Strona główna

Forum - Missfashion.pl, gra o modzie dla dziewczyn!

Dyskusja zamknięta

Strony : 1

#1 13-12-2017 o 15h50

Miss'nieobczajona
EliMa
...
Miejsce: Wonderland †
Wiadomości: 28

 Amadeusz nie lubił, kiedy ktoś przerywał jego wypowiedź. Bardzo nie lubił. Tak właściwie, to można by posunąć się do wniosku, iż tego nienawidził. Tak niesamowicie nienawidził, że kiedy coś takiego się zdarzało, miał ochotę nakrzyczeć na rozmówcę, powiedzieć, co miał do powiedzenia, po czym wyjść z trzaskiem drzwi.
  Niestety teraz, kiedy jego pracodawca przerwał jakże interesującą historię o tym, jak to kasjerka nie miała wydać grosika, nie mógł mu się sprzeciwić. W jego sytuacji trochę ryzykownym byłoby wrzeszczenie na swojego szefa… zwłaszcza, kiedy i tak było wiadome, iż (prędzej czy później) zostanie wylany. A to przez swoją niezdarność i niezorganizowanie, a to przez często popełniane błędy. Zresztą, nawet jeśli straciłby pracę, zatrudniłby się do nowej. Miał bardzo ważny cel.

  – Panie Amadeuszu, co to ma znaczyć?! – warknął właściciel kawiarni, Tomasz. Nawet nie próbował ukryć wielkiego grymasu i zmarszczki, która powstała między jego krzaczastymi brwiami, zamiast tego wspaniale eksponował te, charakterystyczne dla jego osoby, atrybuty. – Miał się pan stawić do pracy godzinę temu! Zaprawdę, ostrzegam pana – jeszcze jeden taki wybryk i zakażę panu wchodzić do mojej kawiarni!

  – Ależ proszę, wystarczy Amadeuszu! Po co od razu tak oficjalnie? – odpowiedział wyluzowanym tonem nowy pracownik, co jeszcze podsyciło złość Pana Buraczka. Dostał taką ksywkę, ponieważ kiedy gdy był zdenerwowany (to jest – w tym momencie), jego twarz miała kolor pierwszych w sezonie buraczków, idealnie nadających się do barszczu.

  – Zatem, Amadeuszu – przerwał, by podkreślić brak przyrostku "pan" – jak już mówiłem, spóźniłeś się. Proszę o rozpoczęcie pracy oraz zapamiętanie moich słów, jeśli łaska.

  – Nje denerfuj się, wujasku! – wyseplenił Amadeusz, ciągnąc z rurki wątpliwie zdrowy napój. Te słowa poskutkowały tym, że twarz Tomasza przypominała już nie buraki, a granat. Można by się kłócić o to czy mowa tu o owocu, czy o bombie, gdyż w każdej chwili właściciel kawiarni mógł wybuchnąć, zasypując swojego pracownika barwną gamą wyzwisk. Ten jednak czmychnął w stronę niezbyt nowocześnie zdobionej lady, zabrał notatnik i zaczął krążyć między stolikami.

  Już po chwili wypatrzył sobie pierwszy cel: starsza, zgarbiona kobieta, która właśnie weszła śmiałym krokiem do kawiarni i usiadła przy stoliku obok okna. Kelner przez chwilę obserwował, jak postawia babciną torebkę na swoich kolanach, jednocześnie wystykując zniszczonymi paznokciami jakiś rytm, po czym odwraca się w stronę okna i zaczyna przypatrywać ludziom na ulicy. Amadeusz podszedł do niej, pewny siebie niczym jeden z tych eleganckich kelnerów z wąsem i muszką na szyi.

  –  Madame, co podać? – zapytał z widocznie udawanym francuskim akcentem, kładąc na stole firmową szklankę i butelkę wody. Staruszka zmarszczyła brwi, widocznie zdziwiona, odpowiedziała dopiero po chwili.

  – Chyba pan zapomniał o przyniesieniu karty – upomniała nieśmiało kelnera, równocześnie uśmiechając się pod nosem – nie znam jej jeszcze na pamięć.

  Amadeusz stanął z wpółotwartą buzią, niepewny, co powinien powiedzieć. Nie miał pojęcia, o jakiej karcie mówiła kobieta, nic mu o takowej nie mówiono. Zaczął rozważać najróżniejsze opcje związane z kartami. Karta upominkowa, karta graficzna, karta pamięci, karta kredytowa... bingo!

  – U nas niestety nie można płacić kartą - odpowiedział pospiesznie, ciesząc się z tego, że udało mu się wybrnąć z trudnej sytuacji. Klientka już miała zaprotestować, ale on szybko dodał: – a swoją kartę powinna pani chyba sama przynieść z domu.

