Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2

#26 05-03-2018 o 23h57

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216


https://images.cooltext.com/5084833.png

Zacisnąłem pięści powstrzymując się od ruchu, gdy odezwał się głos w rozgłośni. Nie podobało mi się, że nie miałem pojęcia o co chodzi, jednak szybko zdecydowałem się nie przejmować czymś, o czym jeszcze nie wiem. Nic na zapas... a przynajmniej nic nowego sobie nie dokładaj - prosta zasada?
Odłożyłem na razie wodę, by nie iść z nią do rozzarządzających, i poszedłem za Moli.
- Obyś na miejscu się lepiej zachowała rudzielcu. - Syknąłem do niej równając z nią kroku.
Dochodząc do gabinetu przytrzymałem przed nią drzwi, żebyśmy uchodzili przed górą za zgranych agentów.
Na początku nie zwróciłem zbytniej uwagi na stojących już w gabinecie ludzi, definitywnie w naszym wieku. Rzuciłem na nich okiem - i owszem. Zmierzyłem ich od stóp do głów, założyłem nawet że ten niższy to Wiatr a wyższa to Woda, ale nie przywiązując się do założeń - to było wszystko co o nich pomyślałem, a potem spojrzałem na laboranta. Jednak... gdy ten powiedziałem że to Wiatr i ZIEMIA... nie musiał mówić więcej, bo już z przerażeniem zdałem sobie sprawę co to znaczy. Patrzyłem jednak na niego by upewnić się że nie żartuje.
Kiedy Olivia mnie szturchnęła na boku łokciem, ocknąłem się, akurat by zobaczyć jak "Pavan" wita się czarująco z dziewczyną.
Wyciągnąłem do niego rękę odruchowo, mówiąc swoje nazwisko. Speszony odwzajemnił powitanie, zaraz potem znów wracając wzrokiem i z uśmiechem do Olivii, a ja przywitałem się tak samo z Ziemią - dłoń i nazwisko.
Po tych ceregielach dostaliśmy wszystkie potrzebne na ten moment wytyczne - siedzenie w bazie, trening, nauka włoskiego i zacieśnianie więzów... zanim zostaniemy wysłani na wspólną misję - to było oczywiste. Nie musiał tego mówić. Jedna, duża, długa, wspólna misja. Przyglądałem się płytce z kursem języka. Koniec sielanki.
Rzuciłem na Ogień kąśliwe spojrzenie gdy powiedziała o nas w liczbie mnogiej. Zaraz potem jednak wzruszyłem ramionami i chowając płytkę poszedłem za całą trójką. Czy chciałem czy nie musiałem się po prostu z tym pogodzić, a w takiej sytuacji byłem ciekawy z kim mi przystało pracować. Zwłaszcza że czerwonowłosa była Ziemią.
- Hej, skoro jesteśmy teraz razem to może potrenujemy jutro we czwórkę? - Zaproponowałem do Ziemi z delikatnym uśmiechem, idąc obok niej, tuż za Olivią i Pawianem.
- Na świętą Saraswati nie! Jej treningi są straszne! - Usłyszałem od razu pisk Wiatru, który szedł dalej, odwrócony tym razem jednak wpół do nas, nie do Olivii. - Nie chcesz mieć z nią treningu, uwierz mi. - Dodał jeszcze, dziwnie przyspieszając nagle kroku. w tym korytarzu.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (05-03-2018 o 23h58)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#27 08-03-2018 o 17h15

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Amina De Nera

Zwiedzanie zakończyło się dość szybko, co, nie będę ukrywać, bardzo mnie cieszyło. Mimo wszystko ciągłe uważanie na wszelkie możliwe komplikacje było po prostu nużące. Mimo wszystko zazwyczaj nie spędzałam aż tyle czasu w tłumie zupełnie obcych mi ludzi, żadnych celów, żadnej misji, zwykłe spędzanie czasu na chodzeniu. Nic co byłoby mi dobrze znane.
Przy wejściu czekały nas standardowe procedury, które o dziwo poszły bardzo sprawnie, no przynajmniej o wiele sprawniej niż przy moim poprzednim przeniesieniu. I dziwić się, że Amit dorastający w takim bałaganie sam jest tak roztrzepany… Westchnęłam cicho starając się nie zwracać na siebie większej uwagi i cierpliwie czekałam na nadejście moich nowych “kolegów” z teamu. Zjawili się oni już po chwili, młoda parka, zapewne oboje młodsi ode mnie, ach ta praca z dziećmi. Jedyne co było w nich nietypowe to wzrost chłopaka, bo bardzo rzadko zdarzało się by ktoś, kto nie znajdował się w klasyfikacji jako “ziemia” byłby w stanie być wzrostem podobnym do mnie, gdy mam buty na obcasie. Miło będzie nie musieć się schylać by komuś spojrzeć w oczy.
Przedstawianie się i przydzielanie misji poszło równie sprawnie jak wprowadzenie nas do bazy, musiałam przyznać, że podobała mi się ta efektywność i brak zbędnych formalności. Jedynym minusem był mój braciszek, który standardowo musiał zacząć flirtować z tą biedną dziewczyną. Mógłby chociaż poczekać aż wyjdziemy z sali.
Ogień nie czekając na zamyśloną wodę zaczął już nas gdzieś prowadzić więc bez udawania miłej również poszłam w ślady Olivii.
Na słowo "trening" odwróciłam się w stronę Arvidssona, w końcu coś co mnie interesowało.
- Ależ oczywiście, to doskonały pomysł. Dobrze by było poznać wasze umiejętności przed naszą misją. - odpowiedziałam z wyzywającym uśmiechem, jednocześnie ignorując Anuja, który zarobił sobie właśnie kilka dodatkowych minut treningu. Jutro z sali będą do musieli wynosić,  ja się o to postaram.
- Jakieś ciekawe zdolności, którymi chcielibyście się pochwalić? - zapytałam przypominając sobie, że poza standardowymi zdarzały się jednostki z bardziej dziwacznymi ulepszeniami. Oczywiście mój brat pewnie by się takimi zachwycił, jednak ja miałam bardziej tradycyjne podejście do sprawy...

*Tak po prawdzie nie mam pojęcia ile tego wyszło, huraaa pisanie z telefonu xD Sorry jeśli krótko*


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#28 08-03-2018 o 23h58

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

https://fontmeme.com/permalink/171202/30666f2d6b73501daa34967dd21ee430.png

Przyjaciel - a raczej "towarzysz", jak stwierdził momentalnie mężczyzna, poprawiając tym Stefanię - a więc towarzysz Alchemika został przez nią rozpoznany bezbłędnie i przez chwilę dziewczyna czuła się naprawdę dumna z siebie. Zależało jej na dobrych stosunkach z mieszkańcami posiadłości, a skoro wampir miał wkrótce zostać jednym z nich, postanowiła dać z siebie wszystko od samego początku. Ta perspektywa cieszyła ją nie tylko dlatego, że oznaczało to pochwałę od papy czy braciszka, ale też sama była z siebie dumna. W końcu rozmowy z obcymi okazały się nie takie złe i nawet teraz dała sobie radę!
- A przy okazji... Zawsze tak dużo trajkoczesz?
... No dobra, może jednak jej reakcja, choć wciąż nie uzewnętrzniona, była nadto optymistyczna. Jej oczy nagle rozszerzyły się delikatnie, choć panikę dało się wyczuć na kilomert. O nie. "Trajkoczesz". Mówiła za dużo. Za dużo, źle, źle, źle! I w Stefkowym ośrodku emocji zaczął bić alarm, podczas gdy na zewnątrz jej subtelna mimika przewróciła jej twarzy lekko chłodny wyraz.
- Nie. Przepraszam, ruszajmy. - powiedziała krótko i zwięźle, czyli prawdopodobnie zgodnie z oczekiwaniami (choć w tym momencie niczego nie była już pewna), po czym wróciła w stronę samochodu, próbując opanować typowy dla niej rumieniec wstydu spowodowany tym, co się stało. Za dużo. To wierciło w jej głowę dziwaczną, uciążliwą dziurę niedorzecznego wyrzutu sumienia, który Dragoş zapewne podsumowałby teraz zdaniem "Myślę, że za bardzo się przejmujesz". Jemu łatwo było mówić...

Po krótkiej podróży do posiadłości, tuż przed wyjściem z samochodu, Stefania sięnęła jeszcze na tył samochodu po ramkę, o którą prosił Papa. A raczej ramki, gdyż bez sprecyzowania, czy ma ona stać czy wisieć, Stefania postanowiła zaopatrzyć się w taką z nóżką, jak i taką która dobrze będzie prezentować się na ścianie. Trwało to dosłownie moment, po którym dołączyła z powrotem do gościa, i otworzyła przed nim drzwi.
- Zapraszam. - powiedziała jeszcze, uchylając lekko głowę. Och, to się Stefce podobało w pracy służącej, taki dystyngowany rodzaj posłuszeństwa. Brakowało jej jeszcze tylko stroju lokaja i byłaby w siódmym niebie.


