Link do zewnętrznego obrazka
Zdziwiłem się, kiedy Mel mnie przytuliła. Byłem pewny, że śpi, ale ona chyba nie zauważyła mojej reakcji.
Jakoś nie potrafiłem zasnąć. Sytuację pogorszyły dziwne dźwięki, które dochodziły gdzieś z korytarza. Chyba z innego piętra. Kiedy tylko je usłyszałem, wstałem raptownie, usiadłem na łóżku, a mój puls z niewiadomych przyczyn przyśpieszył. Podświadomie czułem, że to nie był kot, czy dozorca. A najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłem zmusić siebie do sprawdzenia źródła tego hałasu.
Otrząsnęło mnie dopiero pukanie do drzwi, choć zjeżyło mi one włoski na karku. Cholera jasna.
Melody wstała i oznajmiła, że pójdzie zobaczyć kto się do nas dobija.
Ostatecznie wróciła ze złowieszczą miną i chyba tym razem zasnęła na dobre. Przecież ile razy człowiek może się budzić? Cóż, teraz już byłem pewny, że śpi, bo od jakiegoś czasu się nie poruszała, a jej oddech był równomierny, spokojny.
Pukanie powtórzyło się po pewnej chwili, tylko o wiele cichsze. Jakoś nie miałem w zwyczaju słuchać innych, tym bardziej, że dopadały mnie złe przeczucia.
Rozejrzałem się za czymkolwiek, scyzorykiem, książką, czy nawet krzesłem. Ostatecznie wybrałem lampkę nocną. Przecież wszystko może posłużyć za broń, prawda? A ona wydawała się najlepsza.
Pukanie powtórzyło się, choć wydawało się cichsze.
Podszedłem do drzwi i lekko drżącą dłonią przekręciłem kluczyk, po czym złapałem za klamkę. Z lampą przed sobą, otworzyłem wejście do pokoju na oścież.
Jakież było moje zdziwienie, widząc za drzwiami Chie, która również wydawała się zaskoczona moją reakcją.
- C-Chi?- zapytałem, jakimś cudem nie potrafiąc w tym momencie dobrać innych słów.