek : 18 lat

                                          Płeć : mężczyzna

                                          Data urodzin : 17.03

                                          Orientacja : Bi

                                         
Link do zewnętrznego obrazka



                                              LUBI :

                                       
                                           *słuchać muzyki

                                           *długie spacery

                                           *rysować

                                           *zajęcia artystyczne

                                           *swoje oczy

                                           *samotność


                                         
Link do zewnętrznego obrazka

                                   


                                     NIE LUBI :
             
                                           *kłamstwa

                                           *przedmiotów ścisłych

                                           *rozkazywania

                                           *kawy

                                           *zapachu benzyny

                                           *kotów


Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (09-01-2014 o 14h03)

Offline

#2 06-01-2014 o 20h23

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Godność |  Dominic Blackwell

Wiek | 17 lat
Data Urodzin | 12 kwietnia

Orientacja | Bi
Płeć | Mężczyzna

Rodzina | Ojciec - nieznany, Alexandra - matka

Wzrost | 178 cm
Waga | 60 kg
Kolor Oczu | Błękit
Kolor Włosów | Błękit

Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka

Ostatnio zmieniony przez Nieve (07-01-2014 o 17h16)

Offline

#3 07-01-2014 o 17h14

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

No dobra, misiek, zaczynamy :3


Link do zewnętrznego obrazka

                                               Ze snu brutalnie wyrwał mnie dźwięk budzika. Jęknąłem cicho i spróbowałem trafić ręką w guzik, który to ustrojstwo wyłączał.
Niestety okazało się to nie takie proste bez pomocy soczewek kontaktowych, które spoczywały w pudełku, po drugiej stronie pokoju. Z najwyższą rezygnacją sięgnąłem więc po okulary i dopiero wtedy udało mi się dopaść mojego podskakującego wroga numer jeden.
                                                Dzisiaj właśnie miałem przeprowadzić się do akademika w Londynie. Ta perspektywa niebardzo mi się podobała i ze wszystkich sił starałem się od siebie odpędzić myśl o wyjeździe. Niestety, ojciec zdecydował inaczej.
- Dobrze ci to zrobi. Od kiedy rozstaliście się z Catt ciągle masz jakieś kłopoty, albo przesiadujesz w barze. Nowe środowisko na pewno ci pomoże - stwierdził poprzedniego dnia, wyciągając moją walizkę ze schowka na strychu.
- Ale jak ty to sobie wyobrażasz? - westchnąłem. - Tutaj się wychowałem, mam znajomych i prawdopodobnie niedługo dostanę pracę. To idiotyczny pomysł - starałem się go przekonać ze wszystkich sił i robiłem to dzielnie przez cały czas, ale jak widać pozostał nieugięty.
Jeśli chodzi o Catt, to cóż... Przyjaźniliśmy się od czasów piaskownicy, a rok temu wyszło z tego coś więcej. Tylko, że ciągle miałem wrażenie, że coś mi nie pasuje. I oczywiście nie miałem pojęcia co.
W końcu doszedłem do wniosku, że może rzeczywiście będzie lepiej, jak sobie to wszystko przemyślę z dala od niej i tego miejsca.
                                                  Umyłem się, ubrałem w czarny T-shirt i rurki tego samego koloru, pozbyłem się okularów (na ich miejsce włożyłem soczewki), na lewym nadgarstku zawiązałem kilka warstw czarnych rzemyków i byłem gotowy. Walizka stała przy drzwiach mojego pokoju, już całkowicie spakowana. Wziąłem ją do ręki i ostatni raz spojrzałem na swój pokój. Potem zszedłem na dół po schodach.
- Wezwałem ci taksówkę - oświadczył ojciec, pijąc swoją poranną kawę. Nigdy nie dojdę do tego jak można pić takie świństwo... - Jesz teraz, czy na miejscu? - zapytał rzeczowo.
- Na miejscu - odparłem. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk klaksona na podjeździe. Ojciec wystawił moją walizkę za próg, uścisnął mi rękę na pożegnanie, a potem powiedział do kierowcy " - Na lotnisko". I tyle go było.
Usiadłem całkiem zrezygnowany na tylnej kanapie i oparłem czoło o szybę.
No, to żegnaj Irlandio... - pomyślałem i zamknąłem oczy.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (07-01-2014 o 17h26)

Offline

#4 07-01-2014 o 20h27

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Obudziłem się rano i w sumie wolałbym nie wstawać, bo moja kochana mamusia zaczeła robić mi pretensje, że znów jetem nie do życia. Co z tego, że wykonywałem każde jej polecenie... Choć może to ją właśnie martwiło, bo zazwyczaj musiałem robić wszystko po swojemu. Ale co z tego teraz, skoro zerwałem z dziewczyną, a raczej ona ze mną, niedawno i ciągle coś mi nie pasowało. Łapałem się na tym, że nieraz wybierałem jej numer i chciałem zacząć przepraszać. Nawet jeśli nie wiedziałem za co tak naprawdę.
Znałem ją dwa lata, a pół roku byliśmy parą. Niby krótko, ale zdążyłem się do tgo przyzwyczaić, nie licząc się z tym, że nawet głupie pocałunki nie sprawiają mi przyjemności. Sądziłem wtedy, że to może nie ta jedyna, ale i tak nic w tym kieunku nie robiłem. Aż ona sama nie wytrzymała.
Co prawda ten akademik też mi nie pasował, jednak matka postawiłaby na swoim. Uparty byłem po niej, to pewne. Jenak teraz nie miałem nawet siły już protestować.
Uśmiechałem się smutno, gdy już na lotnisku, aię żegnaliśmy. To znaczy ja mamrotałem coś pod nosem, a ona głoś o wyrażała swój ból, że syn opuszcza dom. A każdego kto na nas spojrzał, musiałem obrzucić groźnym spojrzeniem. Alexandra Blackwell nie wyglądała na swój wiek i przyciągała spojrzenia wielu osób, ale uparcie z nikim przez te lata się nie związywała. Przeze mnie. Może teraz zacznie w końcu myśleć o sobie, gdy ja będę daleko od domu. Ucałowałem ją raz jeszcze w policzek i pożegnałem ostatni raz, po czym ruszułem na odprawę, a stamtąd do samolotu. Zająłem jakieś wolne miejsce i zamknąłem oczy, chcąc, by ta podróż szybko się skończyła.