Ostatnio zmieniony przez Lynn (09-03-2018 o 00h11)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#29 09-03-2018 o 00h48

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

https://images.cooltext.com/5060611.png

Witając się z Monroe, pięknym żywiołowym Ogniem (jakie szczęście!) chciałem ucałować dłoń tej pięknej, gdy przed twarz wyskoczyła mi dłoń chłopaka. Nie zraziłem się tym jednak - gdzie ja miałbym chować urazę! Chwyciłem mocno za jego dłoń i potrząsnąłem nią energicznie z uśmiechem.
- A, miło mi. Ja mam imię Pavan. - Klepnąłem się lekko w głowę za tę gafę. - Choć to już pewnie wiesz. - Spostrzegłem, zaraz potem puszczając do Olivii oczko.
Potem laboranci znów zaczęli gadać swoje więc musiałem odwrócić od niej wzrok. Wysłuchałem wszystkiego, po dostaniu płytki schowałem ją na razie do małej torby którą miałem przy sobie, i niemal podskoczyłem gdy kazali nam sobie pójść. Nie żebym miał coś przeciw nim, ale byłem zbyt ciekawy Monroe.
- Hej, Oli, masz jakieś przezwisko, które Ci się podoba? - Zacząłem rozmowę szybko równając z nią kroku, gdy tylko opuściliśmy gabinet.
Chwilę później dosłyszałem jak Arvidsson zachęca Aminę do wspólnego treningu, i przerażony nie umiałem powstrzymać języka. Gdy już w to i tak wdepnąłem, powtórzyłem jeszcze raz dla przekazania im powagi sytuacji, i przyśpieszyłem nieznacznie krok by w razie ataku Ziemi, zdołać przed nią uciec.
- Po odstawieniu rzeczy do pokoju może oprowadzisz mnie po ośrodku? Pokażesz gdzie jest pokój wspólny, tory wodne, który to Twój pokój. - Zagadałem z powrotem do nowopoznanej dziewczyny, z zawadiackim uśmieszkiem, próbując zignorować pytanie Aminy.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (09-03-2018 o 00h49)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#30 14-03-2018 o 22h42

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Katzen vel Kier

“I to tyle? Tak po prostu się dostosuje?”
Przez chwilę przyglądałem się dziewczynie szczerze zaskoczony, liczyłem na jakąś żywszą reakcję, taka łatwa wygrana była niczym przegrana, zero satysfakcji! Że już nie wspomnę o tym, iż nie było w tym zabawy. Po co irytować ludzi, którzy na to nie reagują? Bezsens...
- Przepraszasz? - zapytałem podążając za białowłosą w kierunku samochodu.
- Muszę przyznać, że liczyłem, że coś odpyskujesz, a nie przeprosisz. Jedna z tych nad wyraz spokojnych, czy tak dobrze udajesz? - dodałem po chwili, bo danie jej spokoju, tak od razu, nie było w moich planach, w końcu skoro ją po mnie wysłano, to znaczyło, że też miała mieszkać tam gdzie Pik, więc także, tam gdzie i ja. A w tym wypadku wypadałoby ją chociaż trochę poznać.
- Cóż... Stef, długo już znasz Celia? - uznałem, że skoro to moja wina, że zamilkła, to w mojej kwestii było teraz zadbanie o rozmowę.
~*~*~*~*~
Po krótkiej jeździe znaleźliśmy się na miejscu, co nie ukrywam było błogosławieństwem. Niby nie miałem okazji się jakoś wybitnie zmęczyć, ale podróż i tak nie była najmilej spędzonym przeze mnie czasem, więc możliwość odpoczynku przywitałem z ulgą. Okolica posiadłości była zachwycająca, już nie mogłem się doczekać kiedy będę miał okazję się z nią zapoznać. Budynek sam w sobie, nie interesował mnie już tak bardzo, więc nie zwracałem większej uwagi, gdy dziewczyna prowadziła mnie do pokoju, który od teraz miał być moim.
- Dzięki za wszystko, Jasnowłosa. - pożegnałem się z dziewczyną znikając za drzwiami pokoju, który mi wskazała. Zostawiłem swoje rzeczy przy szafie, po czym westchnąłem. Wypadałoby się i przywitać z Alchemikiem, ale w końcu miałem być zły, no i byłem zmęczony, a łóżko tak kusząco mnie przywoływało, ze nie potrafiłem się oprzeć.
“Najpierw krótka drzemka, a dopiero potem zabawa w tropiciela…”

(...Celia - prawie jak Ciela. Cóż lokaja już ma, opaskę na oko też... >->)


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#31 16-03-2018 o 22h31

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136


https://images.cooltext.com/5109363.png

Pavan. Trudno mi było określić czy mam większą ochotę się z nim śmiać czy może z niego. Był interesujący w pewien sposób. Zawadiacki może charyzmatyczny, ciekawe jak często pakuje się w kłopoty. Był dosyć frywolny, jeżeli tak można to ująć, miła odmiana od jakże niemiłego towarzystwa Mikaia. Jak już wrócił to muszę ponownie zacząć oglądać w wolnych chwilach debaty i odstawić książki o rozwoju osobistym. W końcu, może i wygrałam dzisiejszą słowną potyczkę ale wojna dalej trwa. Na samą myśl o ponownym zwycięstwie nad tym burakiem ogarnęła mnie niezmierna, bezgraniczna radość, adrenalina buzowała w moich żyłach. Uśmiech wykwitł na ustach i nie potrafiłam ukryć tej oznaki radości. Mogę to jednak wykorzystać aby wydać się milsza dla nowo przybyłych.
W końcu wyruszę na misję, już nie mogę się doczekać całej zabawy z nią związanej. Z zamyślania wyrwał mnie głos nowo poznanego chłopaka. Delikatnie przechyliłam głowę z zaciekawieniem, a zarazem z powodu pewnego rodzaju zamyślenia. Już dawno nikt nie używał względem mnie żadnego lubianego przezwiska, więc trochę trudno było chociaż jedno przypomnieć. Czułam jednak że mam jednak jedno na końcu języka. Po co myśleć skoro można mówić.
- Mów mi Moli, nie Oli, messi, mech  czy Monroe. Niezbyt przepadam za drugim i trzecim, a nazwisko jest zbyt formalne. A jak mogę się do Ciebie zwracać prócz po imieniu, słonko?
Puściłam do Pavana oczko i uśmiechnęłam się bardziej szczerze niż wcześniej. Chciałabym aby był to początek przyjaźni ale znając Mikaia nie mogę na zbyt wiele liczyć. Właśnie gdy o nim pomyślałam usłyszałam jego rozmowę z Ziemią. Reakcja Wiatru była taka niespodziewana i spontaniczna że mimowolnie zachichotałam. Wtedy zadałam sobie mimowolnie pytanie: "Kiedy ostatnio się śmiałam?”. Skoro nie potrafiłam przywołać  żadnego wspomnienia, to zapewne dawno. Trochę przykre ale zarazem na swój sposób pouczające.
- Co może być złego w zwykłym treningu? Nie chcesz potrenować ze mną? Czuję się urażona. W dodatku chciałabym z wami potrenować. Nowe wyzwania bywają ekscytujące. Nie sądzę abym miała coś czym warto się podzielić, może Mikai prędzej. On i jego zamiłowanie do strzelnicy. Obdarowuje broń snajperską taką miłością że nie zdziwiłabym się gdyby nadał jej imię jak Karina czy Kristina. Jedno z tych imion na pewno mówił przez sen.
Zrobić obciach Wodzie - zrobione i skreślone z listy do wykonania na dzisiaj. Miałam taki dobry humor że obojętne jaki kontratak zastosuje Magik będę gotowa. Niech sobie robi co chcę i tak dzisiaj jeden punkt dla mnie. Ponownie mój wzrok spoczął na Pavanie który znowu zrównał się ze mną.
- Mogę Ciebie oprowadzić po ośrodku ale czy chętnie? Mój pokój? To się jeszcze zobaczy. Jeżeli będziesz się dobrze zachowywał to dam Tobie wskazówkę, słodziutki. 
Odpowiedziałam chłopakowi równie zawadiackim uśmieszkiem jakim wcześniej mnie obdarował. Nie będę ukrywać coraz bardziej podobała mi się myśl o powrocie do aktywnej służby.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (13-05-2018 o 17h01)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#32 25-03-2018 o 17h05

