Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 28-04-2019 o 12h58

Miss'Żółtodziób
Riris
...
Wiadomości: 5

Ameryka - nieokrzesana piętnastolatka mieszkająca w małej wsi z ojcem i czwórką młodszego rodzeństwa. Idealny przykład osoby, której życie dało popalić na wszystkie sposoby i to jednocześnie. Czy tak młoda osoba może sobie poradzić z natłokiem problemów najwyższego kalibru? Jest to opowieść o tym, że nie wolno się poddawać, bo z odrobiną wysiłku wszystko potrafi się ułożyć i nawet może być w tym miejsce na chwile szczęścia, w którą wplecione jest trochę romansu, koni i humoru.

____



-Szlag! - wyrwało mi się przez zaciśnięte zęby, gdy strużka wody spłynęła po mojej twarzy, a nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa.

Używając najbardziej wyszukanego słownictwa jakie tylko przychodziło mi do głowy zaczęłam wyrzucać sobie pomysł ze spacerem, albo przynajmniej fakt, że nie zawróciłam kiedy tylko zobaczyłam burzowe chmury. Albo, że nie wzięłam ze sobą tej po trzykroć przeklętej parasolki, niech to licho trafi!

Biegłam poboczem ze spraną, jeansową, już całkowicie przemokniętą kurtką przytrzymywaną nad głową w samym środku  burzy. Moje nogi oczywiście postanowiły zaprowadzić mnie do sąsiedniej wioski, więc nawet nie miałam gdzie się schronić biorąc pod uwagę fakt, że nie znałam nikogo kto tam mieszka, a nie było tam żadnego, chociażby najmniejszego przeklętego sklepu. Do domu miałam pare kilometrów, a że zawróciłam się dopiero gdy pierwsze krople zaczęły spadać na moją twarz, nie było mowy o dobiegnięciu tam. Postanowiłam za to schronić się pod daszkiem od najbliższego przystanku autobusowego.

Niestety nawet wyczerpujący bieg w trakcie największej burzy jaka zdarzyła się w tym roku w mojej okolicy nie był w stanie odwrócić myśli od problemów, które idealnie wcześniej odwróciły moją uwagę od zbierających się nad mną deszczowych chmur. Moją uwagę na powrót przejęło zamartwianie się, czy uda mi się znaleźć jakieś miejsce w mojej okolicy, gdzie mogłabym dorabiać po lekcjach na czarno, w przeciwnym razie groziło nam odłączenie prądu i wody.

Z piątki rodzeństwa to ja jestem najstarsza. W mojej sytuacji to jak przekleństwo. Przy porodzie Astry, mojej najmłodszej, pięcioletniej siostrzyczki nasza mama umarła. Na początku było dobrze, pomagali nam dziadkowie, rodzice taty. Mama wychowywała się w sierocińcu, nie miała rodziny. Potem jednak, babcia zachorowała, a dziadek musiał się nią opiekować. Niedługo potem umarła. Byłam zrozpaczona, była jedyną osobą, która mnie w tedy rozumiała. Nie miałam nigdy za dużo przyjaciół, a po śmierci mamy tym bardziej. Musiałam pomagać w opiece nad rodzeństwem pomimo, że miałam tylko dziesięć lat i nie miałam wcale czasu dla siebie. Po śmierci babci, dziadek wyjechał do dalekich krewnych i opieka nad dziećmi, w tym nad wówczas trzyletnią Astrą przypadła mi. Tata całymi dniami pracował, aby utrzymać rodzinę, ale i tak ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Jako trzynastolatka musiałam zastępować malutkiej Astrze mamę, opiekować buntującymi się siedmioletnimi bliźniakami, Adrianem i Antkiem i pilnować o dwa lata młodszej od mnie Aureli. Muszę przyznać, że gdyby nie ona nigdy nie dałabym sobie z tym wszystkim rady. Zawsze była odpowiedzialna i inteligenta ponad swój wiek, pomagała mi w opiece nad rodzeństwem i wykonywaniu obowiązków domowych. Dwa razy w roku obie przynosiłyśmy do domu stypendia za najwyższe wyniki w nauce - dzięki nim dzieci miały szanse dostać chociaż drobne prezenty na urodziny i święta. W miarę możliwości starałam kupować się też prezenty Aureli, która tak samo jak ja wzbraniała się przed przyjmowaniem jakichkolwiek podarunków.


Jedyną rzeczą, która należała wyłącznie do mnie było pianino dawniej należące do mojej mamy. To ona nauczyła mnie na nim grać. Była to najprawdopodobniej najcenniejsza rzecz jaką posiadaliśmy w naszym małym, rozpadającym się domu i sprzedanie jej zdecydowanie poprawiło by naszą sytuację finansową, lecz to była nasza pamiątka po mamie i nikt nie zamierzał się jej pozbywać nawet w najczarniejszej godzinie.

Uradowana westchnęłam widząc przed sobą żółty dach małego przystanku. Chociaż łapałam już kolkę i traciłam czucie w nogach przyśpieszyłam i wbiegłam do zbawiennego od deszczu schronienia. Zdawałam sobie sprawę, że to niebezpieczne w trakcie burzy chować się pod metalową budką, lecz w tej chwili miałam to w głębokim poważaniu. Stał tam też ktoś jeszcze lecz nie zwróciłam na to uwagi, wyczerpana opadłam na ławeczkę i czekając na koniec deszczu znowu pogrążyłam się w smutnych rozmyślaniach starając się zdadnąć, czy pan Flowaczyk prowadzący gospodarstwo w mojej okolicy nie potrzebowałby w czymś pomocy, bo wątpiłam, że w okolicznym mieście ktoś zatrudniłby mnie, mimo, że tylko roku brakowało mi do osiągnięcia wieku pozwalającego na legalną pracę.

-Biegłaś, jakby cię pedofil z kłami wilka i butelką wina w ręku gonił. - usłyszałam zza ramienia.

Oburzona bezczelnością tej osoby wciągnęłam powietrze do ust i gotując się ze złości przygotowałam sobie ripostę. Odwróciłam się z zamiarem wypowiedzenia jej i napotkałam właściciela najładniejszych oczu na świecie.


____

Co prawda mój debiut pisarski to to nie jest, bo publikowałam już opowiadania w kilku miejscach ( Jednak nigdy nic nie skończyłam ehh ) lecz za te gatunki biorę się pierwszy raz lecz w tym temacie proszę o wyrozumiałość c:. Jakościowo opowiadanie zdecydowanie jest nie najlepsze, mogłam się bardziej postarać, a nie wstawić napisany w niecałą godzinę pseudo rozdział, ale no cóż. Może kiedyś to poprawię, a jak na razie mam nadzieje, że nawet tak wam się podoba. Następny rozdział pewnie niedługo.


Ri

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1