Offline

#5 09-01-2014 o 14h24

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                Droga na lotnisko dłużyła mi się w nieskończoność. Poranne korki w mieście i ogólne poddenerwowanie wszystkich dookoła nie było raczej miłym towarzyszem podróży.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Kierowca podał mi walizkę z bagażnika i odjechał. Znalazłem się w hali odlotów. Żegnający się ludzie, śpiące pary na krzesełkach w poczekalni... Ogólnie ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie.
Szybko przeszedłem odprawę paszportową, a potem mogłem już iść prosto do samolotu. Zająłem swoje miejsce i od razu spojrzałem za okno. Ostatnie spojrzenia na Irlandię.
Lot nie trwał bardzo długo i dość szybko stanąłem na płycie lotniska w Londynie razem ze swoją walizką.
Taksówka czekała na zewnątrz. Kierowca dowiózł mnie prosto pod żelazną bramę szkoły. Była raczej imponujących rozmiarów. Zbudowana z czerwonej cegły, ze srebrnym napisem, informującym, że tu właśnie znajduje się liceum ogólnokształcące. Westchnąłem i podążyłem do środka. Na recepcji pełno było różnych ludzi. Dzień przyjazdu wszystkich pierwszoklasistów. Zorientowałem się, że współlokatorzy zostali dobrani już wcześniej. Pokoje dwu i trzy osobowe. Modliłm się w duchu, żeby dostać dwójkę. Nie lubię, kiedy w jednym pokoju znajduje się zbyt wiele osób. A, że mieszkam tylko z ojcem, to dla mnie trzy osoby to już za dużo. Moje modlitwy zostały wysłuchane.
- Leo, tak? - uśmiechnęła się do mnie młoda recepcjonistka. - Pokój 169, będziesz mieszkał z Dominic'em Blackwell'em. Tu masz klucz, a tutaj papiery do podpisania.
Złożyłem podpis tam, gdzie było trzeba, a potem powędrowałem z walizką na piętro. Mojego współlokatora jeszcze nie było, więc postawiłem walikę obok łóżka po lewej stronie i usiadłem na krześle przy stoliku, który stał pod oknem. Nie wiem dlaczego, ale przed spotkaniem z Dominic'em zjadały mnie nerwy. Swoją drogą fajne imię. Dominic... Popatrzyłem w okno. Zaczynało padać.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (10-01-2014 o 17h03)

Offline

#6 09-01-2014 o 15h36

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Lot mi się strasznie dłużył, nawet jeśli wiedziałem, że był krótki. Za to nie byłem pewny, czym w tym czasie się zająć i koniec końców nie robiłem nic. Jednak gdy już wylądowaliśmy jak najszybciej starałem się ze wszystkim uwinąć, a potem pojechałem do akademika. Na wygląd nawet uwagi nie zwróciłem, nie chcąc zdawać sobie sprawy jak beznadziejnie mogę tu wypaść. W końcu geniuszem nie byłem, ba, do tego było mi daleko, w końcu wolałem zajęcia artystyczne. A niektóre przedmioty były zwyczajnie czarną magią dla mnie, głównie ścisłe.
Pani w recepcji podała mi jakieś papiery do podpisania, o czymś wesoło paplając, ale niezbyt uważałem na jej słowa. Potem tylko grzecznie podziękowałem za informacje, których nie przyswoiłem w większości, i ruszyłem do pokoju. I pewnie przez te niesłuchanie, zdziwiłem się widząc kogoś w moim nowym lokum. Spokojnie, Dominicu, to normalne, że masz współlokatora....
- Cześć. - przywitałem się i tak niezbyt wiedząc, jak zacząć. Zmierzwiłem włosy, w odruchu nerwowym, po czym uśmiechnąłem się do chłopaka. - Um, Dominic jestem, a ty? Wybacz, jeśli tamta pani o tym mówiła, byłem zamyślony... - dodałem zakłopotany, po czym zająłem w końcu jedno z łóżek i usiadłem na nim, błądząc wzrokiem po pokoju.


Jakkolwiek dziwne są niektóre zdania - te nocne fazy...

Offline

#7 10-01-2014 o 17h18

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                Siedziałem samotnie przy stoliku, kiedy nagle usłyszałem przekręcanie klucza w zamku. Odruchowo odwróciłem się w tamtą stronę. Do pokoju wszedł niebieskowłosy chłopak. Oczy też miał niebieskie i do tego ogromne. Chyba się trochę krępował, podobnie jak ja. Przeczesał dłonią włosy i usiadł na łóżku. Muszę przyznać, że wyglądał dość... Słodko... Jego uśmiech wydał mi się jeszcze bardziej słodki. Przedstawił się i przeprosił za swoje niedoinformowanie.
- Nic nie szkodzi. Jestem Leo -  też się uśmiechnąłem. Wstałem z krzesła i uścisnąłem jego rękę, jak zwykle na powitanie. - Może się rozpakujemy? Podobno o dziewiętnastej ma być kolacja - zaproponowałem, czytając ulotkę, którą znalazłem na stoliku.
Dominic mnie zaciekawił i pomyślałem, że koniecznie muszę go lepiej poznać. Ale przecież nie będę pierwszego dnia wkraczał z butami w czyjeś życie. Nie ważne, jak bardzo byłem go ciekawy. Wziąłem swoją walizkę i otworzyłem szafę. Była tylko jedna, ale nie przeszkadzało mi to. Rozpiąłem ją i zacząłem wyciągać swoje rzeczy. Cóż, w mojej szafie dominują raczej ciemne kolory. Przede wszystkim czarny i stonowany czerwony. Innych praktycznie nie noszę. Jeżeli jeansy, to koniecznie ciemne. Źle się czuję w jasnych barwach, nigdy nie mogłem odgadnąć dlaczego. Nowy znajomy intrygował mnie, bo był moim przeciwieństwem. Kolorowe włosy, jasne oczy... A moje oczy były czarne. Dosłownie. Trzeba by było się uprzeć, żeby znaleźć tę delikatną, jaśniejszą granicę pomiędzy tęczówką, a źrenicą. Niektórzy się mnie boją. Może dlatego, że mnie nie znają...? W końcu nie powinno się oceniać "książki po okładce". Uśmiechnąłem się po raz kolejny do chłopaka i wyciągnąłem z kieszeni telefon, na który dostałem wiadomość.

Od : Catt
Do : Ja

Dojechałeś? Są jakieś fajne dziewczyny? ;P

Westchnąłem głośno. Catt chyba najwyraźniej nie miała zamiaru zaakceptować tego, że nie jesteśmy już razem. Postanowiłem usunąć jej numer z komórki, żeby nie zawracała mi więcej głowy. Prawda była taka, że to ja zerwałem z nią, nie ona ze mną. Cóż... Sam nie wiem co właściwie poszło nie tak. Powiedzmy, że chyba tego nie czułem. Cokolwiek miałoby to oznaczać.
- Moja była - powiedziałem wyjaśniająco do Dominica, a potem wróciłem do układania rzeczy na półkach. Taaak, to będzie długi rok. Bardzo długi...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (10-01-2014 o 21h49)