Miss'gadułka
Lynn
Powinni zrobić anime o ojcu Boruto!
Miejsce: Gdzieś między sadyzmem a przerwą obiadową
Wiadomości: 3 258

https://fontmeme.com/permalink/171202/30666f2d6b73501daa34967dd21ee430.png

Pożegnała Kiera kolejnym skinieniem głowy.
- Zawsze do usług - odpowiedziała na podziękowania spokojnym głosem, pozwalając sobie na ukazanie w nim odrobiny tej radości i satysfakcji, jaką jej tym sprawił. To jednak może być ktoś miły, jak oni wszyscy. Choć w jej małym świecie każdy nie-człowiek zaprzyjaźniony z papą był w pewnym sensie dobry.
Gdy tylko drzwi pokoju nowego rezydenta zamknęły się, dziewczyna postanowiła poszukać Manuela i zdać odpowiedni raport. Szła więc korytarzem, cały czas trzymając ręce za plecami, tak żeby póki co ukryć trzymane w dłoniach ramki.
- Znalazłam Pana... - zaczęła, gdy tylko znalazła się w tym samym miejscu, co Alchemik.
Po czym urwała na moment, ze wstydem zdając sobie sprawę z tego, że ten nie przedstawił się, a ona zapomniała o to spytać. Jak on miał na imię? Alchemik nigdy nie wspominał. Posłużył się jeno terminem "gość". A może to jej wspaniała pamięć szwankowała? Tego chyba Stefka bała się najbardziej. Postanowiła więc wykorzystać wiedzę nabytą od nowego mieszkańca.
- ... Towarzysza. Jest w swoim pokoju - oznajmiła, spoglądając na towarzyszącego Alchemikowi chłopca. Uśmiechnęła się do niego - mimo, że nigdy nie miała zbytniej okazji na spędzanie czasu z tym dzieckiem, to z samej racji tego, że było to dziecko, darzyła je sympatią.
- Mam też to, o co Pan prosił! - dodała z nagłym ożywieniem, którym najwyraźniej zaskoczyła sama siebie, bo jej rumieniec nieznacznie pogłębił się. - Cóż... nie wiedziałam, czy odpowiednia będzie ramka stojąca, czy wisząca, więc wzięłam obie. - po czym zaprezentowała je, wyciągając ręce do przodu.


https://fontmeme.com/permalink/171202/4821fc586171a168e281d8cf5524b53c.png

Był to jeden z tych wyjątkowych dni, które Dragoș i Stefania spędzali osobno. Właściwie, to od przybycia prawowitego właściciela ich "domu" stawały się one mniej wyjątkowe, a zamiast tego - coraz częstsze, wobec czego chłopak miał mieszane uczucia. Z jednej strony martwiło go, że nie są razem tak często, jak do tej pory mieli to w zwyczaju, i pod jego nieobecność siostrze może przytrafić się coś złego. Szczególnie, że jej obecne zajęcie wymagało zdecydowanie więcej ilości komunikacji z innymi, niż jego - tymczasem w tym duecie to on zawsze pełnił rolę "tego, co mówi", ze względu na ogromną niepewność Ace wobec tego, co powinna robić lub mówić, która nie ustępowała pomimo nieustannych prób motywowania czy pomocy ze strony bliźniaka.
Ale była też ta druga strona, która sugerowała mu, że bycie nadopiekuńczym może w tej właśnie chwili nikomu nie wyjść na dobre, i powinien przyzwyczaić się do myśli, że jego siostra - tak jak i on - jest już dorosła i powinna stawiać czoła swoim problemom. Z resztą, słuchanie nawzajem opowieści o tym, co robili po całym dniu pracy wydawało mu się całkiem zabawnym!
Teraz jednak, wykorzystując czas pomiędzy opieką nad ogrodami a gotowaniem, był czas gdy przestał o tym myśleć, gdyż wyrwała go z tego pękająca struna w gitarze. Cudem powstrzymał się od krzyku z bólu (i trochę ze strachu, może nawet bardziej niż trochę... ale ciii...), po czym po prostu sięgnął do plecaka po kolejne. Gdy zdał sobie sprawę, że zapasowych strun nie ma, ponieważ nikt ich nie zakupił, wiedział już, że pora na małą wycieczkę do miasta. Nie było się czym przejmować - w końcu miał mnóstwo czasu, przynajmniej póki Alchemik zajęty był Bóg jeden wie, czym.
W drzwiach minął się z Aurore.
- Ooooo, ciao, Piccola~! - rzucił radośnie i przyjacielsko, usilnie ukrywając tym pietra przed wilkołakami. Na szczęście jego wrodzona pewność siebie dała mu przekonanie, że incydent z jego panicznym krzykiem przy ich pierwszym spotkaniu został już dawno zapomniany, więc przekonany co do swojej wyjątkowo dobrej miny do złej gry, ciągnął dalej - Jak się masz, piękna? Ja jadę właśnie do miasta, potrzebujesz czegoś?
I w sumie to była prawda - dziewczyna była piekielnie ładna. Drobna postura, urocza twarz, i jeszcze ten słodki głos... Tylko cóż. Wilczyca, więc z tyłu głowy Jokera czerwone światło nie przestawało się świecić. Tak na wszelki wypadek, heh.

Ostatnio zmieniony przez Lynn (25-03-2018 o 17h42)



https://data.whicdn.com/images/302401948/original.gif

Offline

#33 26-03-2018 o 01h40

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

/ Po prostu się chyba nie odmienia Celio ;) Jego wszystkich imion się chyba kuźwa po prostu nie odmienia xD /

https://images.cooltext.com/5056535.png

Przebywałem w ogrodzie za zachodnim skrzydłem posiadłości, wraz z Florio. Sadziliśmy wspólnie pomidory.
- Dzielny chłopiec! - Rzuciłem, radośnie tarmosząc mu włosy dłońmi ubabranymi ziemią.
Bardzo starał się nie być mi w tym dłużnym (może być?) ale był trochę za niski i za słaby, a ja po prostu nie zamierzałem się dać tak od razu.
- To co teraz? Ogórki? - Spróbowałem odwrócić w ten sposób jego uwagę od szamotaniny, gdy podeszła do nas Ace.
Wtedy chłopak mnie dorwał, wycierając się w moje ubrania, jako że już zdążyłem wstać. Spojrzałem na swoje ubrania zaskoczony.
- Ach Ty mały urwisie! - Wrzasnąłem z uśmiechem, chwyciwszy pod pachy podnosząc go do góry i robiąc mu krótki samolocik.
Odstawiłem go na ziemię i po wytarciu dłoni w i tak już brudne ubrania, odebrałem od dziewczyny ramki.
- Um, właściwie to cąłkiem dobrze zrobiłaś. - Powiedziałem chwaląc dziewczynę, i ją też poczochrałem zamyślony po włosach.
Katz przyjechał! Tak szybko! Nie mogłem w to uwierzyć! Ależ ja mu jeszcze nie skończyłem remontować biblioteki!
Patrząc na ramki z delikatnym uśmiechem już miałem iść do wnętrz budynku, gdy zatrzymał mnie opór na spodniach.
- A ogórki? - Powiedział patrząc na mnie mnie trzymający za spodnie ledwie paluszkami Florio.
Uśmiechnąłem się do niego i przykucnąłem przed nim.
- Masz rację, trzeba je zasadzić... Pomoże Ci przy tym Ace, dobrze? Właśnie przyjechała do nas bliska mi osoba i naprawdę pragnę go od razu zobaczyć. Tęskniłem za nim. Zasadzisz więc ogórki z Ace, a potem odprowadzi Cię do taty, dobrze? Ja w zamian za to przygotuję na dziś wieczór co tylko zechcesz! Na co masz ochotę? Tylko coś zdrowego! - Dodałem niby surowo na sam koniec.

***

Kiedy się dogadaliśmy poszedłem radośnie do środka domu, upewniając się że Ace się nim zajmie. Nie śmiałaby źle tego zrobić (jak chcesz lekka hipnoza mogła być. Ale bardziej perswazyjna, i na zasadzie łączności gatunku, oraz tego że mój i Katz są tymi czystymi, a nie że nagle umiemy rządzić umysłami ^-^). Ja jej ufam, ale liczy się też by Gorgio jej zaufał. A z tym trzeba na spokojnie, nawet ja to wiem.
Trafiłem jeszcze na chwilę do swojej sypialni. Odkładając ramki na razie do torby, umyłem dokładnie ręce z ziemi i przebrałem brudne ubrania.
Poszedłem do Katza. Zastanowiłem się czy zapukać, jednak pomyślałem że może jest pod prysznicem - wtedy zrobiłbym mu niespodziankę. Dlatego wszedłem do środka bardzo łagodnie - a Louis sobie smacznie spał. Pokusiłem się by podejść i przysiąść obok niego na łóżku. Wampirów nie trzeba było przykrywać... nawet jeśli miałem na to ochotę. Opuszkami palców odsunąłem włosy z jego twarzy.
- Witaj w domu. - Mruknąłem, i odwróciłem się z zamiarem wstania. Zrobię mu coś do jedzenia i dopiero przyjdę go obudzić przynosząc mu to. Musi być naprawdę wycieńczony, skoro go nie obudziłem, chociażby wchodząc do pomieszczenia, a co dopiero siadając na łóżku...

