Link do zewnętrznego obrazka
Długo zbierałam się na wstawienie tej powieści (bądź kontynuacji), lecz w końcu się odważyłam. Do napisania tego natchnęła mnie powieść "Urodzona o północy", którą miałam okazję przeczytać. Może się wydać absurdalne, że piszę kontynuację serii. ALE NIE! Podjęłam się napisania własnej kontynuacji jeden z książek z serii a to różnica. Dla tych, którzy pierwszy raz spotykają się z tytułem dołączam opis, który znajduje się tutaj. Jest to także wprowadzenie do kontynuacji.
Link do zewnętrznego obrazka
Link do zewnętrznego obrazka
Marcowe słońce chowało się za horyzontem. Okolicę wypełniało ciepłe powietrze. Mknęłam w stronę biura raźnym krokiem. Holiday miała mi coś do powiedzenia. Nie myślałam o tym, czy będą to dobre wieści, czy też złe.
W Wodospadach Cienia powstała szkoła z internatem. Z miejsca się do niej zapisałam. Cieszyło mnie, a jednocześnie denerwowało, to, że moja matka była ku temu niezwykle zgodna. Normalnie nie pozwoliłaby mi spędzić nocy u koleżanki. Szkoła funkcjonuje już pół roku. To także sześć miesięcy od zaginięcia… Nieważne. Nim się spostrzegłam byłam pod siedzibą Holiday. Bez wahania weszłam do środka.
- O co chodzi, Holiday? - zapytałam ją. Była przygnębiona, to nie wróżyło dobrze.
- Dostałam wiadomość. – rzuciła krótko.
- Od… ?
- Lucasa. Wraca tu. Pisał, że musisz mu pomóc. – zamarłam. Pół roku temu zwiał z Fredericką, a teraz wróci i będzie liczył, że mu pomogę?! Jego niedoczekanie. Zacisnęłam pięści.
- Zwiał i sobie poradził, to teraz też mu nic nie będzie. – warknęłam. Stałam tam dłuższą chwilę. Wizja jego i tej wiecznie przylepionej do niego, plastikowej, agresywnej, cuchnącej wampirzycy przyprawiała mnie o mdłości. Holiday wróciła do swoich obowiązków. Ja postanowiłam wyjść. Jak najszybciej.
W drzwiach stał on. Lekko uśmiechnięty, miał błysk w oczach. Spojrzałam na niego. Te błękitne oczy… Można było w nich utonąć. Budziły tak wiele wspomnień. Niestety tą piękną wymianę spojrzeń zakłóciła jakże sympatyczna Fredericka. Musiała się pojawić. Musiała.
- Cześć, Kylie. – powiedział delikatnie. Czułam, jak wszystko we mnie gotuje się i topi jednocześnie.
- Cześć, Lucas. – rzuciłam i wyminęłam ich.
Pobiegłam w stronę domku. Nie dawałam po sobie poznać, że to spotkanie wywołało u mnie jakiekolwiek emocje. Zaraz, wróć, jakie emocje? Byłam szczęśliwa z Derekiem. Nie mam prawa myśleć o Lucasie w podobny sposób. Mimo wszystko byłam z nim bardzo związana. Miałam mu tyle do powiedzenia, a jednocześnie byłam na niego wściekła. Osądzałam go o zabicie mojego kota, a nim zdążyłam go przeprosić – odszedł.
Weszłam do chatki i zamknęłam drzwi. Della i Miranda malowały paznokcie. Gdy zapytały mnie, co się stało, odpowiedziałam tylko „Lucas się stał”. Zamknęłam drzwi do pokoju. Cholera, teraz musiał się pojawić? Gdy wszystko zaczynało się układać? Zapomniałam o wszystkim, co mnie zniszczyło. Oswoiłam się z tym, że duchy mnie potrzebują. Dowiedziałam się, kim jestem. Derek i ja zostaliśmy parą. Poznałam swoją przeszłość. Odkryłam, że chłód mojej matki był spowodowany zdradą ojca. Pomijając gorsze momenty moje życie było już w miarę spokojne i radosne. I nagle pojawia się ta cudowna, paranormalna parka – Lucas i Fredericka. Przerażała mnie wizja tego, co ta dwójka może zrobić – razem, czy osobno nie miało znaczenia. Nie wróżyli niczego dobrego swoją obecnością. Wtedy do pokoju wpadła Della. Wyglądała na zachwyconą, a jednocześnie przybitą. Razem z nią do pomieszczenia wbiegł Łapek. Wskoczył mi na kolana.