Offline

#8 10-01-2014 o 18h04

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Leo również się uśmiechnął, na co się rozpromieniłem. Może nie będzie tak źle, a na pewno nie będziemy się kłócić. Nienawidzę kłótni, i już! A dopóki mam coś do powiedzenia to zdecydowanie będę starał się wszelkim zapobiegać.
Zmarkotniałem trochę jednak na propozycję rozpakowywania się, po czym zerknąłem na bagaże i niechętnie zacząłem wszystko z nich wyjmować. I tak na długo ten porządek tu nie pozostanie. To znaczy względny porządek, bo układałem ubrania kolorami, przez co potem miałem w szafce tęcze. Ale nie tylko jasne rzeczy tam były. Szybko zrobiłem zdjęcie i wysłałem do mamy, żeby mi potem nie ględziła, że znów mam bałagan
Odwróciłem się znów na dźwięk dzwonka i spojrzałem pytająco na moje współlokatora. Niby nie powinno mnie to interesować, ale by zmienić moją reakcje było ciut za późno, bo chłopak zdążył mi odpowiedzieć. Jego była... Uśmiechnąłem się na to.
- Zerwaliście niedawno? Moja mnie ignoruje i nadal nie wiem dlaczego chciała się rozstać. - powiedziałem, wzruszając ramionami, po czym znów zająłem swoje miejsce na łóżku. Nie, kolacjo, nie śpieszy mi się na ciebie! Ani na nic, najlepiej bym wrócił do tak brutalnie mi przerwanego snu. Bo w tym momencie znów mi się zrobiło niedobrze, na wspomnienie Lotte. Zdecydowanie było mi jej brak i tych ciągłych rozmów o wszystkim.

Offline

#9 10-01-2014 o 22h04

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

- Tak, niedawno - uśmiechnąłem się na stwierdzenie nowego znajomego, że "nie wie o co jej chodziło". - Kobiet nikt nie zrozumie. Uwierz mi - wiem, co mówię - spojrzałem znów na wyświetlacz telefonu. Catt najwyraźniej nie miała zamiaru dać za wygraną. Teraz na liście nieodebranych połączeń widniało ponad dziesięć. A znając ją, na tym na pewno nie poprzestanie. - Po prostu nam nie wyszło. Byliśmy przyjaciółmi, potem ona chciała czegoś więcej. Niby wszystko było dobrze, tylko... Jakoś nie byłem w stanie się do "nas" przekonać. Jakby na tym miejscu znajdowała się niewłaściwa osoba - mówiłem, nie zdając sobie sprawy z tego, że znowu zaczynam paplać o swojej przeszłości, która niekoniecznie musi interesować dopiero co poznanego, praktycznie obcego mi chłopaka. - Wybacz, czasem zdarza mi się za bardzo zamyślić... - uśmiechnąłem się przepraszająco i szybko wykasowałem z komórki numer Catt. Westchnąłem cicho. Naprawdę nie miałem ochoty na jej niezapowiedziane wizyty...
Kiedy byliśmy "tylko" przyjaciółmi wręcz nie mogłem się jej doczekać. Ale kiedy zostaliśmy parą, jej towarzystwo, a nawet pocałunki, czy głupie trzymanie za rękę, zaczęło mnie najzwyczajniej w świecie porządnie irytować. I po co jej powiedziałem, że potrzebuję czasu? Mogłem od razu wyjaśnić, że to koniec. Że nic do niej nie czuję. Ale po tych wszystkich latach przyjaźni... Zwyczajnie nie chciałem jej zranić. I w głębi duszy chciałem, żeby znów było tak, jak dawniej. Tylko, że ona już nigdy nie będzie na mnie patrzeć tak, jak wtedy. Jak na kumpla, najlepszego przyjaciela, z którym zawsze mogła pogadać, czy się pośmiać. Teraz patrzyła na mnie tym "zakochanym" wzrokiem, ciągle miała rozmarzone oczy i tak naprawdę, to... Przestaliśmy być przyjaciółmi. Nie rozmawialiśmy już tak jak kiedyś. Ona wolała się całować, albo przez bitych kilka godzin powtarzać, jak bardzo mnie kocha. A mnie to męczyło. Bo wiedziałem, że sam niczego takiego nigdy do niej nie poczuję. Była dla mnie jak siostra. Nic więcej...
- Przepraszam, znowu się zamyśliłem - przejechałem dłonią po włosach i usiadłem znowu przy stoliku. - Do kolacji jeszcze prawie dwie godziny, to... Co zamierzamy robić? - położyłem na blacie swój telefon i rozprostowałem ręce. Chyba ostatnio zaniedbałem moje treningi pływackie... Mięśnie zaczynały mnie boleć od długiego nieużywania. Kiedy byłem na basenie? Jakieś dwa tygodnie temu... Ojciec ma chyba rację... Jestem basenocholikiem. No, jeśli takie słowo w ogóle istnieje...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (11-01-2014 o 11h02)

Offline

#10 10-01-2014 o 23h21

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Spojrzałem na mojego współlokatora, opadając na poduszki. W miarę wygodnie... Wsłuchałem się w to, co mówił Leo, uśmiechając się znów. Trafiła mi się papla? Nawet fajnie, przynajmniej sam się nie będę wysilał, żeby coś powiedzieć zbytnio.
- Nie przeszkadza mi to, a jak cesz to zadawaj pytania. - powiedziałem rozbawiony. W sumie z Lotte czułe  się podobnie z tym, że byłem do niej przywiązany, a pewnie gdyby sama nie zerwała to ja bym tego nie zrobił. Może kiedyś raczy powiedzieć o co jej chodziło, ale to prawda, że kobiet nikt nie rozumie. Chyba nawet one same. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, na którego tapecie widniało stare nasze zdjęcie, jeszcze zanim zaczeliśmy ze sobą chodzić. Lubiłem je. I plac zabaw, na którym je zrobiliśmy. Ot, taka zwyczajna para przyjaciół, nic więcej, bez wymagań. Nie to co, gdy byliśmy już w związku.
Przekręciłem lekko głowę na bok, włączając aparat, po czym zrobiłem szybko zdjęcie Leo, uśmiechając się radośnie. Nowy skarb na telefonie! Co z tego, że tych skarbów było mnóstwo. Miałem zdjęcia z prawie każdym moim znajomym, niektóre dosyć dziwne, a innym razem były to po protu krajobrazy, albo nic nie znaczące przedmioty.
- Ja porobię zdjęcia na pewno... Może obejdziemy teren szkoły? Ot, posprawdzamy gdzie co jest. Hm? - zaproponowałe  wesoło, podnosząc się z łóżka niechętnie i z ociąganiem. Mój telefon szybko znów znalazł się w kieszeni, przynajmniej na razie.