https://images.cooltext.com/5084833.png

Z trudem odwróciłem wzrok od tego małego Pawiana i skupiłem go na Ziemi. Szerokimi oczami i uniesioną jedną brwią zaś obserwowałem Ogień, gdy mówiła o treningu.
- Uczyłaś się tego? - Rzuciłem szczerze zaskoczony. - Bo jeszcze trochę i szczerze sam bym uwierzył w Twoją grę aktorską. - Spostrzegłem kąśliwie. Będzie nam tu wciskać niby kit że lubi trenować? Chciałbym!
Zmierzyłem ją wzrokiem gdy puściła tę bajeczkę o gadaniu przez sen. Skrzyżowałem ramiona czując się - słusznie - wyższy od niej.
- Oj już nie bądź taka skromna. Gołym okiem widać że bijesz rekordy w nieróbstwie i lenistwie, skoro masz czas by obserwować mnie podczas snu, rudzielcu. - Syknąłem przez zęby.
W tym momencie Pawian wskoczył między nas. Mnie odwrócił i pchnął lekko do dziewczyny, mówiąc coś o tym że ta chętnie by posłuchała o tej strzelaninie, zaś samemu wziął pod rękę Olivię.
Spojrzałem na Ziemię i nie mogłem się nagle powstrzymać, więc jak najszybciej zasłoniłem przed drugą agentką usta. Ziewnąłem.
- Wybacz, nie jestem znudzony tylko śpiący. - Wyjaśniłem spokojnie, i ponownie ruszyłem stronę pokoi. - To prawda, mam kwalifikacje do broni palnej. interesuje mnie to więc uczę się każdej, ale najbardziej uwielbiam snajperskie style. Wciąż jednak jestem wydajny - zaliczam podstawowe testy na Wodę. Jednak niewiele więcej w tym kierunku. W iluzji jestem taki jak większość "nas". - Przedstawiłem się tak jak przedstawia się partner do partnera. Przynajmniej tu w Anglii, jednak ośrodki są z zasady podobne do siebie - w końcu to jedna agencja. - Proszę, miej mnie na uwadze. - Dodałem grzecznościową regułkę do swojej przyszłej Ziemi, chyląc lekko głowę, i wskazałem drzwi. - To są z numerem 002. - Wyjaśniłem, opuszczając po chwili rękę. - A teraz wybacz ale potrzebuję snu. - Powiedziałem mam nadzieję w miarę uprzejmie i pożegnawszy się bardzo delikatnym skinieniem głową ruszyłem do swojej sypialni z numerem 004.

https://images.cooltext.com/5060611.png

- Jak chcesz możesz mi mówić Słonko. - Odparłem z uśmiechem. - Mnie każdy mówi jak chce. Ona na przykład Anuj. - Spostrzegłem, wskazując za siebie na potworę treningową.
*akcja z treningiem*
Wzdrygnąłem się mimo woli od pięknej Monroe, gdy zapytała co może być złego w treningu. Od razu na myśl mi przyszły treningi z Aminą.
- W zwykłym treningu może nic. Chętnie bym się z Tobą razem spocił. - I tu ponownie wskazałem za siebie. - Ale z nią nie ma zwykłych treningów! - Jęknąłem cicho.
Potem nagle zaczęli sobie dogryzać. Zaskoczony, przerażony a przede wszystkim niezadowolony zaraz postanowiłem to ukrócić - wskoczyłem między nic.
- Wiesz co? Ziemia naprawdę chętnie usłyszałaby więcej o Twoich atutach, skoro ma z Tobą pracować. - Przypomniałem mu o pytaniu, odwracając go lekko popychając na lędźwiach w stronę czerwonowłosej.
A potem odwracając się, wskoczyłem na miejsce obok Moli, i biorąc jej dłoń pod ramię, zacząłem ją kierować przodem, szybciej - po prostu przed Tą dwójką.
- Co mówiłaś o tej wskazówce Moli? Jestem bardzo ciekawy! W jaki sposób mogę sobie zasłużyć? - Mruknąłem zawadiacko, a gdy dwójka była już kawałek dalej w korytarzu, wypuściłem Monroe, i stając przed nią skłoniłem się wywijając rękoma jak jakaś ważna osobistość.
- Pozwól mi się piękna pani, że ja oprowadzę Cię po tym obiekcie, opowiadając po drodze najciekawsze historie każdego mebla. - Rzuciłem zawadiacko, bardzo szybko i energicznie jednak się z tego skłonu podnosząc. - Więc jak? Pójdziemy? - Uśmiechnąłem się znów brzmiąc jak dzieciak.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (26-03-2018 o 02h32)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#34 27-03-2018 o 22h54

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Amina de Nera

Gadkę o nadawaniu imion broni postanowiła zignorować, oczywiście mogłaby się bawić w zgryźliwości, ale wyglądało na to, że tym razem będzie musiała pracować jako kierownik cyrku lub przedszkola, w zależności od nastrojów członków grupy. Miała tylko nadzieję, że starczy jej cierpliwości, bo rzucanie nożami w kolegów z pracy było raczej potępiane, zwłaszcza, gdy człowiek był przydzielony do kategorii ziemi.
- Pasjonat strzelectwa? Dobrze, lubię pracować z uzdolnionymi ludźmi. - kiwnęła głową z aprobatą, jeśli chłopak był dobry, to zawsze była to kolejna osoba, której nie trzeba było nadmiernie niańczyć. A przecież na misjach to właśnie mogło zaważyć na sukcesie lub porażce. A de Nera nie lubiła marnować czasu, który mogła wykorzystać na zdobywanie informacji.
- Cóż nie ukrywam, że mi wystarczy jeden leniwy dzieciak do upilnowania, więc mam nadzieję, że słowa dotyczące treningu nie były tylko bajeczką. - dodała po chwili, jednocześnie nie mając większej ochoty wnikać w to które z nowo poznanych agentów mówiło prawdę. Zawsze przecież mogła siłą zawlec kogoś na trening, przy jej zdolnościach, to nawet nie mogło się liczyć jako wysiłek. A skoro i tak zawsze musiała zmuszać Amita, to dodatkowa osoba nie robiła różnicy, szczególnie, że chłopaka możnaby wtedy łatwo zmanipulować wizją treningu z Olivią. Jeden problem z głowy, uff…
Po pożegnaniu się z Mikaiem odwróciła się do dzieciaka i potencjalnego kolejnego dziecka.
- Skoro zamierzasz go odprowadzić, to przypilnuj by skupił się na tobie, nie mam ochoty go potem ratować, bo znowu flirtował z połową bazy. - rzuciła w ramach pożegnania się z dziewczyną, po czym zmroziła wzrokiem obiecującym śmierć w torturach swojego brata, a następnie zniknęła w pokoju, który został jej przydzielony. Musiała się przecież zacząć przygotowywać, to że włoski był podobny do hiszpańskiego wcale jej zadania nie ułatwiało, ba nawet je komplikowało, więc czekało ją sporo pracy. Nie miała wystarczająco czasu by go tracić na głupoty.



Katzen vel Kier


“Najpierw krótka drzemka, a dopiero potem zabawa w tropiciela…” 
Zanim jednak zdążył wcielić swój plan w życie, usłyszał znajome kroki zbliżające się do jego pokoju. Oczywiście mógłby przywitać się jak każda normalna istota, lecz w tym nie było nic ciekawego. Z resztą zastanawiało go co zrobi Pik, jeśli Katz będzie spał zamiast na niego czekać. No i przecież nadal był obrażony, więc czemu miałby ułatwiać zadanie ciemnowłosemu, sympatię można było na chwilkę odstawić na bok, nikomu to nie szkodziło w niewinnych zagraniach.
“Jak to miło, gdy zwierzyna sama cię znajdzie i nie musisz tracić czasu.”
Uśmiechnął się kładąc na łóżku. Chwilę później zamknął oczy i zaczął odgrywać rolę swojego życia. W czym jak w czym, ale w spaniu, udawanym czy też nie, nikt mu nie dorównywał. Lata praktyki się opłaciły, szkoda tylko, że do takich głupot.
Chociaż nie chciał, to musiał przyznać, że usłyszenie głosu Alchemika było naprawdę miłą odmianą od ostatnich kilku lat kiedy się nie widzieli i choć otwarcie oczu było kuszącą perspektywą, to udało mu się powstrzymać. Pokusie poddał się dopiero wtedy, gdy Celio ruszył w stronę drzwi.
- Nie wiem czy być zawiedzionym, że dałeś się nabrać, czy być pod wrażeniem swoich zdolności w udawaniu. - powiedział jak gdyby nigdy nic, po czym odwrócił się na drugi bok. Widok za oknem taki piękny.