- Kylie, masz gościa. – wstałam, przytuliłam do siebie kota i skierowałam się ku drzwiom. Tam stanęłam jak wryta.
- Troszeczkę wyrósł odkąd Ci go dałem. Możemy pogadać? – Lucas? Jeszcze tego brakowało.
***
- Kylie, wiem, zostawienie ciebie tutaj samej, z masą pytań, które chciałaś mi zadać było błędem. – udawałam, że mnie to nie obchodzi.
- No co ty nie powiesz. – przewróciłam oczami. Błędem?! Spadł z drzewa, czy za szybko biegał?
- Powiem. Przyszedłem tu, żeby Cię przeprosić.
- Czy ty naprawdę myślisz, że jedno słowo wszystko załatwi? Miałam sześć lat, kiedy się wyprowadziłeś, po dziesięciu latach znowu Cię spotykam, a potem tracę. Zostaję sama z natłokiem spraw. Wiesz, ile rzeczy chciałam Ci wyjaśnić?! Przez cały czas myślałam, że to przez Ciebie moje koty giną. Gdy miałam szansę to wytłumaczyć ty znikasz z tą roztrzepaną wampirzycą! Idź do niej! Może pokaże Ci swój tatuaż?! – łzy napłynęły mi do oczu. Z Lucasem łączyła mnie więź emocjonalna. Razem z nim odeszła cząstka mnie. Mocniej przytuliłam Łapka. Byłam pewna, że dziewczyny słyszały ten wybuch.
- Przestań się zachowywać, jakbyś była zazdrosna! Nie dostałaś listów, nie czytałaś ich?! Gdybym tutaj został zgarnęliby mnie Ci z JBF, bo byłem podejrzewany o zaginięcie zwierząt z rezerwatu! To było konieczne! Zrozum!
- Gdybyś został, to wiedziałbyś, że sprawa niedługo potem się rozwiązała i nikt z nas nie był temu winien! – zapadła niezręczna cisza. W pokoju ledwo słychać było mój szloch. Patrzyłam na Lucasa. Miotała nim wściekłość. Jego mięśnie się napięły. On sam przyjął postawę „to nie mój kłopot” i spuścił wzrok. Łapek wyskoczył z mojego uścisku. Otarłam samotne łzy wierzchem dłoni.
- Kylie… - zaczął
- Idź. Frederica czeka. – otworzyłam mu drzwi. Te słowa zabrzmiały dokładnie tak, jak miały być słyszane. Gdy Lucas mnie mijał, otrzymałam od niego krótkie spojrzenie. Della i Miranda odprowadzały go wzrokiem. Ja odprowadzałam go całą sobą. Kiedy doszłam do drzwi frontowych całe uniesienie prysło. Na zewnątrz czekała „roztrzepana wampirzyca”. Uśmiechała się zalotnie do Lucasa. On ją ominął i poszedł wściekły dalej. Fredericka stała tam, jak słup. Nie takiej reakcji oczekiwała.
Dobrze jej tak. Pomyślałam.
Link do zewnętrznego obrazka
Ostatnio zmieniony przez Evely (23-03-2014 o 14h19)
Jeśli MASZ MNIEJ MN ODE MNIE RZUĆ MI WYZWANIE bez zakładu!!! 818/1000 WYGRANYCH. Link do zewnętrznego obrazkaLink do zewnętrznego obrazka