Offline

#11 11-01-2014 o 11h13

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Zauważyłem, że zrobił mi zdjęcie, ale nie przeszkadzało mi to. Najwidoczniej chce uwiecznić swoje życie. A ludzie, których spotyka są jego częścią, więc dlaczego miałbym się z tego powodu obrażać i zasłaniać, jak zakompleksiona panienka?
- Jasne, dobry pomysł - uśmiechnąłem się i podałem mu rękę, żeby się jakoś podniósł z tej sterty poduszek, przy okazji sam straciłem równowagę i wylądowałem obok niego, na co zareagowałem śmiechem. Na pewno nie będziemy się nudzić. - Dobra, bez żartów. Wstajemy - jakoś udało mi się odbić od materaca i stanąć na własnych nogach. Chwilę potem zrobił to Dominic i obaj mogliśmy wyjść na korytarz.
Wszędzie było słychać odgłosy ciągniętych walizek, śmiechy, czy rozmowy.
- To co chcesz zwiedzić jako pierwsze? - uśmiechnąłem się lekko. Coś mi mówiło, że ten niebieskowłosy chłopak będzie za jakiś czas moim dobrym przyjacielem. Nerwy mi odpuściły i na powrót stałem się opanowanym do granic Leo Moon'em.  Mój telefon znów zaczął wydawać dźwięki. Catt. Niech  ona mi da święty spokój!  Westchnąłem, po czym wyłączyłem komórkę na dobre. Jestem zmęczony po podróży. Chociaż to jedno mogłaby uszanować. Niby wiedziałem, że martwiła się o mnie. Tęskniła i chciała mnie z powrotem. Problem był taki, że ja nie tęskniłem za tą Catt, którą ona była teraz. Tylko za tą walniętą rudą, która mogła łazić ze mną po drzewach, albo wdrapywać się na dach. Drzeć się na całe gardło, śpiewając rocka. Robić głupie rzeczy, z których potem się śmialiśmy.
Nie za Catt, która przestała nagle być... Po prostu sobą...
- Przepraszam, znowu się zamyśliłem - uśmiechnąłem się. - Gdyby mi się to zdarzało zbyt często, to masz pełne prawo trzepnąć mnie w łeb. Zostaniesz rozgrzeszony. To gdzie chcesz iść? - wepchnąłem telefon do kieszeni spodni.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (12-01-2014 o 19h11)

Offline

#12 12-01-2014 o 14h17

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Chłopak chciał pomóc mi wstać w wyniku czego obaj wylądowaliśmy na łóżku. Wspaniała pomoc, a na pewno zabawna. Jednak po chwili już wstał, co i ja też zrobiłem zaraz po nim. Wyszliśmy na korytarz, a ja zacząłem myśleć gdzie pójść najpierw.  A i tak nic pewnie nie wymyślę... Z tego wszystkiego wyrwał mnie dzwonek telefonu mojego współlokatora. Aż miałem ochotę oderać i powiedzieć tej osobie, by się odczepiła, jednak Leo wyłączył w tm czasie komórkę. Szkoda.
Uśmiechnąłem się na jego następne słowa. To urocze, ale nie będę go bił na pewno. Wystarczy mi, że sam już za coś takiego wiele razy obrywałem. Czy to od Lotte, czy jakiegoś znajomego. Po prostu, że ich nie słucham, albo ciągle robię zdjęcia. A potem się śmiali, że ciągle nowe karty pamięci dokupuje, albo zrzucam wszystko na komputer. Który swoją drogą też był ładnie zapchany. A i tak umiałem tak wszystko znaleźć, jak ktoś chciał wstawić zdjęcie na jakiś portal na internecie. Dobrze, że zabrałem wszystkie karty ze sobę, będę miał co przeglądać.
- Nie szkodzi. - odparłem wesoło. Rozejrzałem się dopiero teraz po korytarzu, po którym nie dość, że niosły się różne odgłosy, to jeszcze spacerowali ludzie. Choć to akurat normalne. Tym bardziej, że część wciąż była z walizkami. Zmierzwiłem znowu włosy, wracając chwilę do awoich wcześniejszych rozważań, ale szybko je porzuciłem, a mój wzrok spoczął na brunecie. - W sumie to nie wiem, gdzie chce iść. Po prostu się przejść i tyle. Chyba, że ty masz jakiś pomysł. - dodałem po chwili, lekko zakłopotany. Nie raczyłem wcześniej nawet informacji o tej placówce posprawdzać.

Offline

#13 12-01-2014 o 19h26

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                          Zmierzwił włosy. Chyba robi to zawsze, kiedy się zdenerwuje, ale nie jestem pewien.
- Nie przeczytałeś ulotki informacyjnej, mam rację? - roześmiałem się. Po części dlatego, że sam tylko ją przejrzałem i na pewno nie zamierzałem oddawać się jej wnikliwej lekturze. - Tak się składa, że ja też nie. Chyba będziemy musieli zdać się na instynkt. Nie wiem, jak ty ale ja chętnie poszukałbym sali muzycznej... Mogą tu mieć fortepian? - spojrzałem na swojego towarzysza. Tak, lubiłem grać. W sumie, to chyba na wszystkim. Gitara elektryczna, basowa, keyboard, pianino... To dlatego, że moja matka była artystką. A po jej śmierci ojciec zaczął dostrzegać i we mnie zaczątki tej pasji. Na początku nie chciał się zgadzać na lekcje, ale tak długo uczyłem się u Catt czytać nuty, że w końcu musiał odpuścić.
Wyszliśmy z korytarza i znaleźliśmy się w hallu głównym. Z niego wchodziło się do szkoły przez ogromne, szklane drzwi. - Chodź - pociągnąłem Dominic'a za ramię i pchnąłem taflę szkła. Korytarze były raczej puste. Kilka osób przechadzało się po nich w całkowitej ciszy. Cóż... Najwidoczniej nie chcieli mierzyć się ze szkołą, dopóki nie ma takiej konieczności, czyli do jutra. Każda z sal miała na drzwiach tabliczkę z nazwą przedmiotu. Biologia, chemia, matematyka, angielski...
- Nienawidzę matmy... - westchnąłem.
Nigdzie muzyki... Nagle zobaczyłem przed sobą schody na górne piętro. Co prawda nie paliło się tam światło, ale byłem gotów zaryzykować. - Ja wchodzę, a ty jak uważasz - uśmiechnąłem się lekko do znajomego i szybko pobiegłem po schodach na górę. Były tam tylko trzy pary drzwi. Plastyka, Historia i w końcu - muzyka. Nacisnąłem na klamkę. Drzwi puściły bez większego problemu. Zapaliłem światło. Na samym środku pofarbowanej na szaro sali, stał biały fortepian. Dokładnie taki, jaki chciałem mieć. Na przeciwległej ścianie wisiały najróżniejsze gitary, na półkach rożnego rodzaju flety. Statywy, książki z nutami... Dosłownie wszystko. Rozanielony usiadłem przy fortepianie, otworzyłem klapę i zacząłem grać pierwszą piosenkę, która mi przyszła do głowy. "Alive", napisałem ją sam i mógłbym ją zagrać nawet z zamkniętymi oczami. Na pewno nie będę się nudził...