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#35 02-04-2018 o 23h11

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://images.cooltext.com/5056535.png

Zamarłem w ruchu, słysząc jego głos. Od razu jednak się uśmiechnąłem. Kiedy się odwróciłem - on już był zwrócony w drugą stronę, jednak mnie zajęło ledwie sekundę, by wskoczyć mu na łózko kładąc się obok niego i obejmując jego ciało.
- Czy śpisz czy nie - co z tego - i tak lubię na Ciebie patrzeć. - Mruknąłem z chłopięcym uśmiechem ciesząc się jego bliskością i zapachem. - No i nie jestem samobójcą! Z doświadczenia wiem że kogo jak kogo, ale Ciebie lepiej nie budzić ze snu, nie mając niczego cudnego do zaoferowania. - Dodałem z lekkim rozbawieniem, podnosząc się na łokciu i odgarnąwszy jego włosy ucałowałem go w skroń, a potem gładząc go opuszkami palców po ramieniu, to w jedną stronę, to w drugą.
- Jestem zaskoczony i szczęśliwy że tak szybko przyjechałeś. Sądziłem że załatwienie wszystkich spraw zajmie Ci ładnych parę lat? A zresztą, nie pytam. - Spostrzegłem, pochylając się, by ponownie go pocałować czule. - Może chcesz osobiście zaprojektować przyszłą bibliotekę? - Zaproponowałem, próbując w ten sposób złagodzić fakt, że nie jest jeszcze gotowa gdy on już tu jest.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (02-04-2018 o 23h13)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#36 13-05-2018 o 17h00

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136


https://images.cooltext.com/5109363.png

Wywróciłam oczami na komentarz Miaukaia i już miałam coś odszczeknąć, lecz nic odpowiednio mądrego nie przychodziło mi do głowy. Podirytowana tym, niewiele myśląc wystawiłam w jego stronę język niczym małe dziecko. Wiedziałam że to zachowanie może spowodować więcej złośliwych uwag, ale miałam to w nosie. Mikai od swojego powrotu tylko mnie irytuje swą osobą, zasługuje na obecne traktowanie.
Amit wskoczył pomiędzy nas i odciągnął mnie niczym rozdartego bachora. Tego się nie spodziewałam po nowo przybyłym. Przypomniało mi to zachowanie naszego poprzedniego wiatru i poczułam przyjemne ciepło na sercu. Miło, że ponownie w naszym małym gronie jest osoba która może nas rozdzielić i powstrzymać od dalszej szermierki słownej. Przyznaję: może zachowuję się obecnie trochę nieznośnie, aczkolwiek Mikai nie jest lepszy. Uśmiechnęłam się do Pavana dziękując tym sposobem za przerwanie kłótni która była od samego początku pozbawiona jakiekolwiek sensu. Dlatego pojawia się pytanie: skoro żadna ze stron nie skorzysta z tej kłótni po co ją ciągniemy? Odpowiedź jest prosta, jesteśmy zbyt uparci aby przestać.Najwyraźniej już od dłuższego czasu brakowało nam osoby która pomagałaby nam załagodzić konflikty.
Przyjemnie jest iść z kimś pod ramię i prowadzić miłą rozmowę po tak długim czasie bycia samotną w bazie. Oczywiście nie była to dosłowna samotność aczkolwiek żaden z agentów nie bywał tutaj zbyt długo. Mikai wracał na dzień bądź dwa i ponownie jechał na misje. Moje prośby o przydzielenie do misji były zbywane i pozostawały mi tylko treningi. Cieszę się jednak że te chwile mam już za sobą i ponownie mam pełną drużynę. Brakowało mi tej atmosfery która zawsze panuje pomiędzy członkami drużyny i osoby która chciałby brać udział w moich głupich pomysłach.
Puściłam oczko do Amita i cichym, mam nadzieję tajemniczym głosem, powiedziałam.
- Zgadnij~. - Cicho zachichotałam i pociągnęłam Amita w stronę łazienek.
Był to dobry punkt zatopienia jak na początek naszej eskapady. Gdy tam weszliśmy aby mógł się zapoznać z rozkładem łazienki, niespodziewanie usłyszałam kreatywną historię, najwyraźniej Anuj chciał nam urozmaicić wycieczkę. Zastanawiałam się co pokazać jako następne. Gdy minęliśmy jego pokój zatrzymałam się i pokazałam mu gdzie będzie odtąd sypiał. Ponownie ruszyliśmy dalej, a gdy mijaliśmy Aminę, ta nas zaczepiła. Przy czym podzieliła się interesującym faktem dotyczącym Anuja.
- To taki z niego Casanova? Spróbuję ale nic nie gwarantuję. - Posłałam Aminie uśmiech i pociągnęłam Pavana w stronę windy.  Chcę zobaczyć jak to próbuje flirtować z połową bazy kiedy prawie nikogo nie ma. W końcu wątpię aby był na tyle zdesperowany aby zaczepiać laborantki, ale kto wie? 

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (14-05-2018 o 10h50)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#37 13-05-2018 o 19h55

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://images.cooltext.com/5060611.png

- Eeeech~! No weź! Zdradź coś no? - Jęknąłem jej niezadowolony. Jak nie zamierza nic mówić to niech o niej nie wspomina, prawda?
Weszliśmy do łazienek. Wiecie, mnóstwo drzwi do toalet lub kabin prysznicowych a na jednej ze ścian wielkie lustro i umywalki.
- Tak więc zaczynamy oprowadzkę: w tym oto pomieszczeniu codziennie odbywa się koncert światowej sławy piosenkarza o pseudonimie artystycznym Arvidsson, co bardziej niesamowite - robi to dokładnie w tym samym czasie w którym bierze prysznic~...- Zaprezentowałem ściszając na koniec tajemniczo głos i zbliżając się jeszcze trochę do dziewczyny.
Zadziwiająco szybko odsunąłem się gdy ta parsknęła śmiechem prosto w moje uszy. Mimo to nie miałem jej tego za złe - dobrze że się śmieje i każda kobieta śmieje się ładnie więc~
- Powinniśmy pójść dalej panienko? - Zaproponowałem gdy śmiech powoli już przemijał, ale jeszcze nie zanikał.
Wracając drogą powrotną dostrzegłem jak Arvidsson wchodził do jednego z pokoi. "Więc w tym numerze mieszka...."
A potem usłyszałem tekst Aminy, gdy się do niej zbliżyliśmy. Ha ha ha, zabawne!
- Och~, jak słodko - przecież kochasz to robić - bez tego nie miałabyś za co mnie gonić~. - Mruknąłem do niej po odpowiedzi Moli słodko, niewinnie - przyjaźnie i lekko złośliwie, a gdy tylko ją minęliśmy i nowa koleżanka nie mogła tego zobaczyć - ściągając palcem dolną powiekę w dół, pokazałem jej język. Niby lubiłem jak się ze mną bawiła... na swój dziwaczny, i zarazem pokręcony sposób, ale zawsze jakiś! Czasami jednak przesadzała - jak np teraz.
Poszliśmy do windy i zjechaliśmy na niższe piętro. Odwiedziliśmy siłownię w której po północy czasami można było zobaczyć tańczących laborantów w rytmie disco, a potem wrzuciłem ją do basenu, wskakując zaraz za nią. To było tak:
- Zaś w tym pomieszczeniu znajduje się czysta woda z głębin naszej kochanej planety. Jeśli panienka dokładnie się przyjrzy zaraz przy ścianie będzie mogła zobaczyć wydobywający się strumień tej gorącej, termalnej wody. - A kiedy to wkręcona w nasze odgrywanie oprowadzki pochyliła się do basenu próbując to dojrzeć - pchnąłem jej plecy i wpadła prosto do zimnej wody.
Gdy wynurzyła się wrzeszcząc na mnie odsunąłem się śmiejąc, i zaraz potem wskoczyłem z rozbiegu dalej.
- NA BOMBĘ!