   Staruszkę wcięło. Zastygła z szeroko otworzonymi oczami. Na moment przestała stukać palcami w stary blat, tylko po to, aby za chwilę znów zacząć to robić i spojrzeć na nieogarniętego kelnera z politowaniem.

  – Mówię o karcie dań – rzekła rozbawiona, myśląc o tym, że będzie miała co opowiadać wnukom. – Czy mógłby mi pan łaskawie przynieść kartę  d a ń, abym mogła złożyć zamówienie?

   Amadeusz odpowiedział twierdząco, ale nadal nie miał pojęcia, o jaką kartę chodzi staruszce. Zwrócił się w stronę baru i kuchni z myślą, że znajdzie coś zatytułowanego ,,karta dań”. Krążył tak po zapleczu, lecz nagle go olśniło – przecież ,,dań” mogło być odmianą słowa Dania! Był odrobinkę zdziwiony, ponieważ zawsze myślał, iż istnieje jedna Dania, ale stwierdził, że klientka miała najwyraźniej problemy z pamięcią – inaczej nie prosiłaby o kartę ze zbiorem krajów w kawiarni.
   Miał odrobinkę mieszane uczucia. Był zawiedziony tym, że jego pierwszy klient był ,,coś nie ten tego”, ale jednocześnie bardzo się cieszył – tyle razy udało mu się wyjść z trudnych sytuacji! Wiedziony tą myślą, podniósł dumnie głowę do góry, uśmiechnął się szeroko i ruszył w stronę kobiety.
  Widząc go nadal bez karty dań, uniosła wysoko jedną brew, a na jej czole wystąpiła zmarszczka, co Amadeusz uznał za zabawne - myślał tylko o tym, jak bardzo się babka zdziwi, kiedy usłyszy o tym, że jest tylko jedna Dania.

   – Witam z powrotem. – W ostatnim momencie przypomniał sobie o uprzejmości i ukłonił się niezgrabnie. – Niestety, ale muszę pani uprzytomnić, że istnieje tylko jedna Dania. Także uważam to za bardzo przykre, ale nie obecnie nie istnieje karta dań. Jednak, jeżeli to się zmieni, a nasza kawiarnia będzie w jej posiadaniu, niezwłocznie poinformujemy panią telefonicznie! Polecam jednak poszukać w najbliższej księgarni lub bibliotece – może się znaleźć w dziale z atlasami. Możemy przejść do zamówienia?

   Staruszka otworzyła szeroko usta ze zdziwienia, co niesamowicie ucieszyło Amadeusza. Przez moment siedziała jak zaczarowana, po czym wybuchnęła gromkim śmiechem. Kelner spojrzał na nią, tym razem już zdziwiony i poirytowany – nie chciało mu się tłumaczyć, dlaczego istnieje tylko jedna Dania – a staruszka zaczęła trzeć łzy śmiechu.

    – Mam tylko nadzieję, że to nie jest ukryta kamera – powiedziała przez śmiech – ale dziękuję za poprawienie humoru! – To mówiąc wybuchnęła jeszcze raz śmiechem i zaczęła grzebać w swojej torebce. Położyła na talerzu parę drobniaków, a na twarzy Amadeusza, który już od jakiegoś czasu nic nie pojmował, wystąpił piękny, podręcznikowy mindfuck. – Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy –  wstając puściła mu oczko i pewnym krokiem wyszła z kawiarni, nadal uśmiechając się pod nosem.

    Kelner niepewnie podniósł pieniądze z stolika, niezupełnie rozumiejąc, co się właśnie stało. Przez chwilę patrzył za odchodzącą staruszką, po czym jego wzrok spadł na otrzymane drobniaki. Był wprawdzie wielce zdziwiony – nie wiedział, że tę sławną wypłatę dostaje się od klienta, a w dodatku po pierwszej godzinie pracy – ale równocześnie cieszył się z tego, że jest coraz bliżej swojego upragnionego celu.
  Wiedziony tą myślą zadarł wysoko głowę, a na jego twarzy wystąpił szeroki, dumny uśmiech. Już miał się odwrócić, już miał ruszyć w stronę lady, już miał obsłużyć kolejnego klienta, kiedy jego euforię przerwał mu tak dobrze znany dla niego głos.

  – AMADEUSZUUU! NIE CHCĘ CIĘ WIĘCEJ WIDZIEĆ W MOJEJ KAWIARNI!!!


mad-rabbit

Offline

Dyskusja zamknięta

Strony : 1