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-01-2014 o 15h25)

Offline

#14 14-01-2014 o 21h20

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Z jego wypowiedzi można było stwierdzić, że kochał muzykę. Uśmiechnąłem się tylko na to, ale się nie odezwałem. Zresztą wyglądało mi na to, że znów się zamyślił, a nie chciałem go z tego stanu wyrywać. No i sam miałem chwilę spokojnie pomyśleć, porozglądać się po tejże placówce. Nawet urocze miejsce, ale nadal była to szkoła, a za tą nie przepadałem... Lubiłem swoje stare liceum, znałem tam wszystkich, a tu będę się zapoznawał z każdym od początku.
Na komentarz odnośnie matematyki, parsknąłem śmiechem. Widać mieliśmy takie same uczucia do tego przedmiotu, ale mało kto go lubił. Za dużo logicznego myślenia.
Przy wejściu na wyższe piętro chwilę się zawahałem, ale zaraz pobiegłem za chłopakiem. Do sali od muzyki weszłem akurat w momencie gdy zaczął grać, a melodia wręcz mnie urzekła. Tak jakby opowiadała mi o czymś. Powstrzymała mnie nawet od zrobienia zdjęcia, po prostu stałem przy drzwiach i słuchałem, a na moją twarzyczkę sam wpłynął rozmarzony wyraz. To naprawdę było piękne.
Gdy chłopak skończył, zacząłem bić brawo, podchodząc do niego. Byłem ciekaw, jak długo ćwiczył grę i co jeszcze potrafił. Coraz bardziej mnie interesował.
- Leo~, to było wspaniałe. - powiedziałem cicho, ale i radośnie, może trochę marzycielsko. - Zagrasz coś jeszcze? - dodałem, licząc, że się zgodzi. Naprawdę chciałem posłuchać jego muzyki.

Offline

#15 15-01-2014 o 15h35

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

                                     Grałem, pogrążony w transie. Nawet nie zauważyłem, kiedy pojawił się Dominic. Z zamyślenia wyrwał mnie dopiero jego głos i dźwięk braw. Wstałem i uśmiechnąłem się lekko, bo była to chwilowo jedyna czynność, jaką byłem w stanie wykonać.
- Podobało ci się...? - zapytałem, zaglądając mu w oczy, które w obecnej chwili błyszczały jak oświetlona księżycem tafla oceanu. Czyli... Czyli, że musiało mu się podobać. Jego głos był tak miękki, kiedy prosił o coś jeszcze, że nie miałem serca odmówić. - Do tej pory grałem raczej sam, nikt tego nie słuchał. Jeśli chcesz, to mogę zagrać jeszcze inną piosenkę - usiadłem z powrotem do fortepianu. Nigdy nie grałem niczego poza własną twórczością i to nie miało zamiaru się zmienić. Ani teraz, ani  przyszłości. Zagrałem jeszcze dwa numery, bo wpadłem w ten wyjątkowy rodzaj zamyślenia, kiedy człowiek nie widzi nic, poza własnym światem. Nie dostrzega niczego, co go otacza, nie myśli o konsekwencjach...
Nagle usłyszałem czyjeś kroki na schodach. Sparaliżowało mnie. Jeśli to jakiś nauczyciel, to z pewnością nam się dostanie za używanie instrumentów bez zezwolenia. Zaraz... Dominic tylko słuchał, czyli dostanie się wyłącznie mnie...
- Słyszałeś to...? - spojrzałem w stronę chłopaka, lekko przerażony. Momentalnie wstałem od klawiatury i zamknąłem klapę. Potem zgasiłem światło i zaciągnąłem znajomego za drzwi, dając mu rozpaczliwe znaki, żeby był cicho. Ktoś tylko uchylił drzwi, potem natychmiast je zamknął. Usłyszałem w zamku odgłos klucza. - Jasna cholera... - zakląłem. - Uwięzili nas.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (15-01-2014 o 20h55)

Offline

#16 15-01-2014 o 20h38

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Na jego pytanie przytaknąłem, zresztą słowa były zbędne. Leo zaraz znów zaczął rać, a ja się wsłuchiwałem w jego muzykę, próbując przez nią poznać jego samego. Choć nie byłem znawcą, więc nie odróżniłbym nawet poszczególnych nut. Ale te utwory były moim zdaniem wspaniałe, a to, że nigdy wcześniej ich nie słyszałem, tylko potęgowało mój zachwyt. Czy napisał je sam? Jeśli tak, chcę usłyszeć całą jego twórczość.
W pewnym momencie było słyhać coś na korytarzu, a mój współlokator zaraz pociągnął mnie za drzwi. W tamtym momencie byłem, jak sparaliżowany. Zdecydowanie za blisko, choć... Nie przeszkadzało mi. Odetchnąłem cicho, gdy drzwi się już zamknęły, ale się nie odsunąłem. To było miłe, trochę przyjemne, no i podobał mi się jego zapach. Dominicu, w tym momencie zacznij myśleć! To zdecydowanie nie jest normalne.
Cofnąłem się kawałek do tyłu, dopiero rozumiejąc, że jesteśmy tu zamknięci. Pięknie! Rozejrzałem się nerwowo po pomieszczeniu, przeklinając siebie za to, że nie spiąłem dziś włosów. Czasem spinki są dobrym wytrychem w końcu.
- Nie masz nic, co posłużyłoby za wytrych? - spytałem, nie bardzo wiedząc co robić. Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji, a czekanie do jutra zdecydowanie nie było nam na rękę. Ewentualnie okno, ale to nie był parter, a ja dawno nie musiałem skakać z dużych wysokości. Ba! Ja prawie nigdy tak nie wyskakiwałem. W większości przypadków obok było jakieś drzewo. - Czuję się, jak złodziej, którego ktoś zamknął w budynku, na który miał przeprowadzić napad. Nieciekawie. - mruknąłem do siebie pod nosem.