Ostatnio zmieniony przez Minwet (13-05-2018 o 19h59)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#38 13-05-2018 o 21h45

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136


https://images.cooltext.com/5109363.png

Weszliśmy do windy, a gdy drzwi się zamknęły spojrzałam na Anuja i zachichotałam. Ponownie wróciłam myślami do jego opowiastki na temat Mikaia, uśmiech nie schodził z twarzy gdy wyobrażałam sobie jego śpiewającego pod prysznicem. Wiedziałam że to nierealne, w końcu przez tyle lat ani razu nie przyłapałam tego złośliwca na czymś tak żenującym. Trochę szkoda, ale sam obraz w mojej głowie przedstawiający ową sytuację poprawił mi humor. Zjechaliśmy na niższe piętro gdzie poprowadziłam Amita w stronę sali treningowej. Była przestronna i wyposażona w najróżniejszy sprzęt pomagający nam poprawiać nasze zdolności fizyczne.
- Proszę, a oto miejsce najróżniejszych tortur z którym będziesz musiał się w najbliższym czasie dobrze zapoznać.
Rozejrzałam się po owej przestrzeni. Prawie codziennie od ostatnich sześciu miesięcy odwiedzam to miejsce, sam widok powoduje znany już uścisk w żołądku. To miejsce dziwnie przerażające, każdy centymetr tej powierzchni tak przeraźliwie znajomy, poznany wiele razy podczas próżnej walki z własnymi słabościami.
Z zamyślenia wyrwał mnie ponownie Pavan, uśmiechnęłam się ciepło gdy zaczął swą kolejną opowiastkę. Wyobrażenie laborantów tańczących w rytmie disco było tak niewiarygodne że wybuchłam perlistym śmiechem po raz drugi tego dnia.
- Całe szczęście że nie mamy tutaj żadnych pionowych drążków, bo w życiu bym ich nie dotknęła po usłyszeniu tej historii.
W dobrym humorze przeszliśmy dalej w stronę kolejnej części treningowej.  Prowadziłam Amita do strefy wodnej, miejsce które w ostatnim czasie spędzam najwięcej czasu wieczorami.
- O oto tory wodne, gdzie wyciskają z nas siódme poty. Pomieszczenia są jak widzisz oszklone, więc zawsze możesz ocenić samodzielnie czy któryś tor jest wolny.
Pavan zaś zamiast skomentować co właśnie powiedziałam, przedstawił mi swoją wersję tego pomieszczenia. Z chęcią przyłączyłam się do tej zabawy, w końcu mile umilała czas. Nachyliłam się nad torem udając zainteresowaną źródłem którego nigdzie nie było widać i nigdy nie będzie. Gdy poczułam rękę na plecach było już za późno na cokolwiek. Spadałam do wody niczym w zwolnionym tempie przeklinając w myślach Pavana. Z głośnym pluskiem wleciałam do lodawato zimnej wody, z której to zaraz się wynurzyłam.
- Zgłupiałeś?! Jak stąd  wyjdę to dostaniesz za swoje! Tylko czekaj! 
Zanim zdążyłam dodać do tego wiązankę ozdobnych frazesów straciłam Amita z oczu i usłyszałam trochę za późno jego okrzyk. Tylko patrzyłam jak leci zwinięty w kulkę w stronę wody i znika pod jej powierzchnią przy okazji mnie ochlapując. Gdy tylko się wynurzył odpłaciłam mu pięknym za nadobne ochlapując wodą. W ten sposób zaczęła się zabawa która trwała do momentu w którym oboje mieliśmy dość.
Wyszliśmy z wody i zaczęliśmy się osuszać. Specjalnie na koniec zostawiłam ubrania. Kiedy Z Pavanem z przodu szliśmy w stronę wyjścia z zaskoczenia wysinęłam na jego głowę całą wodę która została w mokrych ubraniach. Było tego trochę więc byłam umiarkowanie zadowolona z efektu. Po czym jakby nic się nie stało ruszyłam ponownie w stronę wyjścia i naszych kwater mieszkalnych. Gdy tylko dotarliśmy na górę stwierdziłam że za tak mile spędzony czas zdradzę mu sekret.
- A więc wiesz gdzie są łazienki więc lepiej weź ciepły prysznic po tej naszej małej eskapadzie. Miło było ale musimy się chyba rozstać, a numer mojego pokoju to pierwiastek  8-go stopnia z 6561. Miłej zabawy!
Puściłam oczko do Pavana przechodząc koło niego i udałam się w stronę łazienki. Ciepły prysznic był miłą odmianą w porównaniu do lodowato zimnej wody z basenu. Ciarki mnie przechodziły na samą myśl.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (14-05-2018 o 00h22)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#39 14-05-2018 o 00h15

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://images.cooltext.com/5060611.png

Kiedy się wynurzyłem rozegrała się prawdziwa bitwa na [poduszki] chlapanie po sobie nawzajem. Nie spodziewałem się do końca, ale Moli nie czekała sekundy by ją zacząć. W pewnym momencie w jej trakcie postanowiłem się zanurzyć i dopadłem ją od spodu - przyciągając do siebie wynurzyłem się tuż przed nią, i wtedy zasadziłem jej siarczyste chlapnięcie, zaraz potem uciekając na drugą stronę basenu. No co? Pływanie to trening - nie ważne jakie pływanie...
- Serio lubisz tak treningi jak wcześniej mówiłaś? Bo z Twojego oprowadzania wynika coś przeciwnego. - Spostrzegłem przysiadając na brzegu basenu gdy jeszcze nie wychodziliśmy.
Dostałem filozoficzną odpowiedź, i o dziwo nie za długą. No tak - Ogień i anemiczność?
Po kolejnych, niewielu pytaniach, bo byłem zmęczony po podróży wyszliśmy z basenu i zaczęliśmy się rozbierać i osuszać.
- Jak właściwie ma na imię Woda? BO chyba przedstawił mi się nazwiskiem, prawda? Tak tu się do niego zwracacie? - Zapytałem ściągając bokserki. Zgrabnie owinąłem się szybko ręcznikiem w pasie. - Miaukai?! - Rzuciłem zaskoczony. To już rozumiem czemu się nim nie przedstawił... - Eej, Ogień.... Moli, nie chcę wyjść na gbura który nie wierzy w słowa swojej partnerki ale nie wierzę. - Przyznała się i powiedziała mi jego prawdziwe imię. -  No i teraz wiecznie będzie mi kociak po głowie łaził... - Rzuciłem rozbawiony przepuszczając ją ponownie w drzwiach gdy wychodziliśmy z pomieszczenia z basenem.
W tym momencie dziewczyna postanowiła zatrzymać się, i wykręciła mi prosto na głowę zawartość swoich ubrań. To już rozumiem czemu wcześniej tego nie zrobiła... Spojrzałem na basen czy przypadkiem swoich ponownie nie zamoczyć... ale nie wypada moczyć damy w ten sposób, więc po prostu otrzepałem głowę jak piesek i poleciałem za nią (jak piesek).
Ruszyliśmy w stronę naszych pokojów (tak myślę), a na końcu Moli wspomniała o prysznicu. Właściwie chętnie bym skorzystał po podróży, nawet jeśli jeden przed chwilą sobie zafundowałem (nam obojgu).
- Nie jeśli też pójdziesz wziąć prysznic. - Mruknąłem puszczając do niej oczko gdy wspomniała o rozstaniu się i sięgnąłem po leżącą pod ścianą, zostawioną tam wcześniej torbę.
Wtedy usłyszałem jej wskazówkę. Wyprostowałem się jak struna.
- Co? - Rzuciłem zaskoczony, nie że nie umiejąc sobie poradzić z liczbą, nie że nie dosłyszałem - po prostu nie dowierzałem.
Szybko się jednak otrząsnąłem i po prostu poleciałem za nią do łazienki.
***
Odłożyliśmy na razie nasze zmokłe ciuchy do umywalki i gdy ona poszła już do jednej z kabin prysznicowych ja wygrzebałem z plecaka świeżą bieliznę.
- Panie i panowie przed wami nie kto inny jak słynny piosenkarz Bijoy Amithab! - Krzyknąłem do niej wciąż w dobrym humorze i pełen energii.
Za drzwiami odłożyłem świeże ubranie [bokserki] na półeczkę, odwiesiłem ręcznik i wchodząc pod słuchawkę odkręciłem wodę. Zacząłem się namydlać i tak samo zacząłem śpiewać.

