Link do zewnętrznego obrazka
Do kuchni nagle wpadł książę Kaspian pytając o jakiś specyfik od Elsy. Zajrzałam do szafki. Wszystkie były podpisane, jednak nie w ten sposób co wtedy, gdy powinnam oddać je któremuś z książąt, więc zaprzeczyłam. Zobaczyłam za to fioletową fiolkę z imieniem Briana... Ech, co ten stary świr znów wymyślił? Nie wystarczy mu już, że choć martwy, jest wiecznie młody?
Wyszłam na chwilę z kuchni do jednej ze skrytek i zamknęłam się od środka. Wyciągnęłam z torby na śniadanie, w której nie tylko ono się znajdowało, strój na przyjęcia. Był to dokładnie taki sam uniform, jak innych służących podczas wszystkich przyjęć, jako że jednak była to sukienka, nie mogłam sobie odmówić pozostawienia mych spodni. Przebrałam się pospiesznie i poszłam na salę balową. Dekoracje były jeszcze piękniejsze niż wówczas, gdy ją opuszczałam. Goście zaczęli się już bawić, a ja zaczęłam szukać zwykle stojącego przy ścianie szeregu służących, gotowych na rozkazy od gości czy króla. Przystanęłam przy nich i spojrzałam na orkiestrę i rozmarzyłam się trochę. Heh, gdyby tak do nich dołączyć... Ale tak dawno na niczym nie grałam...
Link do zewnętrznego obrazka
Uśmiechnąłem się na stwierdzenie księcia. Dziewczyna chciała odejść... Z mojego powodu? Haha, więc nie różniła się niczym od innych służących, które bibliotekę omijały szerokim łukiem. Nieliczne tylko (z moją Hirą na czele) odwiedzają to miejsce, choć najczęściej po to, by coś przynieść, lub posprzątać, choć to miejsce i tak szybko porasta kurzem, więc na brak towarzystwa tutaj nie powinienem narzekać... Ale biblioteka była nawiedzona, więc nie mogłem nawet na to liczyć. A przecież nie mógłbym im nawet nic zrobić, przede wszystkim nie mam czym, z resztą aż tak niepoprawny nie jestem. Co najwyżej bym je opętał, ale nie chcę mieć potem na głowie cholernego egzorcysty.
- A przyznam, że całkiem dobrze. Trochę byłem poza zamkiem, nastraszyłem kilka dziewcząt z wioski, jedną nawet opętałem... Żartuję! - przerwałem natychmiast mą na wpół zmyśloną historię, widząc minę dziewczyny, która nie raczyła się nawet przedstawić, a zrobił to za nią książę. - A ty się nie martw, poświadczę za Ciebie u króla - zwróciłem się do niej. Przez jakiś czas opiekowałem się królem, gdy był mały (o dziwo, nie bał się mnie ani trochę, choć nic dziwnego, byłem tu przecież dla niego od zawsze), więc jeśli powiedziałbym mu, że potrzebowałem pomocy Metty, z pewnością nie miałby mi tego za złe, jej z resztą też.
Nagle usłyszałem znajomy, lubiany głos.
- Elsa! - niemal krzyknąłem i pognałem w jej stronę, przenikając przez kilka regałów. - Spokojnie, my lady, panicz Merril jest tutaj celowo. - uspokoiłem ją, gdy zauważyła obecność księcia i dziewczyny. W sumie to... Poza mną były tam trzy osoby. Nieźle, dawno biblioteka nie była tak "zaludniona". Postanowiłem zmienić temat, zauważając jej kreację. - Przy okazji, przepięknie wyglądasz. Czyżby wreszcie zrozumiano, kogo zawsze brakowało na przyjęciach?
Ostatnio zmieniony przez Lynn (15-12-2013 o 16h44)