Offline

#17 15-01-2014 o 21h08

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

- Ja podobnie - powiedziałem, zakrywając twarz rękoma. Jaki ja jestem tępy! Powinienem się domyśleć, że o tej godzinie zamykają już sale lekcyjne, bo jest kolacja. Przez moje tchórzostwo zamknęli nas w ciemnej, jak grobowiec klasie. Jaki ze mnie debil! Powinienem się przyznać, to przynajmniej by nas wypuścili. Należy myśleć, Leo. Zapamiętaj to sobie! - Wytrych? - odkryłem twarz i spojrzałem na niego. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, jak blisko siebie się znajdujemy... Czułem na szyi jego oddech. Ale szczerze powiedziawszy w tej sytuacji było to raczej miłe. Za nic w świecie nie chciałbym tak skończyć w pojedynkę...
Przetrzepałem kieszenie. - Mam tylko żałosną kostkę do gitary - uśmiechnąłem się drwiąco i wbiłem ją z powrotem do kieszeni. A gdyby tak wyjść przez okno...?
Podszedłem do szyby i wychyliłem się trochę, żeby ocenić odległość. Trzecie piętro. Lin, ani zasłon nie widać, więc... - Chyba będziemy zmuszeni zostać tu na noc... - powiedziałem w końcu zrezygnowany, siadając na podłodze pod ścianą i przeczesałem dłonią włosy. Pierwsze godziny w tej szkole, a ja już mam na koncie wpadkę miesiąca. Zdolny jestem, nie ma co! - Ech, to moja wina. Wybacz - uśmiechnąłem się, choć w tym świetle zapewne nie mógł tego zobaczyć. Jedynym pocieszeniem było, że jutro mieliśmy nie mieć jeszcze lekcji. Odbędzie się tylko "spotkanie integracyjne" w poszczególnych klasach. W sumie lepiej by było po podróży wziąć prysznic, przebrać się i coś zjeść, no ale... Raczej nie mamy specjalnego wyboru... Nagle mój wzrok padł na kratę wentylacyjną, znajdującą się obok drzwi. Była naprawdę spora, człowiek bez problemu by się przecisnął. Przyjrzałem się jej. Po drugiej stronie zobaczyłem światło. - Ty wiesz... Mam pewien pomysł... - uśmiechnąłem się i wyciągnąłem z kieszeni kostkę. Dzięki bogu, miałem tą od gitary elektrycznej - twardą. Włożyłem ją do otworu w pierwszej śrubie. Ku mojej wielkiej radości zadziałało. - Victoria! Chodź - uśmiechnąłem się do chłopaka i pociągnąłem go za rękę. Po chwili byliśmy na korytarzu i dokręcałem z powrotem kratę. Chyba pobiliśmy światowy rekord w biegu po korytarzu. Na nasze szczęście drzwi do hallu były otwarte. Szybko znaleźliśmy się w naszym pokoju. - Nie wiem, jak ty, ale ja mam serdecznie dosyć zwiedzania. Kolacji nie tknę - roześmiałem się i walnąłem się na łóżko.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (17-01-2014 o 13h50)

Offline

#18 16-01-2014 o 19h42

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Byłem załamany. To nie mogło skończyć się dobrze, jeśli mieliśmy tu zostać. Rano pewnir znajdzie nas nauczycieli będziemy mieli kłopoty. Ja naprawdę nie chciałem mieć problemów od samego początku. Zresztą to dziwne, że nie było tu kamer. Chyba, że nikogo nie obchodziło, co robią uczniowie. Ale na pewno mieli tu wcześniej jakieś wpadki, powinni więcej uwagi wszystkiemu poświęcać.
- Nic się nie stało, nie mogłeś tego przewidzieć. - mruknąłem cicho, samemu podhodząc do okna. Tak, zdecydowanie za wysoko, a poniżej na pewno były jakieś okna, więc ktoś by coś zauważył. Może. Spojrzałem na niebo, które miało śliczny odcień i nie mogłem się powstrzymać, by nie zrobić zdjęcia. Odwróciłem się akurat w momencie, gdy Leo wpadł na jakiś pomysł. Posłałem mu zaciekawione spojrzenie, patrząc na jego poczynania. W sumie... Krata była wystarczająco duża, by ktoś mógł się przez nią przecisnąć. A my obaj na pewno byśmy przeszli.
I się w tych założeniah nie myliłem, bo już niedługo byliśmy w naszym pokoju. Roześmiałem się, opadając na poduszki. Spojrzałem znów na chłopaka, a uśmiech sam mi wpełz na twarz. Od razu lepiej. Nigdy więcej się tak nie wpakuję, choć...
- Jak będziemy mieli plan waryjny to ja przeszkód nie widzę. - odezwałem się, po czym podniosłem szybko tylko po to, by wziąć piżamę. Tak, też nie miałem zamiaru iść na kolacje. Byłem pewny, że nic nie przełknę. Przebrałem się i wgramoliłem pod kołdrę. - To co teraz? - spytałem, nie widząc, co zrobić dalej. W sumie mógłbym wejść na internet z telefonu. I muszę poprosić mamę, by wysłała mi laptopa, tylko ja mogę zapominać o takich rzeczach. Tym bardziej, że to mój drugi świat.

Offline

#19 17-01-2014 o 14h01

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

Przebrał się, a potem położył do łóżka.
- Nie wiem, jak ty, ale ja idę pod prysznic. Muszę się jakoś uwolnić od tych cholernych wspomnień... - roześmiałem się, a potem chwyciłem piżamę (choć to tylko szorty do kolan, można je nazwać bokserkami) i kosmetyki, a potem udałem się do łazienki. Wskoczyłem pod strumień gorącej wody. Bóle w mięśniach od razu ustąpiły. Powinienem sprawdzić, czy mają tutaj basen...
Kurczę, pierwszy dzień, a tu już taka akcja... Ciekawe czego jeszcze powinienem się spodziewać.
Ja, jak to ja, musiałem posiedzieć pod wodą co najmniej piętnaście minut. Mam coś takiego, że właśnie pod prysznicem myślę najtrzeźwiej. A o czym myślałem? O wszystkim. Dominic, Catt, ojciec, jutrzejszy dzień... Niektórzy twierdzą, że zamyślam się zdecydowanie zbyt często i byłbym hipokrytą, gdybym nie przyznał im racji. Nie wiadomo dlaczego, pod moimi powiekami pojawił się obraz błękitnych oczu Dominica. Potem jego bujne włosy, uśmiech...
Gwałtownie otworzyłem oczy. Czy to jest normalne...? Jednorazowy wybryk - skwitowałem w myślach, a potem wylazłem spod prysznica i osuszyłem dokładnie całe ciało puszystym ręcznikiem. Wskoczyłem w czarne szorty (te "niby bokserki") i opuściłem łazienkę. Zatrzymałem się na chwilę, zauważając w oknie księżyc, świecący tak jasno, że słońce mogłoby się przy nim schować.
- Mogę otworzyć okno? - spojrzałem w stronę chłopaka, leżącego na łóżku. Nie potrafiłem zasnąć bez świeżego powietrza, a był w końcu dopiero wrzesień i wysokie temperatury powinny się utrzymywać. Położyłem się do łóżka, ale nie przykrywałem się. Pozwoliłem, żeby omiotło mnie rześkie powietrze i zamknąłem oczy, wsłuchując się w muzykę wiatru i szum drzew przed akademikiem.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (18-01-2014 o 17h51)