Od 30 sec



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#40 14-05-2018 o 10h47

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136


https://images.cooltext.com/5109363.png

Gdy już popłynął przyjemny, ciepły strumień zapomniałam o wszystkich troskach. Mogłabym stać tutaj przez wieczność ani trochę znudzona tą przyjemną czynnością. Wtedy właśnie usłyszałam głos Bijou Amithaba - dobrze usłyszałam? Nie chciało mi się wierzyć że zaraz zacznie śpiewać, myślałam że to żart, dopóki nie rozpoczął swojego występu. Cała przyjemna cisza i błogi spokój uleciały, zastąpione przez dźwięki wydobywające się z kabiny nieopodal.
- Uszy mi więdną więc śpiewaj dalej! - krzyknęłam z nutką sarkazmu w głosie. Szkoda że nie znałam utworu, który to łaskawie zapodawał spod prysznica. Po chwili jednak zaczęłam łapać rytm, dzięki czemu mogłam potańczyć chwilę przyklaskując do rytmu. Nie mogłam jednak długo z tego korzystać, ponieważ czekała mnie jeszcze pielęgnacja ciała, moim ukochanym balsamem o zapachu mango i mięty pieprzowej. Dookoła rozniósł się przyjemnie słodki, a zarazem orzeźwiający zapach który tak uwielbiałam. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z kabiny.
- Dobrej nocy! - rzuciłam przez ramię do śpiewającego Amita, mając nadzieję, że mnie usłyszał. W dobrym humorze, nucąc pod nosem utwór śpiewany wcześniej przez Amithaba, tanecznym krokiem szłam do pokoju numer 3. Wpadał w ucho. Muszę się zapytać później Anuja skąd zna ten utwór i czy jest ich więcej.
Podekscytowana po całym dniu wskoczyłam na łóżko. Myśli wirowały w mojej głowie i za żadną cenę nie chciały dać mi spokoju. Wstałam więc i zajęłam się rutynowymi zajęciami. Ubrałam się, wytarłam kurze, poukładałam książki i posegregował ubrania z ostatniego prania. Miałam nadzieję że pozwoli mi to odgonić wszelkie natrętne myśli, ale nic równie mylnego. Położyłam się więc mając nadzieję że muzyka ukoi mnie do snu.
Zniechęcona próbami zaśnięcia wyszłam z pokoju, chcąc w jakiś sposób się ich pozbyć. Chodziłam korytarzami próbując uporządkować wydarzenia dzisiejszego dnia. Byłam zarazem podekscytowana i przerażona perspektywą misji ponownie w większym gronie. W końcu co to będzie jeżeli nie zdołamy się porozumieć. Mimo miłych chwil które spędziłam dzisiaj z nowym członkiem drużyny nie mogłam odgonić myśli, że sytuacja na misjach mogłaby wyglądać inaczej. Wiedziałam, że po prostu wszystko wygląda tak źle tylko w mojej głowie, przeciążonej silnymi emocjami.
Nie chciałam od razu odwiedzić tego pokoju, mimo że była to pierwsza rzecz która przyszła mi na myśl gdy wyszłam na korytarz. Delikatnie zapukałam do drzwi pokoju numer 4. Nikt nie odpowiedział. Zapukałam ponownie i z moich ust wyrwało się ciche:
- Mikai, mogę wejść na chwilę? 
Żadnego odzewu, z lekkim ociąganiem otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia . Wszystko było przyjemnie znajome. Gdy oczy przyzwyczaiły się do panującej ciemności. Spojrzałam na łóżko, tylko czupryna chłopaka wystawała spoza pościeli. Cicho westchnęłam po czym usiadłam przy łóżko na podłodze. Oparłam głowę o materac i wsłuchałam się w ciszę dookoła, po chwili do mych uszu dotarł odgłos cichego oddechu Mikaia. Dźwięk ten był przyjemnie kojący, więc cicho zaczęłam mówić o swoich obawach po czym nawet nie wiem w którym momencie, zasnęłam.

Ostatnio zmieniony przez Ewangelin (14-05-2018 o 10h51)


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#41 14-05-2018 o 12h05

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216

/ Po wyśpiewaniu swojej arii Amit poszedł po prostu spać. To żywioł energii, ale kiedy już się położy do snu zasypia jak niemowlę - w końcu gdzieś musi zebrać tę energię na następny dzień. /
/ Myślałam też o zrobieniu takiego małego spisu, co wy na to dziewczyny? Wiem że jest nas mało, ale ponieważ piszemy to w swoim spokojnym tempie, pomyślałam że mogłoby się przydać - takie: "co dzieje się w danym momencie z każdą z postaci" na końcu pierwszego posta w spoilerze. /


https://images.cooltext.com/5084833.png

Byłem już po prysznicu, w ubraniach do spania powitałem nowych współagentów drużyny - teraz zostało mi tylko się położyć. Zapalając nocną lampkę przy łóżku i ściągając kapcie usiadłem na łóżku i wyciągnąwszy telefon sprawdziłem najnowsze wiadomości w świecie. News sprzed godziny - morderstwo w wieżowcu. "No to szybko się zorientowali..." - zauważyłem sarkastycznie. Już miałem odkładać multimedium, gdy dostrzegłem słowo o jakiejś kobiecie. Otworzyłem artykuł i przeglądając na szybko dostrzegłem informacje o zasztyletowaniu, złapanym mordercy, i o okaleczonej pokojówce. "Czyli jednak się nie zorientowali".
Wstałem jeszcze tylko by zwiększyć w pomieszczeniu wentylację - na krótkie misje tylko się go zmniejszało, dopiero na długie wyjścia wyłączano. Założyłem na prawy nadgarstek budzik, nastawiłem na za 7 godzin*, a potem wchodząc pod kołdrę wyłączyłem lampkę i po chwili zasnąłem.

*kolejny dzień*
Wibracje bransoletki używanej przez każdego z agentów jako przyrządu budzącego wybudziły i mnie. Od dzieciństwa byliśmy przyzwyczajani budzić się na jakiś ruch, dotyk, i bez potrzeby dźwięku - tak gdyby ktoś na misjach próbował się do nas podkraść. Za to kiedy już na jakiejś jesteś i zdarzy Ci się budzik jakiegoś człowieka - myślisz że prędzej byś się zabił niż nastawiał dziennie coś takiego do budzenia.
Zamrugałem jeszcze parę razy, odetchnąłem głęboko nosem i podniosłem się rozciągając ramiona. Wyłączyłem bransoletkę i od razu ją ściągnąłem, a odkładając na szafkę nocną dostrzegłem Olivię śpiącą i opartą o łóżko... Nie chciało mi się tego komentować.
Siedząc na łóżku i patrząc na nią zastanawiałem się co z nią zrobić...

***
Zrobiłem sobie herbatę i wziąłem kanapki na śniadanie, a potem siedząc na kanapie w pokoju wspólnym i spożywając ten posiłek zacząłem odsłuchiwać przez słuchawki nagrania włoskiego z płytki którą dostaliśmy od laborantów. Kursy były oczywiście multimedialne, do odtworzenia na pustych laptopach składowanych w jednej z szafek w pokoju wspólnym. Testy, wyjaśnienia gramatyczne, słówka - miały jednak również folder a w nim mnóstwo plików dźwiękowych, przystosowany do odtwarzania na walkmenach których - tak samo jak budziki - każdy z agentów miał po jednym.

* Na misjach zazwyczaj śpią krócej, więc będąc w bazie każdy tam sobie ustala wraz z biegiem czasu dążenie do normy. Dla Mikaia jest to właśnie ładne 7 godzin, zwłaszcza gdy teraz miał ciągle misje, dla Olivii jest 8 godzin, a Amit nie ma granicy - jego granicą jest Amina xDDD

Ostatnio zmieniony przez Minwet (15-05-2018 o 11h29)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

#42 15-05-2018 o 20h41

Miss'wtajemniczona
Ewangelin
We li­ve, as we dream – alo­ne.
Miejsce: Keizaal
Wiadomości: 2 136


https://images.cooltext.com/5109363.png

Ze snu wyrwały mnie wibracje rozchodzące się od prawego nadgarstka, budzik jak zawsze bez krzty litości wyrywał mnie z objęć snu. Mimo wszystko lubiłam poranki bardziej niż wieczory, dlatego też moje poranki są często słodko-gorzkie. Przeciągnęłam się czując znajomą twardość materaca pod plecami. Powoli uniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam rozciągać górną część ciała, po czym wstając z resztkami snu na twarzy zajęłam się rozgrzaniem reszty ciała. Trochę pompek, przysiadów i innych podstawowych ćwiczeń kompletnie spędziło mi sen z powiek. Mimo to pozostawał nieprzyjemny ból szyi jakbym spała z głową wygiętą w nienaturalny sposób.
Gdy to już pobudzona skierowałam się w stronę szafy aby się przebrać z tyłu mojej głowy pojawiło się dziwne uczucie. Jakbym  zapomniała o czymś istotnym. Gdy nakładałam kolejne warstwy ubrań nagle mnie olśniło. Nie mogłam wieczorem zasnąć, więc wyszłam na korytarz, a następnie do pokoju Mikaia, tam też zasnęłam dzieląc się z nim moimi obawami. Pytaniem jest więc jak znalazłam się ponownie we własnym łóżku. Czyżbym późno w nocy, półprzytomna udała się z powrotem do pokoju? W końcu to mało prawdopodobne, aby Arvidsson zaniósł mnie do łóżka. Wątpliwości jednak pozostawały z powodu obolałego karku. Gdybym przespała tam tylko kilka godzin nie byłoby równie źle jak teraz. Może wróciłam do pokoju rano, tylko tego nie pamiętam? 
Nie chcąc dalej się zadręczać niepotrzebnym gdybaniem zrobiłam deskę, przestałam dopiero wtedy, gdy ból przegnał wszystkie myśli. Z ociąganiem wstałam i rozruszałam obolałe części ciała. Teraz było lepiej. To niemożliwe aby Mikai nagle zrobił dla mnie coś miłego.
W dobrym humorze wyszłam z pokoju udając się w stronę sali treningowej. Mijając pokój wspólny kątem oka zauważyłam Miaukaia, więc pomachałam w jego stronę. Założyłam słuchawki i weszłam do windy, przez chwilę wędrowałam wzrokiem po nazwach utworów aby w końcu wybrać Can't Sleep Love. Gdy winda się zatrzymała tanecznym krokiem przeszłam do sali treningowej gdzie zaczęłam rutynowe ćwiczenia. Gdy podciągałam się na sztandze stwierdziłam z zawodem że nie będę miała dzisiaj czasu na oglądanie debat, wczoraj zmarnowałam wystarczająco czasu bawiąc się z Anujem. Było miło i zabawnie. Z chęcią brałabym udział w takich spontanicznych akcjach częściej aczkolwiek w tej chwili priorytetem jest misja.
Muszę w końcu nauczyć się włoskiego, nie chcę być ciężarem dla drużyny, a jeżeli będę się uczyć z równym zapałem jak codziennie wykonuje ćwiczenia to istnieje nikła nadzieja, że zmotywuje pozostałych do równie entuzjastycznych przygotowań.
Z takim postanowieniem wykonałam ostatnie podciągnięcie i przeszłam do worka treningowego, nie było to tak samo przyjemne jak ćwiczenia z partnerem, ale pozwalało utrzymać formę i zwiększyć siłę oraz precyzję ciosów. Ciekawe co robią nowi członkowie drużyny.


