Link do zewnętrznego obrazka
Wdech i wydech.... Nie myśl o tym, Fawn, to głupie. I nieuczciwe, on chce Wam pomóc. Wdech i wydech... Ale co, jeśli on ta tylko udaje? Choć przecież do ludzi trzeba mieć zaufanie, choć odrobinę. Wdech i wydech... Pomyśl, Alyssa mu ufa, na to wygląda. Może i ty powinnaś? Wdech i wydech... Z tym, że ona ufa wszystkim. Nie ważne, czy ten koleś wyglądałby tak czy inaczej. Wdech i wydech... Ale mimo wszystko, chce nam pomóc, przecież nawet w książkach czegoś takiego nie było, takiej ludzkiej dobroci, więc może to być jedyna okazja w życiu. Wdech i wydech... No właśnie, ale może po prostu coś takiego nigdy nie miało miejsca, a on jest tylko oszustem.
Wdech i wydech...
Czas mijał, a ja czułam się coraz gorzej przez to, iż coraz bardziej byłam przekonana do faktu, iż on jest zły, a my wyjdziemy lepiej na - nazwijmy rzeczy po imieniu - kradzieży jego auta.
Wyszłyśmy z lokalu, a Aly cały czas trzymała mnie za rękę. Czyżby i ona zwątpiła? Ale.. Ale no! Ja przecież nie mogę! Tak nie wolno! Z resztą, on poszedł przodem, on miał kluczyki. A ja nie, a nie będę mu ich przecież wyrywać. Czyli nie mogę tego zrobić! Poczułam ogromną ulgę...
Która zaraz zniknęła, gdy ten jak gdyby nigdy nic wcisnął mi do rąk kluczyki i poszedł z powrotem do lokalu.
Cholera jasna. Wdech i wydech...
Popatrzyłam na Alyssę, a na jej pytanie jak gdyby nigdy nic wzruszyłam ramionami.
- Skoro dał nam kluczyki, to chyba chodziło o to, żebyśmy weszły do środka - powiedziałam i zabrałam ją tam. Otworzyłam auto, pozwalając jej usiąść z przodu, sama poszłam do tyłu. Usiadłam tam i pochyliłam się do przodu, gestem kazałam zamknąć Alyssie drzwi, a gdy już to zrobiła, położyłam kluczyki przy kierownicy... Ręce trzęsły mi się jak nic... Ostatnia szansa, jego jeszcze nie ma, a jak wróci, nie wiadomo, jak to będzie, co z nami zrobi...
- Cholera - syknęłam, wyklinając w duchu samą siebie. - Zapnij się, Aly - powiedziałam i przesiadłam się do przodu. Chwyciłam kluczyki i włożyłam je do stacyjki. Zaraz też przekręciłam. Skąd wiedziałam, jak prowadzić? ...To chyba była jedna z tych rzeczy, których nigdy się nie dowiem. Ale po chwili ruszyłam, naciskając z całej siły pedał gazu. W lusterku zobaczyłam tylko znikającą mi z pola widzenia, wychodzącą z budynku sylwetkę Jareda.
- Przepraszam... - powiedziałam cicho, po chwili znów patrząc na ulicę przede mną.
Ostatnio zmieniony przez Lynn (30-03-2014 o 17h22)