Offline

#20 17-01-2014 o 19h28

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Popatrzyłem chwilę, jak Leo zbiera się do łazienki, po czym naprawdę chwyciłem swój telefon. Od razu odpaliłem portal społecznościowy, zwany facebookiem, po czym odnalazłem jakiegoś dobrego znajomego na czacie i włączyłem okienko rozmowy od razy wysyłając zdjęcie nieba zamiast przywitania. Cóż, nie pierwszy raz mi się to zdarzyło.
Zacząłem sobie cicho nucić Lost in stereo, w oczekiwaniu na odpowiedź, która nadeszła w miarę szybko i z masą pytań. Od razu zacząłem na nie obszernie odpowiadać, nie pomijając naszej wpadki. I tak wiem, że jutro już będą wszyscy moi znajomi to wiedzieć. W ten sposób spędziłem te kilkanaście minut zanim nie wrócił brunet. Przyjrzałem mu się, szybko wracając wzrokiem do komórki i zaczynając znowu pisać. Uniosłem spojrzenie dopiero na pytanie chłopaka.
- Jasne, nie przeszkadza mi to. - odpowiedziałem, uśmiechając się do niego wesoło. Dominicu... Czemu się tak denerwujesz? Pewnie nie było tego po mnie widać, ale zaczęły mnje zżerać nerwy. Nie bardzo wiedziałem gdzie podziać wzrok, nawet jeśli co chwilę musiałem odpisywać znajomemu, bo potem i tak błądziłem nim po pokoju, co chwilę spoglądając na Leo. Przygryzłem wargę, nie chcąc powiedzieć czegoś głupiego. Choć... Ugh, nie umiem się powstrzymać, jak coś mnie naprawdę ciekawi. - Sam napisałeś tamte utwory? - spytałem cicho, wybierając jakiś neutralny temat.

Offline

#21 18-01-2014 o 18h09

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

- Tak, innych nie grywam. Czuję się wtedy, jakbym kogoś okradał. A tak mam swoje teksty i żyję w zgodzie z samym sobą - powiedziałem, uśmiechając się lekko do błyszczących w świetle księżyca oczu Dominica. Ładne... Bardzo ładne.
Musiałem się ostro powstrzymywać, żeby sobie nie przyłożyć, poważnie. - O czym ty myślisz?! - skarciłem się w myślach. W końcu stwierdziłem, że jestem zmęczony i mogę robić różne głupoty. - A ty? Masz jakieś pasje? - czepiłem się czegoś w miarę bezpiecznego, żebym nie miał szans palnąć jakiegoś tekstu.
Nagle usłyszałem, jak odzywa się mój tablet na stoliku nocnym. Wstałem z łóżka i sięgnąłem po niego. Kto mógł dzwonić o tej porze? I dlaczego nie na komórkę? W końcu numer mojego tableta miały nieliczne osoby...
- Halo? - zapytałem i usłyszałem jazgoczący głos Catt. Nawet nie miałem szansy zrozumieć o czym mówiła. - Uspokój się i powtórz wszystko, spokojnie, jeszcze raz - poprosiłem tym "łagodnym" głosem, którego dawniej używałem do uspokojenia moich kuzynów.
- Nie odbierasz telefonów i nie odpisujesz na smsy! Nie dajesz znaku życia! Pomyślałeś o tym, że się martwię, że... - teraz przestałem jej słuchać. Gadała, jakby była moją żoną.
- Catt, przestań. Musisz coś zrozumieć... - powiedzenie jej tego przez telefon może nie było dobrym pomysłem, ale nie dała mi wyboru.
- Ja wszystko rozumiem! - roześmiała się histerycznie. - Telefon ci padł i zapomniałeś ładowarki! Jakie to typowe! - brnęła dalej.
- Nie. Ja nie odbierałem... Celowo - wyrzuciłem to z siebie. Po drugiej stronie zaległa chwilowa cisza.
- Co? O czym ty mówisz?
- To zaczęło mnie męczyć. Telefony, setki wiadomości i... - westchnąłem. - Catt, zrozum, my nie jesteśmy razem. Nie dzielimy ze sobą życia. Ja mam swoje, ty swoje i nie mamy obowiązku utrzymywać kontaktu dwadzieścia cztery na dobę. Zresztą więcej nas różni, niż dzieli. Kiedy się przyjaźniliśmy wszystko było dobrze, ale potem coś do mnie dotarło - powiedziałem to ciszej.
- Niby co? - jej głos był drżący. Nie chciałem jej ranić, ale... Nie dała mi wyboru...
- To, jak skrajnie odmienni jesteśmy. Wszystko ma dla nas inne znaczenie i... Ja... Ja cię nie kocham. Znaczy kocham, ale jak siostrę, jak przyjaciółkę, nic więcej - mówiłem coraz szybciej.
- Ale... Powiedziałeś, że wrócisz... - teraz miałem pewność, że płacze.
- Catt, błagam. Nie płacz. Ja zawsze będę twoim przyjacielem. Kiedy tylko będziesz mnie potrzebować, ale... Nie chcę, żebyś się przeliczyła - starałem się ją uspokoić.
- Dobrze, no to...
- Połóż się i postaraj się zasnąć. Dobranoc, Catt - powiedziałem stanowczo i rozłączyłem się. Ręce miałem lodowate, trząsłem się z nerwów. Cholera, zrobiłem to...
Położyłem się na łóżku i przeczesałem ręką włosy.
- No, to jestem wolny... - uśmiechnąłem się blado do Dominica.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (19-01-2014 o 16h04)

Offline

#22 18-01-2014 o 19h29

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Rozczuliła mnie jego odpowiedź, ale jego pytanie wybiło z rytmu. Czy... Mam jakieś pasje? Z pewnością, choć nie ławo było mi na to odpowiedzieć. Co lubiłem robić? Wiele rzeczy, ale nie nazwę przecież każdej pasją. Na szczęście od odpowiedzi uratował mnie na ten moment jego telefon, ale uświadomił mi też to, że mną samym teraz nikt się tak nie zainteresował. Może dlatego, że nie byłem już z Lotte, a mama też miała swoje zajęcia. Westchnąłem cicho, słuchając słów Leo. Widocznie miał tyci problem z dziewczyną.
Napisałem wszytkim, że odpiszę później, po czym wyłączyłem przeglądarkę, a telefon odłożyłem na szafkę. Gdy brunet skończył rozmowę wydał mi się roztrzęsiony... Wygrzebałem się ze swojego łóżka i położyłem koło Leo. Może to było dziwne, nie ważne.
- W sumie... Lubię pisać i robić zdjęcia, mam ich naprawdę dużo. Jakbyś chciał mogę ci część pokazać. - powiedziałem do niego wesoło, miękko. Zerknąłem w jego stronę, jednak zaraz moje spojrzenie powędrowało na sufit. Za blisko, zdecydowanie za blisko. Poczułem, że na moje policzki wpłynęły lekkie rumieńce, po prostu świetnie. - Cieszysz się, że skończyłeś ten związek? - spytałem ciszej. Ja bym pewnie nadal się okłamywał, a na pewno dalej to ciągnął, byle nie ranić tej drugiej osoby. Byłem tchórzem i nienawidziłem, gdy ktoś w pobliżu był smutny. Tak, nie dałbym rady sam skończyć związku, za to Lotte nie miała co do tego oporów. Zresztą, znała mnie.
Ciche westchnienie wyrwało się z moich ust. Można mnie było nazwać beznadziejnym, nie ważne, to mnie nie obchodziło, bo wiedziałem, że mam wady. Ale sam na głos pewnie bym się do tego nie przyznał.