//photo.missfashion.pl/pl/1/80/moy/63788.jpg   

Offline

#43 20-05-2018 o 15h06

Moderator
ErinBlack
...
Miejsce: Częstochowa
Wiadomości: 3 992

Amina de Nera

Następnego dnia jak zwykle wstała wcześniej niż planowała, jednak przyzwyczajenia zawsze wygrają z potrzebą snu. Westchnęła cicho i podniosła się z łóżka, jednocześnie dezaktywując bransoletkę i odkładając ją na jej miejsce na szafce przy łóżku. Nie zwlekając ruszyła pod prysznic, mimo wszystko doskonale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na zwłokę, dzień był już i tak zapchany obowiązkami, a przecież zaczynała najcięższym zadaniem dnia. W końcu ktoś musiał obudzić Anuja, a Amina była gotowa założyć się o własna rękę, że prościej byłoby obudzić zmarłego niż jej brata. Gdy wreszcie była gotowa do pokazania się światu ruszyła na walkę z potrzebą snu. Dotarcie na miejsce nie zajęło jej dużo czasu, już chwilę później mogła “podziwiać” drzwi do pokoju, w którym pewnie nadal ktoś spał i liczył, że tak zostanie. Och, jakże jej było przykro z tego, że zaraz z ogromną satysfakcją będzie mogła wyrwać tę osobę ze świata marzeń. Nie bawiąc się w zbędne czułości weszła do pokoju i zrzuciła brata z łóżka, lata wprawy nauczyły ją, że delikatność z tym dzieckiem nie przyspieszała niemal niczego, w szczególności porannych pobudek.
- Levántate y entrena*! - krzyknęła słowa, które potrafiły Amita przerazić jak nic innego. Liczyła tylko, że pobudka szokowa będzie na tyle skuteczna, że nie będzie musiała tego delikwenta ponownie zanosić pod prysznic by go oblać lodowatą wodą. Bycie starszą siostrą bywało naprawdę ciężkie...

*Wstawaj i ćwicz!


Katzen vel Kier

- Prawie mi tego brakowało... - mimowolnie się uśmiechnął mówiąc to oczywiste kłamstwo, każdy kto go dobrze znał, mógł się domyślić że naprawdę brakowało mu takiej bliskości, nawet jeśli bez problemu był w stanie się bez niej obejść przez dziesięciolecia. Oparł się o tors Alchemika, oczywiście tylko po to by było mu wygodniej, a nie dlatego, że chciał być bliżej mężczyzny, toż to by było niedorzeczne!
- Balansujesz na cienkiej linie pomiędzy byciem słodkim, a byciem dziwnym. - parsknął zamykając oczy i rozkoszując się tym, że w końcu miał go blisko. W końcu po to pospieszył się z zakończeniem wszystkich zadań, które miał do wykonania w swoim poprzednim domu, by móc tu być.
- Gapienie się na innych kiedy śpią budzi niepokój i to nie bez powodu. - dodał po chwili, zupełnie jakby dopiero do niego dotarło, że wypadałoby uzasadnić swój tok myślenia. Nie żeby mówił o czymś nadzwyczajnym, ale Celio miał trochę dziwny sposób postrzegania niektórych rzeczy, więc Katzen czuł się w obowiązku by mu to wytykać kiedy tylko mógł. I nie to wcale nie była jego złośliwa natura.
- Mogę ją zaprojektować, jednak najpierw wolałbym wiedzieć kto tu jeszcze jest. Poznałem już tę jasnowłosą dziewczynkę, ale wątpię by była tylko ona. Mylę się? - był pewien, ze ma rację, niektóre stworzenia po prostu nie potrafiły żyć w izolacji i potrzebowały towarzystwa. Wiedział że jego towarzysz zaliczał się do tej kategorii.


"Do not take life too seriously, you will never get out of it alive."

Gdzie możesz mnie znaleźć?
ASK || SF

Offline

#44 20-05-2018 o 19h46

Miss'Sensei
Minwet
Rosier - jedna z postaci mojej współpisarki, którą narysowałam
Miejsce: My own world
Wiadomości: 1 216



https://images.cooltext.com/5060611.png


Spałem sobie w najlepsze w uszach brzmiały mi rytmy brzęczących bransoletek, a w głowie leciały obrazy tańczących panieneczek z odkrytymi brzuszkami, więc z moich ust zapewne mogły się wydobywać jakieś dźwięki w rytm tej bollywoodzkiej muzyki.
- Say Shava shava.... - Gdy nagle poczułem że spadam.
Bo spadałem w rzeczywistości. Głośny huk i konkretny ból dawały jasne sygnały że to rzeczywistość*. A do tego znajome słowa. Na szczęście w ostatniej chwili złapałem za róg poduszki.
- Zapomnij~.... - Mruknąłem z powrotem zamykając oczy i wtulając się niewinnie w dużą podusię.
Wtedy zaczęto mnie bezprecedensowo ciągnąć za nogę po ziemi. Uniosłem się trochę niedowierzając że Amina sądzi że wystarczy mnie zanieść na sale treningową a będę ćwiczyć. Oczywiście wciąż ciągnąłem za sobą swoją podusiunię, więc już miałem ponownie na niej położyć głowę, gdy przypomniałem sobie ostatnią noc w bazie, gdy zaniosła mnie pod prysznic.
Akurat wyciągała mnie z pokoju, więc zaparłem się mocno o framugę całym sobą... a przynajmniej górną częścią.
- AAAA! Nie ma mowy! - Wrzasnąłem. - Puszczaj! Daj mi spać! O co Ci chodzi! Jestem prosto po podróży. Chcę odespać. To że Ty nie umiesz normalnie spać nie znaczy że ja nie mogę! Zostaw mnie! - Zacząłem piszczeć jak małe dziecko, byleby mnie zostawiła.

* Sorry, za często już tego Amina używała xDDD

https://images.cooltext.com/5056535.png

Spojrzałem zaskoczony gdy powiedział niepokoju wzbudzanym obserwowaniem podczas snu.
- Ech? - Wyrwało mi się krótko. - Nigdy jakoś nie zauważyłem by Ci się to nie podobało~... - Mruknąłem łagodnie, zbliżając się do niego i sunąć dłoń po jego boku i w dół po udo. - Nie ważne ile bym patrzył w życiu się od tego nie obudzisz. Myślę że po prostu lubisz gdy patrzę tylko na Ciebie. - Mruknąłem mu do ucha.
Wtedy wspomniał o poznaniu wszystkich domowników... a mnie zamurowało. Zesztywniałem po całości. Zaśmiałem się niemal niesłyszalnie pod nosem, dając sobie chwilę czasu i mimowolnie podniosłem się lekko by się odsunąć od Katza. Jeszcze nie zdążyłem mu powiedzieć o wilkołakach... ani im o kolejnym wampirze! No, choć to oczywiste odkąd ja nim jestem.
- Jesteś pewny że masz na to ochotę? Jesteś zaraz po podróży, może Ci coś ugotuję? Na co masz ochotę? Za parę miesięcy nasz ogródek będzie pełny w świeże zbiory, może chcesz go zobaczyć? Albo lepiej winnice, wciąż mam w głowie stare rodzime sekrety na dobre wina. Może się przejdziemy? - Ach, nie, tam na pewno będzie jeden z nich. - Zresztą tutejszy targ też świeże rzeczy ma pod dostatkiem, jakby czegoś nam brakowało. A właśnie - zwiedziłeś już miasto? A przynajmniej bibliotekę - mają tu kilka antyków. Och, i co myślisz o nazewnictwie, panie Kierze? - Próbowałem na wszelkie możliwe sposoby odwrócić jego uwagę siadając na łóżku, aż w końcu zacząłem się chwalić. - Kiedy Familia przybierze konkretnych rozmiarów będzie to idealne skoro jest nas czterech! - Ach! Klapa! Wygadałem się! Utrzymywałem jeszcze uśmiech na twarzy próbując coś wymyślić na szybko.

Ostatnio zmieniony przez Minwet (11-12-2018 o 21h51)



https://media.giphy.com/media/OcXfhCkD8sPa8/giphy.gif

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1 2