Offline

#23 19-01-2014 o 16h16

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka

- Ulżyło mi. Czułem się, jakbym miał nóż na gardle. Lepiej było powiedzieć jej prawdę, niż się męczyć, wiedząc, że i tak nic z tego nie będzie. W sumie to... Tak, mogę powiedzieć, że się cieszę - uśmiechnąłem się delikatnie. - A ty i Lotte? - wiem, nie powinienem się wpraszać w czyjeś życie, ale taki już jestem i nic na to nie poradzę. Ciekawy z natury.
Usiadłem na łóżku, tak, żeby dobrze widzieć twarz Dominica. - Nie powiedziałeś jej? - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem. - Ech, dzwoń - podałem mu swój telefon i usiadłem obok niego. - Zaufaj mi, poczujesz się lepiej - uśmiechnąłem się pokrzepiająco. Nie chciałem nim dyrygować, ale zbyt dobrze znałem uczucie, które go dręczyło, żeby stać z założonymi rękoma i się przyglądać.
Zacząłem się zastanawiać co z Catt, ale dość szybko mi przeszło, bo musiałem się zająć Dominic'em. Jak tak dalej pójdzie, to się wykończy. Nie jestem ślepy.
- Chcesz o tym pogadać? Mamy czas. Pół godziny cię nie zbawi - położyłem mu rękę na ramieniu.
                                    Chciałem mu pomóc. I nie mogłem patrzeć, jak się męczy. Z jego zachowania zdążyłem wywnioskować, że naprawdę lubi tę dziewczynę i ma za mało odwagi, żeby z nią szczerze porozmawiać. Więc musiałem go zmotywować. Nikt inny mu nie pomoże, jestem pewien.
- Błagam cię, daj sobie pomóc - powiedziałem  miękkim głosem i zajrzałem mu w oczy. Jak ja chciałem wtedy wziąć jego twarz w dłonie i im się przyjrzeć... Ale na szczęście się opamiętałem. Co się ze mną dzisiaj dzieje...?

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (30-01-2014 o 13h31)

Offline

#24 27-01-2014 o 23h40

Miss'OK
Nieve
"Uczę w liceum... Głupota to mój chleb powszedni."
Miejsce: Varsovia
Wiadomości: 1 608

∮ D O M I N I C ∮

Pokręciłem głową zrezygnowany, siadając na łóżku, które zdecydowanie wydało mi się teraz za małe. Popatrzyłem na telefon Leo, po czym, zamiast jak chciał brunet zadzwonić do Lotte, wpisałem mu swój numer i oczywiście w nazwie dodałem serduszko. Tak uroczo... Po tym zabiegu, oddałem chłopakowi telefon, zapamiętując, że muszę później zrobić sobie jakieś zdjęcie i mu je zapisać. Dla każdego inne.
- Um... To nie potrzebne, ona ze mną zerwała. - powiedziałem cicho, zakłopotany z tego powodu. Raczej nie było się czym chwalić, jeśli o to chodzi. Przecież ja nawet przed sobą miałbym problem by przyznać, że coś jest między nami nie tak, a Lotte... - Za dobrze mnie znała i wiedziała, że nie mógłbym jej zranić w ten sposób. - dodałem, odgarniając włosy do tyłu. Tak, bo ja na pewno kogokolwiek bym świadomie zranił... To nie było w moim stylu. Prawdopodobnie po prostu byłem tchórzem, bo inaczej tego nazwać nie umiem.
Przyciągnąłem kolana pod brodę, opierając na nich głowę i uśmiechnąłem smutno. Ciekawe, co teraz o mnie myśli... Ja sam nie wiem co bym zrobił na jego miejscu. Ale na pewno nie byłbym tak spokojny. Przymknąłem oczy, czując, że zaczynają mnie piec. Nie lubiłem takich momentów zwyczajnie, nie lubiłem pokazywać moich słabości, ale to robiłem. Zdecydowanie można mnie nazwać głupkiem, ech~.
- Tęsknie za nią, jako przyjaciółką, ale wiem, że ona sama musi to sobie przemyśleć i dopiero się do mnie odezwie, nie ważne do jakich wniosków dojdzie. I w sumie to dla obojga jest oczywiste, że to nie będzie już nic poza przyjaźnią. - mówiłem cicho, trochę łamiącym się głosem, byle się wygadać. Po prostu nie wiedziałem już co robić.

Offline

#25 30-01-2014 o 13h41

Miss'Żółtodziób
...
Wiadomości: 0

Link do zewnętrznego obrazka


                                                    Zapisał mi swój numer. Uśmiechnąłem się lekko. Najwidoczniej nie był gotowy. Zaraz... To ona zerwała z nim?
Słuchałem tego, co mówił. Od razu zauważyłem, że ma czerwone oczy i łamie mu się głos. Tęsknił za jej przyjaźnią, tak jak ja tęskniłem za przyjaźnią Catt. Ale co mogłem poradzić na to, że się zmieniła? Lub może raczej to  ja się zmieniłem...
Musiał czuć to samo, co ja. Niczego nie był pewien i nie miał pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Do tego był teraz tak strasznie smutny...
Usiadłem na łóżku i objąłem go delikatnie. Nie wiem dlaczego, taki odruch.
Nie potrafię patrzeć na cierpienie kogokolwiek, a co dopiero kogoś takiego, jak Dominic. Dla mnie z pewnością był jednym z tych "pięknych" ludzi, do których wszyscy lgną. Ja też. Bo oni mają piękne dusze.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz. Ona do ciebie zadzwoni, albo przyjedzie tutaj i szczerze porozmawiacie. Powie ci wszystko... Może wtedy uda ci się to zrozumieć... - mówiłem cicho i kojąco, choć złapałem się na tym, że mówię, jakbym pouczał sam siebie, choć na dobrą sprawę nie miałem pojęcia co zaszło między nim, a tą całą Lotte. 
                                                 Kiedy poczułem, jak nasze torsy zbliżają się do siebie... Poczułem coś dziwnego, choć sam przed sobą nie chciałem się do tego przyznać. To jego ciepło, przyspieszone bicie serca i zapach, przez który prawie zakręciło mi się w głowie... Zacząłem głaskać go delikatnie po plecach, ale udało mi się opanować tamto uczucie. Z trudem, ale się udało. - Któregoś dnia może uda się nam wszystkim przeanalizować każdy nasz krok. A kiedy będziemy już te kroki rozumieć, to łatwiej nam będzie zbudować nasze życia od nowa - mówiłem cicho, nie przerywając głaskania go.

Ostatnio zmieniony przez Rachel8 (30-01-2014 o 22h01)

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2